Nie m≤w mi nic
Bo
Sam nie zrozumiesz siΩ
Nie zamykaj drzwi
Kt≤re
I tak s▒ ju┐ zamkniΩte
Nie pouczaj mnie
Bo
Sam niewiele wiesz
Tak przedstawia siΩ prawda
Kt≤rej i tak nikt nie przedstawi
Samotno╢µ
To jak przepa╢µ
Zmartwychwstania pegaza
Ze skrzyd│ami cn≤t i marze±
Nie staraj siΩ zrozumieµ
Bo
To zbyt proste
Aby╢
Ogarn▒│ umys│em ┐ycia
To wszystko
Co chcΩ powiedzieµ
Zabieraj▒c do grobu
To co chcΩ zachowaµ
Nie filozofuj lecz analizuj
To
Co ┐ycie przynios│o ci dzi╢
Jutro zabierze
Sk▒d to wiem
Bo tam by│am
I widzia│am
Bicze ╢mierci
P│atki marze±
Ludzi wij▒cych siΩ jak wΩ┐e
I wzlatuj▒cych jak ptaki
WiΩc nie m≤w nic
Bo
Sam niewiele wiesz
Pod t▒ mask▒ chowasz
Szczelnie swoje
Ja
Lecz
Zostanie znalezione to
Co nie zosta│o odkryte
A to co odkryto
Tak naprawdΩ
Zosta│o nieodgadnione
I zn≤w nie filozofuj
Otw≤rz
Sw≤j umys│
I │ap pierwsze my╢li
Krzyk cz│owieka
Uciekaj▒ce tramwaje
WiΩdn▒ce kwiaty
Spadaj▒ce gwiazdy
P│acz dziecka
RΩce matki
Wij▒ce wΩ┐e...
Z│owrogie pieni▒dze
To co masz w sercu
Staraj siΩ wypu╢ciµ
Z uwiΩzi
S│≤w
I wyrzecze±
I proszΩ
Nie pouczaj mnie
Bo
Sam niewiele wiesz.