Potrzebne centrum
Rozmowa z Emilią Czembor, przewodniczącą Rady Miasta
Minęła połowa kadencji obecnej
Rady Miasta. Te dwa lata w całym kraju zdominowały wprowadzane wielkie reformy. Jakie
skutki dla samorządu w Ustroniu miały te reformy?
Chodzi tu zwłaszcza o reformę oświaty. Jesteśmy chyba jedyną gminą w okolicy,
której udało sie ją wprowadzić w miarę dobrze, tak jak przewidywał projekt i bez opóźnień.
Powstało gimnazjum w nowym obiekcie bez likwidacji jakiejkolwiek szkoły podstawowej. To
ogromny sukces samorządu. Dokończenie obiektu, w którym zlokalizowano Gimnazjum nr 1
wymagało ogromnego wysiłku finansowego miasta. Wiem, że w Gimnazjum nr 2 i Szkoły
Podstawowej nr 2 wszystko funkcjonuje bardzo dobrze. Podsumowując: ta jedna reforma
kosztowała miasto dość dużo, ale w porównaniu z innymi gminami wprowadziliśmy ją
dobrze.
Wiadomo, że sporym wydatkiem jest modernizacja i budowana oczyszczalnia
ścieków. Tymczasem słyszy się głosy, że pakuje się pieniądze pod ziemię, a
przecież turyści tego nie widzą i pod ziemię nie przyjadą.
To krótkowzroczne spojrzenie, bo przecież turysta nie przyjedzie na brudną
rzekę. Oczyszczanie miasta to rzecz niezmiernie ważna, szczególnie w uzdrowisku. Często
nie zdajemy sobie sprawy z tego, co to znaczy chodzić po miejscowości, gdzie w potokach,
rowach są ścieki, a tak to wygląda gdy nie ma kanalizacji. Naszym szczęściem i pechem
jest to, że oczyszczalnię mieliśmy jako jedni z pierwszych. Dziś uż wysłużyła się
i trzeba ją modernizować. To warunek bycia uzdrowiskiem.
Pochałania to jednak takie kwoty, że na inne rzeczy nie wystarcza.
To prawda. Dodatkowo przez następne lata będziemy spłacać kredyty. Przed tym
jednak nie uciekniemy. Chciałabym powiedzieć, że na powierzchni też się coś robi. W
naszym budżecie przewidziano środki na inne inwestycje, np. drogi, chodniki. Została
zrobiona ul. Kasztanowa tak, że chyba wszyscy chodzący tamtędy są zadowoleni. Wiem,
że jest to kropla w morzu, ale drobnymi kroczkami staramy się coś robić. W przyszłym
roku planujemy wyprowadzenie ruchu samochodowego z Rynku, budowę nowych zatok
autobusowych i parkingów w innych miejscach, by stworzyć ładne centrum miasteczka
uzdrowiskowego.
Centrum to kolejny problem. Jedni twierdzą, że Rynek należy zabudować,
inni, że skoro w Ustroniu nigdy nie było centrum, nie należy tworzyć go na siłę.
Ustroń zawsze był rozciągnięty wzdłuż drogi, ale to nie przeszkadza, by
można było stworzyć centrum. Gdy się pojawi dobre rozwiązanie, na pewno spodoba się
wszystkim.
Nie wiadomo też gdzie to centrum powinno być - na Rynku czy np. nad
Wisłą?
Faktycznie centrum w okolicach basenu kąpielowego funkcjonuje, ale tylko w
weekendy w sezonie. Trzeba myśleć o większym parkingu w tamtym rejonie, o
zagospodarowaniu drugiej strony Wisły, szukaniu inwestorów, ale to nie wyklucza
powstania centrum w okolicach Rynku. Ponadto ładne centrum miasta należy się naszym
mieszkańcom, którzy też na to czekają.
Coraz więcej mieszkańców żyje z przyjeżdżających do nas gości. Aby
przyjeżdżało ich więcej, a nam żyło się lepiej, ważna jest promocja miasta.
Tymczasem Ustroń stracił telewizyjny koncert "Tam gdzie biją źródła".
Po ostatnim koncercie na Równicy postawiliśmy organizatorom dość twarde
warunki. Chcemy by u nas odbywały sie koncerty, by przyjeżdżali turyści, ale musimy
dbać o to co najcenniejsze, czy o środowisko. W tym roku organizatorzy przewidywali
widownię liczącą 40.000 osób. Przy takim tłumie nie jesteśmy w stanie ochronić Równicy.
Organizatorzy twierdzili, że nie mogą się wycofać, bo zaprosili już określone
zespoły. Według zapewnień nie wyprowadzili na zawsze koncertu z Ustronia. W pierwszych
latach, gdy przeważały zespoły folklorystyczne, wszystko odbywało się spokojnie i
odpowiednie służby były w stanie zapanować nad całością. Trudności pojawiły się
w ubiegłym roku, gdy przez Równicę przewinęło się 15.000 osób, a 40.000 - tylu
ludzi w ogóle sobie tam nie wyobrażamy.
A czy promocja miasta Ustronia w prasie, radiu, telewizji jest Pani zdaniem
właściwa?
Nie zawsze jest taka jakbyśmy sobie życzyli. Nawet przy takiej imprezie jak
"Tam gdzie biją źródła", mimo kilkakrotnych uwag, ciężko przychodziło
organizatorom określenie "Równica w Ustroniu". Najczęściej była to tylko Równica,
a nawet Równica koło Wisły. Telewizja gości u nas dość rzadko, mimo że jest wiele
ciekawych imprez. Mam nadzieję, że z czasem przyzwyczają się do tego, że Ustroń
warto pokazywać. Kiedyś wydawaliżmy spore kwoty na promocję w przewodnikach
zagranicznych, co na pewno dawało jakiś efekt, ale doszliśmy do wniosku, że miasto
należy promować przede wszystkim poprzez kontakty z miastami partnerskimi, miejscową
prasą. Liczba gości z zagranicy chyba przez to nie zmalała, a wręcz przeciwnie.
Rozmowę zaczęliśmy od wielkiej reformy oświaty. Były i inne reformy,
m.in. powstał samorząd w powiecie, z którym współpraca nie jest chyba zbyt
intensywna?
Jest kilka punktów stycznych z powiatem. To kwestia szkolnictwa średniego, a
przede wszystkim dróg. Moim zdaniem powiat jest jeszcze w fazie rozruchu.
Współpraca sąsiadujących gmin jest, moim zdaniem, też
niewystarczająca. Miałem nadzieję, że katalizatorem tej współpracy będzie powiat.
Tak się nie stało.
Funkcjonuje Związek Komunalny i w jego ramach spotykają się przedstawiciele
samorządów poszczególnych gmin. Współpraca więc istnieje. Ostatnio rozważany jest
problem wspólnego wysypika śmieci. Tak więc w ramach Związku Komunalnego te kontakty
istnieją, można się zastanawiać czy są wystarczające. Przykładem braku współpracy
różnych instytucji i samorządów różnych szczebli jest kontrowersyjny remont koryta
Bładniczki. Często obarcza się odpowiedzialnością za wszystko miasto, a przecież ten
remont nie jest w naszej gestii i odbywa się bez naszego udziału. Chcielibyśmy, żeby w
przypadku powstawania czegoś w mieście, samorząd przynamniej wiedział o tym. Nie
należy się dziwić mieszkańcom, że odpowiedzialnością nas obarczają, bo my
powinniśmy za miasto odpowiadać. Może reforma samorządowa wymaga nowelizacji?
W poprzednich kadencjach była Pani radną i z tej pozycji obserwowała
pracę przewodniczących RM, problemy jakie mieli z radnymi, ze sprawnym prowadzeniem
sesji. Obecnie są to Pani problemy. Jak Pani czuje się w tej roli?
Nie odbieram tego jako problemu. Uważam, że każdy radny ma prawo wypowiedzieć,
ma prawo głosować zgodnie ze swoim przekonaniem. Do momentu, gdy odbywa się to w miarę
kulturalnie, nie widzę powodu, by ingerować. Źle byłoby gdyby Rada głosowała en bloc
i bezdyskusyjnie.
Czy Pani zdaniem rada spawnie pracuje?
Jak na swoje możliwości bardzo sprawnie. Brak w tej radzie fachowców niektórych
ważnych dziedzin. Brak architekta, przewodniczącym Komisji Budżetowej jest osoba spoza
Rady. To nie znaczy, że radni się nie starają. Frekwencja na posiedzeniach komisji jest
bardzo dobra, posiedzeń jest więcej niż przeciętnie, a uchwały przygotowywane na
sesje są przez komisje bardzo wnikliwie opiniowane.
Rozmawiał Wojsław
Suchta
"Gazeta Ustrońska" |