KSI╩GA PIERWSZA

Nadej╢cie Tuatha de Danaan

long bar

Rozdzia│ I

Walka z Firbolgami

T uatha de Danaan, lud bogini Danu, albo, jak ich inaczej nazywano, Ludzie Dea, przybyli do Irlandii na skrzyd│ach wiatru.

Nadeszli z p≤│nocy, gdzie znajdowa│y siΩ ich cztery miasta, stolice nauki: wielkie Falias i z│ociste Gorias, oraz Finias i bogate Murias. W tych czterech miastach mieszka│o czterech mΩdrc≤w, kt≤rzy uczyli syn≤w i c≤rki Danu i przekazywali im wielk▒ wiedzΩ. Tuatha de Danaan przywie╝li ze sob▒ cztery skarby: Lia Fail - Kamie± Waleczno╢ci zwany tak┐e Kamieniem Przeznaczenia, Miecz, W│≤czniΩ ZwyciΩstwa oraz Kocio│ od kt≤rego nikt nigdy nie odszed│ g│odny.

Wtedy kr≤lem Tuatha de Danaan by│ Nuada. Jego brat mia│ na imiΩ Ogma. By│ te┐ Diancecht umiej▒cy leczyµ i Neit - b≤g bitew oraz Credenus - rzemie╢lnik i Goibniu - kowal. W╢r≤d kobiet dominowa│a Badb, bogini wojen oraz Macha, kt≤rej g│≤wnym po┐ywieniem by│y g│owy mΩ┐czyzn poleg│ych w bitwie. By│a tak┐e Morrigu, Wrona Bitew oraz trzy c≤rki Dagdy: Eire, Fodla i Banba, kt≤rych imiona sta│y siΩ p≤╝niej nazwami Irlandii. Eadon by│a opiekunk▒ poet≤w, Brigit - kobiet▒ poezji a poeci j▒ wielbili, gdy┐ porusza│a siΩ piΩknie i dostojnie. Jedna po│owa jej twarzy by│a szpetna, za╢ druga po│owa piΩkna. Jej imiΩ znaczy tyle, co Breo-Saighit, Ognista Strza│a. A w╢r≤d reszty kobiet by│o wiele cieni i wiele wielkich kr≤lowych, a Dana, zwana Matk▒ Bog≤w, sta│a ponad nimi wszystkimi.

Tuatha de Danaan wziΩli trzy rzeczy za swoje symbole: p│ug, s│o±ce oraz leszczynΩ, tak wiΩc m≤wi│o siΩ, ┐e Irlandia by│a podzielona pomiΩdzy te trzy rzeczy: Coll - leszczyna, Cecht - p│ug i Grian - s│o±ce.

B y│ to pierwszy dzie± Beltaine, kt≤ry teraz zwany jest May Day, kiedy Tuatha de Danaan wyl▒dowali w zachodniej czΩ╢ci Conachtu, ale Firbolgowie, kt≤rzy dotychczas zamieszkiwali IrlandiΩ i pochodzili z po│udnia, nie widzieli nic poza mg│▒ spowijaj▒c▒ wzg≤rza.

Do kr≤la Firbolg≤w Eochaida przyszli zwiadowcy z nowin▒, ┐e oto w Irlandii jest nowa rasa, ale nie wiadomo, czy przybyli z ziemi, niebios, czy z powietrza. Osiedlili siΩ na Magh Rein.

Zwiadowcy s▒dzili, ┐e wiadomo╢µ ta wprawi Eochaida w zdumienie, ale tak siΩ nie sta│o. Kr≤l mia│ ju┐ wcze╢niej sen, kt≤rego znaczenie wyja╢nili mu Druidzi: ┐e nied│ugo Eochaid zyska nowego wroga. Kr≤l naradzi│ siΩ z doradcami i postanowiono, ┐e zostanie wys│any ┐o│nierz, aby porozmawiaµ z przybyszami. Wybrano Srenga, gdy┐ by│ wspania│ym wojownikiem. On za╢ wzi▒│ swoj▒ mocn▒, br▒zowo-czerwon▒ tarczΩ, dwie w│≤cznie o grubych drzewcach, miecz i wyruszy│ z Teamhair na spotkanie Tuatha de Danaan do Magh Rein, lecz nim dotar│ do celu zwiadowcy Tuatha de Danaan spostrzegli go i wys│ali ku niemu wojownika imieniem Bres, z tarcz▒, mieczem i dwiema w│≤czniami. Tak wiΩc dwaj wojownicy zbli┐ali siΩ powoli do siebie a ka┐dy bacznie obserwowa│ drugiego, mierzy│ okiem bro± przeciwnika dop≤ty, dop≤ki nie zbli┐yli siΩ do siebie na tyle, aby m≤c rozmawiaµ. Zatrzymali siΩ i obaj wysunΩli tarcze przed siebie, po czym uderzyli nimi silnie o ziemiΩ i spojrzeli na siebie nawzajem ponad ich krawΩdziami. Bres przem≤wi│ pierwszy, a gdy Sreng us│ysza│, ┐e to by│ jΩzyk irlandzki, ten sam, kt≤rym on w│ada│, uspokoi│ siΩ nieco. Podeszli do siebie jeszcze bli┐ej i zaczΩli pytaµ jeden drugiego o rodzinΩ i pochodzenie. Po chwili od│o┐yli na bok tarcze, a wtedy Sreng powiedzia│, ┐e najbardziej obawia│ siΩ ostrej w│≤czni Bresa, ten natomiast przyzna│, ┐e przestraszy│ siΩ w│≤czni o grubym drzewcu Srenga i spyta│ siΩ, czy w│a╢nie tak▒ broni▒ dysponuj▒ wszyscy z rodu Filbolg≤w. Wtedy Sreng zdj▒│ z w│≤czni wszystkie wi▒zania, aby Bres m≤g│ j▒ sobie lepiej obejrzeµ: by│a bardzo mocna, ciΩ┐ka i ostra. Sreng powiedzia│, ┐e takie w│≤cznie zowi▒ siΩ Craisech i przebijaj▒ tarcze, rozszarpuj▒ miΩ╢nie i │ami▒ ko╢ci, dlatego pchniΩcie tak▒ w│≤czni▒ jest nie do wyleczenia. Spojrza│ jednak Sreng na ostr▒, cienk▒ w│≤czniΩ Bresa. W ko±cu wymienili siΩ broni▒, ┐eby ka┐dy m≤g│ dok│adnie wiedzieµ, czym w│ada drugi wojownik. Bres przekaza│ Srengowi wiadomo╢µ od Tuatha de Danaan: je┐eli Firbolgowie oddadz▒ im po│owΩ Irlandii, lud bogini Danu we╝mie j▒ i pozostawi mieszka±c≤w w pokoju. Lecz je╢li tak siΩ nie stanie, bΩdzie wojna. Jednak Bres i Sreng obiecali sobie, ┐e cokolwiek zdarzy siΩ w przysz│o╢ci, oni pozostan▒ przyjaci≤│mi.

Sreng wr≤ci│ do Teamhair i przekaza│ wiadomo╢µ od Tuatha de Danaan oraz pokaza│ ich w│≤czniΩ. Poradzi│ swoim ludziom, ┐eby zgodzili siΩ na podzia│ kraju by unikn▒µ wojny z tymi, co maj▒ bro± du┐o lepsz▒ od ich w│asnej, lecz Eochaid skonsultowa│ siΩ ze swoimi doradcami i w ko±cu rzek│:

- Nie oddamy po│owy naszej ziemi obcym, bo je╢li tak uczynimy, oni wkr≤tce zapragn▒ wzi▒µ j▒ ca│▒!

Natomiast kiedy Bres wr≤ci│ do swoich ludzi, pokaza│ im ciΩ┐k▒ w│≤czniΩ Srenga i opowiedzia│, jacy silni i zawziΩci s▒ mieszka±cy tej ziemi, jak dobrze uzbrojeni, wszyscy pomy╢leli ┐e wobec tego na pewno bΩd▒ chcieli walczyµ. Dlatego te┐ przenie╢li siΩ w inne, lepsze miejsce, dalej na zach≤d do Conachtu, osiedlili siΩ tam, zbudowali mury i fosy na r≤wninie Magh Nia, a za sob▒ mieli g≤rΩ zwan▒ Belgata. A w czasie kiedy siΩ przeprowadzali i budowali zabezpieczenia, trzy kr≤lowe: Badb, Macha i Morrigu uda│y siΩ do Teamhair, gdzie lud Firbolg przygotowywa│ siΩ do bitwy. Moc▒ swych czar≤w przynios│y mg│y i chmury ciemno╢ci, kt≤re spowi│y ca│y Teamhair oraz sprowadzi│y ulewy ognia i krwi na ludzi tak, ┐e nie mogli ani widzieµ siebie nawzajem, ani ze sob▒ rozmawiaµ przez trzy dni. W ko±cu trzech Druid≤w Firbolg z│ama│o ten czar.

J edena╢cie batalion≤w Firbolg≤w wyruszy│o i zajΩ│o miejsce po wschodniej stronie r≤wniny Magh Nia. A Nuada, w│adca Tuatha de Danaan, wys│a│ swoich poet≤w, aby ponownie z│o┐yli Eochnaidowi tΩ sam▒ ofertΩ, co poprzednio: ┐e Nuada zadowoli siΩ po│ow▒ kraju, je╢li ten zechce j▒ oddaµ. Kr≤l Eochaid zaproponowa│ poetom, aby zapytali o to jego ┐o│nierzy. Wojownicy nie zgodzili siΩ. Wtedy pos│a±cy spytali ich, kiedy chc▒ zacz▒µ bitwΩ.

- Musimy mieµ trochΩ czasu - odrzekli - ┐eby uporz▒dkowaµ nasz▒ bro±, naostrzyµ miecze i zrobiµ takie w│≤cznie, jakimi wy dysponujecie.

Zgodzono siΩ prze│o┐yµ bitwΩ o kwarta│.

Kiedy bitwa siΩ zaczΩ│a by│ ╢rodek lata. Trzykroµ po dziewiΩciu miotaczy Tuatha de Danaan stanΩ│o przeciwko takiej samej liczbie miotaczy Firbolg≤w, z kt≤rych wszyscy zostali zabici.

Eochaid wys│a│ pos│≤w do Nuady z zapytaniem, czy chc▒ walczyµ ka┐dego dnia, czy co drugi dzie±. Nuada powiedzia│, ┐e bitwa bΩdzie odbywaµ siΩ ka┐dego dnia a po obu stronach ma byµ zawsze ta sama liczba walcz▒cych. Eochaid zgodzi│ siΩ, lecz nie by│ zbytnio zadowolony z takiego obrotu sprawy, gdy┐ jego wojsko znacznie przewy┐sza│o liczebnie wojska Nuady.

Bitwa trwa│a cztery dni, obie strony walczy│y dzielnie i poleg│o wielu walecznych wojownik≤w a ci, kt≤rzy do┐ywali wieczoru, byli leczeni przez medyk≤w k▒pielami ze wszelkiego rodzaju zi≤│ leczniczych tak, aby nastΩpnego dnia byli zn≤w gotowi do walki.

Czwartego dnia Tuatha de Danaan zmusili Firbolg≤w do odwrotu. Podczas bitwy kr≤l Eochaid poczu│ wielkie pragnienie i zszed│ z pola bitwy poszukaµ czego╢ do picia a trzykroµ po piΩµdziesiΩciu ludzi sz│o w jego obstawie. Jednak po trzykroµ piΩµdziesiΩciu wojownik≤w Tuatha de Danaan pod▒┐y│o za nimi a┐ doszli do strumienia zwanego Traigh Eothaile i tam stoczyli walkΩ, podczas kt≤rej zgin▒│ Eochaid. Pochowano go tam i u│o┐ono wielki stos kamieni na jego grobie.

Kiedy z jedenastu batalion≤w Firbolg≤w zosta│o zaledwie 300 ludzi ze Srengiem na czele, Nuada zaproponowa│ im pok≤j i wyb≤r pomiΩdzy 5 prowincjami Irlandii. Wyb≤r Srenga pad│ na Connacht. I on i jego ludzie osiedlili siΩ tam i tam wychowywali swoje potomstwo. Z tego rodu pochodzi│ Ferdiad. kt≤ry walczy│ z CuCullainem, oraz Erc, kt≤ry go zabi│. Bitwa na Maigh Nia by│a pierwsz▒ stoczon▒ w Irlandii przez Tuatha de Danaan.

A lud bogini Danu zaj▒│ Teamhair i od tej pory by│a to ich siedziba.

long bar

 

Rozdzia│ II

Panowanie Bresa

P odczas walki z Firbolgami Nuada straci│ rΩkΩ. W╢r≤d Tuatha de Danaan istnia│o prawo, wed│ug kt≤rego ┐aden mΩ┐czyzna z widoczn▒ wad▒ fizyczn▒ nie m≤g│ byµ kr≤lem. Dlatego Nuada zosta│ usuniΩty z tronu. Na jego miejsce wybrano Bresa. By│ on najurodziwszym ze wszystkich m│odzie±c≤w, wiΩc ka┐dy, kto chcia│ okre╢liµ piΩkno jakiej╢ rzeczy musia│ por≤wnywaµ j▒ do urody Bresa. Jego matka pochodzi│a z Tuatha de Danaan i tylko ona jedna zna│a imiΩ i pochodzenie jego ojca. Jednak rz▒dy Bresa nie przynios│y szczΩ╢cia jego ludowi, gdy┐ Fomorianie, kt≤rzy mieszkali za morzem, lub, jak twierdzili niekt≤rzy, pod jego powierzchni▒, zaczΩli nak│adaµ podatki na Tuatha de Danaan.

Fomorianie przybyli do Irlandii du┐o wcze╢niej. Byli bardzo szpetnym ludem: mieli po jednej rΩce, lub jednej nodze a dowodzi│ nimi olbrzym razem ze swoj▒ matk▒. Irlandia nie widzia│a nigdy bardziej przera┐aj▒cej armii ni┐ Fomorianie. Zaprzyja╝nili siΩ co prawda z Firbolgami i nawet zdecydowali siΩ pozostawiµ im IrlandiΩ, lecz zawsze byli wrogo nastawieni do Tuatha de Danaan.

Podatki na│o┐one przez Fomorian by│y ogromne: Tuatha de Danaan musieli oddawaµ trzeci▒ czΩ╢µ zbo┐a i mleka oraz co trzecie dziecko. A Bres nie uczyni│ nic, co polepszy│oby los jego poddanych. Jakby tego by│o ma│o, Bres sam na│o┐y│ podatki na ka┐d▒ rodzinΩ w Irlandii. Trzeba by│o oddawaµ tyle mleka, aby starczy│o dla setki ┐o│nierzy.

Bres mia│ jeszcze jedn▒ wadΩ: by│ bardzo niego╢cinny i jego dow≤dcy skar┐yli siΩ, ┐e w jego domu nigdy nie mo┐na by│o naostrzyµ no┐y ani napiµ siΩ piwa. W domu Bresa brakowa│o weso│o╢ci i zabawy: nie by│o poet≤w, harfiarzy, flecist≤w, kuglarzy ani b│azn≤w. A co do zawod≤w, pr≤b si│ miΩdzy wojownikami, kt≤re wszyscy zwykli byli ogl▒daµ, to nie organizowano ich ju┐ wiΩcej, gdy┐ wszystkie si│y zu┐ywano na to, aby wykonywaµ za kr≤la te prace, kt≤re nale┐a│y do jego obowi▒zk≤w.

Dagda musia│ zbudowaµ rath, czyli drewniany warowny fort a wok≤│ niego wykopaµ r≤w. Praca ta bardzo mΩczy│a DagdΩ, do tego stopnia, ┐e pewnego razu o ma│o co wszystkiego nie porzuci│. Dagda spotka│ kiedy╢ w pa│acu kr≤la niewidomego mΩ┐czyznΩ - Cridenbela o ciΩtym jΩzyku, kt≤ry powiedzia│ mu tak: „Ze wzglΩdu na swoje dobre imiΩ powiniene╢ oddawaµ mi trzy kΩsy twojego jedzenia”. I Dagda oddawa│ mu czΩ╢µ swojego posi│ku ka┐dego wieczoru, a odbywa│o siΩ to tak, ┐e dla Cridenbela trzy kΩsy stanowi│y trzeci▒ czΩ╢µ jedzenia Dagdy.

Pewnego dnia, gdy Dagda pracowa│ kopi▒c r≤w zobaczy│ swego syna Angusa Og pod▒┐aj▒cego w jego kierunku.

- Witaj ojcze - rzek│ Angus - mi│o ciΩ widzieµ, lecz co siΩ z tob▒ dzieje? Nie wygl▒dasz najlepiej.
- Pow≤d jest taki - westchn▒│ Dagda - ┐e ka┐dego wieczoru ╢lepiec Cridenbel wymusza na mnie, abym oddawa│ mu czΩ╢µ swego jedzenia.
- PoradzΩ ci co╢, ojcze - powiedzia│ Angus. W│o┐y│ d│o± do swej torby i wyj▒│ z niej trzy kawa│ki z│ota i poda│ ojcu - w│≤┐ to z│oto w tΩ czΩ╢µ jedzenia, kt≤r▒ dasz Cridenbelowi. BΩd▒ one najlepszym „k▒skiem” z ca│ego dania - u╢miechn▒│ siΩ - ╢lepiec od nich umrze, jak tylko dostan▒ siΩ do jego ┐o│▒dka.

Najbli┐szego wieczoru Dagda uczyni│ tak, jak mu poradzi│ syn. I zaledwie Cridenbel po│kn▒│ z│oto - pad│ martwy. Kilkoro ludzi od razu pobieg│o do kr≤la z wie╢ci▒, ┐e Dagda zabi│ ╢lepca dodaj▒c mu do jedzenia jakie╢ truj▒ce zio│o. Kr≤l w to uwierzy│ i zez│o╢ci│ siΩ na DagdΩ i skaza│ go na ╢mierµ. A Dagda powiedzia│:

- Nie s▒dzisz dobrze, m≤j kr≤lu - i opowiedzia│ mu wszystko cytuj▒c dok│adnie s│owa Cridenbela: „daj mi trzy najlepsze k▒ski z twego dania” - a akurat tego wieczoru najlepszymi „k▒skami” w daniu by│y trzy kawa│ki z│ota, wiΩc mu je da│em.

Wys│uchawszy Dagdy Bres nakaza│ rozci▒µ cia│o Cridenbela, a kiedy znaleziono w jego wnΩtrzu trzy kawa│ki z│ota, by│ to dow≤d na to, ┐e Dagda m≤wi│ prawdΩ.

NastΩpnego dnia Angus ponownie odwiedzi│ ojca i rzek│ mu:

- Nied│ugo sko±czysz pracΩ. Kiedy nadejdzie czas zap│aty nie bierz niczego, co bΩd▒ ci ofiarowaµ, dop≤ki byd│o nie zostanie zagnane z pastwisk. Wtedy dopiero wybierz czarn▒ ja│≤wkΩ.

I kiedy Dagda sko±czy│ pracΩ i zapytano go jakiego wynagrodzenia ┐▒da, on powiedzia│ tak, jak doradzi│ mu syn.

Dla Bresa by│o to czyste szale±stwo, s▒dzi│, ┐e Dagda zechce du┐o wiΩcej za sw≤j trud ni┐ tylko ja│≤wkΩ.

Pewnego dnia do pa│acu kr≤la przyby│ Corpre - poeta. Dano mu do dyspozycji malutki domek bez mebli, gdzie nawet nie by│o │≤┐ka ani mo┐liwo╢ci rozpalenia ognia a na kolacjΩ przyniesiono mu jedynie trzy ma│e kawa│ki ciasta. Rano obudzi│ siΩ g│odny i z│y. Pomy╢la│ sobie: „Bez posi│ku ani mleka, bez ╢wiat│a, kt≤re roz╢wietli│oby ciemno╢µ nocy, bez godziwej zap│aty, niech takie bΩdzie powodzenie Bresa”. I od tamtego dnia pech ci▒gle prze╢ladowa│ Bresa.

K iedy Nuada straci│ rΩkΩ w bitwie przez kilka dni le┐a│ w gor▒czce leczony przez Diancechta. On te┐ zrobi│ dla niego now▒ rΩkΩ, ca│▒ ze srebra z mo┐liwo╢ci▒ poruszania ka┐dym palcem. Od tej chwili Nuada zyska│ przydomek „Argat-Lamh”, czyli SrebrnorΩki.

Syn Diancechta, Miach, tak┐e by│ lekarzem i to nawet lepszym w swoim fachu od ojca. Spotka│ kiedy╢ ch│opca kt≤ry mia│ tylko jedno oko.

- Je╢li jeste╢ dobrym lekarzem - powiedzia│ mu - dasz mi nowe oko na miejsce tego, kt≤re straci│em.
- M≤g│bym daµ ci kocie oko - zaproponowa│ Miach
- Zgadzam siΩ - odrzek│ m│odzieniec

Miach w│o┐y│ wiΩc ch│opcu kocie oko na miejsce utraconego ale uprzedzi│ go, ┐e kiedy noc▒ ten bΩdzie chcia│ odpocz▒µ, nowe oko zostanie czujne na ka┐dy pisk myszy, trzepot skrzyde│ ptaka, ka┐dy podmuch wiatru.. A w dzie±, kiedy trzeba bΩdzie wypatrywaµ wrogiej armii, kocie oko bΩdzie pogr▒┐one w g│Ωbokim ╢nie.

Miachowi nie spodoba│ siΩ spos≤b Diancechta, w jaki ten poradzi│ sobie z przywr≤ceniem sprawno╢ci Nuadzie. Wzi▒│ wiΩc odciΩte ramiΩ Nuady i przy│o┐y│ je do jego barku wypowiadaj▒c s│owa „staw do stawu, ╢ciΩgno do ╢ciΩgna”. Trzy dni i trzy noce spΩdzi│ czuwaj▒c przy Nuadzie. pierwszego dnia przy│o┐y│ mu rΩkΩ do boku, drugiego dnia do piersi, trzeciego dnia zaaplikowa│ lecznicze zio│a rosn▒ce w╢r≤d najg│Ωbszych trzΩsawisk i w ko±cu Nuada zosta│ uzdrowiony.

Rozdra┐ni│o to Diancechta, kt≤ry sta│ siΩ zazdrosny o syna, ┐e jest lepszym lekarzem ni┐ on sam. Wzi▒│ miecz i uderzy│ nim Miacha a┐ rozci▒│ mu miΩ╢nie. Jako zdolny lekarz wyleczy│ go z obra┐e±, lecz potem uderzy│ po raz drugi, tym razem │ami▒c ko╢ci czaszki. Diancecht i tym razem by│ w stanie wyleczyµ syna i uczyni│ to. Ale potem ci▒│ go mieczem po raz trzeci i czwarty a┐ naruszy│ m≤zg. I Diancecht nie zna│ ju┐ lekarstwa na tak▒ ranΩ. Miach umar│, a Diancecht pochowa│ go. Na grobie Miacha wyros│o tyle rodzaj≤w zi≤│ ile mia│ staw≤w i ╢ciΩgien: trzysta sze╢µdziesi▒t piΩµ. A Airmed, jego siostra, przysz│a i rozci▒gn▒wszy p│aszcz na ziemi zebra│a do niego wszystkie zio│a uk│adaj▒c je wed│ug ich w│a╢ciwo╢ci leczniczych. Lecz Diancecht pomiesza│ je wszystkie tak, ┐e po dzi╢ dzie± nikt nie zna w│a╢ciwego przeznaczenia tych zi≤│.

I kiedy Tuatha de Danaan zobaczyli NuadΩ zdrowego, jakim by│ przed bitw▒ z Forbolgami, zebrali siΩ w Teamhair i poprosili Bresa aby odda│ tron Nuadzie. Bres zgodzi│ siΩ, co prawda, lecz bardzo siΩ roze╝li│. Zacz▒│ zastanawiaµ siΩ jak m≤g│by zem╢ciµ siΩ na tych, kt≤rzy usunΩli go z tronu i jak zebraµ armiΩ przeciwko nim. Poszed│ do swojej matki, Eri, z pro╢b▒, ┐eby mu wyjawi│a imiΩ i pochodzenie jego ojca. Eri opowiedzia│a mu, ┐e jego ojciec jest z rodu Fomorian a na imiΩ ma Elathan. Przyby│ do niej p│yn▒c wielk▒, srebrn▒ │odzi▒ poprzez spokojne morze przybrawszy postaµ m│odzie±ca o jasnych w│osach. Jego ubranie by│o bardzo bogate, a na szyi mia│ piΩµ z│otych pier╢cieni. Eri, kt≤ra wcze╢niej nie zwa┐a│a na zaloty mΩ┐czyzn z Tuatha de Danaan, teraz z ochot▒ ofiarowa│a sw▒ mi│o╢µ Elathanowi. On da│ jej pier╢cie± z pro╢b▒, aby odda│a go jedynie temu mΩ┐czy╝nie, na kt≤rego palec bΩdzie pasowa│. Potem odszed│ r≤wnie tajemniczo jak siΩ pojawi│. Teraz Eri przynios│a ≤w pier╢cie± Bresowi, a gdy ten w│o┐y│ go na ╢rodkowy palec okaza│o siΩ ┐e pier╢cie± pasuje doskonale.

Bres ze swoj▒ matk▒ i kilkoma swoimi lud╝mi wyruszyli do kraju Fomorian. Przybywszy na wielk▒ r≤wninΩ zobaczyli zebranych tam ludzi i podeszli do z nich.

- Macie ze sob▒ psy my╢liwskie? - spytano ich
- Owszem - odpowiedzia│ Bres
- Zobaczymy, czy s▒ lepsze od naszych - zaproponowali Fomorianie

Por≤wnano wszystkie psy i okaza│o siΩ ┐e psy Tuatha de Danaan s▒ lepsze.

- A macie r▒cze konie? - spytano ponownie
- Oczywi╢cie - odpar│ Bres

Zorganizowano wy╢cig i konie Tuatha de Danaan okaza│y siΩ szybsze od koni Fomorian.

W ko±cu pad│o pytanie kto spo╢r≤d przyby│ych jest najlepszym wojownikiem. Wszyscy zgodnie orzekli, ┐e jest nim Bres. Kiedy ten wyci▒gn▒│ rΩkΩ i po│o┐y│ d│o± na rΩkoje╢ci swego miecza, Elathan, kt≤ry sta│ po╢r≤d Fomorian, rozpozna│ sw≤j pier╢cie± na palcu Bresa. Spyta│ wiΩc, kim jest Bres, na co Eri odrzek│a, ┐e Bres jest ich wsp≤lnym synem i opowiedzia│a ca│▒ jego historiΩ.

Zasmuci│ siΩ Elathan i spyta│:

- Co wygna│o ciΩ z kraju, gdzie by│e╢ kr≤lem?
- Nic poza moj▒ w│asn▒ niesprawiedliwo╢ci▒ i surowo╢ci▒. Zabra│em ich maj▒tek, dobytek, nawet jedzenie. Nikt nie nak│ada│ na nich podatk≤w zanim ja nie zosta│em kr≤lem.
- To ╝le - odrzek│ Elathan - jako kr≤l mia│e╢ my╢leµ o ich bezpiecze±stwie i dostatku, a nie tylko o tym, jak utrzymaµ w│adzΩ. Ale czego szukasz tutaj, w╢r≤d Fomorian?
- Szukam ludzi, kt≤rzy zgodziliby siΩ dla mnie walczyµ. ChcΩ si│▒ zdobyµ IrlandiΩ.
- Nie masz prawa zabraµ jej drog▒ niesprawiedliwo╢ci, je╢li nie potrafi│e╢ utrzymaµ jej dziΩki sprawiedliwo╢ci.
- Jak▒ masz wiΩc dla mnie radΩ?
- Id╝ do Balora EvilEye, naszego wodza. On tobie doradzi.

long bar

KSI╩GA DRUGA

Lugh D│ugorΩki

long bar

Rozdzia│ I

Nadej╢cie Lugha

P o niefortunnym panowaniu Bresa Nuada SrebrnorΩki wr≤ci│ na tron w Teamhair. W mie╢cie by│o dw≤ch od╝wiernych. Kiedy jeden z nich sta│ na stra┐y wr≤t Teamhair, zapuka│ do nich m│ody cz│owiek i poprosi│ od╝wiernego, ┐eby zaprowadzi│ go do kr≤la.

- A co╢ ty za jeden? - spyta│ od╝wierny
- Jestem Lugh, syn Kiana z Tuatha de Danaan i Eithne, c≤rki Balora Fomoriana - odrzek│ - i mlecznym synem Taillte, c≤rki kr≤la z Wielkiej R≤wniny.
- A jaki jest tw≤j zaw≤d? - spyta│ od╝wierny - bo tutaj nie wpuszczamy nikogo, kto sam na siebie nie potrafi zarobiµ.
- Co za pytanie, jestem stolarzem - odpar│ Lugh.
- Nie potrzebujemy stolarzy, mamy ju┐ jednego: Luchtara.
- Wobec tego jestem kowalem
- Mamy te┐ kowala, Columa Cuaillemecha
- W takim razie jestem przyw≤dc▒.
- To te┐ nie ma dla nas ┐adnego znaczenia, mamy OgmΩ, kr≤lewskiego brata.
- No to jestem harfiarzem - Lugh nie dawa│ za wygran▒
- Znowu nie trafi│e╢, mamy harfiarza. To Abhean.
- Jestem poet▒ - ponownie spr≤bowa│ Lugh - i bardem.
- Mamy ju┐ i poetΩ i barda: Erca, syna Ethamana.
- No i jestem magiem... - upiera│ siΩ m│odzieniec.
- Te┐ bez po┐ytku dla nas, mamy wielu znakomitych mag≤w.
- ... i lekarzem...
- Naszym lekarzem jest Diancecht.
- ... i umiem wykuwaµ mosi▒dz.
- Mamy ju┐ takiego, to Credne Cerd, nie potrzebujemy ciebie.
- No dobrze, to id╝ i spytaj kr≤la, czy ktokolwiek z jego ludzi umie robiµ te wszystkie rzeczy naraz, a je╢li taki siΩ znajdzie, to odejdΩ st▒d.

Od╝wierny poszed│ do Nuady i opowiedzia│ mu wszystko:

- U wr≤t miasta stoi m│ody cz│owiek - m≤wi│ - i chyba powinien nazywaµ siΩ Ildßnach - Mistrz Wszelkiego Rzemios│a, gdy┐ potrafi robiµ wszystko to, co ka┐dy cz│owiek z twojej ╢wity, panie.
- Zagraj z nim w szachy - zaproponowa│ Nuada.

Wyniesiono wiΩc szachy na dw≤r a Lugh wygra│ wszystkie partie. Gdy doniesiono o tym Nuadzie, ten powiedzia│:

- Niech wejdzie, gdy┐ nigdy nikt taki jak on nie zawita│ do Teamhair.

Od╝wierny wpu╢ci│ Lugha do domu kr≤la. Znajdowa│ siΩ tam wielki kamie±, do kt≤rego poruszenia trzeba by│o dwudziestu wo│≤w. Ogma podni≤s│ go i wyrzuci│ tak daleko, ┐e spad│ poza grodzenia Teamhair - to by│o wyzwanie dla Lugha. A Lugh odrzuci│ kamie± tak, ┐e spocz▒│ na samym ╢rodku domu kr≤la. Lugh gra│ potem na harfie, sprawia│, ┐e s│uchaj▒cy ╢miali siΩ i p│akali, a┐ u╢pi│ ich ko│ysank▒. I kiedy Nuada zobaczy│ ile rzeczy potrafi Lugh, pomy╢la│ ┐e dziΩki jego umiejΩtno╢ciom m≤g│by wyci▒gn▒µ sw≤j lud spod tyranii Fomorian i uwolniµ siΩ od obowi▒zku p│acenia im podatk≤w. Odda│ wiΩc tron Lughowi na okres 13 dni.

A oto historia narodzin Lugha:

Kiedy Fomorianie przybyli do Irlandii Balor EvilEye mieszka│ na Wyspie Szklanej Wie┐y. Niebezpiecznie by│o podp│ywaµ statkiem w pobli┐e tej wyspy, gdy┐ Fomorianie mogli go zaj▒µ. Powiadaj▒, ┐e synowie Nemeda przep│ywali kiedy╢ obok tej wyspy i widzieli wie┐Ω ze szk│a stoj▒c▒ po╢rodku morza, a w wie┐y co╢, co przypomina│o ludzi. Wyp│ynΩli wiΩc naprzeciw im maj▒c w pogotowiu zaklΩcia atakuj▒ce. Fomorianie tak┐e odpowiedzieli atakiem. Kiedy synowie Nemeda znale╝li siΩ ju┐ ca│kiem blisko wie┐y - ona zniknΩ│a. Pomy╢leli, ┐e zosta│a zniszczona. Wtedy uros│a nad nimi gigantyczna fala i zatopi│a wszystkie statki. A wie┐a sta│a tak, jak przedtem.

Powodem, dla kt≤rego Balor zyska│ przydomek EvilEye, czyli „Z│e Oko”, by│ fakt, i┐ jedno jego oko mia│o moc zabijania. Nikt nie m≤g│ spojrzeµ w ╝renicΩ Balora i prze┐yµ. Posiad│ tΩ moc, kiedy pewnego razu przechodzi│ obok domu Druida swego ojca, kt≤ry rzuca│ w│a╢nie ╢miertelne zaklΩcia. Okno domu by│o otwarte, wiΩc Balor spojrza│ do ╢rodka. Wtedy dym powsta│y ze ╢miertelnego zaklΩcia podni≤s│ siΩ i wpad│ do oka Balora. Od tamtego czasu Balor musia│ trzymaµ je zamkniΩte, chyba ┐e chcia│ u╢mierciµ wroga. Wtedy ludzie towarzysz▒cy Balorowi musieli podno╢iµ mu powiekΩ ┐elaznym pier╢cieniem.

Raz Druid przepowiedzia│ Balorowi, ┐e umrze z rΩki swego wnuka. Balor mia│ tylko jedno dziecko: c≤rkΩ imieniem Eithne. Po przepowiedni Druida Balor zamkn▒│ j▒ w Wie┐y na wyspie razem z dwunastoma kobietami, ┐eby j▒ strzeg│y i nakaza│, aby Eithne nigdy nie zobaczy│a mΩ┐czyzny, ani nawet ┐eby nie us│ysza│a mΩskiego imienia.

ZamkniΩta w wie┐y Eithne wyros│a na przepiΩkn▒ pannΩ i czasami mog│a widzieµ mΩ┐czyznΩ w swoich snach. Lecz kiedy pyta│a o mΩ┐czyzn inne kobiety, te nie dawa│y ┐adnej odpowiedzi.

Balor nie ba│ siΩ wiΩc o swoje ┐ycie i grabi│ i rabowa│ tak, jak to czyni│ dotychczas, zajmuj▒c ka┐dy statek jaki pojawi│ siΩ w pobli┐u i czasem wybieraj▒c siΩ na l▒d, ┐eby niszczyµ.

W tym czasie, w miejscu zwanym Druim na Teine, ┐y│o trzech braci z Tuatha de Danaan. Byli to: Goibniu, Samthainn i Kian. Kian by│ w│a╢cicielem ziemskim a Goibniu s│awnym kowalem. Kian by│ w posiadaniu dorodnej krowy o imieniu Glas Gaibhnenn. Wielu ludzi chcia│o mieµ j▒ na w│asno╢µ, wiΩc musia│a byµ pilnowana dzie± i noc.

Pewnego razu Kian chcia│ zrobiµ kilka mieczy, wiΩc poszed│ do ku╝ni Goibniu. Oczywi╢cie, zabra│ ze sob▒ Glas Gaibhnenn. Gdy przyszed│ na miejsce zasta│ tam swojego drugiego brata Samthainna, kt≤ry tak┐e chcia│ zrobiµ sobie now▒ bro±. Kian poprosi│ go, aby popilnowa│ mu krowy podczas gdy ten bΩdzie rozmawia│ wewn▒trz ku╝ni z Goibniu.

Balor tak┐e bardzo chcia│ zdobyµ Glas Gaibhnenn, lecz nigdy nie m≤g│ siΩ nawet do niej zbli┐yµ. Ale teraz nadarzy│a siΩ okazja. Przybra│ postaµ ma│ego, rudow│osego ch│opca i zagada│ do Samthainna, ┐e s│ysza│ na w│asne uszy i┐ Kian i Goibniu chc▒ u┐yµ wszystk▒ stal na swoje w│asne miecze.

- Nie oszukaj▒ mnie tak │atwo! - odrzek│ Samthainn - popilnuj tej krowy, ch│opcze, a ja wejdΩ do ku╝ni i porozmawiam ze swoimi braµmi.

Z tymi s│owy gniewnie wkroczy│ do budynku. Balor natychmiast uciek│ razem z Glas Gaibhnenn na swoj▒ wyspΩ. Gdy Kian zobaczy│ co siΩ sta│o, nie by│ w stanie zrobiµ nic wiΩcej, jak zganiµ brata i p≤j╢µ spr≤bowaµ odebraµ Balorowi skradzion▒ krowΩ, choµ nie mia│ pojΩcia, jak tego dokona. W ko±cu poszed│ do druida i spyta│ go o radΩ. Ten odrzek│, ┐e dop≤ki Balor ┐yje nic nie mo┐e zostaµ mu odebrane. Przecie┐ nikt nie prze┐yje ╢miertelnego spojrzenia Balora.

Kian poszed│ wiΩc do druidki Birog z G≤r i poprosi│ j▒ o pomoc. Birog przebra│a go w kobiece ubranie i przenios│a przez morze podmuchem wiatru, a┐ do wie┐y, gdzie przebywa│a Eithne. Poprosi│a tak┐e kobiety mieszkaj▒ce w wie┐y, aby da│y schronienie tej szlachetnej „kr≤lowej”, kt≤ra ocala│a ze statku, a kobiety nie chcia│y odm≤wiµ pomocy nikomu z Tuatha de Danaan. Wtedy Birog za pomoc▒ czar≤w wszystkie je u╢pi│a, a Kian poszed│ porozmawiaµ z Eithne. Kiedy dziewczyna go ujrza│a rozpozna│a twarz ze swoich sn≤w. Dlatego zgodzi│a siΩ ofiarowaµ Kianowi swoj▒ mi│o╢µ. Nied│ugo potem Kian znikn▒ z wie┐y zn≤w niesiony podmuchem wiatru.

A A kiedy nadszed│ czas, Eithne urodzi│a syna. Balor, dowiedziawszy siΩ o tym, nakaza│ swym ludziom zawin▒µ dziecko w sukno, spi▒µ materia│ szpilkami i wrzuciµ do morza. Ale kiedy ┐o│nierze nie╢li dziecko, szpilka wysunΩ│a siΩ z materia│u a dziecko wy╢lizgnΩ│o siΩ z sukna i wpad│o do wody. Wszyscy my╢leli, ┐e utonΩ│o, lecz druidka Birog przyprowadzi│a je czarami przez fale a┐ do jego ojca - Kiana, kt≤ry odda│ go Taillte do karmienia.

W taki spos≤b narodzi│ siΩ Lugh.

Kiedy Lugh przyby│ do Teamhair i postanowi│ przy│▒czyµ siΩ do oddzia│u swego ojca i stan▒µ przeciwko Fomorianom.

Wybra│ ciche, ustronne miejsce w Grellach Dollaid i razem z Nuad▒, Dagd▒, Ogm▒, Goibniu i Diancechtem przygotowywali plany natarcia na Fomorian. Wszystko odbywa│o siΩ w sekrecie tak, aby wrogowie niczego nie podejrzewali. P≤╝niej miejsce ich spotka± nazwano „Szept ludu Bogini Danu”. W ko±cu postanowili rozstaµ siΩ na r≤wno trzy lata i ka┐dy uda│ siΩ w wybranym przez siebie kierunku. Lugh wr≤ci│ do swych przyjaci≤│.

J aki╢ czas potem Nuada zorganizowa│ zebranie na wzg≤rzu Uisnech po zachodniej stronie Teamhair. Zaraz ujrzeli zbrojn▒ kompaniΩ pod▒┐aj▒c▒ w ich kierunku od wschodu. Na czele jecha│ m│ody cz│owiek, a jego twarz tak ja╢nia│a, ┐e nie mo┐na by│o na ni▒ bezpo╢rednio patrzeµ. Kiedy kompania podjecha│a bli┐ej, mo┐na ju┐ by│o w dow≤dcy rozpoznaµ Lugha Lamh-Fada, czyli D│ugorΩkiego, kt≤ry powr≤ci│ razem ze swymi przyjaci≤│mi i mlecznymi braµmi.

Dosiada│ klaczy szybkiej jak ch│odny, wiosenny wiatr, kt≤ra mog│a galopowaµ przez morze jakby to by│ suchy l▒d i na kt≤rej grzbiecie nie m≤g│ zgin▒µ ┐aden je╝dziec. Lugh mia│ na sobie zbrojΩ chroni▒c▒ go przed ciosami, he│m ozdobiony dwoma szlachetnymi kamieniami na przodzie i jednym z ty│u. A kiedy zdj▒│ he│m ods│ania│ czo│o jasne jak s│o±ce w letni dzie±. Jego broni▒ by│ miecz Freagartach, czyli The Answerer (Odpowiadaj▒cy). Nikt kto zosta│ nim zraniony nie uchodzi│ z ┐yciem. Wobec niego nawet najwaleczniejszy ┐o│nierz stawa│ siΩ s│aby jak kobieta albo noworodek.

Lugh ze swoimi lud╝mi zbli┐y│ siΩ do miejsca, gdzie sta│ Kr≤l Irlandii ze swoim oddzia│em i przywita│ siΩ.

Zaraz potem ujrzeli nastΩpn▒ grupΩ ludzi pod▒┐aj▒c▒ w ich kierunku. By│o to dziewiΩµ razy dziewiΩciu pos│a±c≤w Fomorian, kt≤rzy przyszli odebraµ podatki. Podeszli do miejsca, gdzie zatrzyma│ siΩ Nuada, a ten razem ze swymi lud╝mi powsta│ na przywitanie Fomorian, chocia┐ nie zrobi│ tego, gdy przyby│ Lugh.

Ten odezwa│ siΩ wiΩc:

- Czemu powstajecie przed t▒ gburowat▒, niechlujn▒ band▒ i oddajecie im pok│on, a nie uczynili╢cie tego wobec mnie i mojego oddzia│u.
- Musieli╢my - odpar│ Nuada - oni nie zawachaliby siΩ zabiµ nawet dziecka, gdyby o╢mieli│o siΩ siedzieµ w ich obecno╢ci.
- Na m▒ duszΩ, sam mam ogromn▒ ochotΩ ich pozabijaµ - rzek│ Lugh i z tymi s│owy rzuci│ siΩ do ataku na Fomorian. Rani│ i zabija│ a┐ zosta│a przy ┐yciu tylko dziewi▒ta czΩ╢µ ich kompanii.
- Zabi│bym was tak, jak pozosta│ych - przem≤wi│ do nich Lugh - ale wolΩ odes│aµ was do waszego kraju ni┐ pos│aµ tam moich w│asnych ludzi.

DziewiΩciu pozosta│ych przy ┐yciu Fomorian wyruszy│o wiΩc w drogΩ powrotn▒ do Lochlann i opowiedzieli wszystkim jak m│ody, uzdolniony ch│opak zabi│ prawie wszystkich poborc≤w podatkowych.

- I tylko dlatego darowa│ nam ┐ycie - doko±czyli opowie╢µ - ┐eby╢my mogli wam o tym opowiedzieµ.
- Wiecie, kim jest ten cz│owiek? - spyta│ Balor.
- Ja wiem - odezwa│a siΩ Ceithlenn, jego ┐ona - to syn naszej c≤rki. A by│o przepowiedziane - doda│a- ┐e w momencie kiedy on pojawi siΩ w Irlandii, my na zawsze stracimy swoj▒ pozycjΩ w tym kraju.

Zwo│ano radΩ w kt≤rej zasiedli dow≤dcy fomorscy, poeci, druidzi a przewodzi│ im Balor razem z Ceithlenn, swoj▒ ┐on▒.

I w│a╢nie to by│ ten czas, gdy do Balora przyby│ Bres z pro╢b▒ o pomoc.

- PojadΩ do Irlandii - m≤wi│ - z siedmioma batalionami konnych je╝d╝c≤w fomorskich i wypowiem wojnΩ temu Ildßnach - Mistrzowi Wszelkiego Rzemios│a. PrzyniosΩ ci jego g│owΩ.
- Uczy± tak, nadajesz siΩ do tego - uznali wszyscy.
- Niech zbuduj▒ dla mnie statki - rozkaza│ Bres - i nape│ni▒ je ┐ywno╢ci▒ i wod▒ pitn▒.

Bez zw│oki zaczΩto przygotowania. Zbudowano statki, nape│niono je ┐ywno╢ci▒ i wod▒ pitn▒ oraz zebrano armiΩ dla Bresa. Zrobiona dla nich bro± i zbroje i wys│ano do Irlandii. Balor odprowadzi│ ich a┐ do przystani i rzek│:

- Bij siΩ z Ildßnachem i przynie╢ mi jego g│owΩ. Potem przywi▒┐ wyspΩ do swoich okrΩt≤w i niech woda zniszczy to miejsce. Zabierz j▒ na p≤│noc tak, aby ju┐ nikt z Ludzi Dea nie odnalaz│ jej do ko±ca swych dni.

long bar