Zasoby internetowe ks. W. Mroza
Strona g│≤wna * Nowo╢ci * Czytelnia Amen English ver. Galeria Humor Katalog polski Katalog zagr. Kazania Leksykon O "Amen" Strony ciekawe Uwagi Jan Sarkander Na 25 V Na 25 XII Na 26 VIII Na 8 III Na Bo┐e Cia│o Na Nowy Rok Nauczyciele O "katolikach" O Akcji Kat. O autorytetach O chciwo╢ci O chrzcie O dniu ┐ycia O domie O encyklice O g≤rnikach O jedno╢ci O kolΩdzie (1) O kolΩdzie (2) O Komunii ╢w. O Komunii ╢w. O Konkordacie O krzy┐u O Mszy ╢w. O naszej parafii O niebie i piekle O Papie┐u, '99 O Pi╢mie ╢w. O powodzi O przemijaniu O przemijaniu O spowiedzi O spowiedzi O sumieniu O Testamencie O trze╝wo╢ci O trze╝wo╢ci O wakacjach O wdziΩczno╢ci O wierze O wyborze O ╢mierci Pasyjne Piotr i Pawe│ Postanowienia Powo│aniowe V Przykazanie Aktualizacja: 2000-03-27 e-mail: mroz@amen.pl |
Kazanie o V PrzykazaniuPolkowice, 18 czerwca 1995 r. Drodzy w Chrystusie Panu, Siostry i Bracia! Tydzie± temu, niedaleko Polkowic mia│o miejsce tragiczne wydarzenie. 16-letnia dziewczyna zosta│a w okrutny spos≤b pozbawiona ┐ycia. Wszyscy, kt≤rzy o tym us│yszeli, zaczΩli zastanawiaµ siΩ nad motywami tego morderstwa. Dlaczego? W Ameryce, w Niemczech r≤┐ne takie rzeczy siΩ dziej▒, ale tu, w Polkowicach? Na pewno ka┐dy z Was tu obecnych zgodzi siΩ z tym, ┐e jedn▒ z przyczyn tej tragedii, chocia┐ nie jedyn▒, jest telewizja i filmy video. Obrazy, zw│aszcza filmy w kinie nocnym, kt≤re pokazuj▒ nam na srebrnym ekranie, w tym, tak zwanym "oknie na ╢wiat" ucz▒ wyra╝nie jak oszukiwaµ, kra╢µ, gwa│ciµ i mordowaµ. Nic dziwnego, ┐e dzieci i m│odzie┐, kt≤rzy takie sceny czΩsto ogl▒daj▒ - z czasem zaczynaj▒ zachowywaµ siΩ podobnie. Powoli staj▒ siΩ oni potencjalnymi mordercami. P≤╝niej wystarczy chwila bezmy╢lno╢ci, brawury i skutek │atwy do przewidzenia. Na pewno nie przesadzΩ w tej chwili, kiedy stwierdzΩ ca│kiem wyra╝nie, ┐e tu u nas, w Polkowicach chodzi po ulicach wielu morderc≤w. Jedni ju┐ dokonali okrutne czyny, inni s▒ przysz│ymi zab≤jcami. W╢r≤d mieszkanek naszego miasta jest, niestety pewna ilo╢µ niedosz│ych matek, kt≤re nie chcia│y urodziµ swego w│asnego dziecka, kt≤re, z r≤┐nych przyczyn, sta│y siΩ chodz▒cymi grobami. Niedawno dowiedzia│em siΩ, czytaj▒c tygodnik katolicki "Niedziela", ┐e cz│owiek, kt≤ry powinien dbaµ o nasze ┐ycie i zdrowie, kt≤ry powinien dawaµ dobry przyk│ad wszystkim swoim podw│adnym - Minister Zdrowia wyda│ zarz▒dzenie, w kt≤rym wyznaczy│ cenΩ za zabicie nienarodzonego dziecka: Ot≤┐ w Dzienniku Ustaw z 31 grudnia ub. roku za ambulatoryjn▒ us│ugΩ tzw. "przerwania ci▒┐y" wyznaczy│ cenΩ detaliczn▒ 35 z│ 70 gr. Tyle kosztuje ┐ycie niewinnego cz│owieka. Nic wiΩc dziwnego, ┐e wobec tak wielu milionowych koszt≤w odchowania i wykarmienia dziecka do 18-go czy 21-go roku ┐ycia, osoby kieruj▒ce siΩ w swym postΩpowaniu tylko materialn▒ stron▒ ┐ycia id▒ na │atwiznΩ i staj▒ siΩ morderczyniami czy mordercami. A przecie┐ lekarz jest po to, aby ┐ycie chroniµ i ratowaµ, a nie zabijaµ. Na szczΩ╢cie nie wszyscy zabijaj▒ swoje dzieci i dlatego my sami jeszcze ┐yjemy. Ale s▒ jeszcze na ╢wiecie innego rodzaju zab≤jcy - ci, kt≤rzy co prawda nie odbieraj▒ ┐ycia bezpo╢rednio, ale te┐ go nie u│atwiaj▒, a wrΩcz przeciwnie: odbieraj▒ cz│owiekowi sens ┐ycia, zatruwaj▒ je i skracaj▒. Ka┐dy grzech, zw│aszcza ciΩ┐ki i publiczny sieje zgorszenie i trudno go naprawiµ. Kto╢, kto zabija u drugiego │askΩ Bo┐▒ w duszy, zatruwa ┐ycie wewnΩtrzne - jest te┐ w jakim╢ sensie zab≤jc▒. Przypomnijmy sobie s│owa Chrystusa: "Kto by siΩ sta│ powodem grzechu dla jednego z tych ma│ych, temu by│oby lepiej kamie± m│y±ski zawiesiµ u szyi i utopiµ w morzu." Jednym z czΩsto spotykanych ciΩ┐kich grzech≤w, kt≤re s▒ przyczyn▒ zgorszenia s▒ plotki, obmowy i oszczerstwa. Tacy ludzie, co prawda mo┐e nikogo nie zabili, ale niejednemu odebrali dobre imiΩ, znies│awili, pozbawili nale┐nej czci i powa┐ania w╢r≤d ludzi. »eby mieµ dobr▒ opiniΩ w swoim otoczeniu trzeba na to wiele lat zapracowaµ, ale utraciµ to mo┐na przez jeden dzie±. Na przyk│ad dobra nauczycielka, kt≤ra wiele lat wychowuje m│odzie┐ i dzieci, daje im dobry przyk│ad, uczy wielu po┐ytecznych rzeczy - przez jedno nieprzemy╢lane zdanie rodzic≤w na jej temat - mo┐e straciµ powa┐anie u swoich uczni≤w, chocia┐ jest Bogu ducha winna. I czΩsto tu ju┐ nie pomog▒ ┐adne t│umaczenia, wyja╢nienia. I p≤╝niej dziwimy siΩ, ┐e dziecko jest m▒drzejsze od nauczyciela, a potem od rodzic≤w i samo wie co jest dobre a co nie i taki m│ody cz│oqiwk zaczyna postΩpowaµ po swojemu, a dok│adniej - wed│ug wskaza± nauczycieli z telewizji np. wg has│a "R≤bta co chceta". W ko±cu dziwimy siΩ, ┐e mamy w Polsce tak wielu morderc≤w, z│odziei i oszust≤w. W poprzedniej parafii zna│em tak▒ jedn▒ starsz▒ pani▒, kt≤ra codziennie chodzi│a do ko╢cio│a. Siedzia│a zawsze w pierwszej │awce. Najg│o╢niej ze wszystkich wydziera│a siΩ na nabo┐e±stwach. Co ciekawe, wielu ludzi na jej widok zaczyna│o odmawiaµ kr≤tk▒ modlitwΩ, kt≤r▒ kiedy╢ us│ysza│em: "Panie Bo┐e, widzisz, a nie grzmisz..." Dlaczego wywo│ywa│a takie pobo┐ne my╢li u innych, kt≤rzy j▒ dobrze znali? Bo mia│a bardzo d│ugi jΩzyk, na ca│e miasto. O wszystkim wiedzia│a i wszystkich musia│a obgadaµ. Wielu ludziom zszarga│a dobre imiΩ, na nikim nie zostawi│a suchej nitki. Nawet wtr▒ca│a siΩ do prywatnego ┐ycia ksiΩ┐y i biskup≤w i wszystkich rozlicza│a ze wszystkiego. Jeszcze ┐yje, ale wielu osobom zjad│a nerwy i zdrowie i niekt≤rzy przez ni▒ znacznie szybciej odeszli z tego ╢wiata. Takich os≤b jak ta wspomniana, mo┐na by znale╝µ i tu w Polkowicach. S▒ to w│a╢nie r≤wnie┐ powolni, ale skuteczni zab≤jcy. Jest jeszcze jedna grupa ludzi, kt≤rzy nie daj▒ ┐yµ innym, kt≤rzy odzieraj▒ innych z tego co najcenniejsze, z cz│owiecze±stwa. Odbieraj▒ innym wolno╢µ i godno╢µ osobist▒, traktuj▒ drugiego cz│owieka jak przedmiot, jak rzecz. Zaczyna siΩ prosto, kiedy rodzice zapominaj▒, ┐e ich dzieci s▒ te┐ lud╝mi, s▒ osobami, maj▒ rozum i woln▒ wolΩ. Kiedy matka i ojcec nie ma czasu, aby porozmawiaµ ze swoj▒ pociech▒, zajΩci swoimi problemami z utrzymaniem domu, kiedy pamiΩtaj▒ tylko, ┐eby swoje pociechy nakarmiµ, wypu╢ciµ do szko│y i na podw≤rko - zaczynaj▒ traktowaµ je jak pieska lub kotka, kt≤rego te┐ trzeba nakarmiµ i od czasu do czasu wyprowadziµ na spacer i co roku zaszczepiµ przeciw w╢ciekli╝nie. Trudno siΩ dziwiµ, kiedy tak traktowane dzieci po wielu latach w podobny spos≤b odnios▒ siΩ p≤╝niej do swoich rodzic≤w, a kiedy rodzice s▒ ju┐ starzy i niedo│Ω┐ni - dzieci pozbywaj▒ siΩ ich jak niepotrzebne meble: wyrzucaj▒ do domu starc≤w, a je╢li odwiedzaj▒ ich, to tylko wtedy, gdy wyp│acaj▒ rentΩ, albo mo┐e przetrzymuj▒ w najmniejszym pokoju jak w izolatce i nawet nie wyprowadzaj▒ na podw≤rko czy nawet do ko╢cio│a. Traktowanie ludzi jak rzecz, przedmiot do u┐ycia, zdarza siΩ w niekt≤rych ma│┐e±stwach - kiedy m▒┐ traktuje swoj▒ w│asn▒ ┐onΩ jak niewolnicΩ, i to pod koniec XX wieku. Wystarczy wyobraziµ sobie jak zachowuje siΩ pijany m▒┐ po powrocie do domu p≤╝n▒ noc▒, kiedy przepije ca│▒ pensjΩ z kolegami z pracy w jakiej╢ budce z piwem. Niejeden w│a╢ciciel luksusowego pojazdu typu Fiat 126p bardziej dba o swojego malucha ni┐ o swoj▒ w│asn▒ ┐onΩ i dzieci - wystarczy por≤wnaµ ile czasu spΩdza przy samochodzie w gara┐u a ile przy stole w domu. Nie tylko w domu jeste╢my mo┐e traktowani jak rzeczy, jak pionki na szachownicy - ale nawet w pracy, przez prze│o┐onych, dyrektor≤w, kierownik≤w, prezes≤w. Nie liczy siΩ cz│owiek, jego zdolno╢ci i talenty, ale pieni▒dze i znajomo╢ci. Powszechne staje siΩ zabijanie w ludziach samodzielno╢ci, inwencji, inicjatywy. Do tej pory czΩsto za nas podejmuje siΩ decyzje, nawet nie pytaj▒c o zgodΩ. Planuje siΩ r≤┐ne imprezy, nie pytaj▒c czy my tego chcemy. Wydaje siΩ wiele milion≤w naszych wsp≤lnych pieniΩdzy, nie licz▒c siΩ z wydatkami i nadmiernymi kosztami. W ten spos≤b zwyk│y pracownik w kopalni, w urzΩdzie, w sklepie - czuje siΩ tylko ma│ym, bezdusznym trybem w wielkiej maszynie, kt≤ra nie wiadomo dok▒d pΩdzi, kt≤ra jest mo┐e blisko przepa╢ci. Nic dziwnego, ┐e wielu ludziom w takich warunkach nie chce siΩ pracowaµ i szukaj▒ gdzie indziej zrozumienia i dowarto╢ciowania. Dawno zosta│ zabity szacunek do pracy, poczucie odpowiedniego wynagrodzenia za dobrze wykonan▒ pracΩ. Trzeba to wszystko na nowo odbudowaµ, przywr≤ciµ ludzkie traktowanie w ka┐dym miejscu pracy, nawet w pomieszczeniu sprz▒taczki czy kucharki. Nawet tam trzeba dojrzeµ w koledze z pracy, czy w podw│adnym bli╝niego, kt≤rego trzeba traktowaµ jak siebie samego z mi│o╢ci▒ chrze╢cija±sk▒. Zbli┐aj▒ siΩ wakacje, czas odpoczynku, urlop≤w i wyjazd≤w. Spr≤bujmy ten czas, dany nam przez Boga, prze┐yµ jak najlepiej, aby go nie zmarnowaµ. Spr≤bujmy uwolniµ siΩ chocia┐ na kilka dni od telewizora, niemoralnych film≤w i brutalnych scen. Zamiast tego we╝my do rΩki dobr▒ ksi▒┐kΩ, co╢ z pere│ literatury ╢wiatowej, mo┐e nawet ksi▒┐kΩ religijn▒, zw│aszcza Pismo ╢w. Nigdy na to mo┐e nie mamy czasu, a ciekawe, kto z Was przeczyta│ wybitne dzie│a polskich lauteat≤w literackiej nagrody Nobla? Dobra ksi▒┐ka jeszcze nikogo nie zepsu│a, a przeciwnie - daje wiele okazji do przemy╢le± i do p≤╝niejszych rozm≤w na r≤┐ne tematy. Po powrocie z urlopu, kiedy wr≤cimy do naszych codziennych zajΩµ, bΩdziemy mieli co wspominaµ, wr≤cimy wewnΩtrznie ubogaceni, m▒drzejsi i lepsi. Amen.
|