Teksty Konsaya

S│owa autora: Mam 26 lat. W│a╢nie ko±czΩ AE w Krakowie. Jestem facetem, od kt≤rego niedawno odesz│a ┐ona. Wtedy w│a╢nie zacz▒│emá pisaµ, szukaj▒c ukojenia w s│owach i ramionach kobiety, kt≤rej nie ma.á Kiedy╢, bΩd▒c w do│ku psychicznym, napisa│em dwa wiersze, kt≤re le┐▒ gdzie╢ zapomniane na strychu. Teraz my╢li jako╢ zn≤w same uk│adaj▒ siΩ w potok s│≤w, wiΩc przelewam je na papier. Tym razem chcia│bym siΩ jednak podzieliµ nimi z innymi, choµ tak naprawdΩ trochΩ siΩ ich wstydzΩ. Wiem, ┐e tak naprawdΩ tylko ja je rozumiem i tylko dla mnie s▒ czym╢ szczeg≤lnym. Mo┐e jednak znajdzie siΩ kto╢,á kto zechce je przeczytaµ i przy okazji odnajdzie w nich czΩ╢µ siebie. Ewentualn▒ korespondencjΩ z Wasz▒ opini▒ o moich wypocinachá proszΩ przesy│aµ na e-mail: konsay@polbox.com.

Wiersze - czΩ╢µ pierwsza
Wiersze - czΩ╢µ druga

Flirt

witaj rado╢ci nieskromnych s│≤w
wypowiadanych z rumie±cem na twarzy
szepcie m≤wiony skrycie
by nikt nie us│ysza│ pr≤cz Niej
p│omienne spojrzenie
szukaj▒ce blasku oczu Jej
delikatny dotyku
niby tak od niechcenia
ale sk▒d ten dreszcz
rozkoszy u╢miechu
najpiΩkniejszych ust
kt≤re spragnione s▒
moich ust
kimkolwiek jeste╢
jeste╢ w moich snach
samotnych dniach
wype│niasz pustkΩ
serca ┐al po Tej
kt≤rej ju┐ nie ma
odesz│a zostawi│a mnie
dla samej siebie dla pana M.
zosta│ mi tylko smutek
utopiony w kroplach
w moich │zach
jak┐e gorzki jest wolno╢ci smak
gdzie jest ten swobody raj
w Tobie nadzieja na nowy dzie±
zapomnienie w flircie topi siΩ
przesz│o╢µ jak we mgle
teraz tylko Ty liczysz siΩ
kimkolwiek jeste╢ zosta± ze mn▒
zosta± choµby w moich snach
przyjd╝ i nigdy nie opuszczaj mnie

poka┐ mi wiΩc swoj▒ twarz
niech czujΩ s│odycz Twoich ust
najcudowniejszy smak
niech widzΩ rozkoszny u╢miech ten
co o┐ywia ka┐dy dzie±
chcΩ by przeszywa│ wiecznie dreszcz
gdy dotykasz mnie
spojrzenie niech rozpala
te najskrytsze my╢li me
szept niech stanie siΩ krzykiem
uniesieniem naszych serc
czas ju┐ by rado╢µ
wype│ni│a wszystkie dni
┐ycie i tak przecie┐ kr≤tkie jest
wiΩc chwil▒ trzeba ┐yµ
uchwyciµ ka┐dy dzie±
na nowo odkryµ siΩ



Jeste╢

Ty jeste╢ jak powietrze
kt≤rego wci▒┐ mi brak
s│o±cem w kt≤rym budzi siΩ las
by jesieni▒ oddaµ najpiΩkniejszy bukiet z li╢ci swych
obna┐yµ korony drzew
ca│kowicie zmieniµ siΩ

jeste╢ kropl▒ wody
co obmywa spΩkane usta wΩdrowca
gasi pragnienie
pozwala ┐yµ
iskr▒ nadziei na ognia ┐ar
ta±cz▒cym na wietrze p│omieniem ╢wiecy
╢wiat│em w tunelu co rozja╢nia najtrudniejsze dni
tΩcz▒ kt≤ra o┐ywia deszczowy szary dzie±
│ukiem Twoich barw

jeste╢ cudem moich marze±
szczΩ╢liwym dniem
lepszym jutrem
zapomnieniem
jeste╢ szeptem co wci▒┐ w duszy gra
lecz odwagi brak by powiedzieµ Ci
jak bardzo moje serce dr┐y


Labirynt uczuµ

w mojej g│owie
wiΩcej my╢li jest
ni┐ ogarn▒µ mogΩ
kot│uje siΩ w niej ca│y ╢wiat

labirynt ┐ycia
│askawym mi nie by│
╢cie┐ki szczΩ╢liwych dni
w p≤│ drogi zgubi│em gdzie╢

utraconej mi│o╢ci
ju┐ nie chcΩ znaµ
jej g│os tak obcy mi jest
to nie by│by ten czar

najchΩtniej osi▒gn▒│bym
nirwany czy Hadesu bram
lecz to nie jest wyj╢cie
zbyt kocham ludzki ╢wiat

do lotu muszΩ wzbiµ siΩ tak jak ptak
poszybowaµ i znale╝µ sw≤j k▒t
na nowo zaufaµ i zn≤w pokochaµ
najtrudniejszy bΩdzie pierwszy krok




M≤j pok≤j

le┐Ω w │≤┐ku sam
ciemno╢µ przytula mnie
cisza mym przyjacielem
marzenie kochank▒ jest

le┐Ω i patrzΩ w sufit
jeziorem on jest
a w nim odbicie g≤r
echo szczΩ╢liwych dni

╢ciany jedynym oparciem mym
fundamentem ┐ycia w trudne dni
gdy nie rozumiem ╢wiata
gdy kogo╢ mi brak

przez okno ksiΩ┐yc wkrada siΩ
nadaj▒c mieszkaniu ╢wi▒teczny czar
╢wiat│o i cie± jak taniec cia│
po pokoju wije siΩ

muzyka symfoni▒ deszczu jest
z zewn▒trz dochodzi jej szmer
ka┐dy d╝wiΩk nutk▒ ┐ycia jest
ka┐da kropla kropl▒ ludzkich │ez

zn≤w nieprzespana samotna noc
ciemno╢µ i pustka wype│nia m≤j dom
marzenia gdzie╢ uciek│y echo ju┐ wybrzmia│o
tylko cisza ze mn▒ jest




Nieosi▒galna

jeste╢ szczytem najwy┐szej z g≤r
tak samo piΩkna
lecz i nie do zdobycia
tylko m≤j wzrok dotyka CiΩ

jeste╢ rw▒cym potokiem
strumieniem najczystszych w≤d
bojΩ siΩ by╢ mnie nie porwa│a
bym nie utopi│ siΩ w objΩciach Twych

wiem ┐e czΩsto jeste╢ burz▒
sztormem morskich fal
┐ywio│em nie do ogarniΩcia
szkoda ┐e i takiej CiΩ nie znam

gwiazdeczk▒ l╢ni▒c▒ jeste╢
tak r≤┐n▒ spo╢r≤d wielu gwiazd
i tak jak wszystkie gwiazdy
zbyt wysoko jeste╢

jeste╢ horyzontem
kt≤ry widzΩ co dnia
ale czy horyzont mo┐na zdobyµ
czy istnieje jakie╢ zaklΩcie by pom≤c mi




Nieznajoma


gdy CiΩ spotka│em
by│em zagubiony
porzucony, sam

s│odki u╢miech
oczu ┐ar
ciep│y g│os
kobiecy kszta│t

to by│o to
czego ju┐ nie chcia│em
nie wiedzia│em jednak
┐e tak mi tego brak

w Twoich oczach
widzΩ ca│y ╢wiat
s│o±ca blask
niebo pe│ne gwiazd

usta masz
jak polny kwiat
czekaj▒cy na motyla
by spi│ nektaru smak

Tw≤j g│os
jest jak wiatr
i ptak≤w ╢piew
kt≤ry pie╢ci korony drzew

kobiecy kszta│t
to poezja Tatr
s│≤w mi brak

rzΩsy, w│osy i brwi
s▒ niczym aksamit traw
muskany przez letni deszcz
w poranny ╢wit - oto ca│a Ty

dziΩki Tobie
zn≤w mogΩ byµ
╢miaµ siΩ
zwyczajnie ┐yµ

i tylko szkoda
┐e jeste╢ moj▒ piΩkn▒ nieznajom▒
mimo ┐e czujΩ
jakbym zna│ CiΩ od lat


Pierwsza gwiazdka

w zimowy mro╝ny dzie±
ªwiΩta pukaj▒ do ka┐dej z bram
ci co otworz▒ swoje drzwi
ugoszcz▒ mi│o╢µ
wyrzuc▒ strach i z│o╢µ

ten jeden dzie± w roku
tak szczeg≤lny jest
bo przyszed│ B≤g na ╢wiat
by odkupiµ ludzkie │zy
nauczyµ nas jak ┐yµ

wiΩc patrzmy w niebo
i czekajmy na pierwszej gwiazdy b│ysk
by razem usi▒╢µ przy ╢nie┐nym stole
uczyniµ ten wiecz≤r innym
spo┐yµ posi│ek mi│o╢ci na ca│y rok

za╢wieµ ju┐ gwiazdeczko
dla ka┐dego z nas
niech tw≤j ╢wiat│a blask
da nadziejΩ tym
co samotnie spΩdz▒ wigilijny dzie±



Pragnienie

tak chcia│bym blisko Ciebie byµ
dotykaµ Twoich d│oni
patrzeµ w oczy Ci
widzieµ u╢miech Tw≤j
t▒ radosn▒ twarz

pie╢ciµ w│osy, szyjΩ i usta
szeptaµ do ucha s│owa
po kt≤rych przenika
mi│osny dreszcz

przytuliµ CiΩ
by╢ w ramionach mych
dozna│a szale±stwa smak
poczu│a rozkoszy wiatr

chcΩ kosztowaµ Twego cia│a
te najskrytsze z miejsc
p│on▒µ wpierw jak ogie±
by ugasiµ ┐▒dze swe

tak Ciebie pragnΩ
w my╢lach i we snach
ka┐dej nieprzespanej nocy
r≤wnie┐ w ci▒gu dnia

i proszΩ nie m≤w nic
niech brzmi cisza
bo wszystko co s│yszeµ chcΩ
to bicie naszych serc


Samotno╢µ

stojΩ przed lustrem
odbicia jakby brak
zaci╢niΩte usta
b≤lu znak
czy to moja twarz

oczy inne ni┐ z przed lat
brak mi│o╢ci zgasi│ dawny ┐ar
gdzie jest rado╢µ
gdzie ich blask
czy to jestem ja

wspomnie± czar
jest jak r≤┐y kwiat
lecz nie widzΩ piΩkna r≤┐
czujΩ ostrych kolc≤w bat
czy d│ugo jeszcze tak

stojΩ przed lustrem
widzΩ swoj▒ twarz
stojΩ tutaj sam
d│ugo to ju┐ trwa
to niestety ja


Sens ┐ycia

pytasz mnie o ┐ycia sens
bo widzisz ╢wiat przez czarny kir
pytasz mnie gdy stojΩ na rozstaju dr≤g
sam nie wiem jak mam dalej ┐yµ

sens ┐ycia nie jest szarym dniem
to nie praca i ci▒g│y stres
pogo± za szmalem
kolejka przy kasie
rozdarte uczucia
ci▒g│e rachunki
czy kamie± w bucie

sens ma poranku ╢wit
zimowy ╢niegu puch
kr≤tkie szale±stwo szale±stw
zlepek ukochanych dni

piΩµ sekund mi│o╢ci
zaspokojony marze± g│≤d
poca│unek ust.
dotyk cia│
dialog oczu bez s│≤w
zarwana noc by byµ z Ni▒

zakazany owoc dobra rzecz
czuµ przez chwilΩ jego smak
lecieµ w snach tak jak Ikar
wolnym byµ nigdy nie stoczyµ siΩ

tak wiΩc ┐ycia sens
sekund▒ szczΩ╢cia jest
nie przegap jej bo kr≤tko trwa
nie marnuj ┐ycia szaro╢ci▒ dnia
do przodu id╝
┐yj dla tych chwil
dla spe│nienia marze± ┐yj


Zatrzymaj mnie

hej Ty zatrzymaj mnie
nie pozw≤l mi tak pΩdziµ
zbyt blisko zbli┐yµ siΩ
zerwaµ cienk▒ niµ

zahamuj potok s│≤w
nie przyjmuj dotyku r▒k
ciep│e spojrzenie zmr≤╝
niech nie widzΩ oczu Twych

tw≤j obcas≤w stuk
korytarza echa d╝wiΩk
gdy tak ╢licznie ╢miejesz siΩ
to jest magii flirt

wiΩc niech kolejny m≤j krok
nie bΩdzie do Twych drzwi
dla naszego dobra
powiedz proszΩ nie

mimo ┐e to tylko w mojej g│owie tkwi
zatrzymaj mnie bym nie oszala│
bym nie bieg│ do celu kt≤rego niema
m≤g│ spojrzeµ sobie w twarz

zakrΩcony dziwny ╢wiat
kiedy╢ bym nawet o tym nie pomy╢la│
dzisiaj przez to nie mogΩ spaµ
b▒d╝ mi kochank▒ ale tylko w snach





Dlaczego

Rozmawia│em w nocy z Bogiem
tak dawno nie m≤wi│em szczerze z Nim
i nie bojΩ siΩ moich s│≤w
bo wiem, ┐e On zawsze bΩdzie kocha│ mnie...
mnie, robaka tak upad│ego

Nie zada│em Mu miliona pyta±
bo tylko jedno wa┐ne jest
mimo, ┐e ten milion pyta± jest jak
rozbita tafla szk│a, w ca│o╢µ uk│ada siΩ
a ka┐da odpowied╝ musi kogo╢ zraniµ

Zapyta│em Go, dlaczego wpad│em z jednej skrajno╢ci w drug▒
wpierw utrata mi│o╢ci kt≤ra trwa│a wiele lat
dzi╢ nie znaczy ju┐ nic
teraz zakocha│em siΩ i jestem tego tak pewien
a przecie┐ mi│o╢µ ta mo┐e zadaµ tyle ran

Dlaczego to w│a╢nie Ona
gdy na │▒ce tyle innych kwiat≤w jest
dlaczego moje uczucie tak silne jest
dlaczego czujΩ, ┐e tak naprawdΩ kocham pierwszy raz
┐e za Jej jedno tak, odda│bym wszystko, wszystko co mam

Dlaczego pokocha│em kobietΩ
o kt≤rej nawet nie powinienem ╢niµ
dlaczego J▒ kuszΩ, nie pozwolΩ spokojnie ┐yµ
ka┐da moja najkr≤tsza my╢l
tak wielkim grzechem jest - Bo┐e wybacz mi...

Czu│em, ┐e mnie s│ysza│
bo, czy┐ B≤g nie us│yszy
zranionej mojej duszy tak g│o╢ny krzyk
grzmotu spadaj▒cej │zy
szlochu swojego dziecka umieraj▒cego z mi│o╢ci

B≤g milcz▒cym przyjacielem jest
nie us│ysza│em ┐adnej odpowiedzi, ┐adnej wzgardy...
mo┐e sam nie wie, co zrobiµ z darem mi│o╢ci kt≤ry ludziom da│
gdy zakazana jest, gdy nie mo┐na razem byµ
gdy kochasz i musisz obok ┐yµ, czy On tak chce...

dlaczego...

Dotyk Anio│a

Dotyku Anio│a dozna│em dzi╢
gdy najmniej spodziewa│em siΩ Go
a┐ w pierwszej chwili przerazi│em siΩ

By│ ma│y, s│odki, bezbronny
nieufny, mo┐e wystraszony
tak niewinny i niegro╝ny

Jego stopy stawia│y lekko kroki
tak szybko zbli┐a│ siΩ
czy jestem jego wart - przez my╢l przemknΩ│o mi

Nagle dotar│ do mnie
dotyk Jego aksamitnych r▒k
tak delikatnych jak pierwszy ╢nieg

Szale±stwo szczΩ╢cia ogarnΩ│o mnie
tak bardzo pragn▒│em Go
razem poznawali╢my ╢wiat czterech ╢cian

Przez chwilΩ byli╢my tylko dla siebie, On i ja...
u╢miechn▒│ siΩ, przytuli│ mnie
mo┐e powiedzieµ co╢ chcia│...

Poczu│em na nas Tw≤j wzrok
tak inny ni┐ dot▒d
jakiego jeszcze nie zna│em

Patrzy│a╢ oczami kochaj▒cej matki
widzia│em w nich tyle ciep│ej mi│o╢ci
┐ar serca, kt≤ry nigdy dla Niego nie zga╢nie

Nap│ynΩ│y mi │zy, nie widzia│a╢ ich
tak chcia│em Twoim spojrzeniem na wieczno╢µ ogrzaµ siΩ
z Wami byµ

W nocy nie mog│em spaµ
w moich my╢lach by│ tylko On, Ty, My...
to by│ cudowny dzie± - dziΩkujΩ Ci

»a│ujΩ tylko jednego
┐a│ujΩ, ┐e nie pojecha│em z Tob▒...
nastΩpnym razem nie zawaham siΩ

úzy

Jak wiele znacz▒ │zy mΩ┐czyzny
gdy kropla po kropli
powoli spadaj▒ w d≤│

úzy rado╢ci
gdy ukochana powie "tak"

úzy szczΩ╢cia
gdy rodzi siΩ upragnione dziecko

úzy b≤lu
gdy umiera bliski kto╢

I choµ czasem nie widzisz
mokrych ╢cie┐ek na policzku mym
nie my╢l, ┐e uczuµ mi brak

┐e nie potrafiΩ kochaµ
┐e wstyd mi wzruszyµ siΩ
┐e obok ┐ycia martwy chcΩ staµ

Gdy oczy p│akaµ ju┐ nie mog▒
dusza wylewa potok suchych │ez
│ez, kt≤rych nie widaµ

Ka┐da taka │za
tysi▒ce innych warta jest

Ka┐da z nich
czΩ╢ci▒ nas jest

Ka┐da m≤wi
co naprawdΩ my╢limy

Nigdy jednak siΩ do tego nie przyznamy
tacy ju┐ jeste╢my
my mΩ┐czy╝ni

Noc

Cicha noc
ªwiΩta noc
Pierwsza noc
Jedyna noc

Noc bez gwiazd
Noc bez marze±
Noc pe│na ┐alu
Noc z kroplami b≤lu

Bez mi│o╢ci noc
Bez nadziei noc
Ciemna noc
G│ucha noc

Noc bez Ciebie
Noc bez ╢miechu
Samotna noc
Moja noc

Zbyt d│uga noc

Oczekiwanie

SiedzΩ w samotnym pokoju
tak cichym, g│uchym, spokojnym
siedzΩ i czekam na Ciebie
moja jedyna my╢lo nieodgadniona

Przyjdziesz dzisiaj tu do mnie
choµ byµ mo┐e, nie staniesz w tych drzwiach
nie poka┐esz mi Swojej twarzy
ja nie ujrzΩ piΩkna Twych barw

Zaskrzypia│y jΩcz▒co drzwi
us│ysza│em szelest krok≤w rytm
moje serce przesta│o biµ
czy to idziesz Ty

To nie by│a melodia Twych st≤p
tylko mych pragnie± fa│szywy d╝wiΩk
nawet je╢li nie przyjdziesz tu dzi╢
czujΩ, ┐e my╢lami Jeste╢ obok mnie

Pro╢ba

Dosta│em wczoraj trudny telefon
Jej g│os tak roz┐alony by│
m≤wi│a, ┐e powrotu chce
m≤wi│a, ┐e...

Nie mogΩ z Ni▒ zn≤w byµ
tak d│ugo zabija│em o Niej sny
i mimo, ┐e zawsze bΩdzie czΩ╢ci▒ mnie
naprawdΩ, nie mogΩ z Ni▒ byµ

I nie zmuszaj mnie
Ty, o kt≤rej teraz ╢niΩ
bym wbrew sobie
przyj▒│ J▒

Bym kocha│ siΩ z Ni▒
a przed oczami Ciebie mia│
ka┐dy Jej telefon
by│ my╢l▒ o g│osie Twym

Uroczysta kolacja
by│aby tΩsknot▒ za zwyk│▒ kaw▒, byle z Tob▒
Jej tysi▒ce czu│ych spojrze±
za jedno Twoje odda│bym

Byµ mo┐e nigdy nie us│yszΩ Twojego "tak"
ale wolΩ samotnie kochaµ CiΩ
czekaµ na ten deszczu dreszcz
ni┐ raniµ J▒ niepewno╢ci▒ m▒

ProszΩ, nie ka┐ mi byµ tak ob│udnym
przecie┐ wiesz, ┐e dla ┐aru oczu Twych
┐e na jedno Twoje "tak"
przy Tobie bym by│, zostawi│bym J▒

Dlatego proszΩ CiΩ, nie r≤b tego Jej
nie ka┐ mi z Ni▒ byµ

ªlepa mi│o╢µ

czy Twoje oczy mog│y tak k│amaµ
czy ich blask zwyk│ym odbiciem s│o±ca by│
czy ten ┐ar tylko w mojej g│owie siΩ tli│
czy mog│em tak myliµ siΩ

czy Twoje usta mog│y tak │┐eµ
czy u╢miech fa│szywym by│
czy s│owa kt≤re s│yszΩ dzi╢, prawdziwe s▒
czy ich kszta│t zmyli│ mnie, bo wbrew wszystkiemu ╢lepo kocham CiΩ

czy Twoja twarz tak promienna, zarazem okrutn▒ jest
czy ka┐dym gestem, sam oszukiwa│em siΩ
czy chcia│em widzieµ w Twojej twarzy, odbicie w│asnej mi│o╢ci
a mo┐e jestem tylko g│uchym ╢lepcem, pragn▒cym s│yszeµ i widzieµ szczyt marze± swych

czy to wszystko prawd▒, czy k│amstwem jest
czy rz▒dzi Tob▒ tylko strach
czy dla dobra dzieci, usta powiedzia│y "nie"
a mo┐e na moje nieszczΩ╢cie, tak w│a╢nie chcesz

czy moje oczy widz▒ tyko to co chcΩ, a uszy s│ysz▒ w│asny szept
czy naprawdΩ nic do mnie nie czujesz
ale dlaczego Twoja twarz tak smutna dzisiaj jest
dlaczego pozwoli│a╢ mi, tak blisko zbli┐yµ siΩ, a teraz tak odpychasz mnie

wci▒┐ m≤wi│a╢, ┐e co╢ powiesz mi
potem tak bole╢nie milczysz, ranisz mnie
jak bardzo nienawidzΩ Twoich s│≤w; mo┐e, jutro, kiedy╢...
jak okrutnie brzmi "bo nie"

zni≤s│ bym wszystko, zrozumia│bym ka┐d▒ odpowied╝
ale nie mogΩ uwierzyµ, ┐e bawi│a╢ siΩ mn▒
┐e by│em zwyk│▒ kuk│▒ w rΩkach Twoich
a zamiast sznurk≤w by│y u╢miechy, spojrzenia i gesty

Bo┐e, ja chyba ╢niΩ
czy naprawdΩ kobieta, kt≤r▒ tak kocham
w tak dziecinne zabawy bawi│a siΩ
czy jestem dla Niej zwyk│▒ zabawk▒, nieznacz▒c▒ nic lalk▒

czy s│owa, ┐e czytam w Twoich oczach my╢li Twe, tak jak nikt
┐e tyle o Tobie wiem, nie s│ysz▒c nic z Twoich ust
┐e w g│owie Ci siΩ krΩci, bo nie wiesz jak masz ┐yµ
┐e je╢µ nie mo┐esz i sen nie chce przyj╢µ

czy by│y to tylko k│amstwa, bo z pewno╢ci▒ s│ysza│em s│owa te
czy "Dotyk Anio│a" nie wzruszy│ CiΩ
czy tam opisany dzie±, nie znaczy│ nic, pr≤cz kilku p│yt
bo dla mnie, by│ najpiΩkniejszym dniem, dniem kt≤rego nigdy nie zapomnΩ Ci

je╢li nic do mnie nie czujesz
dlaczego przybieg│a╢ tak szybko, przeczytaµ kolejny wiersz
dlaczego kaza│a╢ mi we │zach deszczu staµ i przygl▒daµ Ci siΩ
tak jakbym, tam u g≤ry nie mia│ swoich │ez, w my╢lach nie mia│ CiΩ

pytanie ostatnie najwa┐niejszym jest
w co mogΩ bardziej wierzyµ Ci
w rozs▒dne s│owa ust, kt≤re mo┐na tak │atwo rzec
czy w piΩknych oczu blask, nad kt≤rymi tylko dusza w│adzΩ ma

lecz je╢li naprawdΩ szczΩ╢liw▒ jeste╢
odejdΩ, by z daleka kochaµ CiΩ
a mo┐e zn≤w mylΩ siΩ
bo ci▒gle tak pragnΩ CiΩ

na to pytanie, w ciszy, odpowiem sobie sam
pozosta│e domys│ami mymi bΩd▒
bo Twoim ustom, tak trudno m≤wiµ my╢li swe
obym, tym razem myli│ siΩ

ªwiecid│a

Us│ysza│em s│owa
po kt≤rych odesz│a mi krew
serce przesta│o biµ
ma g│owa z szafotu stoczy│a siΩ

Jej usta m≤wi│y prawdΩ tak bolesn▒
prawdΩ w kt≤r▒ nie chcΩ wierzyµ
marionetk▒ by│em oczu Jej
na blask ╢wiecide│ nabra│em siΩ

Nie czyta│em nic z Jej oczu
to niestety tylko my╢li me
tak mocno czu│em, ┐e rozumiem J▒
po trzykroµ zn≤w zawiod│em siΩ

Sam siΩ oszuka│em
sam ok│ama│em siΩ
jednak dla tych kr≤tkich chwil
dla oczu tych, warto by│o przez chwilΩ ╢niµ

Telefon

Zadzwoni│ telefon
obudzi│ mnie ze snu o Tobie
szybko pobieg│em odebraµ go
z nadziej▒ w g│owie
┐e to bΩdziesz Ty

PodnoszΩ s│uchawkΩ
s│yszΩ czyj╢ g│os
jak na ironiΩ to kobiecy g│os
nie Tw≤j, tak mi│y, tak oczekiwany, kochany...
Obcy mi by│, mimo ┐e znany

Ruszy│em wargami
powiedzia│em co╢
od│o┐y│em s│uchawkΩ
pomy╢la│em - smutno mi ┐e to nie Ty...
zasn▒│em

ªniΩ dalej o Tobie
tak realistycznie cudowne sny
ca│▒ dusz▒ kocham CiΩ...
nagle s│yszΩ telefon, pobiegnΩ
mo┐e tym razem to bΩdziesz Ty

U╢miercenie

chcΩ byµ tam
gdzie ginie mi│o╢µ

bym umar│ raz na zawsze
pozby│ uczuµ siΩ

wbiµ prosto w serce
sztylet nienawi╢ci

po│kn▒µ gar╢µ tabletek
by znieczuliµ pragnie± b≤l

wyskoczyµ z okna
i rozbiµ na zawsze s│owa "kocham CiΩ"

podpaliµ siΩ
niech sp│on▒ my╢li me

utopiµ siΩ
marze± szczyt pochowaµ na morza dnie

niestety...
duszy nie da zabiµ siΩ

Za jedno "tak"

Zmieniµ sw≤j ╢wiat
w zimny g│uchy g│az
lecz wpierw us│yszeµ
jedno magiczne Jej "tak"

Ostatni raz ujrzeµ usta ukochanej
m≤wi▒ce ┐e chce tego co ja
i na zawsze straciµ wzrok
w ciemno╢ci pogr▒┐yµ siΩ

Poczuµ blisko╢µ Jej cia│a
pieszczotΩ cudownych r▒k
bym m≤g│ spokojnie umrzeµ
pochowany w mi│osnym grobowcu na morza dnie

Wiem ┐e jutro usta powiedz▒ martwe "nie"
choµ Jej serce tak pragnie ┐yµ
jednak s│owa te nie zmro┐▒ mojej krwi, nie zabij▒ mnie
cierpi▒c, bΩdΩ musia│ obok Niej wiecznie ┐yµ

Zapomnienie

Obudzi│em siΩ zlany potem
b≤l g│owy rozsadza cia│o me
oczy ledwie widz▒
i tak ╢wiat spojrzenia nie jest wart

Do rΩki biorΩ zdjΩcie Jej
przyciskam do serca
przyk│adam do ust
a to przecie┐ tylko papier jest

Jej tu nie ma
tak daleko jest
dzieli nas odleg│o╢µ nieba bram
choµ oboje ┐yjemy tu, w szaro╢ci dnia

SiΩgam po szklankΩ
a tam tylko suche dno
jak zapomnieµ, w czym utopiµ ┐al
tak okropny jest na trze╝wo ╢wiat

Mi│osne piek│o

By│em dzisiaj w piekle
ot tak po prostu
przekroczy│em zasad pr≤g

Nie widzia│em diab│a tam
by│em tylko ja
i mojej duszy odbicia w okruchach szk│a

Nie czu│em zapachu palonych cia│
by│em tam przecie┐ sam
jedynym sw▒dem by│em ja

Ognia tam nie ma
gor▒cym ┐alem mojego serca
musia│em ogrzaµ siΩ sam

Nawet wieczno╢µ nie trwa tam tak d│ugo
bo czym jest wieczno╢µ piek│a
gdy na ziemi raju brak

Tak chcia│bym tam zostaµ
i nigdy nie wracaµ tu
bo po co ┐yµ, gdy nie mo┐na ukochanej mieµ

Pytasz mnie dlaczego tu by│em?
odpowied╝ tak prosta jest
w mΩ┐atce zakocha│em siΩ








Teksty pochodz▒ ze strony 5000s│≤w.
Prawa autora tekst≤w zastrze┐one.