35

K▒cik Tw≤rczy

poprzednia | na d≤│ | spis tre╢ci | nastΩpna

Tydzie± w piekle II
CzΩ╢µ druga:
,,Bez lito╢ci! - dzie± drugi"


DarthSider

Po niezbyt d│ugej drzemce co╢ mnie obudzi│o. Zl▒k│em siΩ, ale kiedy ujrza│em ponownie postaµ w kapturze uspokoi│em siΩ. Wiedzia│em, ┐e to nie sen tylko piekielna rzeczywisto╢µ. Przetar│em oczy i rozejrza│em siΩ. Ta sama pieczara! Cuchnie zgnilizn▒, po komnacie czuµ ten sam od≤r. Spojrza│em na tego faceta i stara│em siΩ spojrzeµ mu w oczy. Jednak nie zauwa┐y│em ani twarzy, ani oczu. Wrszcie odezwa│em siΩ:,,Co teraz?". Postaµ milcza│a, a mnie zdawa│o siΩ, ┐e u╢miecha siΩ do mnie szyderczym umieszkiem. ,,Mo┐e by╢ siΩ przedstawi│? WidzΩ ciΩ od wczoraj, a za du┐o o tobie nie wiem." Postaµ nie odpowiedzia│a, lecz tym razem poruszy│a siΩ w stronΩ mojego │≤┐ka (je╢li ten podest mo┐na nazwaµ │≤┐kiem), nastΩpnie usiad│a. Patrzy│em na ni▒ przez kilka sekund, potem niespodziewanie odezwa│a siΩ:,,Jestem twoim pomocnikiem" rzek│a, a ja ju┐ chcia│em co powiedzieµ, jednak postaµ zn≤w siΩ odezwa│a:,,Wiesz ju┐ co siΩ tu dzieje, nieprawda┐? PozwolΩ ci siΩ zapoznaµ z przeciwnikami. Zapewniam ciΩ, ┐e mimo wszystko pasujesz tu jak ula│". Powoli wszystko zrozumia│em. Milcza│em, bo wiedzia│em, ┐e wiΩcej nic siΩ nie dowiem. Kapturnik, jak go w duszy nazywa│em, zaprowadzi│ mnie do innej komnaty, gdzie siedzia│o kilku opryszk≤w. Ich oczy nie zwr≤ci│y na mnie ┐adnej uwagi, mo┐e opr≤cz jednej kobiety, kt≤ra przypatrywa│a mi siΩ g│Ωboko w oczy. Nie by│o to spojrzenie mi│e, czy urocze. Szybciej powiedzia│bym, ┐e czu│a do mnie nienawi╢µ. Kapturnik wyszed│ z pomieszczenia, zamykaj▒c drzwi. Jeden z mΩ┐czyzn wsta│ i zbli┐y│ siΩ do mnie. Pozostali tylko obserwowali mnie.
- WiΩc kolejne miΩso armatnie. - zacz▒│ niezbyt mi│▒ konwersacjΩ mΩ┐czyzna. - No to wyspowiadaj siΩ. Nikt tu nie trafia za byle co. - Oczywi╢cie wiedzia│em o co mu chodzi, ale teraz nie wiedzia│em co odpowiedzieµ ch│opakowi, z pewno╢ci▒ m│odszemu ode mnie. Przez chwilkΩ rusza│em tylko brwiami, bo dosz│o do mnie, ┐e oni na Ziemi byli diab│ami, a przy mordercy to przy nich owieczki. Zdoby│em siΩ jednak na odpowied╝ widz▒c nieco zniecierpliwony wyraz twarzy opryszka.
- Uczestniczy│em w wojnie, zabijaj▒c nawet kobiety czy dzieci. - stara│em siΩ powiedzieµ to normalnie, ale chyba co╢ nie wysz│o...
- Na wojnie powiadasz osi│ku? Musia│e╢ naprawdΩ szaleµ skoro trafi│e╢ tutaj... - moj▒ reakcj▒ by│o milczenie, na nic innego mnie by│o staµ. - Chcesz wiedzieµ o co tu chodzi...? jak my wszyscy do cholery! Musisz mnieµ jaja, aby prze┐yµ tu ten ''zbawczy tydzie±''!
- Jaki tydzie±? - spyta│em szybko, sam zaskoczony.
- Nic ci nie powiedzieli? Jeste╢ tu od wczoraj, prawda? Musisz wygraµ turniej, kt≤ry zacz▒│ siΩ wczoraj. Pewnie trochΩ cie zaskoczy│o nag│y udzia│ w pierwszej walce?
- Zaraz, chwila! Pogubi│em siΩ...
- Nie przerywaj do cholery! Przed tob▒ jeszcze sze╢µ walk. Je╢li nie znasz frajerze regu│, to oto one: zabijaj i nie daj siΩ zabiµ! Jak wygrasz wszystkie siedem walk to zostajesz tu na zawsze i walczysz, a┐ do pokonania Mistrza. Jak przegrasz, to czeka cie jeszcze wiΩksze piek│o! Masz jakie╢ pytania? To spytaj pieprzonych mniszk≤w w kapturach!

35

FPP+MZ nr 1/2002 (2) [CDA 4/2002]

poprzednia | do g≤ry | spis tre╢ci | nastΩpna