|
Wszystko wskazuje na to, ┐e tym razem hollywoodzcy producenci i re┐yserzy nie ugiΩli siΩ pod presj▒ medi≤w i nadej╢cie z│owieszczego, wed│ug wszelkich znak≤w, roku 2000 potraktowali po macoszemu. Ku mojemu zaskoczeniu, rzecz jasna. Byµ mo┐e jest to poniek▒d nawet jaki╢ ich manifest. Nie mam pojΩcia... W pocz▒tkach grudnia trochΩ z nud≤w, trochΩ z chΩci zrelaksowania siΩ, a tak w zasadzie to przez uprzejmo╢µ wybra│em siΩ na film End of Days. Nie zna│em jeszcze wtedy polskiego tytu│u, kt≤ry uwa┐am za bardzo trafny, w og≤le niewiele o filmie widzia│em, a telewizyjny zwiastun i plakaty nie przemawia│y do mnie. Rozsiad│em siΩ w fotelu i odczeka│em swoje, aby przekonaµ siΩ, ┐e lepiej by│o zostaµ w hotelu. Za╢ mi│ym akcentem tego wieczoru by│ fakt, ┐e towarzystwo, z kt≤rym wybra│em siΩ do kina, niezwykle silnie ulega jego magii i na zmianΩ spada│o lub podskakiwa│o na fotelu. Ju┐ sam pocz▒tek filmu, bΩd▒cy prologiem do przysz│ych wydarze±, w kt≤rych i widz bΩdzie partycypowa│, ╝le wr≤┐y, w ka┐dym znaczeniu tego sformu│owania. Oto bowiem w jednym z manhatta±skich szpitali przychodzi na ╢wiat dziewczynka, kt≤ra zanim trafia w matczyne objΩcia, zostaje w piwnicach szpitala poddana swoistemu rytua│owi chrztu we krwi wΩ┐a. O fakcie narodzin dziecka tego samego dnia wie ju┐ g│owa ko╢cio│a katolickiego, kt≤ry nakazuje ochronΩ dziewczynki, choµ wielu kardyna│≤w jest za natychmiastowym zg│adzeniem nowonarodzonej, gdy┐ przepowiednie wyra╝nie wskazuj▒, ┐e bΩdzie ona matk▒ antychrysta. Ma│o to wyrafinowany spos≤b przekonania widza, ┐e zbli┐a siΩ nieuchronny koniec ╢wiata, jaki zna. Dwadzie╢cia lat p≤╝niej mamy schy│ek XX wieku. W zgie│ku wsp≤│czesno╢ci podmalowanej przygotowaniami do obchod≤w ko±ca stulecia ┐yje sobie Jericho Kane, by│y m▒┐, ojciec i policjant, a teraz jeden z przegranych, kt≤remu ┐ycie zabra│o to, co ukochane. »yje z dnia na dzie±, zatrudniaj▒c siΩ do ochrony VIP'≤w, co pozwala mu egzystowaµ, ale ka┐dy poranek rozpoczyna od przy│o┐enia sobie lufy do skroni i niezbyt apetycznego ╢niadania. Na szczΩ╢cie jego kompan, Chicago, skutecznie przeszkadza mu w poci▒gniΩciu za spust. W│a╢nie podczas rutynowej ochrony jednego z biznesmen≤w, Jericho wpada na ╢lad walki, jaka toczona jest o ochrzczon▒ we krwi wΩ┐a dziewczynkΩ, a teraz ju┐ kobietΩ imieniem Christine York. W tym miejscu akcja filmu zostaje zawi▒zana i mo┐emy przej╢µ do konkret≤w. Chocia┐ nie, zapomnia│em nadmieniµ, ┐e ojciec przysz│ego antychrysta, sam szatan, te┐ ju┐ siΩ pojawi│: wychyn▒│ ze ╢ciek≤w kanalizacyjnych, po czym powΩdrowa│ sobie do restauracyjnej toalety, gdzie wcieli│ siΩ w cia│o mΩ┐czyzny o i╢cie szata±skim wygl▒dzie. A wiΩc mamy tr≤jkΩ bohater≤w w komplecie. W roli przegranego policjanta wystΩpuje Arnold Schwarzenegger, przysz│▒ matkΩ antychrysta gra Robin Tunney, a Z│ego Gabriel Byrne. Peter Hyams, re┐yser filmu, stwierdzi│, ┐e recept▒ na przestraszenie widz≤w jest przekonanie ich, ┐e sytuacja, w kt≤rej znale╝li siΩ bohaterowie filmu, jest realna. Fakt, jest to jaki╢ spos≤b na napΩdzenie stracha, o czym mia│em okazjΩ siΩ przekonaµ, obserwuj▒c s▒siada, niemniej uwa┐am, ┐e strach buduje siΩ g│≤wnie poprzez atmosferΩ, a tej film nie ma za grosz. WiΩkszo╢µ scen napΩdzaj▒cych stracha osi▒gniΩto g│≤wnie poprzez zaskakiwanie widza wyskakuj▒cymi postaciami, a co najbardziej zapamiΩta│em z filmu, to spektakularne sceny eksplozji, kt≤re niekiedy pojawiaj▒ siΩ zupe│nie bez sensu, jazdΩ wagonem metra bez motorniczego i smokopodobn▒ istotΩ, kt≤rej op≤r dzielnie do swojego ko±ca stawia Jericho. Kiedy po paru minutach filmu zna siΩ ju┐ tr≤jkΩ bohater≤w pierwszoplanowych i zna siΩ ich, ┐e tak powiem, predyspozycje, to trudno nie przewidzieµ dalszego rozwoju wypadk≤w. MuszΩ przyznaµ, ┐e je╢li chodzi o realno╢µ historii, to re┐yser dotrzyma│ jej z pewno╢ci▒ w przypadku Jericho... Natomiast niew▒tpliwie zalet▒ tego filmu s▒ role samego Arnolda Schwarzeneggera i Gabriela Byrne'a. Ten pierwszy udowadnia po raz kolejny, ┐e poza wcieleniami superbohater≤w staµ go na co╢ wiΩcej i muszΩ przyznaµ, ┐e jego gra aktorska jest przekonuj▒ca. Szkoda tylko, ┐e po dwuletniej abstynencji aktorskiej pojawia siΩ w produkcji tak niewyszukanej. Z kolei je╢li chodzi o Gabriela Byrne'a, to jest to chyba pierwszy film, w kt≤rym jest on sprawc▒ tylu eksplozji, co w zestawieniu z jego poprzednimi wielkimi rolami (Podejrzani, Bia│y labirynt, Koniec przemocy) ╢mieszy i zastanawia zarazem. Zreszt▒ Byrne wspomina o tych wszystkich wybuchach w jednym ze swoich wywiad≤w, kwituj▒c, ┐e by│o to zupe│nie nowe do╢wiadczenie. Fabularnie film r≤wnie┐ nie grzeszy ╢wie┐o╢ci▒, oto bowiem mamy do czynienia z walk▒ Dobra ze Z│em w najbardziej oczywistym wydaniu. Widz naprawdΩ nie musi siΩ wysilaµ, aby odgadn▒µ kto jest kim, sam dob≤r obsady jest ju┐ wystarczaj▒c▒ wskaz≤wk▒; z g≤ry wiadomo, kiedy bΩd▒ siΩ strzelaµ i kto do kogo - zreszt▒ mo┐e o to w│a╢nie tw≤rcom chodzi│o. Bajka dla doros│ych, ot jak mo┐na ten film podsumowaµ.
9 stycznia 2000 roku. Tak▒ datΩ pokazuje komputer, na kt≤rym w│a╢nie piszΩ te s│owa. A wiΩc koniec siΩ nie sta│. Przynajmniej dla tych, kt≤rym uda│o siΩ nie umrzeµ ze ╢miechu, widz▒c minΩ Arnolda S. przekonuj▒cego siΩ, ┐e pocisk to za ma│o, aby pos│aµ Szatana z powrotem na tamten ╢wiat. Dziwy takie mo┐na zobaczyµ na w│asne oczy na filmie I stanie siΩ koniec (End Of Days) w re┐yserii Petera Hyamsa. »eruj▒c na lΩkach zwi▒zanych z zamian▒ dziewi▒tek w zera, pokazuje on nam nadej╢cie Apokalipsy. Oczywi╢cie Apokalipsy po ameryka±sku. Historia zaprezentowana przez tw≤rc≤w jest r≤wnie skomplikowana co budowa cepa, a jej oryginalno╢µ jest zaprawdΩ godna naszych postmodernistycznych czas≤w. Oto mamy by│ego policjanta, kt≤ry popad│ w alkoholizm po tragicznej ╢mierci ┐ony i dziecka i pracuje teraz jako ochroniarz (A. Schwarzenegger). Mamy Szatana, kt≤ry wcieli│ siΩ w cia│o cz│owieka, aby osobi╢cie dopilnowaµ przygotowa± do Armageddonu (Gabriel Byrne). No i wreszcie nie mog│o zabrakn▒µ kobiety, kt≤r▒ boski Arnie co i rusz bΩdzie ratowa│ przed niechybn▒ ╢mierci▒ (Robin Tunney). Film jest kompilacj▒ scen i w▒tk≤w, kt≤re nieraz ju┐ w kinie widzieli╢my. Ze szczeg≤lnym upodobaniem paso┐ytuje na Dziecku Rosemary, przekraczaj▒c moim skromnym zdaniem granice przyzwoito╢ci. BΩd▒c dzie│em adresowanym do przeciΩtnego ameryka±skiego zjadacza hamburger≤w, pe│en jest bzdur wywo│uj▒cych u╢miech na twarzach umiarkowanie inteligentnych widz≤w. Tw≤rcy filmu pocz▒tek nowego tysi▒clecia umiejscawiaj▒ oczywi╢cie na prze│omie 1999 i 2000 roku. Mi│ym zaskoczeniem jest w tej sytuacji zauwa┐enie problemu, i┐ p≤│noc, maj▒ca przynie╢µ w prezencie zag│adΩ, nastΩpuje w r≤┐nych czΩ╢ciach ╢wiata w r≤┐nym czasie. Jednak Straszny Wysi│ek Umys│owy (TM) maluj▒cy siΩ na obliczu Arniego tu┐ przed wyartyku│owaniem tej kwestii idzie na marne, gdy┐ tfurcy szybciutko przechodz▒ nad tym do porz▒dku dziennego, a Apokalipsa grzecznie nastΩpuje wed│ug czasu nowojorskiego. W ko±cu tam w│a╢nie znajduje siΩ centrum wszech╢wiata, nieprawda┐? Po obowi▒zkowym odnotowaniu ca│ej mizerii tego obrazu przysz│a pora na zachΩcanie. Nie inaczej! Bowiem, o dziwo, naprawdΩ nie╝le siΩ na tym filmie bawi│em. Pytacie dlaczego? Mo┐e sprawi│ to klimat, wprawdzie zer┐niΩty z Siedem Finchera (co widaµ ju┐ nawet na plakacie), ale znakomicie spotΩgowany i╢cie apokaliptyczn▒, mroczn▒ muzyk▒. Mo┐e jest to zas│ug▒ rewelacyjnego ud╝wiΩkowienia (oczywi╢cie w kinie z Dolby Digital). Przy niekt≤rych scenach mia│em ochotΩ przestaµ patrzeµ na ekran i zamieniµ siΩ w s│uch - wal▒ce siΩ wok≤│ ╢ciany naprawdΩ robi▒ wra┐enie. A mo┐e wreszcie sprawi│ to, momentami nieszablonowy, scenariusz. Bo czy┐ nie i╢cie szata±skim pomys│em by│o obsadzenie w g│≤wnej roli Arniego? Biedny Szwarcu╢, kt≤ry w swoich filmach ma zwykle jedn▒ receptΩ na wszelkie problemy - kula w │eb - niezale┐nie od tego, czy walczy z terminatorem, predatorem czy kompani▒ wojska, nagle musi wymy╢liµ co╢ innego. W▒tek 'nawracania' naszego bohatera na wiarΩ katolick▒ przez Szatana jest po prostu przekomiczny. Mi│ym zaskoczeniem jest te┐ ko±c≤wka i og≤lne przes│anie p│yn▒ce z filmu - dosyµ niespodziewane w tego typu hollywoodzkiej superprodukcji. Nie mo┐na te┐ pomin▒µ walor≤w instrukta┐owych - gdzie indziej zobaczysz, jaki kaliber broni jest potrzebny, aby unieszkodliwiµ Szatana (a przynajmniej pozbawiµ go ludzkiego gospodarza)? Mina Gabriela Byrne'a, gdy widzi, ┐e Arnie zdefasonowa│ mu ziemsk▒ pow│okΩ, naprawdΩ warta jest zobaczenia. Na zako±czenie lojalnie uprzedzam - nie dajΩ ┐adnej gwarancji, ┐e ten film siΩ komu╢ spodoba. Obiektywnie rzecz bior▒c jest on s│abiutki. Jednak┐e mia│ w sobie co╢, co sprawi│o, ┐e po wyj╢ciu z kina wcale nie ┐a│owa│em wydanych pieniΩdzy. I stanie siΩ koniec (End of Days), USA 1999 re┐. Peter Hyams; scen. Andrew W. Marlowe; muz. John Debney; zdj. Peter Hyams; wyst. Arnold Schwarzenegger, Gabriel Byrne, Kevin Pollak, Robin Tunney, CCH Pounder. |