Poczytaj - Rozdział IX
Stwór, który wyszedł z pomieszczenia był wielkim przerośniętym mutantem o głowie identycznej do głowy człowieka. Maks i Beni nigdy w życiu nie widzieli czegoś takiego. Stwór przemówił do nich:
- Czego tu szukacie nędzni człowieczkowie?
- Szukamy swoich ludzi z wioski - odpowiedział Beni.
- Jest tu wielu ludzi, którzy są moimi więźniami. Wkrótce także przestaną być ludźmi i staną się podobni do mutantów, których tu widzicie - zagrzmiał głos potwora.
- Czemu to robisz? - zapytał jeden z naszych bohaterów
- Chcę stworzyć rasę silnych ludzi, którzy będą moimi poddanymi, tylko i wyłącznie moimi - odpowiedział szyderczo.
- Zabrać ich i wtrącić do klatki z innymi - wydał polecenie król podziemia i zaśmiał się szyderczo.
Mutanty odprowadziły ich piętro niżej, do pomieszczenia, gdzie w jednej kupie leżały ludzkie zwłoki. Zmutowani strażnicy zamknęli za sobą drzwi i opuścili lokal.
Maks rozejrzał się i zauważył na stosie jedną z osób z ich wioski. Podszedł do niej zauważywszy, że jeszcze się rusza i spytał, co się stało w wiosce. Osoba ta opowiedziała mu całą historię porwania ludu i wtrącenia do więzienia. Powiedziała też, że kilku próbowało się przeciwstawić najeźdźcy, ale zginęło. Beni i Maks zaczęli myśleć o wydostaniu się z klatki. Dowiedzieli się od ludzi, że co jakiś czas mutant przynosi jedzenie dla więzionych. Naradzili się, iż jest to dobry moment do ucieczki. Zaplanowali, że jeden z nich stanie przy drzwiach i będzie rozpraszał strażnika, a drugi będzie leżał i zaskoczy tego mutanta.
Gdy mutant zjawił się z jedzeniem. Beni leżał na Ziemi, a Maks stał przy drzwiach. Mutant otworzywszy drzwi do klatki trzymał w ręce broń, zaś w drugiej jedzenie dla jeńców. Maks krzyknął do niego, ażeby podszedł tu, ten jednak nie chciał w wyniku, czego Maks obrzucił go wyzwiskami. W chwili, kiedy mutant podchodził do Maksa, Beni szybko wstał i znalazł się za plecami mutanta. Wskoczył na niego i zakrył mu oczy, w tym czasie Maks odebrał mu broń. Beni i mutant szarpali się przez chwilę. W końcu Maks strzelił mu w nogi, a ten padł razem z Benim. Nie mógł się już poruszać, więc Beni zawiązał jego obślizgłe usta starą szmatą, by nie krzyczał. Po tej jakże szybkiej akcji, obudzili pozostałych więźniów i rozkazali czekać, aż wrócą z góry i sprawdzą czy droga jest wolna. W wyniku tego, co zapowiedzieli podczas dyskusji, udali się sprawnie w kierunku drzwi. Ze sobą zabrali broń mutanta, gdyż liczyli na to, iż z jej pomocą uda im się szybciej uciec z tych okropnych podziemi...
Ciąg dalszy nastąpi...
Opowiadał: Łukasz "Fabio" Fabijański