Teksty Konsaya

Podr≤┐


tak chcia│bym umieµ zostawiµ my╢li me
uwolniµ choµby na chwilΩ siΩ
poszybowaµ gdzie╢ daleko
mimo ┐e nie umiem lataµ
bo przecie┐ jestem tylko cz│owiekiem

zostawiµ wszystko
na drug▒ stronΩ ┐ycia wybraµ siΩ
tylko ┐e stamt▒d powrotu ju┐ nie ma
gdybym choµ wiedzia│ jak tam jest
mo┐e wyjecha│bym
kupuj▒c bilet w inny ╢wiat
zamkn▒│bym za sob▒ ┐ycia drzwi
i nie ogl▒daj▒c siΩ pojecha│bym tam

na szczΩ╢cie nie wiem jak tam jest
czy jest tam tylko ciemno╢µ
czy mo┐e b│Ωkit nieba jest
czy jest tam mi│o╢µ kt≤rej tak mi tutaj brak
czy mo┐e nienawi╢µ wszΩdzie czai siΩ
czy w og≤le istnieje ten drugi ╢wiat
lepszy ╢wiat

jedno jest pewne
wszyscy siΩ kiedy╢ tego dowiemy
bez wzglΩdu czy chcemy tego
czy te┐ nie
dlatego nie trzeba tam spieszyµ siΩ

Powr≤t


W│a╢nie wybi│a druga w nocy
z dalekiej podr≤┐y wr≤ci│em strudzony
usiad│em na sto│ku
i patrzΩ w puste │≤┐ko

Tak chcia│bym Ciebie widzieµ w nim
s│odko ╢pi▒c▒ nie╢wiadom▒ ┐e przygl▒dam Ci siΩ
pog│askaµ Twoje w│osy, uca│owaµ czo│o Twe
i po cichutku pod ko│drΩ w╢lizgn▒µ siΩ i przytuliµ CiΩ

Ciebie tu jednak nie ma
bo z innym spΩdzasz sny
wiem jednak, ┐e warto czekaµ, bo czujΩ do Ciebie to
czego nie wyra┐▒ tysi▒ce najczulszych s│≤w, ┐aden bukiet r≤┐

CzujΩ tak wielk▒ wiΩ╝ naszych dusz
tak▒ moc, kt≤rej nie jest w stanie rozdzieliµ nikt pr≤cz nas
czeka│em na to uczucie d│ugi czas
dlatego proszΩ, nie zmarnuj go, kochaj mnie





TΩsknota


kolejne trzy dni bez Ciebie
jednak jak inne od poprzednich
nie tak smutne, bo ca│y tydzie± cudowny by│
zn≤w wyczyta│em w Twoich oczach my╢li Twe
s│owa tylko potwierdzi│y je, gesty doda│y mi si│

nie jestem dzisiaj sam
jedena╢cie Twoich odbiµ mam
wiΩc nie muszΩ zamykaµ oczu
by zobaczyµ ukochan▒ twarz
gdybym jeszcze choµ przez chwilΩ m≤g│ us│yszeµ Tw≤j g│os

pomimo, ┐e tΩsknota zabij▒ tak powoli
ja tΩskni▒c pragnΩ ┐yµ, by doczekaµ kiedy╢ siΩ
i zamiast zdjΩµ prawdziw▒ Ciebie mieµ
by marzenia w ┐ycie przeobrazi│y siΩ
a mi│o╢µ prawdziwym szczΩ╢ciem sta│a siΩ



Sen


Widzia│em CiΩ we ╢nie
okryt▒ cienk▒ mgie│k▒
delikatnym jedwabiem sk≤ry Twej

To by│ piΩkny sen
co siΩ dzia│o, domy╢l siΩ...
odesz│a╢ gdy noc przegoni│ dzie±

Teraz czekam na kolejn▒ noc
na cudowny sen
tylko proszΩ przyjd╝...


Ty


gdy zamykam drzwi od Twego pokoju
ju┐ wtedy tΩskniΩ tak bardzo za Tob▒
idΩ do siebie na g≤rΩ
i ╢lepym wzrokiem
ogl▒dam hipnotyzuj▒cy wygaszacz ekranu
up│ynΩ│y dwie minuty, kt≤re trwaj▒ ca│e wieki
i wykrΩcam tak znany mi numer pe│noletno╢ci
by choµ przez chwilΩ us│yszeµ Tw≤j g│os, ╢miech, oddech...

pomy╢l jak tΩskniΩ w pi▒tek
gdy przede mn▒ tyle dni bez Ciebie
przecie┐ to sze╢µdziesi▒t cztery godziny
tysi▒ce minut
i setki tysiΩcy sekund
sekund tak pustych i d│ugich
bo bez Ciebie

kiedy wyruszam w trasΩ nie jestem sam
jest ze mn▒ droga, szalona prΩdko╢µ i moje my╢li
a my╢lami jeste╢ Ty
bez kt≤rej tak mi trudno ┐yµ
Ty, do kt≤rej tak pΩdzΩ
by choµ przez kilka sekund zobaczyµ CiΩ
nasyciµ siΩ spojrzeniem Twym na ca│▒ d│ug▒ noc
Ty, kt≤ra zadzwoni│a╢
i dopiero wtedy zauwa┐y│em s│o±ca blask
mimo, ┐e ╢wieci│o przez ca│y dzie±
Ty, kt≤r▒ tak lubiΩ dotykaµ
bo ka┐dy dotyk nieopisan▒ przyjemno╢ci▒ jest
Ty, kt≤r▒ spotka│em dzi╢ na polnej drodze
zobaczy│em u╢miech Tw≤j
dotkn▒│em policzek, d│o±
odjecha│em tak szczΩ╢liwy
pomimo, ┐e nie...
Ty, kt≤ra m≤wisz, ┐e nic nie rozumiem
a wyja╢niµ nie chcesz mi nic
Ty, moje marzenie, m≤j s│odki ╢nie
Ty, z kt≤r▒ pragnΩ spΩdziµ resztΩ dni
Ty, kt≤r▒ tak kocham
po prostu, Ty...


Uwierz


Za Ciebie,
odda│bym ca│y ziemski ╢wiat
by choµ przez chwilΩ z Tob▒ byµ.

Za Ciebie,
z│o┐y│bym ofiarΩ Najwy┐szemu
tylko niech mi da mi│o╢µ Tw▒.

Za Ciebie,
podpisa│bym pakt z samym diab│em
bez wzglΩdu na cenΩ, byle tylko Ciebie mieµ.

Tylko ┐e, ziemskich d≤br mi brak
na ofiarΩ nie mam ju┐ nic
a duszΩ sw▒ zatraci│em dawno gdzie╢.

Za Ciebie wiΩc, dajΩ to co naprawdΩ mam
dajΩ Ci mi│o╢µ m▒
tylko proszΩ, uwierz w ni▒.


W imiΩ czego


w imiΩ czego
chcesz na skraju ┐ycia staµ
czy dlatego
┐e zmieni│ siΩ tak bardzo ╢wiat
odpowiedz mi

czy b│Ωkit nieba
aksamit traw
ksiΩ┐yca blask
i tΩczy znak
czy w sobie co╢ ma

to dla Ciebie
o poranku ╢piewa ptak
kwiat przystraja
kolorowe p│atki swe
deszcz w jesieni
najzwyczajniej spada w d≤│
a ╢nieg w zimie
kolorowo mieni siΩ

to dla Ciebie
╢piewa ptak
konik polny
uk│ada cykady
w muzycznym rytmie
gruchaj▒ go│Ωbie

ca│y ╢wiat na wyci▒gniΩcie rΩki
wystarczy chcieµ
wystarczy siΩgn▒µ
by doznaµ szczΩ╢cia │ask
Boga znak






Wybacz mi



Wybacz mi,
┐e dajΩ Ci mi│o╢µ, nie pytaj▒c czy jej chcesz
┐e tak bardzo pragnΩ z Tob▒ byµ
┐e oddychaµ Twoim oddechem chcΩ

Wybacz mi,
┐e kocham CiΩ tak bardzo
┐e pragnΩ Twoich ust
┐e na dotyk Twoich r▒k, moje cia│o dr┐y

Wybacz mi,
┐e ci▒gle o Tobie ╢niΩ
┐e ┐yjΩ Twoim spojrzeniem
┐e budzΩ siΩ rano i moje my╢li przy Tobie s▒

Wybacz mi,
┐e czekam z tΩsknot▒ na Ciebie
┐e dzwoniΩ by s│yszeµ Tw≤j szept
┐e piszΩ dla Ciebie ten kiepski wiersz

Wybacz mi...





Poca│unki


musn▒│em Twoj▒ twarz
moimi gor▒cymi policzkami
poca│owa│em Twoje powieki
pod kt≤rymi ukryte s▒ my╢li Twe
moje usta dotknΩ│y Twych cudownych warg
i powoli, delikatnie przesuwaj▒c siΩ w d≤│
znalaz│y siΩ na szyi
tam gdzie by│y ju┐ kiedy╢ raz
moje rΩce obejmowa│y CiΩ
wΩdrowa│y tu i tam
poznawa│em Twego cia│a raj

usta ci▒gle spada│y wolno w d≤│
ca│owa│em ka┐dy skrawek Tw≤j
piΩkne piersi, p│aski brzuch
by zn≤w dotrzeµ do Twoich ust
by ogarn▒│ CiΩ cudowny pieszczot dreszcz
a wszystko to po to, by przygotowaµ CiΩ
na mi│osny akt
by splecienie naszych cia│
niezapomnianym szale±stwem mi│o╢ci sta│o siΩ

a gdy opadli╢my ju┐ z si│
przytuli│em tak mocno CiΩ
w Twoich br▒zowych oczach ksiΩ┐yc odbi│ siΩ
poca│owa│em p│atek ucha, zaokr▒glony brzeg
i wyszepta│em
tak bardzo kocham CiΩ
czuj▒c zapach Tw≤j, Tw≤j smak
ciep│o naszych cia│
zasn▒│em

pop│ynΩ│y mi │zy
szkoda, bo to by│ tylko marze± sen


PΩd


pΩdzi│em dzi╢ tak szybko
by choµ na chwilΩ dogoniµ ╢mierµ
pΩdzi│em, ile tylko silnik mia│ si│
w przekonaniu, ┐e moja ╢mierµ u│atwi ┐ycie Ci

czym prΩdzej gna│em tak bez opamiΩtania
drzewa, kt≤re dot▒d by│y wiernym kompanem podr≤┐y mych
ustawi│y po bokach drogi nie do przebicia wysoki mur
mur, kt≤ry poch│on▒│ ju┐ tyle szalonych dusz

za ka┐dym zakrΩtem czai│ siΩ jeszcze bardziej ostry │uk
i czym ostrzejszy skrΩt, tym g│o╢niejszy by│ opon jΩk
jΩk tak bolesny, bo reszt▒ przyczepno╢ci swej
trzyma│ z dala mnie od muru z drzew

nagle uderzy│em w ╢cianΩ gΩstej mg│y
roztrzaska│em tam resztkΩ marze± swych
w czerwono krwawych oczach stopu
zobaczy│em w│asn▒ ╢mierµ

przed oczami nie przelecia│ mi z ca│ego ┐ycia film
by│a╢ tylko Ty, ci▒gle Ty
jedyn▒ my╢l▒ jaka ogarnΩ│a mnie, by│a chΩµ ujrzenia CiΩ
bo mo┐e jednak warto dla marze± ┐yµ, czekaµ by zi╢ci│y siΩ

doda│em wiΩc gazu, by wyprzedziµ swoj▒ ╢mierµ
by nie dogoni│a mnie
bia│e ╢wiat│o ╢mierci poch│onΩ│a mojej duszy czer±
tym razem zn≤w uda│o prze┐yµ siΩ

i tak pΩdz▒c by zobaczyµ CiΩ
sp≤╝ni│em ca│y kwadrans siΩ
Ty jednak czeka│a╢ te parΩ chwil
by na skraju drogi spotkaµ siΩ

ujrza│em cudowny u╢miech Tw≤j i oczu piΩkny blask
dotkn▒│em Twoich r▒k, poczu│em zapach Tw≤j
w my╢lach smakowa│em s│odycz ust, czu│em szyi smak
zn≤w tak zapragn▒│em ┐yµ, bo wci▒┐ nadziejΩ mam na Twoje tak



Marato±czyk


biegnΩ gdzie╢ przed siebie
uciekam st▒d by nie zwariowaµ
biegnΩ choµ brakuje mi ju┐ si│
czujΩ s│ony potu smak
ostry kurz bij▒cy w twarz
i piach rani▒cy stopy me

biegnΩ ci▒gle biegnΩ
by dotrzeµ gdziekolwiek
byle uciec przed my╢lami
co tkwi▒ w g│owie jak ostry cier±
uciekam przed samym sob▒
a czym prΩdzej biegnΩ tym szybszy jest m≤j cie±

biegnΩ choµ upad│em ju┐ nie raz
biegnΩ bo przekonaµ siΩ chcΩ
czy umiem zapomnieµ CiΩ
zapomnieµ te kilka cudownych dni
t▒ nadziejΩ co da│a╢ mi
zapomnieµ my╢l by z Tob▒ byµ

rozs▒dek m≤wi gnaj co si│
serce krzyczy st≤j
wracaj
nie przegonisz uczuµ swych
chwil▒ ┐yj
przecie┐ kochasz J▒

biegnΩ wiΩc z powrotem co si│
biegnΩ by spotkaµ CiΩ
teraz wiem, ┐e aby szczΩ╢liwym byµ
nie rozumem a sercem kierowaµ trzeba siΩ
wracam bo serce tak tego chce
wracam by spr≤bowaµ w mi│o╢ci z Tob▒ ┐yµ










Krzy┐ mi│o╢ci


czujΩ siΩ jak Chrystus przybity do krzy┐a
rΩce roz│o┐one mam
nie mogΩ zrobiµ ju┐ nic
nie cofnΩ czasu ni przeznaczenia
umieram tak jak On
konam bo kocham
z mi│o╢ci oddajΩ ducha mego

moje szaty
czym rzesz one s▒
tak poszarpane przez wiatr
okrywaj▒ moj▒ nico╢µ
m≤j pobielany gr≤b
nawet ko╢µmi
nie chce o nie rzuciµ nikt


kto╢ chce w│≤czni▒ dobiµ mnie
podaµ ocet, by wypali│ s│≤w mych grzech
moje serce ci▒gle jeszcze bije
czujΩ s│aby puls
ciemno╢µ zatopi│a ╢wiat
umieram
ca│kiem sam

jednak gwo╝dzie wbite w stopy moje
nie zatrzymaj▒ mnie
d│onie przybite do krzy┐a
nie zahamuj▒ moich r▒k
korona cierniowa na g│owie
nie przepΩdzi moich sn≤w
ocet, nie wypali moich s│≤w

Ty mnie ukrzy┐owa│a╢
rozumiem, bronisz s│usznych spraw
je╢li ju┐ umrΩ to szczΩ╢liw▒ b▒d╝
zr≤b to dla siebie i dla mnie, by to cierpienie mia│o sens
┐yj dla Nich, bo najwa┐niejsi s▒, nie skrzywd╝ Ich
a je╢li szczΩ╢liwa nie bΩdziesz pomimo tylu pr≤b
wierz w zmartwychwstanie, a bΩdΩ Tw≤j

Kobieta


Kobieta jest jak p│atek ╢niegu
ka┐da piΩkna jest
ka┐da inna jest
ka┐da delikatna i cudowna jest
ka┐da, r≤wnie┐ tak jak ╢nieg
szybko topi siΩ



Egoista


czy mogΩ zrobiµ kolejny krok
czy mogΩ powiedzieµ Jej
przecie┐ Ona i tak to wie

czy mam prawo wej╢µ w Jej ┐ycie
czy mogΩ zniszczyµ zwi▒zek Ich
czy Ona tego chce

je╢li mnie nie chce
niech odrzuci m≤j dotyk r▒k
p≤ki nie ma b≤lu, p≤ki odej╢µ chcΩ

czy mogΩ skrzywdziµ Jego
J▒ naraziµ na cierpienie
a siebie na serca b≤l

czy┐ nie chcΩ zrobiµ tego
czym zawsze siΩ brzydzi│em
co dotknΩ│o i mnie

czy to ma sens
czy naprawdΩ kocham J▒
czy ud╝wignΩ baga┐ ten

czy istnieje dobra rada
bo pyta± a┐ za du┐o mam
a mo┐e odpowiedzi▒ jest egoistyczne kr≤tkie TAK

Deszcz


zn≤w pada│ dzisiaj deszcz
wszystkie uliczki mojego miasta
strumieniami wody sta│y siΩ

stojΩ i moknΩ, czuj▒c zimny deszcz
twarz ku niebu zwr≤con▒ mam
rΩce wyci▒gniΩte, jakby chcia│y obj▒µ wiatr

przebiegaj▒ ludzie pod nosem kln▒c
czemu pada w│a╢nie dzi╢
gdy na g│owie tyle spraw

stojΩ w deszczu ju┐ tak d│ugi czas
nie przeklinam kropel
choµ rani▒ moj▒ twarz

ciΩ┐ko spadaj▒c w d≤│
wbijaj▒ siΩ jak ostre szk│o
w na poz≤r martw▒ dusze m▒

czy to zwyk│y deszcz
czy te┐ anio│≤w nade mn▒ p│acz
a mo┐e s▒ to moje │zy







Czekanie


zn≤w zamkn▒│em oczy
i zobaczy│em Twoj▒ twarz
twarz, za kt≤r▒ tak tΩsknie dzi╢
bo nie widzia│em CiΩ ju┐ tyle dni
zobaczy│em Twoje oczy, ich cudowny br▒zowy czar
widzia│em Ciebie, jedyn▒ mi│o╢µ jak▒ w sercu mam
Ciebie, na kt≤r▒ zdecydowany jestem czekaµ
gdy┐ wiem, ┐e takie uczucie zdarza siΩ tylko raz
┐e to w│a╢nie Ty jeste╢ moim snem
snem z kt≤rego nie chcΩ obudziµ siΩ
bo przynajmniej wtedy ca│y czas jeste╢ obok mnie
czujΩ, ┐e kochasz mnie
Jeste╢ tylko moja
i nie muszΩ dzieliµ Tob▒ siΩ

otworzy│em oczy
znikn▒│ z powiek piΩkny sen
jednak ci▒gle Jeste╢ w my╢lach mych
ci▒gle Ty, jedyne szczΩ╢cie me
i tysi▒ce pyta±, niepewno╢ci kt≤re tak rani▒ mnie
rozumiem jak trudno zmieniµ Ci sw≤j obecny ╢wiat
by nie zraniµ nikogo z nas
proszΩ CiΩ, pomy╢l o szczΩ╢ciu Swym
o tym co naprawdΩ chcesz
czy jestem Ciebie i Twoich pociech wart
czy wystarczy Ci, ┐e tak bardzo kocham CiΩ
czy lepiej bΩdzie bym przesta│ ╢niµ
ale tak naprawdΩ wolΩ umrzeµ ni┐ przestaµ o Was ╢niµ
jednak moje sny do szale±stwa doprowadzaj▒ mnie
dlatego proszΩ, zdecyduj siΩ
zr≤b jaki╢ krok bym nie zwariowa│
bym wiedzia│, ┐e czekanie ma sens


Ch│≤d


Zamkn▒│em moje oczy
zimnymi palcami niepewno╢ci
zamkn▒│em je, by ju┐ nigdy nie zobaczyµ
z│udnych marze± mych
by w ciemno╢ci zabiµ je

Ch│≤d r▒k przeszy│ gor▒ce ╝renice dwie
dotar│ do m≤zgu by zmroziµ go
usun▒µ wszystkie najskrytsze marzenia
u╢piµ tak rozkoszne my╢li me
by pamiΩµ o Tobie pokry│a lodowata mg│a

Marzenia jednak zbyt ┐ywe s▒
nie spos≤b zabiµ ich
my╢li tak gor▒ce s▒, ┐e roztopi│y ca│y l≤d
ciemno╢µ rozja╢nia nadziei szept
tylko ┐e to wszystko, do ob│Ωdu doprowadza mnie


Czekanie zabija


czekanie zabija
zabija mi│o╢µ
zabija rado╢µ
u╢mierca najpiΩkniejsze wspomnienia

czekania zabija tak powoli
zabija z ka┐dym dniem
czas nieuniknion▒ ╢mierci▒ jest
╢mierci▒, po kt≤rej dalej musisz ┐yµ

czekanie zabija duszΩ
duszΩ, kt≤ra przecie┐ nie╢miertelna jest
zabija cudowne chwile
kt≤re ci▒gle ┐yj▒ samotnie w nas

i biegnie nieub│aganie czas
ka┐da sekunda zabija nas
zabija tych co czekaj▒ na czyje╢ tak
czy warto wiΩc czekaµ, by umieraj▒c ┐yµ

czekanie zabija marzenia
a ja tak pragnΩ marzyµ i ╢niµ
wiΩc czekam z nadziej▒ na Ciebie
czekam na Twoje tak





Ra± mnie



Ra± mnie ╢mia│o
ra± do pierwszej krwi
je╢li zgin▒µ mam
to tylko z Twoich r▒k

Twoje spojrzenie nie boli mnie
za to s│owa zadaj▒ duszy ╢mierµ
jak to jest
co ukrywaj▒ prawdziwe my╢li Twe

M≤wi│a╢ bym poniedzia│k≤w ju┐ nigdy nie ba│ siΩ
a najbli┐szy okrutnym by│
Tw≤j g│os tak przyjemny jest
s│owa wyrokiem z│ym

Tak pragnΩ zrozumieµ CiΩ
przenikn▒µ umys│ Tw≤j
poznaµ Twojej duszy sny
porwaµ CiΩ

Je╢li mnie nie kochasz
powiedz to mi
zrozumiem, zapomnΩ
dla Ciebie umrΩ

Je╢li mnie nie chcesz
to ra± mnie ╢mia│o
ra±, bym zapomnieµ m≤g│
ra±, by╢ ╢wiΩty spok≤j mia│a - zabij mnie

Je╢li jednak pragniesz mnie
pozw≤l sob▒ cieszyµ siΩ
je╢li dla mnie mi│o╢µ masz
nie ra± mnie, pozw≤l ┐yµ

Przemy╢lenia zebrane w potok s│≤w







Opinie juror≤w na temat powy┐szych tekst≤w znajduj▒ siΩ tutaj.

Tekst pochodzi ze strony http://www.5000slow.w3.pl.
Prawa autora tekstu zastrze┐one