44

K▒cik Tw≤rczy

poprzednia | na d≤│ | spis tre╢ci | nastΩpna

Nie. ªwiat nie jest tego warty!

Luk86

Gdy wspominam ten dzie±... kiedy to by│o? Nie wiem, straci│em rachubΩ czasu. Ale pamiΩtam to dobrze. To, co zdecydowa│o o moim pobycie Tutaj...

Wszystko zaczΩ│o siΩ od koncertu. Razem z przyjaci≤│mi byli╢my na trasie koncertowej. Miasto? W tym czasie przewin▒│em siΩ przez tyle metropolii i wszelkiego rodzaju osiedli ludzkich, ┐e ich nazwy po prostu nie by│y mi potrzebne. Tego wieczoru nigdy nie zapomnΩ, a na to mam wieczno╢µ...

Po gromkich brawach zszedli╢my ze sceny. Mia│em zamiar i╢µ z reszt▒ zespo│u na drinka, ale co╢ sk│oni│o mnie, bym poszed│ do hotelu. PodziΩkowa│em im za propozycjΩ i poszed│em.

Czu│em siΩ dziwnie obco, jakby w mojej sk≤rze szed│ kto╢ inny. NaprawdΩ niemi│e to uczucie. Nag│y b│ysk! Poczu│em b≤l, w g│owie zadzwoni│y mi dzwony, a oczom ukaza│ siΩ widok piΩknego, nocnego nieba. I ciemno╢µ. By│o to o tyle dziwne, gdy┐ szed│em g│≤wn▒ i najbardziej zat│oczon▒ ulic▒ miasta. Jak, po╢r≤d takiego stada bezmy╢lnie ┐yj▒cych ludzi, kto╢ mia│ okazjΩ mnie powaliµ?! Odpowiedzi nie uzyska│em, wszystko wyja╢ni│o siΩ potem.

Pobudka okaza│a siΩ dla mnie bardzo bolesna, nie m≤wi▒c o tym, ┐e znalaz│em siΩ w zupe│nie innym miejscu. "Kelner!" - zawo│a│em widz▒c, ┐e znajdujΩ siΩ w barze. Nic, cisza, nawet mysz siΩ nie prze╢lizgnΩ│a. Moje zdumienie by│o jeszcze wiΩksze, gdy us│ysza│em ten kobiecy g│os. G│os, za│amuj▒cy siΩ, chrapliwy i przera┐aj▒cy g│os. To, co powiedzia│a moja rozm≤wczyni, o ma│o nie zwali│o mnie z n≤g. "Id╝ na g≤rΩ, czas siΩ uzbroiµ." "Co to jest?! Jaka╢ gra?!" Oczywi╢cie cisza... Widzia│em gry video, m│odzi w nie graj▒, nie daj▒c wytchn▒µ rodzicielskiej skarbonce. Sam nie mia│em okazji w nie zagraµ. Muzyka jest bardziej pasjonuj▒ca!

Szybko siΩ rozejrza│em, jakby w obawie, ┐e zaraz co╢ na mnie wyskoczy. Myli│em siΩ jednak. By│em bezpieczny. Zobaczy│em szafΩ graj▒c▒ w rogu sali, trochΩ dalej scenkΩ z wystawionymi instrumentami, jeszcze dalej ladΩ i p≤│ki z alkoholem. "Kieliszek dobrze mi zrobi", pomy╢la│em. Najpierw w│▒czy│em muzykΩ. Ach... relaksuj▒ce brzmienia muzyki rockowej. TO jest to, czego mi brakowa│o. Podszed│em do lady. Moim oczom ukaza│y siΩ schody. Cienkie, drewniane schody, prowadz▒ce na ma│y drewniany parkiecik. Nie namy╢laj▒c siΩ d│ugo wszed│em na g≤rΩ. "Zobaczymy, o czym m≤wi│a ta kobieta, je╢li to by│a kobieta." - mia│em w▒tpliwo╢ci, s│ysza│em tylko Ten g│os, prawdopodobnej rozm≤wczyni nie by│o tutaj.

44

FPP+MZ nr 1/2002 (2) [CDA 4/2002]

poprzednia | do g≤ry | spis tre╢ci | nastΩpna