Logo Amen
Zasoby internetowe ks. W. Mroza

Strona g│≤wna

* Nowo╢ci *
Czytelnia Amen
English ver.
Galeria
Humor
Katalog polski
Katalog zagr.
Kazania
Leksykon
O "Amen"
Strony ciekawe
Uwagi

Jan Sarkander
Na 25 V
Na 25 XII
Na 26 VIII
Na 8 III
Na Bo┐e Cia│o
Na Nowy Rok
Nauczyciele
O "katolikach"
O Akcji Kat.
O autorytetach
O chciwo╢ci
O chrzcie
O dniu ┐ycia
O domie
O encyklice
O g≤rnikach
O jedno╢ci
O kolΩdzie (1)
O kolΩdzie (2)
O Komunii ╢w.
O Komunii ╢w.
O Konkordacie
O krzy┐u
O Mszy ╢w.
O naszej parafii
O niebie i piekle
O Papie┐u, '99
O Pi╢mie ╢w.
O powodzi
O przemijaniu
O przemijaniu
O spowiedzi
O spowiedzi
O sumieniu
O Testamencie
O trze╝wo╢ci
O trze╝wo╢ci
O wakacjach
O wdziΩczno╢ci
O wierze
O wyborze
O ╢mierci
Pasyjne
Piotr i Pawe│
Postanowienia
Powo│aniowe
V Przykazanie

Aktualizacja:
2000-03-27
e-mail:
mroz@amen.pl
 

Kazanie na "Dzie± Matki"

Polkowice, 21 maja 1995 r.

Drodzy w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia!

W tym tygodniu, w pi▒tek obchodziµ bΩdziemy uroczysty dzie±. Nie jest to ┐adne ╢wiΩto ko╢cielne, ani pa±stwowe, a jednak wyr≤┐nia siΩ w╢r≤d innych. Dzie± 26 maja to Dzie± Matki, to ╢wiΩto tej osoby, kt≤rej najwiΩcej w ┐yciu zawdziΩczamy, to ┐e w og≤le ┐yjemy. Ona jest nasz▒ rodzicielk▒ i da│a nam ┐ycie, kt≤rego ostatecznym ╝r≤d│em jest sam B≤g, kt≤ry stworzy│ pierwszych prarodzic≤w.

Kiedy wiΩc bΩdziemy w tym dniu sk│adaµ ┐yczenia naszym mamom i dziΩkowaµ im za wszystko, co od nich przejΩli╢my, spr≤bujmy zastanowiµ siΩ nad tym, jak my w│a╢ciwie ┐yjemy, czy nie marnujemy tego najcenniejszego daru, daru ┐ycia i czy nie zapominamy o ┐yciu wiecznym. Przecie┐ tyle nasi rodzice natrudzili siΩ, by nas wykarmiµ i wychowaµ, by╢my stali siΩ doros│ymi i dojrza│ymi lud╝mi i przekazali sztafetΩ ┐ycia dalej, w nastΩpne pokolenia. Jednak, niestety, je╢li uwa┐nie rozgl▒dniemy siΩ wok≤│ nas i przypatrzymy siΩ naszemu dzisiejszemu spo│ecze±stwu, musimy przyznaµ, ┐e jednak co╢ niedobrego siΩ dzieje. Bardzo wielu ludzi ╝le korzysta ze swego ┐ycia marnuj▒c go, a czΩsto nawet skracaj▒c sobie ┐ycie.

Sam osobi╢cie spotka│em siΩ z r≤┐nymi przypadkami samob≤jstw, z odbieraniem sobie ┐ycia. Jedni czyni▒ to szybko, z powodu rozpaczy i zw▒tpienia, nagle w kilku sekundach, rozstaj▒ siΩ z tym ┐yciem skacz▒c z du┐ej wysoko╢ci albo rzucaj▒c siΩ pod poci▒g - wielu czyni to jednak d│u┐ej, przez wiele miesiΩcy i lat, z g│upoty i bezmy╢lno╢ci. R≤┐ne s▒ sposoby powolnego, ale skutecznego skracania sobie ┐ycia. NajczΩ╢ciej dzisiaj spotykani powolni samob≤jcy to narkomani, alkoholicy i palacze. R≤┐ni▒ siΩ tylko szybko╢ci▒ niszczenia swojego organizmu i sposobem wprowadzania trucizny: do┐ylnie, doustnie albo do p│uc.

Z roku na rok ci▒gle ro╢nie w Polce liczba ludzi za┐ywaj▒cych narkotyki r≤┐nego rodzaju, czy to w│asnej produkcji, czy importowanych. PowiΩksza siΩ liczba narkoman≤w tu, w naszym otoczeniu, w Zag│Ωbiu Miedziowym. Niestety, bardzo │atwo mo┐na uzale┐niµ siΩ od narkotyk≤w, a jak┐e trudno p≤╝niej uwolniµ siΩ, a zniszczonego organizmu ju┐ nie da siΩ doprowadziµ do pierwotnego stanu. Tak wiΩc wielu m│odych ludzi, kt≤rzy nie potrafili przestaµ braµ, po kilku miesi▒cach czy latach, mimo wysi│k≤w lekarzy, nie osi▒gn▒wszy niczego w ┐yciu, musi siΩ z nim rozstaµ. Ludzie m│odzi szukaj▒ w narkotykach tego, czego nie potrafili znale╝µ w domu rodzinnym, w szkole, w najbli┐szym otoczeniu, w Ko╢ciele. Albo za ma│o szukali, albo zapomnieli po co ┐yj▒, zapomnieli, ┐e s▒ dzieµmi Bo┐ymi, ┐e maj▒ nie╢mierteln▒ duszΩ i odrzucili │askΩ Bo┐▒, a poszli na s│u┐bΩ szatana i jego pomocnik≤w. Na co dzie±, na ulicy, w zak│adach pracy raczej trudno zobaczyµ narkomana, za to niema│o jest pijak≤w i alkoholik≤w. Wystarczy wieczorem przej╢µ ulicami Polkowic, aby zobaczyµ ludzi, kt≤rzy cofaj▒ siΩ w ewolucji. NajwiΩcej przypadk≤w trafia siΩ po piΩtnastym, po wyp│acie. Kiedy╢, dawno temu, przeczyta│em w Trybunie Ludu jak odr≤┐niµ pijaka od alkoholika: pijak to ten, kt≤ry m≤g│by przestaµ piµ, ale nie chce, za╢ alkoholik to ten, kt≤ry chce przestaµ piµ, ale ju┐ nie mo┐e.

I rzeczywi╢cie, jest wielu ludzi, kt≤rzy s▒ mΩ┐ami i ojcami, kt≤rzy powinni urzymywaµ swoje rodziny i troszczyµ siΩ o swoje dzieci, ┐ony, a nawet wnuki, ale zapominaj▒ o tym, ┐yj▒ jak paso┐yty, jak zwierzΩta, beztrosko, z dnia na dzie±, nie my╢l▒c o przysz│o╢ci, o tym, co bΩdzie za kilka lat. Nie potrafi▒ od│o┐yµ pieniΩdzy na p≤╝niej, aby co╢ kupiµ dla siebie i dla najbli┐szych, ale niestety, potrafi▒ nawet wszystko po kolei sprzedaµ za bezcen, aby mieµ na w≤dkΩ. Niszcz▒ sw≤j organizm i swoje ┐ycie, a czΩsto zatruwaj▒ ┐ycie innym, tym kt≤rych kiedy╢ kochali. S▒ przyczyn▒ wielu │ez matek, ┐on i dzieci.

Choroba rozwija siΩ stopniowo, najpierw ma│e ilo╢ci, przy r≤┐nych okazjach, p≤╝niej, kiedy zostanie przekroczona granica umiarkowania, zaczyna siΩ uzale┐nienie i chory organizm domaga siΩ swojej dawki. Wtedy ju┐ nie trzeba ┐adnej okazji, by wypiµ, nie trzeba towarzystwa i najlepszym przyjacielem alkoholika staje siΩ butelka. Ju┐ nie ze smoczkiem, ale z kieliszkiem. Pocz▒tki choroby mo┐na rozpoznaµ ju┐ w pierwszych okresach: zaczyna siΩ odchodzeniem od Ko╢cio│a, opuszczaniem Mszy ╢w. i Sakrament≤w, zw│aszcza spowiedzi, coraz czΩ╢ciej przysz│y bywalec izby wytrze╝wie± zaczyna przebywaµ poza domem i poza zak│adem pracy, nie ma ┐adnych zainteresowa± i hobby, mo┐e poza sportem, ale nie jako czynny uczestnik, ale bierny widz. Potem dochodzi z│e towarzystwo, w cudzys│owiu "koledzy", kt≤rzy potrafi▒ nam≤wiµ do wszystkiego. Ko±czy siΩ to wszystko tragicznie, o ile nie znajdzie siΩ pomoc naprawdΩ dobrych ludzi.

Znam jednak nawet tu, w Polkowicach, wielu ludzi, kt≤rzy potrafili wyzwoliµ siΩ z na│ogu i stan▒µ na nogach. Znale╝li pomoc i skorzystali z niej. DziΩki wytrwa│ej i cierpliwej modlitwie ┐on, matek, te╢ciowych, wr≤cili i nauczyli siΩ znowu cieszyµ prawdziwie ┐yciem. Jednak alkoholizm jest chorob▒ ju┐ do ko±ca ┐ycia i nie ma z niej wyleczenia. Je╢li alkoholik znowu wypije, na│≤g znowu wraca. Dlatego takiemu cz│owiekowi potrzebna jest ca│kowita abstynencja, nawet od piwa, i nie mo┐na go nara┐aµ nawet na w▒chanie alkoholu, a co dopiero namawiaµ do picia. Ka┐dy mo┐e znale╝µ siΩ w tym stanie, ale to od nas samych zale┐y, czy nie damy siΩ skusiµ do z│ego i czy my wytrwamy w trze╝wo╢ci i pomo┐emy wytrwaµ innym.

Trzecim, najbardziej powszechnym sposobem skracania sobie ┐ycia jest palenie tytoniu. Organizm broni siΩ przed trucizn▒ jak mo┐e. Cz│owiek jednak, zwabiony reklamami i namowami koleg≤w i kole┐anek robi ze swoich p│uc ╢mietnik i dzie± za dniem zmniejsza pojemno╢µ ┐yciow▒ swojej klatki piersiowej. Rok po roku ┐y│y i tΩtnice zapychaj▒ siΩ r≤┐nymi odpadami i zaczynaj▒ siΩ czepiaµ cz│owieka r≤┐ne choroby. Z pocz▒tku ma│e przeziΩbienia, niewinna grypa, p≤╝niej zaczyna siΩ niewydolno╢µ p│uc, trudno wchodzi siΩ po schodach, organizm szybko siΩ mΩczy, a ko±czy siΩ to wszystko mia┐d┐yc▒ n≤g, chorob▒ wie±cow▒ serca, zawa│em, rakiem p│uc i krtani. S▒ palacze, kt≤rzy do┐ywaj▒ p≤╝nej staro╢ci, ale co to za staro╢µ, kiedy cz│owiek jeszcze ┐yje, ale ju┐ na nic nie ma si│ i ci▒gle musi korzystaµ z pomocy innych i ┐ywi siΩ tylko tabletkami.

Policzmy sobie kiedy╢, ile pieniΩdzy puszcza z dymem codziennie, beztrosko na│ogowy palacz - gdyby nie pali│, ale sk│ada│ te pieni▒dze na dobrze oprocentowane konto, po 30 latach m≤g│by sobie kupiµ nowy samoch≤d. Jest tu dzi╢, w kaplicy, wielu palaczy. Przypomnijcie sobie, kiedy ostatnio kupili╢cie ┐onie lub dzieciom jaki╢ prezent, czy ci▒gle wam nie brakuje pieniΩdzy? Ile dajecie w ko╢ciele na tacΩ, na dobre cele, a ile dajecie zarobiµ koncernom tytoniowym, kt≤re popieraj▒ sekty i r≤┐ne niemoralne czasopisma?

Kiedy╢ na katechezie jeden z uczni≤w zapyta│ mnie, czy palenie papieros≤w jest grzechem. Pozna│em siΩ zaraz, ┐e pyta nie po to, aby siΩ dowiedzieµ, ale aby szukaµ usprawiedliwienia na swoje czyny, i wtedy sam go zapyta│em: Czy jazda samochodem bez zapiΩtych pas≤w jest grzechem? Co prawda, jad▒c traktorem z prΩdko╢ci▒ w porywach do 30 km/godz., w│a╢ciwie nie trzeba zapinaµ pas≤w, ale je╢li tak kto╢ je╝dzi po dziurawych drogach z prΩdko╢ci▒ 130 km/godz. to ju┐ na pewno jest to nara┐anie ┐ycia na niechybn▒ ╢mierµ, i to nie tylko swoj▒, ale i pasa┐er≤w. Podobnie jest z na│ogowym paleniem papieros≤w. Trzy papierosy dziennie mo┐e jest zagro┐eniem dla zdrowia, mo┐e p│uca nad▒┐▒ z wydalaniem smo│y i nikotyny z organizmu, ale na pewno 30 papieros≤w dziennie jest ju┐ powolnym samob≤jstwem. Pi▒te Przykazanie: "Nie zabijaj!" wyra╝nie przypomina o szacunku dla ┐ycia nie tylko drugiego cz│owieka, ale przede wszystkim swojego w│asnego. Jednak w obecnych czasach ludzie zapominaj▒ nie tylko o pi▒tym, sz≤stym, czy si≤dmym Przykazaniu, ale ju┐ nawet o pierwszym!

Wielkim grzechem jest palenie nie tylko samemu, ale namawianie do palenia, czy nawet palenie w obecno╢ci niepal▒cych, w jednym pomieszczeniu, zw│aszcza palenie przy dzieciach! Jak mo┐e wyrosn▒µ na zdrowego cz│owieka ma│e dziecko, je╢li jeszcze przed urodzeniem jest niejednokrotnie zatruwane przez w│asn▒ matkΩ, pal▒c▒ papierosy w ci▒┐y, albo w│asnego ojca, pal▒cego papierosy w mieszkaniu, przy ┐onie i dzieciach. Jak ma nie chorowaµ dziecko, skoro czΩsto jest we w│asnym domu mimowolnie biernym palaczem? Zatruwamy w│asne ╢rodowisko, w kt≤rym ┐yjemy, a potem dziwimy siΩ, ┐e ╢wiat staje siΩ jednym wielkim ╢mietniskiem, ju┐ nie popielniczk▒, ale popielnic▒. Na szczΩ╢cie poma│u i w Polsce, tak jak ju┐ w Europie i na ╢wiecie staje siΩ modne niepalenie i u nas dzie± 31 maja bΩdzie tzw. dniem bez papierosa. Starajmy siΩ wiΩcej na przysz│o╢µ my╢leµ o tym, co robimy, jakie skutki przyniesie to w przysz│o╢ci, aby nie trzeba by│o potem ┐a│owaµ. Zacznijmy dobrze dbaµ o to ┐ycie, kt≤re otrzymali╢my od Boga poprzez nasze matki i ojc≤w, aby je nie zmarnowaµ i aby ono nie by│o powodem │ez matek, ┐on i dzieci. Przesta±my byµ samob≤jcami, ale na prawdΩ troszczmy siΩ o nasze ┐ycie i to doczesne, tu na ziemi, i to wieczne, w niebie. Amen.