|
PiΩkne. To naprawdΩ piΩkne uczucie. Obejrzeµ film a potem stwierdziµ, ┐e to jeden z najniezwyklejszych obraz≤w, jakie siΩ w ┐yciu widzia│o. Obejrzeµ film, kt≤ry mo┐na nazwaµ Dzie│em, o, w│a╢nie tak, jak zrobi│em to ja - przez du┐e 'D'. I wreszcie obejrzeµ film, kt≤ry porusza do g│Ωbi, wstrz▒sa, zapada w pamiΩµ tak dalece i w tak niepowtarzalny spos≤b, ┐e... w pe│ni swego artystycznego wyrazu, jako najlepsze chyba Dzie│o Larsa von Triera z trylogii Z│ote Serce, ochrzciµ siΩ mo┐e mianem kultowego. Jak dla mnie przynajmniej, bowiem rzeczy podobnej nie widzia│em jak ┐yjΩ, i odk▒d pamiΩtam. Dlaczego? No w│a╢nie. Mo┐e ja po prostu ma│o widzia│em?... Ale wtedy nie zgadza│oby siΩ to z opini▒ tych, kt≤rzy widzieli wiΩcej, a kt≤rzy podzielaj▒ moje zdanie. Wniosek wiΩc nasuwa siΩ sam...

Na pr≤┐no mi przytaczaµ fabu│Ω "Ta±cz▒c w ciemno╢ciach". BojΩ siΩ, i┐ zdradziµ m≤g│bym zbyt wiele, a w tym wypadku by│oby to b│Ωdem wprost niewybaczalnym. W ci▒gu bowiem niespe│na dw≤ch i p≤l godziny trwania filmu to, co widzimy, jak ┐ywo przeinacza siΩ ze zwyczajnego obrazu, jaki znamy, i jakich wiele, z fabu│▒ jak na tabliczce przytwierdzon▒ tuz przed oczyma widza, w co╢, co Umberto Eco nazwa│by "dzie│em otwartym", w przekaz tak prosty i tak z│o┐ony zarazem, z g│Ωbokim podg│Ωbiem, z kilkoma warstwami, ka┐da z nich prezentuj▒ca sob▒ zbi≤r warto╢ci coraz mniej przystΩpnych i widomych zwyk│emu odbiorcy, coraz bardziej i bardziej ukrytych pod nierzadko z pozoru b│ahymi przedmiotami. To w│a╢nie od niego - odbiorcy, widza, adresata - zale┐y, jak daleko siΩgnie, co wy│owiµ zdo│a z samego Dzie│a, jak g│Ωboki przekaz pochwyci - warunkuje siΩ to jego wra┐liwo╢ci▒, uczuciowo╢ci▒, czΩstokroµ tez i nawet wiedz▒. Nie jest wiec "Ta±cz▒c w ciemno╢ciach" rzecz▒ │atw▒, nie jest te┐ jednak tworem trudnym - co mo┐e przybraµ widmo paradoksu, jednak┐e w naturze tego┐ filmu le┐y w│a╢nie podobna zawi│o╢µ, i tu jest zawarta lwia cze╢µ jego niepowtarzalnego uroku. Co za╢ boli - jest to r≤wnie┐ bardzo smutny przyk│ad na to, i┐ kino ambitne d│ugo jeszcze pozostanie kinem odseparowanym, kinem bardzo czΩsto niezrozumianym, do niego bowiem nale┐y dorosn▒µ, dojrzeµ, a to z kolei stanowi problem w naszym kraju spory i do tego stopnia trudny, ze pozostaje nam ju┐ tylko pogodziµ siΩ z nim, niejednokrotnie z pewnym niesmakiem - co u╢wiadomi│em sobie jeszcze wyra╝niej podczas samego seansu, z niema│ym wysi│kiem znosz▒c straszliwie g│upawe i budz▒ce szczere politowanie komentarze za plecami, a tak┐e nie t│umione ╢miechy w momentach najmniej ku temu odpowiednich, poparte tak wspania│ym wyd╝wiΩkiem, ┐e po┐al siΩ Bo┐e. To jest to. Nie trzeba ju┐ nawet specjalnie l╢niµ intelektem - wystarczy pewna doza wra┐liwo╢ci, ju┐ bowiem pierwsza warstwa filmu jest na tyle poruszaj▒ca, ze roztkliwiµ mo┐e ka┐dego. W "Ta±cz▒c..." ka┐dy kolejny poziom, ka┐da kolejna, coraz trudniej dostΩpna g│Ωbia, zdaje siΩ miΩµ charakter coraz mniej wzruszaj▒cy, coraz za╢ bardziej refleksyjny. I to w│a╢nie z g│ow▒ pe│n▒ mniej lub bardziej chaotycznych my╢li opuszcza│em salΩ kinow▒, to refleksje, warstwa przemy╢leniowa tak mnie zajΩ│a, co bowiem wstrz▒sa, potrafi wycisn▒µ │zy - po pewnym czasie ustΩpuje; mo┐e nie w zupe│no╢ci, ale w du┐ej mierze siΩ zaciera. Von Trier jednak igra emocjami widza do tego stopnia, ze wiele fragment≤w, wiele pyta±, wiele autonomicznych, nag│ych wra┐e±, odczuµ, afekt≤w, z- lub wywo│anych filmem, na d│ugo utrwali siΩ w pamiΩci.
Bj÷rk. Piosenkarka wiΩcej ni┐ popularna. Egzotyczna, szalona Islandka o glosie tak piΩknym, tak czystym, ┐e anga┐uj▒c ja do filmu Lars von Trier psim swΩdem - wszak m≤wi│a, ze ponoµ kompletnie nie zna siΩ na muzyce - z│o┐y│ propozycjΩ nie do odrzucenia: pr≤cz roli g│≤wnej bohaterki - przypadnie jej w udziale cala muzyka. I tak siΩ sta│o, ┐e wreszcie, k│ad▒c p│azem wszelki op≤r, Bj÷rk skomponowa│a ╢cie┐kΩ d╝wiΩkow▒ do "Ta±cz▒c w ciemno╢ciach". Tym samym musical w za│o┐eniu oryginalny i piΩkny stal siΩ musicalem kultowym i najbardziej chyba niezwyk│ym, sama za╢ muzyka - czaruj▒ce po│▒czenie anielskiego wrΩcz g│osu Bj÷rk i wspanialej kompozycji d╝wiΩk≤w, rytm≤w, czΩsto tak prostych riff≤w - uznana zosta│a za jedno z najwiΩkszych dokona± piosenkarki. I zaiste, urzeka, jeszcze bardziej w zestawieniu z tak niepowszednim obrazem, z technik▒ tak dalece wyrafinowan▒. No w│a╢nie. Olbrzymi▒ rolΩ odgrywa tu niekonwencjonalny spos≤b przedstawienia obrazu - rΩczna kamera, jakby nieprofesjonalna, amatorska. Szybkie, chaotyczne ciΩcia. Przeskoki. Drgania, nieostro╢ci, nieskoordynowane ruchy. To potΩguje og≤lne wra┐enie. CzΩste balansowanie na granicy kiczu, ale umiejΩtnie, z wyrachowaniem, bez cienia gro╝by zatracenia walor≤w artystycznych Dzie│a, z rozmys│em. Efekt doskona│y.
|
|
Wracaj▒c do Bj÷rk - nie spos≤b nie napisaµ chocia┐ s│owa o jej kreacji. Tak jest, s│owa. I tyle naprawdΩ wystarczy│oby w pe│ni. WiΩc? Cudowna! Lecz na tym nie poprzestanΩ. Nie potrafiΩ. Bj÷rk zwyczajnie mnie zaszokowa│a. Nagroda dla najlepszej aktorki? Tylko ona! Moja faworytka, moja zdecydowana faworytka do Oscara. T▒ swoj▒ niezwyk│▒ urod▒, tym enigmatycznym, jedynym w swoim rodzaju czarem, sposobem gry, sposobem zachowania siΩ - po prostu zniewala. Nie wyobra┐am sobie aktorki, kt≤ra by rolΩ Selmy Jezkowej odegra│a lepiej. Z wiΩkszym wdziΩkiem. Biedna, skromna, kochaj▒ca. Szczera, ufna, tak rozbrajaj▒co dobra. Niedowidz▒ca. Z dwunastoletnim synem, kt≤rego darzy uczuciem po stokroµ silniejszym, ni┐ sam▒ siebie, ni┐ swoje JA, ni┐ swoje ┐ycie, ni┐ wszystko inne na ╢wiecie. Silniejszym nawet, ni┐ uczucie do musicali. Wy│▒czaj▒c jego - one w│a╢nie stanowi▒ jej pasje, zdawa│oby siΩ - i s│usznie - cale jej ┐ycie, ca│y ╢wiat marze±, sp│ywaj▒cy grub▒ a kolorow▒ kurtyn▒ na ╢wiat rzeczywisty, tak szary i brutalny. Selma, kiedy jest jej ciΩ┐ko, "╢ni na jawie". Podczas pracy w fabryce - gdy odg│osy maszyn, t│ok≤w, poruszaj▒cych siΩ ludzi przetapia w muzykΩ, muzykΩ, w kt≤rej siΩ zatraca, na podstawie kt≤rej wznosi b│yskawicznie fundamenty piΩknego musicalu, gdzie ┐aden przedmiot nie jest taki sam, gdzie ┐aden aktor nie jest ubrany identycznie, gdzie ka┐da linijka jej piosenki - piosenki, kt≤r▒ ╢piewa - jest tak banalnie prosta i tak banalnie cudowna, i gdzie ona - zawsze ona - odgrywa g│≤wn▒ rolΩ, jak┐e┐ wspania│▒ i urocz▒. Choµ nie zawsze - lecz to ju┐ jest tajemnica, kt≤rej zdradziµ nie mogΩ. I dalej - chwytaj▒c szelest o│≤wka, skrzΩtnie nakre╢laj▒cego linie na bia│ym papierze - kompiluje go w umy╢le, przerabia w jΩki bΩbn≤w, stepowanie, urozmaica mas▒ innych efekt≤w d╝wiΩkowych, z czego wkr≤tce rodzi siΩ pe│ne t│o muzyczne, subtelny industrial, gra rytm≤w, ech - szkoda s│≤w! I to w│a╢nie te wizje, marzenia, te niezwyk│e podr≤┐e w ╢wiat musicali, w ╢wiat lepszy i tak dalece przychylniejszy - trzymaj▒ j▒ po w│a╢ciwej stronie ┐ycia. Selma ma przyjaci≤│. Selma ma mieszkanie - star▒ przyczepΩ, kt≤r▒ wynajmuje od m│odego ma│┐e±stwa. I Selma ma sekret. Sekret, kt≤ry wyjawiony na zasadzie wymiany, w zaufaniu, staje sie g│≤wnym ╝r≤d│em ca│ego nieszczΩ╢cia, co niczym grom z jasnego nieba spada na ni▒ w jednej chwili. Selma my╢li, ze jest silna. Ma racjΩ. Ale s▒ rzeczy, kt≤re potrafi▒ z│amaµ ka┐dego cz│owieka. I nie poradzi wiele przyjaciel. Kathy (Catherine Deneuve) - pomaga, opiekuje siΩ, stara siΩ z ca│ego serca. Ona, inni. I co z tego?...
To nieszczΩ╢cie, ten niezwyk│y rodzaj okrutnej, brutalnej niesprawiedliwo╢ci, jaka dotyka SelmΩ, zmienia wszystko. A ona w swym niez│omnym przekonaniu trwa, w swej woli, w swej mi│o╢ci, gotowa po╢wiΩciµ wszystko - dla swego syna. I to jest ta wzruszaj▒ca opowie╢µ, tak sugestywna i namacalna w wykonaniu von Triera i Bj÷rk, tak wstrz▒saj▒ca i poruszaj▒ca do g│Ωbi, i tak wreszcie wspaniale podbudowana ukrytym przekazem, g│Ωbi▒ dozna±, warto╢ci i uczuµ. D│ugo chyba nie zapomnΩ, jak siedz▒ca tuz ko│o mnie m│oda, powa┐na i na pierwszy rzut oka sprawiaj▒ca wra┐enie spokojnej i stabilnej - czy to nerwowo, czy uczuciowo, co w obu przypadkach zabrzmieµ mo┐e g│upio - kobieta, w pewnej chwili ryknΩ│a szczerym p│aczem, jak dr┐a│a, jak targa│ ni▒ szloch, gdy nie mog│a ju┐ patrzeµ. Mi z kolei, choµ scen takich by│o mn≤stwo, najbardziej w pamiΩµ zapad│a ostatnia - i podobnie sta│o siΩ, jak sadzΩ i s│yszΩ, ze wszystkimi chyba, kt≤rzy mieli przyjemno╢µ "Ta±cz▒c w ciemno╢ciach" ogl▒daµ. DziesiΩµ minut grobowej ciszy. DziesiΩµ minut prawdziwego wstrz▒su. Niedowierzania. Totalnego zdumienia. I spok≤j. I cisza. I widok wychodz▒cych z sali kinowej ludzi, ze spuszczonymi g│owami, zamy╢lonych. Wci▒┐ cichych. Wci▒┐ z zewn▒trz spokojnych, wewn▒trz jednak dotkniΩtych do cna. Wzruszonych. Sam musia│em zaciskaµ zΩby, by nie uroniµ │zy. Ha±ba, powiadacie? Bzdura. Przekonajcie siΩ sami. Dla mnie film kultowy. Obraz najniezwyklejszy, jaki dot▒d widzia│em. I Lars von Trier - absolutny Mistrz, Z│ote Serce zamykaj▒cy Dzie│em godnym nie jednej Z│otej Palmy, lecz co najmniej dziesiΩciu. Szacunek? Za ma│e s│owo. Bj÷rk - to samo. Omam - i ona, i jej gra.
I teraz ju┐ wiem, ┐e szeroko pojΩte kino ambitne, niekonwencjonalne - pocz▒wszy od "Ta±cz▒c w ciemno╢ciach" bΩdzie dla mnie kinem najwy┐szej warto╢ci. BΩdzie, choµ d│ugo nie znajdzie siΩ film lepszy. Jako╢ prze┐yjΩ.
Namys│≤w, 6 listopada 2000
Mass
P.S. Chcia│bym z│o┐yµ serdeczne podziΩkowania dla Tomka Meki. Za traktaty. Za rekomendacje. Zreszt▒ - Tomku, wiesz za co...
P.S.2. »eby nie byµ go│os│ownym - obieca│em na pocz▒tku, ┐e fabu│y zdradza│ nie bΩdΩ, w obawie, ┐e m≤g│bym siΩ dopu╢ciµ pewnego 'nadu┐ycia'. Wbrew, byµ mo┐e, pozorom - nie zdradzi│em. I nie nadu┐y│em. I 'uff'...
"Ta±cz▒c w ciemno╢ciach" (Dancer in the Dark), Szwecja/Dania/Francja 2000
Ocena: 5/5
Re┐yseria: Lars von Trier
Scenariusz: Lars von Trier
Muzyka: Bj÷rk
Obsada: Bj÷rk, Catherine Deneuve i inni
|
|