Zasoby internetowe ks. W. Mroza
Strona g│≤wna * Nowo╢ci * Czytelnia Amen English ver. Galeria Humor Katalog polski Katalog zagr. Kazania Leksykon O "Amen" Strony ciekawe Uwagi Jan Sarkander Na 25 V Na 25 XII Na 26 VIII Na 8 III Na Bo┐e Cia│o Na Nowy Rok Nauczyciele O "katolikach" O Akcji Kat. O autorytetach O chciwo╢ci O chrzcie O dniu ┐ycia O domie O encyklice O g≤rnikach O jedno╢ci O kolΩdzie (1) O kolΩdzie (2) O Komunii ╢w. O Komunii ╢w. O Konkordacie O krzy┐u O Mszy ╢w. O naszej parafii O niebie i piekle O Papie┐u, '99 O Pi╢mie ╢w. O powodzi O przemijaniu O przemijaniu O spowiedzi O spowiedzi O sumieniu O Testamencie O trze╝wo╢ci O trze╝wo╢ci O wakacjach O wdziΩczno╢ci O wierze O wyborze O ╢mierci Pasyjne Piotr i Pawe│ Postanowienia Powo│aniowe V Przykazanie Aktualizacja: 2000-03-27 e-mail: mroz@amen.pl |
Kazanie pasyjne - o ╢mierciLubin, 21 II 1999 r. Drodzy w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!
Zgromadzili╢my siΩ, aby wsp≤lnie oddaµ cze╢µ Chrystusowi Panu - naszemu Zbawicielowi, kt≤ry poni≤s│ za nas okrutn▒ MΩkΩ i ªmierµ Krzy┐ow▒. Za nas umar│ ale te┐ trzeciego dnia zmartwychwsta│, by╢my mogli za Nim pod▒┐aµ i z Nim kiedy╢ ┐yµ w niebie. Po to ┐yjemy na ziemi, trudzimy siΩ, cierpimy - aby dostaµ siΩ do nieba i tam ┐yµ w szczΩ╢liwej wieczno╢ci. Rozwa┐anie MΩki Pa±skiej w czasie Wielkiego Postu sk│ania nas do jeszcze wiΩkszej wdziΩczno╢ci dla Jezusa za to wszystko, co On dla nas zrobi│, zstΩpuj▒c na ziemiΩ i przyjmuj▒c postaµ Cz│owieka aánastΩpnie oddaj▒c swoje ┐ycie. ªmierµ Chrystusa na krzy┐u jest cen▒ naszego zbawienia. Krew Chrystusa obmywa nas z brudu grzech≤w i oczyszcza nasz▒ duszΩ. Te wielkie prawdy naszej wiary rozwa┐amy co roku podczas nabo┐e±stw Drogi Krzy┐owej i Gorzkich »ali. Mo┐e warto by│oby w tym roku trochΩ inaczej spojrzeµ na nasze ┐ycie i jeszcze g│Ωbiej wczuµ siΩ w to, co prze┐ywa│ Pan Jezus w ostatnich godzinach swego ┐ycia ziemskiego. Podczas kolejnych kaza± pasyjnych spr≤bujmy zastanowiµ siΩ nad tym, co katechizm okre╢la jako rzeczy ostateczne. W ostatnim czasie niewiele siΩ m≤wi na ten temat, a przecie┐ ka┐dego z nas to czeka. Rzeczy ostateczne to ╢mierµ, s▒d Bo┐y, niebo albo piek│o. Dzi╢ om≤wimy pierwsz▒ z tych rzeczy, za tydzie± bΩdzie mowa o s▒dzie Bo┐ym, p≤╝niej o niebie, piekle a tak┐e o czy╢µcu. Ka┐dy z nas bΩdzie musia│ kiedy╢ umrzeµ. Nie ma co do tego ┐adnych w▒tpliwo╢ci. Miliardy ludzi przed nami ┐y│o na ziemi i wszyscy umarli. Ka┐dego dnia na ca│ej kuli ziemskiej odchodz▒ z tego ╢wiata miliony ludzi. Na ka┐dym kroku spotykamy siΩ ze skutkami grzechu pierworodnego. Nawet ma│e dzieci i noworodki, ludzie w r≤┐nym wieku, nie tylko starsi - choruj▒, starzej▒ siΩ i umieraj▒. Bardzo czΩsto telewizja, radio i gazety podaj▒ wiadomo╢ci o r≤┐nych katastrofach i wypadkach, w kt≤rych gin▒ ludzie - jak┐e czΩsto nagle i niespodzianie. Zwr≤µmy uwagΩ na jedn▒ prost▒ sprawΩ: ka┐dego wieczora k│adziemy siΩ spaµ do │≤┐ka, zasypiamy i budzimy siΩ nazajutrz, otwieramy oczy i widzimy ten sam widok co zawsze. A przecie┐ tak nie musi byµ. Przecie┐ kt≤rego╢ poranka mo┐emy ju┐ siΩ nie obudziµ. Przypomnijmy sobie s│owa ze znanej pie╢ni ko╢cielnej (Kiedy ranne wstaj▒ zorze): "Wielu snem ╢mierci upadli, co siΩ wczoraj spaµ pok│adli. My siΩ jeszcze obudzili, by╢my CiΩ Bo┐e chwalili". Czy my ka┐dego dnia rano dziΩkujemy Panu Bogu za darowany nam jeszcze jeden dzie± do prze┐ycia? Mo┐e tak siΩ ju┐ do tego przyzwyczaili╢my, ┐e po nocy nastΩpuje dzie± - i zapominamy o tym, ┐e kt≤ry╢ z nich na pewno bΩdzie dla nas ostatnim? Mo┐e nawet dzie± dzisiejszy... Trzeba to powiedzieµ ca│kiem powa┐nie: je╢li siΩ jutro rano obudzimy i prze┐yjemy tΩ noc, kt≤ra siΩ zbli┐a, bΩdziemy mieµ ogromne szczΩ╢cie, za co nale┐y Panu Bogu podziΩkowaµ. Nie wszystkim bowiem dane bΩdzie do┐yµ dnia jutrzejszego. Tak siΩ ju┐ dzieje na tym ╢wiecie, ┐e nie wszystko zale┐y od nas. ObojΩtnie ile by╢my nie mieli pieniΩdzy, zdrowia, w│adzy i innych d≤br tego ╢wiata - i tak nie od nas zale┐y, kiedy przyjdzie ostatnia godzina naszego ┐ycia. To zale┐y tylko od Pana Boga, kt≤ry stworzy│ ca│y ten ╢wiat i da│ nam ┐ycie za po╢rednictwem naszych rodzic≤w. W obecnych czasach ludzie niechΩtnie rozmawiaj▒ o swojej ╢mierci, ten temat odk│adaj▒ na p≤╝niej, nawet kiedy jest ju┐ najwy┐szy czas. ªmierµ jest swego rodzaju tabu, jest spraw▒ o kt≤rej siΩ nie m≤wi - zupe│nie podobnie jak nie m≤wi siΩ w towarzystwie o sprawach fizjologicznych, a kt≤re przecie┐ dotycz▒ ka┐dego cz│owieka. Mo┐e to dzieje siΩ miΩdzy innymi przez telewizjΩ i filmy, kt≤re tak nas przyzwyczai│y do widoku krwi i umierania, ┐e ju┐ one nie wywieraj▒ na nas wiΩkszego wra┐enia. Ju┐ ma│e dziecko w ci▒gu roku potrafi ogl▒dn▒µ kilka tysiΩcy drastycznych scen w telewizji. Dodajmy do tego r≤┐ne wsp≤│czesne gry komputerowe. Ponadto przypomnijmy sobie jak obecnie wygl▒daj▒ pogrzeby. Jeszcze tylko gdzieniegdzie na wioskach odbywaj▒ siΩ procesje z domu zmar│ego do ko╢cio│a a p≤╝niej, po Mszy ╢w., z ko╢cio│a na cmentarz. W takich procesjach ┐a│obnych uczestniczy│a ca│a wie╢. Obecnie rodzina wysy│a chorego nawet w beznadziejnym stanie do szpitala, aby tam zako±czy│ ┐ywot, a stamt▒d prosto do lod≤wki na cmentarzu komunalnym, gdzie odbywa siΩ kr≤tki pogrzeb, na kt≤ry przyje┐d┐a nierzadko tylko najbli┐sza rodzina i kilkoro s▒siad≤w. Raz nawet odprawia│em taki pogrzeb, ┐e nie by│o komu nie╢µ trumny do grobu. Wyobra╝my sobie jak wygl▒da umieranie w szpitalu, niejednokrotnie tylko w╢r≤d obcych ludzi, lub nawet zupe│nie samotnie, z dala od najbli┐szych, w obcym ╢rodowisku, z dala od domu. Z ka┐dym rokiem powiΩksza siΩ ilo╢µ rodzin, kt≤re nie chc▒ mieµ w╢r≤d siebie staruszk≤w, kt≤rych uwa┐aj▒ za co╢ niepotrzebnego, jak jaki╢ balast. Ludzie m│odzi zapominaj▒, ┐e sami bΩd▒ kiedy╢ staruszkami, o ile do┐yj▒ tych lat prowadz▒c niezdrowy tryb ┐ycia. Osoby starsze, schorowane, niedo│Ω┐ne coraz czΩ╢ciej spΩdzaj▒ swoje ostatnie lata samotnie, w domach opieki spo│ecznej, domach starc≤w lub nawet w swoich mieszkaniach, ale z dala od dzieci i wnuk≤w. W poprzedniej parafii by│em ╢wiadkiem takiej sytuacji, kiedy to dzie± przed wizyt▒ duszpastersk▒ zwan▒ kolΩd▒ s▒siedzi zainteresowali siΩ starsz▒ s▒siadk▒ i pukali do niej, aby powiedzieµ, ┐e nazajutrz przyjdzie ksi▒dz po kolΩdzie. Kiedy nikt nie odpowiada│, zaczΩli dociekaµ kto j▒ widzia│ ostatni raz i jak dawno. Okaza│o siΩ, ┐e nikt nie widzia│, ┐eby ona wychodzi│a czy gdzie╢ wyje┐d┐a│a. W takiej sytuacji wezwano policjΩ i si│▒ otwarto drzwi. Le┐a│a na kanapie przed telewizorem - nie┐ywa ju┐ od tygodnia. Coraz czΩ╢ciej w ╢rodkach masowego przekazu s│yszymy o eutanazji. W niekt≤rych krajach podejmowane s▒ pr≤by aby wprowadziµ odpowiednie ustawy pozwalaj▒ce na dokonywanie eutanazji, czyli skracanie ┐ycia ludzi starych, nieuleczalnie chorych, niepotrzebnych spo│ecze±stwu. Uzasadnia siΩ to potrzeb▒ skracania cierpienia w przypadkach beznadziejnych, kiedy ju┐ lekarze nie daj▒ choremu szans na prze┐ycie. Widaµ w tym traktowanie cz│owieka jak jakie╢ zwierzΩ czy przedmiot, kt≤ry mo┐na wyrzuciµ, kiedy stanie siΩ bezu┐yteczny. Eutanazja to tak jakby dentysta widz▒c zupe│nie zniszczony z▒b ju┐ nie pr≤bowa│ go leczyµ i zaplombowaµ, ale od razu wyci▒ga│ szczypce, aby go wyrwaµ z korzeniami, ┐eby ju┐ pacjenta nic nie bola│o. Naj│atwiej jest pozbyµ siΩ b≤lu wraz zápacjentem. Du┐o trudniej jest przyj╢µ z pomoc▒ duchow▒, zobaczyµ, ┐e ten nieuleczalnie chory ma tak┐e duszΩ nie╢mierteln▒, kt≤ra mo┐e te┐ jest chora i potrzebuje lekarstwa. Mo┐e to w│a╢nie cierpienie jest dla niej najlepszym lekarstwem. Prze┐ywamy obecnie ciekawe czasy: niebywa│y rozw≤j medycyny, ka┐dego roku naukowcy wynajduj▒ coraz to nowe i lepsze lekarstwa, a mimo to chor≤b nie ubywa, a wprost przeciwnie - coraz wiΩcej ludzi choruje iácierpi. Z kolei w tych krajach, gdzie zalegalizowano eutanazjΩ, czyli praktykΩ skracania ┐ycia pacjent≤w na ich pro╢bΩ lub na pro╢bΩ najbli┐szej rodziny - tam coraz wiΩcej ludzi boi siΩ i╢µ do szpitala, gdy┐ najczΩ╢ciej ju┐ z niego nie wracaj▒... Inn▒ spraw▒, podobn▒ do eutanazji, s▒ samob≤jstwa. Wielu ludzi odbiera sobie ┐ycie, nie chc▒ ju┐ ┐yµ. Robi▒ to z r≤┐nych powod≤w, najczΩ╢ciej z rozpaczy, z braku poczucia sensu dalszego ┐ycia. Na przyk│ad po utracie pracy lub kogo╢ bliskiego, zawiedzeni i porzuceni czy oszukani przez najbli┐szych w kt≤rych pok│adali nadziejΩ. NajczΩ╢ciej s▒ to ludzie m│odzi, lub ca│kiem starsi, zmΩczeni cierpieniem. Nie chc▒ ju┐ d│u┐ej ┐yµ i decyduj▒ siΩ na ten krok zapominaj▒c jak wielki mog▒ spowodowaµ b≤l w╢r≤d rodziny, s▒siad≤w i znajomych. CzΩsto samob≤jcy dzia│aj▒ pod wp│ywem jakiego╢ impulsu, jakby nie w pe│ni poczytalno╢ci psychicznej, w stanie za│amania i rozpaczy, dlatego trudno z g≤ry potΩpiaµ tych ludzi. Czyta│em kiedy╢, ┐e pewna osoba przyjecha│a do ╢w. Jana Vianneya zapytaµ go oáco╢ i poradziµ siΩ i jeszcze nie zd▒┐y│a przem≤wiµ, a on sam powiedzia│ jek te s│owa: "MiΩdzy przΩs│em mostu aátafl▒ wody by│o jeszcze dosyµ czasu aby pojednaµ siΩ z Bogiem". To jej wystarczy│o. PodziΩkowa│a i uspokojona na duszy wr≤ci│a do swojej miejscowo╢ci. A chodzi│o w│a╢nie o jej narzeczonego, kt≤ry pope│ni│ samob≤jstwo skacz▒c z mostu. Nie wiadomo tylko, sk▒d o tym wiedzia│ ╢w. Jan Vianney, kt≤ry nigdy dot▒d nie spotka│ tej osoby. Nie mo┐na tej sytuacji wyja╢niµ na ┐aden ludzki spos≤b, tylko samym u│omnym ludzkim rozumem. Pan B≤g da│ nam ┐ycie - za po╢rednictwem naszych rodzic≤w, da│ nam nie╢mierteln▒ duszΩ o kt≤r▒ mamy siΩ troszczyµ. Mo┐na to por≤wnaµ do ╢wiecy, kt≤ra mo┐e byµ grubsza lub cie±sza, d│u┐sza lub kr≤tsza. Raz zapalona ╢wieci siΩ dop≤ki nie zgasi jej silny powiew powietrza lub inne przeciwno╢ci. Zauwa┐my przy tym, ┐e je╢li zadbamy o t▒ ╢wiecΩ i ochronimy j▒ przed przeci▒giem, wtedy pali siΩ spokojnie i d│u┐ej. Je╢li jednak stoi na dworze a wieje silny wiatr lub pada deszcz i nie schronimy jej pod dachem - w≤wczas pali siΩ niespokojnie, wosk siΩ wylewa iáwápewnym momencie, najmniej spodziewanym, ga╢nie. Poruszaj▒c zagadnienie ╢mierci, nale┐y przypomnieµ to, co m≤wi na ten temat sam Pan Jezus. ╢w. Mateusz Aposto│ zapisa│ w swojej ewangelii to znamienne pouczenie: "Nie b≤jcie siΩ tych, kt≤rzy zabijaj▒ cia│o, lecz duszy zabiµ nie mog▒. B≤jcie siΩ raczej tego, kt≤ry duszΩ i cia│o mo┐e zatraciµ w piekle". Jest taka ciekawa zale┐no╢µ: mianowicie bardziej ludzie staraj▒ siΩ zapomieµ o swojej ╢mierci, kt≤ra przecie┐ dotyka tylko cia│a, tym czΩ╢ciej wpadaj▒ w r≤┐ne grzechy i zadaj▒ ╢mierµ grzechow▒ swojej duszy. Tacy ludzie ju┐ za ┐ycia s▒ martwi duchowo, bezduszni i nieczuli na potrzeby innych. Nic dziwnego, ┐e niejednokrotnie nie licz▒ siΩ z ┐yciem innych ludzi, w▒tpi▒ w ┐ycie pozagrobowe, wy╢miewaj▒ je, za nic sobie maj▒ przykazania Bo┐e. Ju┐ za ┐ycia umarli duchowo. Natomiast cz│owiek prawdziwie pobo┐ny, kt≤ry ┐yje blisko Pana Boga, nie boi siΩ ╢mierci. Wie, ┐e to jest tylko pr≤g do przeskoczenia, za kt≤rym czeka nas dalsze ┐ycie, chocia┐ odmienne od tego ziemskiego. »ycie po ╢mierci istnieje i mamy na to niezliczone dowody, dlatego nie trzeba lΩkaµ siΩ ╢mierci, nie trzeba przed ni▒ uciekaµ. Po prostu kt≤rego╢ dnia, kiedy przyjdzie na nas czas, za╢niemy i obudzimy siΩ ju┐ gdzie indziej - na tamtym ╢wiecie, oáwiele lepszym i szczΩ╢liwszym od tego, kt≤ry widzimy. Kilka lat temu niezwyk│▒ sensacjΩ wywo│a│a ksi▒┐ka zatytu│owana "»ycie po ┐yciu", w kt≤rej autor, Raymond Moody, opisa│ relacje ludzi, kt≤rzy prze┐yli ╢mierµ kliniczn▒. Warto zapoznaµ siΩ z t▒ pozycj▒, gdy┐ dotyczy ona ostatnich chwil ┐ycia ludzkiego, przedstawionych w spos≤b bezstronny i obiektywny. Nie spos≤b na przyk│ad wyt│umaczyµ jak to mo┐liwe, ┐e wielu ludzi operowanych, bΩd▒c w stanie narkozy, s│yszeli i widzieli to co siΩ dzia│o na sali operacyjnej, a nawet w innych pomieszczeniach. Widzieli nawet jakby z zewn▒trz swoje cia│o, do kt≤rego nie chcieli ju┐ wracaµ. Wszystkie te osoby pozby│y siΩ lΩku przed umieraniem, jednak┐e nie lubi▒ opowiadaµ o swoich prze┐yciach z obawy przed tym, co powiedz▒ na to inni ludzie, kt≤rzy tego nie do╢wiadczyli, co oni. Do tej pory ╢mierµ kliniczna by│a nieod│▒czna od ╢mierci biologicznej. Obecnie technika medyczna posunΩ│a siΩ tak daleko, ┐e potrafi ratowaµ niejednokrotnie nawet tych ludzi, kt≤rzy dos│ownie otarli siΩ o ╢mierµ, kt≤rzy jakby stanΩli na progu ╢mierci, chocia┐ go jeszcze ca│kowicie nie przekroczyli. W przysz│ym roku bΩdziemy obchodziµ jubileusz dw≤ch tysiΩcy lat chrze╢cija±stwa. W ci▒gu ca│ej historii naszej religii ┐y│o ogromnie wielu ludzi, kt≤rzy nie bali siΩ ╢mierci, a w│a╢nie swoj▒ postaw▒ ┐yciow▒ i swoj▒ ╢mierci▒ udowodnili, ┐e wierz▒ w ┐ycie wieczne. S▒ to rzesze ╢wiΩtych i b│ogos│awionych, w╢r≤d kt≤rych na pierwszy plan wybijaj▒ siΩ postacie mΩczennik≤w - ludzi, kt≤rzy przelali krew dla Chrystusa, kt≤rzy oddali swoje ┐ycie doczesne, aby zachowaµ wieczne. W tym roku, 13 czerwca, bΩdzie mia│o miejsce bezprecedensowe wydarzenie - bowiem podczas pielgrzymki do Ojczyzny Ojciec ╢w. dokona beatyfikacji 108 polskich mΩczennik≤w z okresu II wojny ╢wiatowej. Oni oddali swoje ┐ycie, by ratowaµ innych, by nie╢µ pos│ugΩ mi│o╢ci cierpi▒cym i przeznaczonym na ╢mierµ. Zostan▒ wyniesieni na o│tarze, gdy┐ prowadzili ╢wiΩte ┐ycie a po ich ╢mierci za ich przyczyn▒ dokonywa│y siΩ cuda, kt≤rych nie da siΩ wyt│umaczyµ ludzkim rozumem. ZachΩcam gor▒co do zapoznania siΩ z ich ┐yciorysami, kt≤re bΩd▒ na pewno dostΩpne w nied│ugim czasie, tym bardziej, ┐e w╢r≤d tych mΩczennik≤w s▒ nie tylko osoby duchowne, biskupi iáksiΩ┐a, ale tak┐e osoby ╢wieckie - jak choµby Marianna Biernacka, kt≤ra odda│a swoje ┐ycie za synow▒ i zosta│a rozstrzelana przez hitlerowc≤w 13 czerwca 1943 r. Przyk│ady os≤b, kt≤re odda│y swoje ┐ycie dla ratowania innych nie trzeba szukaµ daleko. W dzisiejszym wydaniu tygodnika "Niedziela" z 21 lutego na str. 26 znajduje siΩ artyku│ zaytu│owany "To by│ anio│". Czytamy w nim:
"1,5 tys. ludzi przysz│o 3 lutego br. na pogrzeb tragicznie zmar│ej 28-letniej pielΩgniarki Beaty Zieli±skiej, pracownicy Caritas w Tychach. "To by│ anio│" - m≤wi▒ ci, kt≤rzy j▒ znali. Tragedia wydarzy│a siΩ 29 stycznia br. Nad ranem w tyskim wie┐owcu przy ul. DΩbowej wybuch│ po┐ar. Beata Zieli±ska poczu│a w swoim mieszkaniu dym. Otworzy│a okna i wysz│a z mieszkania, by pom≤c swojej s▒siadce - m│odej lekarce i jej male±kiemu dziecku. Kiedy przyjecha│a stra┐ po┐arna, s▒siadka i dziecko by│y nieprzytomne, ale ┐y│y. Beata - ju┐ nie. Jej mieszkanie nie ucierpia│o. Gdyby w nim zosta│a, ocali│aby swoje ┐ycie. Dla otoczenia ta ╢mierµ by│a szokiem. Wszyscy znajomi pielΩgniarki podkre╢laj▒, ┐e by│o to jakby ukoronowanie ┐ycia pe│nego bezinteresownej mi│o╢ci.
Na szczΩ╢cie nie tylko mΩczennicy mog▒ dostaµ siΩ do nieba. Nawet ludzie, kt≤rych by╢my o to nie podejrzewali, mog▒ byµ zbawieni. Przypomnijmy sobie choµby znamienny przyk│ad z MΩki Pa±skiej: Oto jeden z │otr≤w, kt≤rzy byli ukrzy┐owani razem z Jezusem, w ostatniej godzinie swojego ┐ycia ┐a│owa│ za swoje z│e uczynki i powiedzia│: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego kr≤lestwa". A Jezus mu odpowiedzia│: "ZaprawdΩ powiadam ci, dzi╢ ze Mn▒ bΩdziesz w raju". M≤wi▒c tak wiele o ╢mierci warto wspomnieµ o tym, ┐e w╢r≤d r≤┐nych wsp≤lnot i grup religijnych istnieje specjalne stowarzyszenie Matki Bo┐ej Patronki Dobrej ªmierci, znane jako "Apostolstwo Dobrej ªmierci". Jest to zrzeszenie modlitewne, kt≤re przygotowuje do godnego, chrze╢cija±skiego umierania. Zosta│o ono zatwierdzone przez papie┐a ╢w. Piusa X w 1908 r. Cz│onkowie Stowarzyszenia upraszaj▒ wiernym wytrwanie w │asce u╢wiΩcaj▒cej, grzesznikom nawr≤cenie, wszystkim zrzeszonym dobr▒ i ╢wiΩt▒ ╢mierµ oraz powierzaj▒ Matce Bo┐ej ostatnie chwile ┐ycia. Obecnie w Polsce nale┐y do tego stowarzyszenia 220 tysiΩcy ludzi - najwiΩcej w diecezji gliwickiej. NajwiΩksz▒ pomoc jak▒ mo┐emy okazaµ dla zmar│ych i umieraj▒cych to zam≤wienie w ich intencji Mszy ╢w., zw│aszcza Mszy ╢w. gregoria±skiej. Polega ona na odprawieniu 30 Mszy ╢w. codziennie ka┐dego kolejnego dnia za tΩ sam▒ osobΩ. Pierwszy raz odprawi│ j▒ papie┐ ╢w. Grzegorz Wielki za duszΩ zmar│ego krewnego. Po odprawieniu trzydziestej Mszy ╢w. ukaza│ mu siΩ ten zmar│y dziΩkuj▒c mu za wybawienie z czy╢µca jego duszy. Warto przy tej okazji przypomnieµ sobie, kiedy my sami ostatni raz zam≤wili╢my jak▒╢ MszΩ ╢w. za zmar│ych zánaszych rodzin. Mo┐e oni do tej pory na ni▒ jeszcze czekaj▒. Niestety, czas biegnie nieub│aganie i wypada│oby ju┐ ko±czyµ aby nie nadu┐ywaµ cierpliwo╢ci. Dlatego na zako±czenie przypomnΩ, ┐e nie trzeba baµ siΩ ╢mierci, chocia┐ to jest trudne. Natomiast trzeba siΩ dobrze do niej przygotowaµ - przez codzienn▒ modlitwΩ, jak najczΩstsze przystΩpowanie do spowiedzi i Komunii ╢w., a tak┐e przez udzia│ w bractwach i wsp≤lnotach modlitewnych. Dobrze jest tak┐e zam≤wiµ dla siebie MszΩ ╢w. w intencji oádobr▒ ╢mierµ. Trzeba czytaµ Pismo ╢w. oraz warto╢ciowe ksi▒┐ki i czasopisma religijne, kt≤re pog│Ωbiaj▒ nasz▒ wiarΩ i zachΩcaj▒ do ┐ycia w │asce Bo┐ej. A wszystko po to, aby kt≤rego╢ dnia, o kt≤rej╢ godzinie - o kt≤rej wie tylko sam Pan B≤g - tak po prostu spokojnie zamkn▒µ oczy i otworzyµ je na tamtym ╢wiecie i ujrzeµ Pana Boga twarz▒ wátwarz i m≤c cieszyµ siΩ tym widokiem przez ca│▒ wieczno╢µ. Amen.
|