bikeBoard - najwiΩkszy polski magazyn rowerowy
Powr≤t do strony g│≤wnej Co nowego na stronach bikeBoardu? Wszelkie porady: techniczne, treningowe... Testy rower≤w, osprzΩtu, innego szpeju Sport: zawody, wywiady z zawodnikami, DH, BMX Turystyka: trasy, opowie╢ci z wypraw R≤┐no╢ci, czyli to, co nie pasowa│o gdzie indziej Archiwalne numery bikeBoardu Odsy│acze do innych stron rowerowych Strefa Wolnego Handlu

Turystyka

Opowie╢ci
z wypraw

Lekarstwo na s│otΩ: Pantokrator

Korfu nie jest mo┐e rowerow▒ mekk▒, ale je┐eli chcecie wyjechaµ gdzie╢ na tygodniowe wczasy, pobyczyµ siΩ na pla┐y, wymoczyµ w ciep│ym morzu i raz lub dwa bardzo ciekawie przewie╝µ na rowerze, to wyjazd tam bΩdzie doskona│ym pomys│em. Korfu to najbardziej zielona wyspa grecka. Klimat jest │agodny, morze ciep│e, a nad pla┐ami g≤ruje Pantokrator - g≤ra wygl▒daj▒ca tak, ┐e nie darowaliby╢cie sobie do ko±ca ┐ycia, gdyby╢cie nie zabrali ze sob▒ rower≤w. Ja przynajmniej na pewno.

Mapa Korfu Gdzie jest Grecja, wie ka┐dy. Lekcje geografii i historii na co╢ siΩ przyda│y. Nazwa Korfu ju┐ rzadziej z czymkolwiek siΩ kojarzy, chyba ┐e kto╢ by│ "dobry" z polskiego i bardzo uwa┐nie przeczyta│ OdysejΩ. Jedno jest pewne. Ka┐dy, kto trafi│ na tΩ piΩkn▒ wyspΩ wie, co to jest Pantokrator. A ju┐ na pewno wiedz▒ to ci, kt≤rym uda│o siΩ na niego "wdrapaµ" rowerem.

Korfu to angielska nazwa wyspy, kt≤ra jest ponoµ najbardziej zielonym kawa│kiem Grecji. Jest r≤wnie┐ najbardziej wysuniΩt▒ na zach≤d z du┐ych greckich wysp. Le┐y zaledwie 2,5 km od wybrze┐y "raju utraconego" - Albanii. Z tej te┐ przyczyny jest to teren bardzo strze┐ony przez armiΩ greck▒. Jeszcze niedawno Alba±czycy pod os│on▒ mroku przep│ywali przez morze i grabili greckie domy. Stolic▒ Korfu jest miasto o tej samej nazwie. Grecki odpowiednik Korfu, to Kerkira, choµ w przesz│o╢ci funkcjonowa│y r≤wnie┐ inne okre╢lenia. Stolica liczy oko│o 50 tysiΩcy mieszka±c≤w. Ca│a wyspa ma oko│o 60 km d│ugo╢ci i jakie╢ 25 szeroko╢ci. Jej historia by│a bardzo burzliwa. Zainteresowanych odsy│am do literatury fachowej. My╢lΩ, ┐e mniej dociekliwym wystarczy, ┐e miΩdzy innymi nale┐a│a do Fenicjan, Grek≤w, Andegawen≤w, Wenecjan, Francuz≤w, Rosjan z Turkami i do Anglik≤w.

Na Korfu znajduje siΩ wiele wzniesie±, z kt≤rych najpotΩ┐niejszym, po│o┐onym w p≤│nocnej czΩ╢ci wyspy, jest masyw Pantokratora. Przewodniki, mapy i drogowskazy nie s▒ zgodne co do wysoko╢ci najwy┐szego wzniesienia. Mo┐na spotkaµ siΩ zar≤wno z liczb▒ 906, jak i 914 m n.p.m. R≤wnie┐ sama nazwa szczytu ma kilka form i trudno powiedzieµ, kt≤ra jest w│a╢ciwa - Pantokrator, Pantokratos, czy mo┐e trzecia, │▒cz▒ca dwie poprzednie, Pantokratoros. Niewiele ponad 900 m n.p.m. jako wysoko╢µ nie robi specjalnego wra┐enia, dop≤ki nie widzi siΩ g≤ry z poziomu morza. Bior▒c pod uwagΩ rozmiary Korfu, taki szczyt to nie byle co.

Wyjazd na Korfu mo┐na wykupiµ w polskim biurze podr≤┐y i wcale nie jest specjalnie drogi. Je┐eli ju┐ jedziecie, to nie zamawiajcie obiad≤w w hotelach, lecz chod╝cie do tawern (tanio i cholernie smacznie). W og≤le ceny s▒ dosyµ niskie. Arbuzy prawie za darmo, p≤│tora litra wody mo┐na kupiµ nawet za 1 z│. WynajΩcie samochodu na jeden dzie± od 100 z│ (a jeden dzie± naprawdΩ wystarczy). Du┐ym udogodnieniem jest fakt, ┐e prawie wszyscy mieszka±cy m≤wi▒ po angielsku. Uwaga! Je┐eli s│uchanie huku samolot≤w nie jest waszym hobby, nie mieszkajcie w Peramie i Korfu. Schodz▒ one do l▒dowania tu┐ nad pla┐ami i domami, bo pas startowy zbudowano nad samym morzem. Co ciekawe, po obu jego stronach jest woda. Samoloty w Peramie przelatuj▒ na wysoko╢ci okien hoteli zbudowanych na skarpie. Ci, kt≤rzy to lubi▒, bΩd▒ mieli niezapomniane wra┐enia i piΩkne zdjΩcia.

Rzadko╢ci▒ jest aby na "wczasy" w Grecji, zw│aszcza samolotem, zabieraµ rowery, ale ja, gdy tylko zobaczy│em na mapie jakie "fajne" g≤rki maj▒ Grecy, powiedzia│em - jadΩ z rowerem, albo wcale. W biurze podr≤┐y dziwili siΩ, czemu nie mogΩ wypo┐yczyµ go na miejscu, ale nawet mi siΩ nie chcia│o t│umaczyµ. Jak widaµ, w ko±cu polecia│em na Korfu i na dodatek z rowerem, za kt≤ry mia│em ponoµ zap│aciµ 20 $, ale nie zap│aci│em ani grosza, a tym bardziej centa. Podr≤┐ samolotem odby│a siΩ z przygodami (z koleg▒ Kub▒, z kt≤rym tam polecia│em ╢miejemy siΩ, ┐e za cenΩ zwyk│ego przelotu mieli╢my jeden start i l▒dowanie "extra"), poniewa┐ po 50 minutach lotu, z przyczyn technicznych musieli╢my zawr≤ciµ do Warszawy. Usterka nie by│a bardzo gro╝na, ale na kolejny samolot czekali╢my parΩ godzin, bo wszystkie by│y w powietrzu. Na miejscu wyl▒dowali╢my w nocy, wiΩc nie mogli╢my od razu rozejrzeµ siΩ, jak naprawdΩ wygl▒da wyspa. Dopiero w promieniach porannego s│o±ca ujrzeli╢my ska│y, skarpy, g≤ry, mn≤stwo drzew oliwnych i cyprys≤w.

Pantokrator czeka

Pantokrator naprawdΩ robi│ wra┐enie, ale mimo to (a mo┐e w│a╢nie dlatego) d│ugo zbierali╢my siΩ do wyprawy. W pierwszych dniach musieli╢my nacieszyµ siΩ gor▒cym morzem i s│o±cem. Wcale nie chcia│o nam siΩ jechaµ gdzie╢ w g≤ry z dala od wody, by w pocie czo│a zdobywaµ chwa│Ω. Jednak pewnego dnia wstali╢my o 6.30 i tu┐ po 7.00 wyruszyli╢my. Do plecaka wrzuci│em dΩtkΩ, │atki, napoje izotoniczne, narzΩdzia i oczywi╢cie krem z filtrem nr 30.

Serpentyny Z naszej miejscowo╢ci - Peramy, le┐▒cej w pobli┐u Kerkiry, do podn≤┐y Pantokratora mieli╢my oko│o 28 km, kt≤re pokonali╢my bez wiΩkszego "b≤lu". Jechali╢my ca│y czas wzd│u┐ wybrze┐a, dziΩki czemu byli╢my od╢wie┐ani przez podmuchy wiatru. Zreszt▒ poranne s│o±ce i temperatura nie dawa│y siΩ bardzo we znaki. Tu┐ po 8.00 rano ze ╢redni▒ prawie 30 km/h dotarli╢my do miejscowo╢ci Pirgi, w kt≤rej to ko±czy│y siΩ ┐arty i zaczyna│ ostry podjazd. Mo┐e nie by│ strasznie stromy, bo mogli╢my jechaµ na ╢rodkowej koronce (z przodu), ale kilkadziesi▒t serpentyn, w promieniach choµby porannego s│o±ca, to nic zabawnego.

Jedynym pocieszeniem okaza│y siΩ piΩkne widoki i naprawdΩ bardzo wyra╝ny przyrost wysoko╢ci. Po sze╢ciu kilometrach, z kt≤rych ┐aden niczym siΩ nie wyr≤┐nia│ od pozosta│ych, dotarli╢my do cichego miasteczka Spartilas. Tam powita│y nas lito╢ciwe spojrzenia "tubylc≤w", bardzo przyja╝nie zreszt▒ nastawionych do turyst≤w. Za t▒ miejscowo╢ci▒ mieli╢my chwilΩ oddechu, poniewa┐ droga zaczΩ│a prowadziµ przez p│askowy┐. Dooko│a nas bez przerwy przepiΩkne widoki na du┐▒ czΩ╢µ wyspy, a w bli┐szym otoczeniu, jak prawie wszΩdzie na Korfu, niesamowite i bardzo stare gaje oliwne. To dziΩki nim Korfu jest tak zielona. Gdy przebywali tu Wenecjanie, ka┐demu mieszka±cowi p│acili za sadzenie drzew. Dzi╢ mo┐emy siΩ tylko z tego cieszyµ - klimat jest bardziej │agodny i │atwiej znale╝µ cie±. Opr≤cz tego oliwki przynosz▒ ca│kiem przyzwoite dochody. Poznali╢my bardzo niepozornego Greka, kt≤ry ze swojego gaju oliwnego co roku zbiera 800 ton owoc≤w, na kt≤rych zarabia w sezonie 60 tys. dolar≤w! Podobno w tych gajach ┐yje mn≤stwo ┐mij, ale nam na szczΩ╢cie nie uda│o siΩ spotkaµ ┐adnej.

"Polokokta" z "prawdziwym" Grekiem

Wracaj▒c do naszej wyprawy, oko│o 2 km za wspomnian▒ wiosk▒ skrΩcili╢my w prawo, w drogΩ do Strinilas. By│a ju┐ dziesi▒ta i s│o±ce stawa│o siΩ coraz bardziej uci▒┐liwe. My jednak pe│ni si│ r≤wno krΩcili╢my korbami. Nasze otoczenie wraz z wysoko╢ci▒ uleg│o zmianie - gaje oliwne ust▒pi│y miejsca starym, na wp≤│ dzikim winnicom i │▒kom. Gdzieniegdzie widaµ by│o opuszczone osady i kamienne, g≤rskie chaty. Po przejechaniu paru │agodnych serpentyn dotarli╢my do piΩknie po│o┐onej wioski - Strinilas, kt≤rej g│≤wny punkt znajdowa│ siΩ na zakrΩcie drogi. Pod wielkim, roz│o┐ystym drzewem usadowi│y siΩ dwie tawerny i sklepik z wyrobami z oliwek i drzew oliwnych. Tam te┐ spotkali╢my siΩ z autentycznym greckim folklorem i "prawdziwymi" Grekami. Miejsca, o kt≤rych mo┐na tak napisaµ s▒ rzadko╢ci▒ i w zasadzie wystΩpuj▒ ju┐ tylko w g≤rach, gdzie nie ma a┐ tak du┐ego ruchu turystycznego. W jednej z tawern wypili╢my porann▒ dawkΩ zmro┐onej "Polokokty" i ruszyli╢my w kierunku szczytu - wszystkie znaki na niebie i ziemi, a przede wszystkim na mapie przemawia│y za tym, ┐e jeste╢my ju┐ naprawdΩ blisko. I rzeczywi╢cie, do celu pozosta│o nam ju┐ tylko 6 km. Pierwszy z nich by│ ca│kiem sympatyczny - jak zwykle "niezwyk│y" widok, nawet kawa│ek │agodnego zjazdu. Potem ominΩli╢my miasteczko Petalia i pokonali╢my kilometr podjazdu. Znale╝li╢my siΩ w terenie przypominaj▒cym pofa│dowany p│askowy┐ (je┐eli w og≤le takie okre╢lenie istnieje). Na wprost naszym oczom ukaza│ siΩ majestatyczny szczyt Pantokratora. Droga do niego wiod▒ca wi│a siΩ niczym ┐mija miΩdzy kilkumetrowymi pag≤rkami. Sielankowa jazda trwa│a relatywnie kr≤tko. Przera┐a│a nas my╢l o ostatnim kilometrze przed szczytem. Tam o jakim╢ p│askim odcinku nie by│o mowy.

Bro± ostateczna

Pod Pantokratorem Ca│a nasza wcze╢niejsza jazda, z podjazdami w│▒cznie, by│a igraszk▒. Pantokrator broni│ siΩ dzielnie, ale nie dali╢my za wygran▒ i zastosowali╢my ostateczn▒ bro± ka┐dego kolarza g≤rskiego - "m│ynek". W ko±cu, o 11:00, po wypoceniu chyba ca│ej wody, jak▒ mieli╢my w organizmach, stanΩli╢my... Ale gdzie? Na Pantokratosie, czy mo┐e w Pary┐u pod wierz▒ Eiffela??? Przez moment nawet obawiali╢my siΩ, ┐e to omamy i udar s│oneczny. Ale my byli╢my zdrowi. Chory chyba by│ kto╢, kto postawi│ na tej niesamowitej g≤rze ogromny maszt przeka╝nikowy, kt≤ry rzeczywi╢cie przypomina│ parysk▒ wie┐Ω. Zainstalowano tam r≤wnie┐ anteny dla telefonii kom≤rkowej. Opr≤cz tego na szczycie znajdowa│ siΩ monastyr, knajpka i sklepik z wyrobami z drzew oliwnych. Sam Pantokrator z powodu zniszczenia przez zainstalowanie nadajnik≤w rozczarowa│ nas. Mieli╢my nadziejΩ, ┐e trafimy w naprawdΩ dzikie miejsce. Na pocieszenie pozosta│ nam nieprawdopodobny widok. Patrz▒c na p≤│nocny wsch≤d widzieli╢my AlbaniΩ i GrecjΩ kontynentaln▒. Na po│udniu reszta masywu Pantokratora, wraz z drog▒, kt≤r▒ dojechali╢my. Na zach≤d piΩkne, "poszarpane" wybrze┐e i znana miejscowo╢µ Sidari. A patrz▒c na wsch≤d mogli╢my podziwiaµ wiΩksz▒ czΩ╢µ wyspy, wraz ze stolic▒. Pod nami samoloty startuj▒ce i podchodz▒ce do l▒dowania na lotnisku w Korfu. Rozgl▒daj▒c siΩ bli┐ej widzieli╢my strome zbocza g≤r, doliny, w▒wozy i wij▒ce siΩ, jasne, kamieniste drogi, schodz▒ce ku morzu. Jedn▒ z nich, po wykonaniu na szczycie pami▒tkowych zdjΩµ i nape│nieniu bidon≤w, postanowili╢my wr≤ciµ.

Nie ma to jak downhill

Po kilometrze zjazdu t▒ sam▒ drog▒, kt≤r▒ piΩli╢my siΩ w g≤rΩ, na d│u┐ej po┐egnali╢my siΩ z asfaltem. SkrΩcili╢my w prawo, w kamienist▒ drogΩ, kt≤ra obiega│a szczyt. Nie znaj▒c dok│adnie terenu starali╢my siΩ jechaµ ku wschodowi, do morza. Mimo ┐e zje┐d┐ali╢my, upa│ dawa│ nam siΩ mocno we znaki - w ko±cu dochodzi│o po│udnie. Jad▒c w wyznaczonym kierunku, na ka┐dym rozje╝dzie musieli╢my skrΩcaµ w prawo. Droga by│a naprawdΩ wspania│a. Nachylenie pozwala│o na mocne rozpΩdzenie siΩ, ale liczne zakrΩty nie dawa│y przyzwyczaiµ siΩ do prΩdko╢ci. Na ka┐dym do╢µ mocno wynosi│o nas na zewn▒trz, na co nie mogli╢my reagowaµ zbyt gwa│townymi ruchami kierownicy, poniewa┐ grozi│oby to "po│o┐eniem" roweru na kamieniach, a przecie┐ nie mieli╢my ┐adnych ochraniaczy. Dodatkowym wyzwaniem okaza│o siΩ omijanie ostrych kamieni. Niestety, w samo po│udnie, maj▒c w│a╢nie "p≤│ paczki" na liczniku, na d│ugiej prostej, zar≤wno ja, jak i Kuba przedziurawili╢my dΩtki.

Temperatura topnienia dΩtki

úatanie dΩtki pod Pantokratorem Rozejrzeli╢my siΩ, czy przypadkiem nie ma w pobli┐u cienia, ale w promieniu co najmniej kilometra nie by│o na to szansy. Nie maj▒c ┐adnego wyboru zabrali╢my siΩ za naprawianie k≤│ tam, gdzie stali╢my. I wtedy zaczΩ│o siΩ. Najpierw oparzyli╢my siΩ obrΩczami, mimo, ┐e nie hamowali╢my. ChwilΩ p≤╝niej zadziwi│a nas gor▒ca dΩtka. Po znalezieniu dziur u┐yli╢my kleju. Niestety, w tej temperaturze │atki nie chcia│y trzymaµ! Ja da│em za wygran▒ i po prostu za│o┐y│em now▒ dΩtkΩ. Drugiej jednak nie mieli╢my. W ko±cu po kilku pr≤bach niby siΩ uda│o nakleiµ najwiΩksz▒ │atkΩ z ca│ego zestawu, ale po zjechaniu kolejnych kilkuset metr≤w ca│e powietrze zesz│o. Nie maj▒c wiΩkszego wyboru zdecydowali╢my, ┐e Kuba sprowadzi rower, a ja bΩdΩ obok niego jecha│. Na szczΩ╢cie ze szczytu terenowym Suzuki zje┐d┐ali Niemcy i spytali, czy mog▒ nam pom≤c. Kuba wtarabani│ im siΩ do samochodu z rowerem, ja natomiast dalej jecha│em o w│asnych si│ach. Kilka kilometr≤w zjazdu po kamieniach i szutrze na "fullu" by│o czym╢ naprawdΩ wspania│ym, a upa│ wcale mi a┐ tak nie przeszkadza│. Niestety raz pomylili╢my drogΩ, w wyniku czego musia│em ╢cigaµ samoch≤d pod g≤rΩ. Na dalszym odcinku zjazd sta│ siΩ tak stromy, ┐e ca│y czas musia│em jechaµ na hamulcach. Po kilku minutach u┐ywania V-brake'≤w poczu│em zapach spalonej gumy (ok│adziny zaczΩ│y siΩ topiµ i rozmazywaµ na obrΩczy). P≤╝niej ju┐ siΩ tylko modli│em, ┐eby od gor▒cej obrΩczy nie pΩk│a mi dΩtka, bo to ju┐ by│aby katastrofa. Jakim╢ cudem unikn▒│em tej w▒tpliwej przyjemno╢ci.

Pe│en podziwu

W ko±cu, po oko│o 12 km ci▒g│ego zjazdu ze szczytu, dojechali╢my do drogi prowadz▒cej wzd│u┐ wybrze┐a, w okolicy miejscowo╢ci Nissaki. "Nasi" Niemcy byli na tyle mili, ┐e postanowili poszukaµ samochodem jakiego╢ sklepu rowerowego. A co ze mn▒? Do 45 km/h jako╢ jecha│em, ale gdy Suzuki przekracza│o tΩ prΩdko╢µ, pozostawa│em z ty│u. W pewnym momencie, przy 40 st. C, my╢la│em, ┐e padnΩ, ale ju┐ kawa│ek dalej czeka│ na mnie Kuba z Niemcami. Ponoµ nasi dobroczy±cy byli pe│ni podziwu dla mnie, ┐e w tym tropiku nie "wyci▒gn▒│em kopyt". Ja r≤wnie┐ by│em pe│en podziwu. W ko±cu znale╝li╢my sklep rowerowy, kt≤ry jednak by│ zamkniΩty. A do domu, do Peramy jeszcze oko│o 20 km. Jako przebiegli polscy bikerzy nie zastanawiaj▒c siΩ d│ugo za│adowali╢my siΩ do taks≤wki (z klimatyzacj▒ oczywi╢cie) i ju┐ po chwili p│ywali╢my znowu w morzu.

Mamy nauczkΩ na przysz│o╢µ. Ju┐ wiemy, ┐e przy takiej temperaturze nie ma co liczyµ na │atki. Trzeba woziµ zapas dΩtek. Oczywiste jest r≤wnie┐, ┐e nale┐y wyruszyµ tak wcze╢nie, jak to tylko mo┐liwe. Nale┐y r≤wnie┐ posmarowaµ siΩ kremem z bardzo mocnym filtrem. A ca│a reszta zupe│nie jak w Polsce, no mo┐e opr≤cz temperatury i ro╢linno╢ci.

W kawiarni Czytaj▒c nasz▒ historiΩ pewnie my╢licie sobie, ┐e by│o strasznie. Je┐eli tak, to jeste╢cie w b│Ωdzie. By│o naprawdΩ wspaniale. Nawet bezskutecznie pr≤buj▒c za│ataµ ko│o "w samo po│udnie", nawet wtedy gdy nap≤j izotoniczny w naszych bidonach tak siΩ nagrza│, ┐e parzy│ w gard│o. Poznali╢my najmniej zaludniony kawa│ek wyspy. Trafili╢my do prawdziwych greckich wiosek. Mogli╢my podziwiaµ najpiΩkniejsze widoki na wyspie i jedne z piΩkniejszych jakie kiedykolwiek widzieli╢my. A poza tym po prostu przejechali╢my siΩ na rowerach, w terenie i w klimacie, kt≤rego u nas nie ma. Nawet to, ┐e po│owa trasy z 70 km, kt≤re przejecha│em, bieg│a zwyk│ymi drogami nie stanowi│a problemu, bo druga po│owa by│a niesamowita. Wje┐d┐aj▒c na Pantokratora dokonali╢my, przynajmniej w oczach Grek≤w czego╢ wyj▒tkowego. Oni po prostu nie mogli uwierzyµ, ┐e tam wjechali╢my. Dla kogo╢, kto je╝dzi regularnie na rowerze nie powinien to byµ specjalny problem, tym bardziej gdy wyruszy rano, przed upa│em. Jednak ca│kowicie pocz▒tkuj▒cym odradzam tΩ wyprawΩ.

Poza Pantokratorem na Korfu warto zwiedziµ kilka miejsc. Przede wszystkim bardzo star▒ stolicΩ wyspy. Poza tym "Achillon", Paleokastritsa i Sidari. Nie bΩdΩ siΩ rozpisywa│ co w tych miejscach mo┐ecie zobaczyµ, bo je┐eli pojedziecie, wszystko powie wam przewodnik. W ka┐dym b▒d╝ razie najwa┐niejszym punktem Waszego programu pobytu na Korfu zaraz po wje╝dzie na Pantokratora, powinien byµ "Wiecz≤r grecki" - uwaga, mn≤stwo wina, nie przeholujcie tak jak ja!!!

Bartosz Siedlar bikeBoard 9/1998

Copyright © BIKEBOARD - WYDAWNICTWO G╙RY, BARAN I S-KA, tel. (012) 4211482 Napisz do redakcji! Napisz do redakcji

Web design
& mastering:
Zbooy