ªpi▒ca kr≤lewna
Zbigniew Dudek

Lato, kiedy na niebie ┐adnej chmurki, a termometr wskazuje + 30 oC, ma pewn▒ wadΩ: trudno siΩ wyspaµ, zw│aszcza ┐e spaµ, chodzΩ po p≤│nocy, bo przecie┐ ┐adnego dnia wakacji nie mo┐na zmarnowaµ. A o ≤smej rano s│o±ce jest ju┐ tak wysoko i pra┐y jak na Saharze - choµ prawdΩ powiedziawszy: nigdy tam nie by│em - ┐e nie ma innego wyj╢cia, jak czym prΩdzej wstaµ, zje╢µ lekkie a po┐ywne ╢niadanie i "ruszyµ nad wodΩ, by znale╝µ tam och│odΩ".
Tak te┐ robiΩ: WychodzΩ z domu i najkr≤tsz▒ drog▒ - przez park - idΩ na basen. LubiΩ tΩ drogΩ: park jest piΩkny i stary, jest w nim nawet cis-pomnik przyrody.
O, co ja widzΩ ?! Moja ma│a przyjaci≤│ka siedzi w jego cieniu i co╢ czyta, jakby o ╢wiecie zapomnia│a. PodchodzΩ; zerkam na ok│adkΩ: "Ba╢nie braci Grimm". No tak, pod reliktem przyrody lektura reliktu kultury, to dobre miejsce. W│a╢nie mnie zauwa┐y│a !
- Cze╢µ Aniu !
- Cze╢µ !
- Zdumiewasz mnie m│oda damo przy ka┐dym naszym spotkaniu.
- Ja, a czym┐e to ?! - pyta zaskoczona.
- Wakacje, upa│ a Ty siedzisz w parku z ksi▒┐k▒. A mo┐e to zaleg│a lektura ?
- Sk▒d┐e znowu; teraz mam czas, by poczytaµ to, co naprawdΩ mnie interesuje, a czego nie mogΩ powiedzieµ o wszystkich szkolnych lekturach - wyja╢nia Ania.
- A jak▒ bajkΩ czytasz ?
- Ba╢± - poprawia mnie Ania. - To nie to samo co bajka. "O ╢pi▒cej kr≤lewnie". I podoba mi siΩ, choµ jest do╢µ straszna. Mo┐e i dobrze, ┐e nie ma jej w szkolnych lekturach: nie wszystkie dzieci powinny ju┐ j▒ przeczytaµ - dodaje uprzedzaj▒c kolejne pytanie. Taka ma│a, a taka rezolutna: przeczyta│a, ocenzurowa│a ... Co to z Tego wyro╢nie ? - pomy╢la│em.
- Bo te┐ ba╢nie, mimo ┐e siΩ dobrze ko±cz▒, nie s▒ dla ma│ych dzieci; z pewnymi wyj▒tkami - dodajΩ, chyba zupe│nie niepotrzebnie, gdy┐ mojej przyjaci≤│ce nie przysz│oby na my╢l ,by mo┐na j▒ o co╢ takiego pos▒dziµ jak "niedoros│o╢µ". - Pewne rzeczy s▒, moim zdaniem, do╢µ trudne ... Ale nie widaµ ich tak "go│ym okiem", przynajmniej nie od razu.
Zastanowi│o to moj▒ przyjaci≤│kΩ.
- Co masz na my╢li ?
- Ach, ju┐ wszystkiego nie pamiΩtam.
- WykrΩcasz siΩ.
- Nic podobnego, gdyby╢ mi przypomnia│a ...
Anna waha siΩ przez chwilΩ, nie spuszczaj▒c ze mnie oka.
- No dobrze. Dawno, dawno temu, ┐y│ kr≤l z kr≤low▒. Bardzo dobrze dzia│o siΩ w ich pa±stwie; do szczΩ╢cia brakowa│o im tylko dziecka. Pewnego razu, gdy kr≤lowa bra│a k▒piel, z wody wyskoczy│a ┐aba i powiedzia│a: "Nie minie rok, a urodzisz c≤reczkΩ". I tak siΩ sta│o.
- Te┐ mi pos│aniec ...
- O co ci chodzi ? Lepszy taki ni┐ ┐aden. Poza tym w ba╢niach wszystko jest mo┐liwe.
- Skoro tak, to tym bardziej trzeba siΩ nad tym zastanowiµ.
- No to czemu ┐aba ? - pyta Ania i u╢miecha siΩ do mnie, widz▒c, ┐e nie zadowala mnie to t│umaczenie.
- My╢lΩ, - zaczynam po chwili - ┐e ju┐ odpowiedzia│a╢ na to pytanie, tylko umknΩ│o to naszej uwadze. Powiedzia│a╢, ┐e ┐aba wyskoczy│a z wody. Pozwolisz, i┐ sobie pofantazjujΩ troszeczkΩ, ale lubiΩ tak czasami. Ot≤┐: Woda to miejsce, gdzie wszystkiego pocz▒tek, choµ sobie tego nie u╢wiadamiamy, gdy┐ ukryty jest przed nami w jej g│Ωbinach. A ┐aba to takie dziwne stworzenie: wodno - ziemne, ziemno - wodne, sam nie wiem; za to chyba nadaje siΩ dobrze na │▒cznika miΩdzy tymi ╢wiatami. »aba wyskakuj▒c, uchyla r▒bka tajemnicy i nie chybnie zapowiada nag│e zmiany w czyim╢ ┐yciu.
- Jeden rok to nie takie nag│e - zauwa┐a Anna.
- Ale przyznasz, ┐e w por≤wnaniu z p≤╝niejszymi stoma latami, to niewiele.
- Aaa ! Jednak pamiΩtasz tΩ bajkΩ !
- Tylko fragmenty, zatem kontynuuj.
- No wiΩc dobrze - zgadza siΩ Ania, choµ przygl▒da mi siΩ podejrzliwie. - Kr≤l z wielkiej rado╢ci postanawia wydaµ ucztΩ, na kt≤r▒ zaprasza mieszkaj▒ce w jego kr≤lestwie wr≤┐ki, by wypowiedzia│y ┐yczenia dla kr≤lewny. Niestety wr≤┐ek jest trzyna╢cie a z│otych talerzy dla nich dwana╢cie; kr≤l postanawia nie zaprosiµ trzynastej.
- Zobacz, znowu liczby ! - wtr▒cam. - Ale co dalej ?
- W czasie przyjΩcia, gdy ju┐ jedena╢cie wr≤┐ek z│o┐y│o ┐yczenia, wchodzi trzynasta wr≤┐ka i przepowiada, ┐e gdy kr≤lewna sko±czy piΩtna╢cie lat uk│uje siΩ wrzecionem i umrze. Wielki pop│och pad│ na zgromadzonych, lecz dwunasta wr≤┐ka, by z│agodziµ przepowiednie m≤wi, ┐e kr≤lewna jedynie za╢nie na sto lat.
- No niech mi kto╢ powie, ┐e to nie jest bajka o liczbach w ┐yciu cz│owieka.
- O jakich liczbach ?! - oburza siΩ Ania. - To mi│osna historia. Wy, ch│opcy zawsze dopatrujecie siΩ czego╢, czego niema. A w ka┐dym razie nie dostrzegacie spraw zasadniczych.
- Zaraz nie dostrzegamy ... Ale zwr≤µ uwagΩ, ┐e trzynasta wr≤┐ka przepowiada nieszczΩ╢cie. Czy nie kojarzy siΩ ci to z powiedzeniem, ┐e "trzynastka przynosi pecha", z│owr≤┐bna liczba. A dwunastka jest szczΩ╢liwa, jak chocia┐by dwunastu aposto│≤w.
- No, ciekawe ... - przytakuje Ania, chyba jednak niezbyt zainteresowana takimi drobiazgami. - Ale przede wszystkim nie by│oby sprawy, gdyby kr≤l kaza│ zrobiµ trzynasty talerzw w pa±stwie dobrze siΩ dzia│o, wiΩc chyba to nie by│by problem ?
- C≤┐ moja panno, to siΩ nazywa: ignorancja w│adzy, kt≤ra uwa┐a, ┐e wszystko przewidzi i nad wszystkim zapanuje. Je╢li dobrze pamiΩtam, to w piΩtnaste urodziny kr≤lewny nawet nie by│o kr≤la ani kr≤lowej na zamku.
- A nieszczΩ╢cia nie trzeba by│o daleko szukaµ: kr≤l zniszczy│ wszystkie ko│owrotki w pa±stwie, a zapomnia│ o zamkowej wie┐y.
- Uwa┐am, ┐e skoro wr≤┐ki ┐yczy│y dziewczynce: urody, bogactwa i wszystkiego czego tylko zapragnie, to ju┐ w tedy zosta│a zamkniΩta w takiej wie┐y, chcia│oby siΩ powiedzieµ z "ko╢ci s│oniowej".
- Zastanawia mnie: dlaczego akurat ko│owrotek i uk│ucie w palec.
- Nie czujΩ siΩ dostatecznie ╢mia│y, by na ten temat z tob▒ wprost rozmawiaµ, ale zauwa┐, ┐e: W dawnych czasach piΩtna╢cie lat dla panny, by│ to wiek odpowiedni do zam▒┐p≤j╢cia. A teraz pos│uchaj mnie uwa┐nie: Co siΩ dzieje, gdy krew pojawia siΩ na palcu kr≤lewny ...?
- Kr≤lewna zasypia.
- No, tak. Czyli na dobr▒ sprawΩ, ┐e siΩ tak niefortunnie wyra┐Ω, nic siΩ nie dzieje; wa┐ne jest to, co dzieje siΩ poza zamkiem. A tam przybywaj▒ rycerze - kr≤lewscy synowie - i gin▒ jeden po drugim, gdy┐ ziemia wok≤│ zamku rodzi jedynie nieprzebyte ciernie.
- Nie wiem, czy o to chodzi w tej bajce, ale zrozumia│am ciΩ - Ania zamyka ksi▒┐kΩ. - Zdaje siΩ, ┐e idziesz na basen. Czy mogΩ p≤j╢µ z tob▒ ?

Zbigniew Dudek

strona g│≤wna