Wyprawa dooko│a Ziemi K│odzkiej
Jak dotychczas je╝dzi│em wy│▒cznie na trasach powy┐ej 60 km. Postanowi│em
zwiΩkszyµ swoj▒ ╢redni▒ do 100 km.
Ok, wieczorem pewnego sierpniowego dnia zdecydowa│em siΩ na objazd ca│ej
Ziemi K│odzkiej. Trasa mia│a ok. 200 km, w│a╢ciwie wszystko z tych 200 km
prowadzi│o przez tereny g≤rzyste, zero r≤wniny. Z tego wzglΩdu wyjazd
zosta│ rozbity na dwa dni. Ciekawostk▒ by│o to, ┐e niekt≤re trasy, kt≤rymi
mia│em przeje┐d┐aµ by│y pozamykane przez niedawn▒ pow≤d╝. Zak│ada│em, ┐e
je╢li trasa bΩdzie zamkniΩta, to przecie┐ nie dla roweru. Rower g≤rski
przejdzie wszystko, a jak nie bΩdzie mostu, to zwyczajnie sforsujΩ rzekΩ po
kamieniach. Jecha│em niemieckim rowerem g≤rsko/trekkingowym na... osprzΩcie
SIS. Najwa┐niejszy jest zapa│, a dopiero potem klasa osprzΩtu. Do roweru
doczepi│em malutk▒ czesk▒ torebkΩ, o dziwo uda│o mi siΩ upchaµ do niej
kurtkΩ, mapΩ, dokumenty, narzΩdzia. Choµ przez ten ╢cisk mapa siΩ podar│a,
ale co tam i tak by│a stara. Mia│em przy sobie 50 z│, te pieni▒dze musia│y
mi wystarczyµ na hotel, jedzenie, picie. Bidonu nie bra│em, za to w jego
miejsce wsadzi│em litrow▒ niegazowan▒ wodΩ Bonaqua.
Wystartowa│em o godzinie 10 rano z Nowej Rudy - S│upca. Pogoda by│a
znakomita, ani upa│u, ani deszczu. Jecha│em ile siΩ da│o w kierunku
K│odzka. Przed K│odzkiem skrΩci│em na PolanicΩ Zdr≤j, a p≤╝niej na Szalej≤w
Dolny. Przed Szalejowem mapa podar│a siΩ na dwie czΩ╢ci. Tote┐ zapyta│em
przechodz▒c▒ kobietΩ o drogΩ, ta wyra╝nie wystraszona udzieli│a mi
odpowiedzi. Dlaczego wystraszona? Odpowied╝ mia│em ju┐ za 5 minut.
Wjecha│em do Szalejowa, wsi po│o┐onej nad rzek▒. Jak siΩ okaza│o ta rzeka
by│a przyczyn▒ za│amania siΩ wielu ludzkich los≤w. Po prostu ludzie
potracili w jedn▒ noc ca│y dobytek ┐ycia, │▒cznie z dachem nad g│ow▒.
Powybijane okna, puste ╢ciany, wiele r≤┐nych przedmiot≤w le┐▒cych po
okolicznych │▒kach to obraz tragedii. Smutno mi siΩ zrobi│o w tej
miejscowo╢ci. No ale c≤┐, patrzeniem im nie pomogΩ, a nawet przeszkodzΩ.
Tote┐ ca│▒ prΩdko╢ci▒ ruszy│em w kierunku kolejnych wsi. Mijany krajobraz
by│ ju┐ spokojny, tylko dlatego, ┐e nie le┐a│ nad ┐adn▒ rzek▒. Prawda, ┐e
smutny to fakt?
Podczas jazdy ca│y czas kierowa│em siΩ na po│udnie, aby przez g≤ry dojechaµ
do Bystrzycy K│odzkiej. Niestety moja niby dok│adna mapa okaza│a siΩ do
niczego... W pewnym momencie przez pomy│kΩ zboczy│em kilka kilometr≤w z
trasy i zobaczy│em ogromne bloki K│odzka. Jakie┐ by│o moje zdziwienie, gdy┐
siΩ zorientowa│em, ┐e dzi╢ ju┐ tu przeje┐d┐a│em. Tak wiΩc po prostu
objecha│em go w oko│o. No trudno, najwy┐ej dojdzie mi 15 km jazdy -
pomy╢la│em. Dojecha│em do tego miasta i ruszy│em z niego jak s▒dzi│em
g│≤wn▒ drog▒ do Bystrzcy. Po kilku kilometrach jazdy jednak okaza│o siΩ, ┐e
znowu pomyli│em drogΩ, gdy┐ nie jadΩ wcale g│≤wn▒ drog▒ tylko drugorzΩdn▒.
A co tam, przecie┐ s▒ wakacje, wiΩc ju┐ mi w│a╢ciwie obojΩtne gdzie jadΩ.
Jecha│em przez, wsie, lasy, pag≤rki, a┐ w│a╢ciwie ju┐ nie wiedzia│em, w
kt≤r▒ stronΩ dalej jechaµ. Kurcze, pomy╢la│em sobie - trzeba siΩ kogo╢
zapytaµ. M≤j wyb≤r pad│ na staruszk≤w pracuj▒cych w polu. Niestety nie
mieli oni zΩb≤w, tote┐ ciΩ┐ko mi by│o us│yszeµ i zrozumieµ co m≤wi▒. W
ko±cu jednak zrozumia│em, ┐e jadΩ w dobrym kierunku. Ok, wiΩc kontynuowa│em
trasΩ. Nagle pojawi│ siΩ znak "Pow≤d╝ - trasa zamkniΩta - zalecany objazd
przez K│odzko (50 km)". O nie ma g│upich, nie do│o┐Ω nastΩpnych kilometr≤w
na kolejny powr≤t do K│odzka. Jak stanie mi na trasie jaki╢ zerwany most,
to albo go przeskoczΩ, albo z rozpΩdu sforsujΩ rzekΩ.á
Z takim postanowieniem ruszy│em do Bystrzycy. W nagrodΩ za odwagΩ pojawi│
siΩ kolejny znak, tym razem ju┐ z informacj▒ "Bystrzyca K│odzka 6 km".
Droga by│a p≤│ podjazdem, p≤│ zjazdem. Tote┐ zajΩ│a mi trochΩ czasu. O
godzinie drugiej by│em w tym mie╢cie. Jak zauwa┐y│em, choµ na mapach
figuruje jako malutka miejscowo╢µ, w rzeczywisto╢ci jest spora i pe│na
zabytk≤w.
W miejscowo╢ci tej uzupe│ni│em zapasy wody. SpΩdzi│em tak┐e kilka chwil w
miejscowym parku. Pogoda ju┐ super nie by│a, z nieba la│ siΩ ┐ar.
Zastanawia│em siΩ, kt≤r▒ trasΩ wybraµ, tak aby najszybciej dojechaµ do
Stronia ªl▒skiego. Na liczniku mia│em 56 km, tymczasem najbli┐szy wariant
dojazdu do tej miejscowo╢ci to 30 km ostrego podjazdu pod wielk▒ g≤rΩ. Ko│o
│awki na kt≤rej siedzia│em, przechodzi│ jaki╢ facet, postanowi│em zapytaµ
go drogΩ. "Kt≤rΩdy wyjechaµ na Stronie" zapyta│em, go╢µ podszed│ i
rozpoczΩ│a siΩ rozmowa. Nawet bardzo mi│y by│, po kilkunastu minutach
mia│em na mapie zaznaczon▒ trasΩ jaka mnie interesowa│a. Dowiedzia│em siΩ
tak┐e, ┐e dwie drogi jakimi bΩdΩ przeje┐d┐aµ maj▒ pozrywane mosty, ale
powinno mi siΩ udaµ przejechaµ.
Ok. JadΩ dalej.á Ju┐ po pierwszych dw≤ch kilometrach widzΩ zerwany most i
przepa╢µ. BΩd▒ problemy my╢lΩ sobie... nie da siΩ przeskoczyµ... na
szczΩ╢cie tu┐ obok by│a drewniana k│adka. Taka sama jak ta w scenach
filmowych z Indii. Ostro┐nie przeprowadzi│em przez ni▒ kilkana╢cie metr≤w
rower i siebie oczywi╢cie. JadΩ dalej. Niestety wcze╢niejsza rozmowa
potwierdzi│a moje obawy, nie ma sensu jechaµ w linii prostej do Stronia ªl.
bo bym zwyczajnie jecha│ tam do wieczora. Ok, bΩdΩ musia│ nad│o┐yµ 10 km
drogi, ale przynajmniej jazda bΩdzie przyjemna. JadΩ kilka kilometr≤w i jak
pamiΩtam mam skrΩciµ w lewo, na szczΩ╢cie droga jest oznakowana,
kilkana╢cie metr≤w dalej pojawia siΩ drugi zerwany most, tym razem mam do
wyboru przejazd przez drewnian▒ k│adkΩ lub forsowanie rzeki po p│ytach,
jakie po│o┐ono w miejsce zerwanego mostu. Wybieram przejazd k│adk▒. JadΩ
kilka kilometr≤w pod g≤rΩ. Nagle │a±cuch spada i blokuje siΩ. Naprawa
zajmuje mi 10 minut. Wje┐d┐am w las, fajnie tu, mo┐na pooddychaµ ╢wie┐ym
g≤rskim powietrzem, wreszcie nie ma warcz▒cych samochod≤w. Z przeciwnej
strony mija mnie rozpΩdzony kolarz, robi mi siΩ mi│o, to jest to, gdyby tak
zakazaµ samochodom wjazdu na niekt≤re trasy, by│oby super.
W takich warunkach przejecha│em kilkana╢cie kilometr≤w, na nowo odkry│em
ZiemiΩ K│odzk▒.áW jednej wsi mia│em wra┐enie, jakby czas siΩ zatrzyma│ na
latach 40-tych, po prostu by│o tam kilka poniemieckich dom≤w z niemieckimi
napisami, a nawet herbami. Po wra┐eniu, jakie wywar│a na mnie ta wie╢,
rozpocz▒│em zjazd z do╢µ sporej g≤ry. Na liczniku mia│em 50 km, gdy nagle
wszystko wok≤│ mnie sta│o siΩ bia│e, prawie nic nie widzia│em, odruchowo
wcisn▒│em hamulce. Powoli wyjecha│em z tej bia│ej atmosfery. Jak siΩ za
chwilΩ okaza│o znalaz│em siΩ w czasie strza│u w jakich╢ kamienio│omach i
st▒d to "zaµmienie s│o±ca". Po chwili, a w│a╢ciwie kilku podjazdach,
dojecha│em do L▒dka Zdroju. Stamt▒d by│o ju┐ blisko do mojego celu, bo
tylko 8 km.
Maj▒c na liczniku 86 km wjecha│em do Stronia ªl▒skiego. Tam mia│em jeszcze
poje╝dziµ po okolicach i przespaµ siΩ w hotelu. Ale zrezygnowa│em (i
dobrze, na nastΩpny dzie± by│y deszcze). Zapakowa│em rower do autobusu i
wr≤ci│em do K│odzka. Poniewa┐ mia│em za cel zrobiµ ponad 100 km, z K│odzka
wr≤ci│em okrΩ┐nymi trasami do domu. 10 km od rodzinnego miasta dopad│a mnie
ulewa. Ten dzie± zako±czy│ siΩ przejechanymi 106 km, co uwa┐am za dobry,
jak na g≤ry, wynik. Szczerze polecam wszystkim turystykΩ rowerow▒, to
naprawdΩ fajna rzecz. A mo┐e chcia│(a)by╢ w wakacje '99 poje╝dziµ po Ziemi
K│odzkiej? Masz problemy z organizacj▒, napisz do mnie!
|