Betonowy potok
Nikt nie kwestionuje konieczności regulacji
Bładniczki. Przy każdym większym deszczu mieszkańcy domów położonych tuż przy
potoku, przy ulicach 9 Listopada i Spacerowej, obawiali się zalania, bardziej obfite
opady powodowały wylewanie Bładniczki. Kontrowersje budzi natomiast sposób regulacji -
wyłożenie dna brzegów masą betonu. O wyjaśnienie przyczyn takiego rozwiązania
poprosiliśmy Tatianę Patyk ze Śląskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w
Katowicach, Oddział w Bielsku-Białej, Inspektorat w Cieszynie, który jest
administratorem potoku.
- O środki na regulację staraliśmy się od dawna i w końcu się udało.
Inwestycja weszła do planu prac terenowych i jest finansowana z budżetu marszałka województwa.
Proszę nam wierzyć, że też zależy nam na tym, aby w Bładniczce pływały ryby,
szumiały nad nią drzewa i tak będzie. Zatwierdzony projekt wykonany przez spółkę
Hydromax z Krakowa, daje możliwość przepuszczenia wód powodziowych bez narażenia na
szkody okolicznych mieszkańców. W takiej zabudowie, jaka powstała wokół potoku, nie
ma innego sposobu. To jest potok górski i jeśli chcielibyśmy regulować go, a przy tym
tylko minimalnie ingerować w naturalny układ, musielibyśmy poszerzyć koryto. Tu trzeba
mieć pretensje do architektów, którzy doprowadzili do takiego układu przestrzennego.
Muszę powiedzieć, że mamy z tym problem w całym regionie.
Chcąc przepuścić wody powodziowe, trzeba zminimalizować szorstkość, stąd
takie a nie inne umocnienie techniczne. Powstaną one tylko na odcinku ulicy 9Listopada, a
wyżej, w okolicach parku, gdzie mamy więcej miejsca i większe możliwości manipulacji,
postaramy się, żeby umocnienia były bardziej naturalne. Moim zdaniem wybraliśmy
korzystniejszy projekt, ponieważ miasto optowało za żłobem betonowym.
Na obecnym etapie prac wygląd potoku może budzić wątpliwości, jednak końcowy
efekt powinien zadowolić mieszkańców. W betonowych płytach, zarówno w dnie, jak i na
skarpach wykonane zostaną otwory, które będą humusowane. Mamy zamiar również wysiać
trawę, więc ostatecznie brzegi będą zielone. Dro trochę się zamuli, zażwiruje,
będzie też miejsce dla ryb. Można nawet powiedzieć, że stworzymy im lepsze warunki,
ponieważ teraz przy bardzo niskich stanach wody, mogły przetrwać tylko pod progami. Dla
nich między innymi stworzone zostało "korytko" w dnie, żeby nawet w czasie
suszy mogły się przemieszczać.
Nie ma również obawy, że woda rozwinie zbyt dużą prędkość w związku z
likwidacją progów. Nie będzie ich tylko w centrum, a już wyżej powstanie 5 półmetrowych
progów, które skorygują spadek. Nie będzie erozji i uspokoi się ruch rumowiska. Na
odcinku przebiegającym przez park, co 30 do 50 metrów, równo z dnem zostaną
zainstalowane gurty. Ma to zapobiec erozji i wymywaniu rumoszu. Wszystkie prace
chcielibyśmy sfinalizować do końca roku, ich koszt to około 600.000zł.
Monika Niemiec
"Gazeta Ustrońska" |