Czerwony Kapturek
Z│ota Rybka
Bajka o ch│opcu, kt≤ry nauczy│ siΩ krzesaµ iskry
Ja╢, Ma│gosia oraz Tomcio Paluch
Kopciuszek
Orze│
ªpi▒ca Kr≤lewna
Czerwony Kapturek
Zbigniew Dudek

Lato w pe│ni, a wysokie partie g≤r jeszcze przykrywa ╢nieg; lecz ich podn≤┐a w pe│ni opanowa│a ziele±. Na moich oczach dope│nia siΩ coroczny rytua│ walki Zimy i Wiosny. Wojna to rytualna, gdy┐ jej wynik od wiek≤w znany i przes▒dzony.

Oto Demeter przygotowuje ╢wiat na powr≤t c≤rki z krainy cieni, kt≤ra bΩdzie radowaµ oczy jej swym widokiem, dop≤ki jesieni▒ nie odejdzie do Hadesa. A mo┐e to rado╢µ powoduje, ┐e ╢wiat tylko wygl▒da inaczej, a w rzeczywisto╢ci ci▒gle jest taki sam - wcale nie wraca do ┐ycia ? Mo┐e w og≤le go nie ma, mo┐e to tylko gra wyobra╝ni bog≤w ? Ale, nawet je╢li to tylko, albo zw│aszcza, bezpo╢redni kontakt boskiej i ludzkiej wyobra╝ni - co╢ na kszta│t "matrioszki" lub "Print Gallery" Escher'a, to warto nawi▒zaµ bli┐szy kontakt.

Uch ! Nieca│a godzina wΩdr≤wki, a jestem zmΩczony, jak g≤rnik po szychcie. Nie mo┐e byµ to sprawa tylko wyobra╝ni, chyba ┐e biblijna wyrocznia o trudzie i znoju we wszystkich moich poczynaniach te┐ jej dotyczy. Si▒dΩ sobie na tym kamieniu przy rozstaju dr≤g, mo┐e pojawi siΩ kto╢ z kim bΩdΩ m≤g│ pogawΩdziµ.
O wilku mowa: Oto dwie dziewczyny w kolorowych kapeluszach: czerwonym i zielonym ┐wawo maszeruj▒. Tak, Czerwony Kapturek i jego przyjaci≤│ka; w takim razie mi pozostaje rola wilka. Lecz trzeba by jak▒╢ owcz▒ sk≤rΩ przywdziaµ na pocz▒tek. Zdaje siΩ, ┐e pob│▒dzi│y; wstajΩ i podchodzΩ do nich.

- Wybaczcie, ┐e przeszkodzΩ, ale Czerwony Kapturek ma racjΩ: - u╢miechaj▒c siΩ skinieniem g│owy witam dziewczyny - droga na prawo wiedzie do wyci▒gu; na lewo, prowadzi do schroniska. -Zdaje siΩ, ┐e okre╢lenie: Czerwony Kapturek spodoba│o siΩ dziewczynom.
- A nie m≤wi│am ? - dumnie ko±czy Czerwony Kapturek.
- Te┐ idΩ w tΩ stronΩ, je╢li pozwolicie, zaprowadzΩ was ?
- Ale┐ wilku, w bajce jest inaczej. Oj (!) chyba nie taki zielony ten Zielony Kapturek.
- Jak to inaczej ?! - udajΩ oburzenie - Od wiek≤w jestem w tej bajce, wiΩc nie mo┐liwe bym siΩ myli│. - I odwzajemniam u╢miech Bodyguard'owi.
- Ale┐ tak, drogi Wilku ! - kontynuuje dziewczyna, nie daj▒c sprowadziµ siΩ na manowce. - Teraz powiniene╢ nas zostawiµ i ruszyµ kr≤tsz▒ drog▒ do babci, by j▒ po┐reµ.
- Tylko jak to zrobiµ, przecie┐ jeste╢my w parku, a tu nie wolno schodziµ ze szlaku ? Ech Kobietko, my╢lisz, ┐e nic ci siΩ nie stanie, bo znasz tΩ bajkΩ, a tu przecie┐ chodzi o polowanie, to znaczy, o mora│ - poprawiam siΩ sam w my╢lach.
- Ach, biedaczysko ! - wzdycha Kapturek - Chod╝ wiΩc z nami.
- Opowiedzcie, jak to by│o, waszym zdaniem, z Czerwonym Kapturkiem - to m≤wi▒c ruszam w g≤rΩ szlaku.
- Drogi Wilku, - zaczyna kole┐anka Czerwonego Kapturka. Co ona tak z tym "drogi wilku" ? A mo┐e wyczuwa, ┐e niespodziewanie znalaz│y siΩ na "drodze wilka" ? - babcia mieszka w chatce na uboczu.
- Na uboczu - przerywam jej zadowolony - a powiedzcie mi, czemu to babcia mieszka sama i na uboczu, je╢li nie po to by j▒ jaki╢ wilk po┐ar│ ? - zauwa┐am z przek▒sem, pomny uwagi jak▒ mi poczyniono.
- Nie wiem - odpowiada rozbrajaj▒co, zaskoczona pytaniem dziewczyna.
- M≤j pradziad, stare poczciwe wilczysko, opowiada│ o walecznym ludzie, lecz o okrutnych zwyczajach, kt≤ry zostawia│ w g≤rach kalekie dzieci i niedo│Ω┐nych starc≤w, by tam doko±czyli ┐ywota.
- Ta bajka ko±czy siΩ dobrze ! - szybko i stanowczo zapewnia Czerwona Czapeczka.
- Je╢li kto╢ wierzy w bajki. He, he - u╢miecham siΩ cynicznie, czuj▒c jak wilcza natura bierze g≤rΩ.
- Co masz na my╢li ?! - pyta Czerwony Kapturek.
- We╝my na przyk│ad Czerwonego Kapturka: Czemu po rozmowie z wilkiem nie idzie prosto do babci, tylko zbiera kwiatuszki ? Mo┐e na pogrzeb ... ? - dodajΩ po chwili b│yskaj▒c k│em.
- Oj wilku jeste╢ niesmaczny ! - oburza siΩ Kapturek.
- Ja, nie smaczny ?!
- Tu naprawdΩ wszystko dobrze siΩ ko±czy - szybko powtarza Kapturek, jakby chcia│ zakryµ s│owa, przed chwil▒ wypowiedziane. Co ja s│yszΩ: Kto╢ tu m≤wi o jedzeniu ! - Poza tym Czerwony Kapturek te┐ zosta│ zjedzony przez wilka - dodaje kapturek.
- Tak, wilk od czarnej roboty... Tylko, gdzie on siΩ ukrywa ? A wracaj▒c do bajki: co dalej ?
- Kluczysz wilku po tej bajce tam i z powrotem, ┐e ju┐ sama nie wiem, w kt≤rym miejscu jeste╢my. Jeszcze mnie nie pyta│e╢: Co niosΩ w tym koszyku do babci ?
- Co niesiesz w tym koszyku do babci ?
- PoczΩstunek.
- Jaki ?
- Dzisiaj wino i chleb. Ale r≤┐nie bywa: czasem placek innym razem mas│o.
- Hmm - zamy╢lam siΩ. - Jaki╢ p│yn i co╢ sta│ego. Za│o┐Ω siΩ, ┐e wino jest czerwone.
- Tak, ale czasem niosΩ kompot. Z wi╢ni - dodaje. - Uwa┐asz, ┐e sk│adam babci ofiarΩ ? - pyta po chwili Czerwona Czapeczka.
- Jak▒ ofiarΩ ?
- A co ? My╢lisz, ┐e chcΩ przekupiµ babciΩ ? - pyta oburzony Kapturek.
- Do g│owy by mi nie przysz│o ! - stanowczo zaprzeczam. - Powiedzmy, ┐e nawet nie wypada, tak za frajer od babci dowiadywaµ siΩ r≤┐no╢ci.
- No dobrze, pozosta±my lepiej przy ofierze, to lepiej brzmi - stwierdza Kapturek.
- A z czego ta ofiara ? - dr▒┐Ω temat.
- No chyba nie ze mnie ?! - odpowiada bez namys│u Kapturek.
- Ok ! - Szybko uspokajam wzburzenie Czerwonego Kapturka. - A po co Ty w og≤le idziesz do babci, Czerwony Kapturku ?
- Bardzo lubiΩ swoj▒ babciΩ: z ni▒ mogΩ porozmawiaµ o sprawach wa┐nych, o kt≤rych nie rozmawiam z rodzicami, kt≤rzy na co dzie± nie maj▒ czasu. I nie mogΩ tego znie╢µ, ┐e takie przebrzyd│e wilczysko zje moj▒ babciΩ ! - ko±czy rozgniewany Kapturek.
- PozwolΩ sobie zwr≤ciµ Twoj▒ uwagΩ Kapturku na pewne niuanse: Po pierwsze: to Twoja babcia sama mnie wpuszcza do swojego domu. Po drugie: spotykaj▒c CiΩ w lesie, nie rzucam siΩ na Ciebie, lecz czekam spokojnie, a┐ sama przyjdziesz do mnie; ┐e tak powiem: Wszystko w swoim czasie.
- Och, ju┐ nie mogΩ siΩ doczekaµ, kiedy zjawi siΩ my╢liwy i zastrzeliµ wilka. Ciebie ! - wskazuje na mnie, przychodz▒cy z odsiecz▒ Zielony Kapturek. - Nie do╢µ, ┐e po┐erasz bezbronne, samotne kobiety, to jeszcze chcesz, by my╢la│y, ┐e to ich wina.
- Niech zastrzeli, - podchwyci│em - sko±cz▒ siΩ moje cierpienia.
- Niestety nie zastrzeli: wtedy by╢my obie z babci▒ zginΩ│y - wyja╢nia Kapturek. On tylko rozetnie ci brzuch, a ja na│o┐Ω ci do niego kamieni. Ale wiesz drogi wilku - dodaje po chwili - zastanawiam siΩ: dlaczego Czerwony Kapturek nie rozpozna│ w babci wilka ? To znaczy nie rozpozna│ wilka ?! - szybko poprawia siΩ Czerwony Kapelusik.
- Ha ! Ha, ha ! Tu CiΩ mam Czerwony Kapturku: "Czym skorupka za m│odu...". Pewnie powiesz, ┐e tΩ bajkΩ, na pewno napisa│ mΩ┐czyzna, a przeze mnie, wilka, przemawia teraz mΩska ... Ale, mo┐e w│a╢nie do tego by│ potrzebny my╢liwy, kt≤ry jako╢ nie mia│ tego problemu co Kapturek i jego babcia, a nawet potrafi│ im pom≤c. Zauwa┐ jedna, ┐e nie by│o mu ze mn▒ tak │atwo: musia│ mnie zaskoczyµ w osobliwym miejscu i stanie.
- Ale wilk po┐era kapturka nagle. - usprawiedliwia siΩ Kapturek.
- Raczej nag│ymi kΩsami. Ale za│o┐Ω siΩ, ┐e nagle, to Kapturek sobie u╢wiadamia, i┐ zosta│ po┐arty, ale dopiero, gdy go my╢liwy wyci▒gn▒│ z wilka.
- Powiedzia│e╢ te┐ wilku: "Czym skorupka za m│odu nasi▒knie ..." Czy┐bym by│a taka sama ? - pyta ze zdziwieniem.
- Albo: "Niedaleko pada jab│ko od jab│oni." No c≤┐ ... - lecz tu przerywa mi Czerwony Kapturek.
- Wiem: Babcia jest jak ukryta w lesie grota z kosztowno╢ciami - nigdy nie wiadomo czy ju┐ wszystkie skarby zosta│y wydobyte, czy s▒ jeszcze ukryte w zakamarkach, a przez to tym bardziej trzeba j▒ zasypaµ, by nie dosta│y siΩ innym - ko±czy smutnie Kapturek.
- Skoro tak sobie bajki opowiadamy, to s│ysza│em te┐ historyjkΩ o skorpionie, kt≤ry chcia│ przeprawiµ siΩ na drugi brzeg rzeki, lecz nie umia│ p│ywaµ. Prosi│ zatem wielb│▒da o pomoc. Gdy byli ju┐ po drugiej stronie, skorpion wbi│ wielb│▒dowi jadowity kolec. Wielb│▒d zdziwiony pyta: "To tak okazujesz wdziΩczno╢µ ?" "Ale┐ jestem Ci wdziΩczny !" odpowiada skorpion. "To czemu mnie zabijasz ?" pyta wielb│▒d. "Jestem skorpionem." s│yszy w odpowiedzi.
- A my lud╝mi z odrobin▒ wilczej natury - puentuje Czerwony Kapturek i dodaje - Cz│owiek cz│owiekowi wilkiem. I chod╝ nie zdajemy sobie z tego sprawy, to wzajemnie polujemy na siebie.
- Ale to okrutne - stwierdza Zielony Kapturek, lecz bez przekonania.
- Wilk nie zabija dla zabawy, ale ┐eby prze┐yµ - zauwa┐am.
- Ale to nie wynika z jego m▒dro╢ci - ripostuje Zielona Czapeczka - on jest po prostu g│upi.
- Tak, prawda: cz│owiek jest m▒drzejszy: odkry│, ┐e by zabijaµ, wcale nie trzeba byµ g│odnym, wystarczy idea, mo┐e to byµ nawet obrona ╢wiΩtej wiary ... A zabijanie dla po┐ywienia, jest okrutne - zwierzΩce. Tylko czy aby to w│a╢nie nie jest polowaniem ┐eby prze┐yµ, tylko kogo╢ bardzo mocno i g│Ωboko przestraszonego ?
- Kapturek: ukrycie, czerwony: krew - dziewczyna zdejmuje czerwony kapelusik i obraca go w d│oniach - po prostu ukryta,   a jednocze╢nie na widoku, ┐▒dza mordu ! Tak, najciemniej pod latarni▒.
- M≤j wspomniany ju┐ pradziad opowiada│ te┐ o pewnym bogu, owego ludu, kt≤ry to b≤g zjada│ swe dzieci. By│y to, notabene, z│ote czasy ludzko╢ci. Ale raz ┐ona oszuka│a go, podaj▒c mu zamiast dziecka kamie±. I za│o┐Ω siΩ, ┐e od tego czasu wszystko siΩ zaczΩ│o.
- Chcesz powiedzieµ, ┐e nasi przodkowie zaczΩli oszukiwaµ swe ┐▒dze ? - pyta Zielony Kapelusik - To by by│o optymistyczne.
- Mo┐e to co╢ wiΩcej ni┐ tylko ┐▒dze, mo┐e taka poprostu jest nasza natura ?
- Nie m≤wi│am, ┐e ta bajka dobrze siΩ ko±czy. - przypomina, jak zwykle zadowolona, Czerwona Czapeczka.
- I tak, i nie.
- A ty co znowu ? - niecierpliwi siΩ Zielona Czapeczka.
- Zapewniam Was: »adna przyjemno╢µ biegaµ po lesie z kamieniami w brzuchu. Nawet je╢li dziΩki temu, lub wed│ug innej legendy dos│ownie z nich, powstaj▒ ludzie.
- Ten wilk z kamieniami w brzuchu to takie: dwa w jednym - zauwa┐a Czerwony Kapturek. - I choµ nie najlepiej zgrana to para, tacy jeste╢my - konkluduje.
- Ale czemu my╢liwy wyci▒ga babciΩ i kapturka, a gdzie jaki╢ ch│opiec, mΩ┐czyzna ? - pyta Czerwony Kapturek.
- Ha ! CieszΩ siΩ, ┐e to zauwa┐y│e╢ C z e r w o n y   K a p t u r k u . O ! ju┐ widaµ schronisko !
Ostatnie metry pokonujemy w milczeniu, przygl▒daj▒c siΩ jedynie naszej drodze.
- Nie wejdziesz ? - pyta Czerwony Kapturek, widz▒c, ┐e nie kwapiΩ siΩ z wej╢ciem.
- Zapraszacie wilka do domu - zauwa┐am. - Co z tego wyniknie ?!
- Zobaczymy - odpowiada Czerwony Kapturek.

Czy┐bym mia│ zostaµ domowym psiakiem ?!!

Zbigniew Dudek