Nieoficjalna strona maratonu

Danielki bikeExtreme 2000

Czwartek:		Leje, z│apa│a nas na grzbiecie burza. Marcin stwierdzi│, ┐e od b│ysku do grzmotu nie zd▒┐y│ policzyµ nawet "do p≤│".
Pi▒tek:		Leje, pr≤by podsuszania garderoby ko±cz▒ siΩ na tym, ┐e wysch│a mi wiatr≤wka, wk│adki do but≤w i rΩkawiczki. Siode│ko i buty nawet na pocz▒tku jazdy by│y wilgotne, ┐eby nie powiedzieµ mokre.
Sobota:		Leje. RozpoczΩli╢my wycieczkΩ, kt≤ra z ka┐dym przebytym kilometrem zamienia│a siΩ w marsz ╢mierci. Przesta│o laµ, zaczΩ│o, no nie powiem co. Nie hamujΩ, bo nie ma czym, nie zmieniam prze│o┐e±, bo siΩ nie daje. Ju┐ nawet nie trzΩsΩ siΩ z zimna, nie mam do╢µ si│. Wreszcie dotarli╢my do schroniska! Ka┐dy wypija chyba po piΩµ gor▒cych herbat. Kr≤tka narada wojenna - wzywamy pomoc. Maciek podje┐d┐a wiernym C 15 jak najbli┐ej szlaku. Wszyscy mamy serdecznie do╢µ deszczu, jazdy, rower≤w i siebie nawzajem.
Niedziela:		Nie leje?! Wstajemy wcze╢nie rano i chy│kiem wymykamy siΩ z chaty. Rowery s▒ nadal mokre i bardzo zab│ocone. úa±cuchy zalewamy olejem, ja zmieniam klocki... z przodu na ty│. Jedziemy do Spytkowic.

Preludium

Jeszcze jeden dzie± deszczu i na dobre ow│adnΩ│aby mn▒ apatia i zniechΩcenie. Na szczΩ╢cie w niedzielΩ nie mia│em wiele do powiedzenia, zreszt▒ i tak nie by│o czasu.

Mieli╢my jeszcze jedn▒ rzecz do zrobienia - przejechaµ ekstremalny maraton rowerowy. Doje┐d┐aj▒c do miejscowo╢ci od razu zobaczyli╢my "grzej▒cych siΩ" kolarzy. Z przera┐eniem popatrzyli╢my na siebie, nawet nie jedli╢my ╢niadania. Na szczΩ╢cie przy samym starcie sta│ bardzo nowoczesny hotel z restauracj▒, wiΩc biegiem (bez kitu) rzucili╢my siΩ do ╢rodka. "Ma pani jakie╢ kluski?" - zapyta│em. Pani mia│a makaron do spaghetti, zaordynowali╢my potr≤jne porcje, zasypali╢my cukrem i... Pod koniec musia│em siΩ nie╝le zmuszaµ do prze│kniΩcia kolejnego kΩsa.

Piek│o

Rozgrzewaj▒cy siΩ dobrze wiedzieli, co robi▒. Po 300 metrach mieli╢my do pokonania stok narciarski. Trasa bieg│a praktycznie pionowo w g≤rΩ. Rozgrzewka na takim stoku nie jest rozs▒dna, ale nie mia│em innego wyj╢cia. Powoli tarabani│em siΩ pod g≤rΩ. Co wiΩcej, jecha│em odrobinΩ szybciej ni┐ podchodz▒cy. Mokra trawa na miΩkkim pod│o┐u wywo│ywa│a takie opory toczenia, ┐e szkoda gadaµ i zamiast rozgrzaµ siΩ, nie╝le zakwasi│em nogi. Pocz▒tek trasy by│ dok│adnie taki, jakiego mo┐na siΩ spodziewaµ po maratonie, spokojne podjazdy, drogi ┐wirowe sporo asfaltu jednak kiedy dotarli╢my do Podwilka, przesta│o byµ tak zwyczajnie i nudno. WiΩkszo╢µ maraton≤w ma to do siebie, ┐e jak komu╢ "podaje noga", to ma szansΩ zawalczyµ, nawet bez przygotowania g≤rskiego. Nie potrzeba dobrej techniki jazdy. Pierwszy z "prawdziwych" podjazd≤w jakie zaserwowa│ nam odpowiedzialny za wy╢cig Jacek Jaworski prowadzi│ mokr▒, bardzo strom▒ ╢cie┐k▒ po korzeniach. Wielu zw▒tpi│o i uderza│o z buta, ale ca│kiem niepotrzebnie, podjazd, tak jak i nastΩpne, okaza│ siΩ przejezdny. WspiΩli╢my siΩ na 840 m n.p.m. Wykres pionowy nie powiedzia│ prawdy. Z punktu widzenia maraton≤w alpejskich ten podjazd wydawa│ siΩ "pinech▒" ot, 3 km podjazdu. W Alpach praktycznie nie ma ╢cie┐ek otwartych dla rower≤w. W  wiΩkszo╢ci je╝dzi siΩ szutr≤wami, a szlaki oznaczone jako ╢cie┐ki s▒ szerokie, niezbyt strome i zwykle │atwe technicznie. Nasz podjazd okaza│ siΩ killerem.

Satysfakcja, jak▒ poczu│em na szczycie, graniczy│a z eufori▒.

To co nast▒pi│o p≤╝niej przyprawi│oby o gΩsi▒ sk≤rkΩ niejednego polskiego downhillowca. Pocz▒tkowo zje┐d┐ali╢my drog▒, po kilku switchbackach (zakrΩtach o 180 stopni) znalaz│em siΩ na ╢cie┐ce, kt≤ra p≤╝niej zmieni│a siΩ w │o┐ysko potoku. La│o od wielu dni, wiΩc woda wype│ni│a je do╢µ porz▒dnie. By│o ╢lisko i wilgotno. Wyprzedzanie nie by│o │atw▒ spraw▒, bo trasa mia│a szeroko╢µ dw≤ch, no mo┐e trzech kierownic XC.

Dalszy opis trasy nie ma sensu. Ca│y czas by│o bardzo podobnie. WiΩkszo╢µ trasy to by│y ╢cie┐ki i le╢ne drogi. ªliskie b│oto, korzenie i ska│y, nie pozwala│y na moment dekoncentracji. Ci▒g│a walka o przyczepno╢µ tylnego ko│a na ultra stromych podjazdach wymaga│a doskona│ego balansu cia│em. SkrΩcanie w tych warunkach ca│y czas grozi│o upadkiem.

O trudno╢ci decydowa│ nie tylko dystans, sze╢µdziesiΩciokilometrowa trasa "Ultra" mia│a 1800 m przewy┐szenia, "Super" (120 km) 3600 m! Musicie wzi▒µ pod uwagΩ fakt, ┐e start mia│ miejsce z wysoko╢ci 570 m n.p.m., a najwy┐ej wyjechali╢my na 900 m n.p.m. Wyra╝nie widaµ, ┐e trasa sk│ada│a siΩ z kilkukilometrowych podjazd≤w i zjazd≤w. Za d│ugich, ┐eby jechaµ je z twardego biegu i za kr≤tkich, ┐eby wypracowaµ sobie sta│y rytm.

W b│ocie sprzΩt strasznie dostawa│ w ty│ek. Najs│abszym ogniwem systemu okazywa│y siΩ hamulce. Kto za du┐o hamowa│ musia│ liczyµ siΩ z tym, ┐e do mety dociera│ praktycznie bez hamulc≤w. Zawodzi│y praktycznie wszystkie mechanizmy roweru. B│oto wciska│o siΩ wszΩdzie, do pancerzy linek, manetek, przerzutek, zapiΩµ peda│≤w.

Po│▒czenie tych wszystkich sk│adnik≤w spowodowa│o, ┐e mieli╢my wielk▒ przyjemno╢µ braµ udzia│ w jednym z najtrudniejszych wy╢cig≤w jednodniowych w Europie! Jacek Jaworski ustawi│ z pewno╢ci▒ najtrudniejsz▒ technicznie trasΩ w Polsce. Opinia ta pochodzi z ust zawodnik≤w regularnie startuj▒cych w Grand Prix. Na mecie "Super" pierwszy z zawodnik≤w, Robert Grajdura z Soko│a Tarn≤w powiedzia│: "W ┐yciu nie jecha│em na tak trudnej trasie. To nawet nie chodzi o d│ugo╢µ, najgorsze by│o to b│oto i bardzo trudne technicznie ╢cie┐ki na podjazdach. Pod koniec wy╢cigu by│em zmuszony wiΩkszo╢µ podbiegaµ. Nie ma ┐adnego por≤wnania do cyklu Grand Prix. Tu by│o najciΩ┐ej!"

Mirek Bieniasz (Cracovia Construction): "Jest mi strasznie zimno (by│o 13 stopni C - przyp. red.), gdyby nie jedna pani, nie wiem, czy bym dojecha│. Nie wzi▒│em nic do jedzenia na bufecie, bo ╢ciga│em Roberta (GrajdurΩ - przyp. red.). Ju┐ niedaleko mety, dos│ownie parΩ kilometr≤w st▒d, nie dawa│em rady z zimna i g│odu. Wszed│em do jakiego╢ domku i poprosi│em o co╢ do jedzenia. I jaka╢ pani da│a mi placka. Gdyby nie to, to nie wiem..."

Niebo

CiΩ┐ka trasa, zimno i deszcz to nie wszystko, o czym bΩdΩ pamiΩta│. Na trasie by│y dwa rewelacyjnie zaopatrzone bufety. Woda, izotoniki, banany, ciasto, czeskie batony energetyczne no po prostu wszystko. Obs│uga odbiera│a ludziom rowery i my│a je z b│ota. Ale nie tylko obs│uga wy╢cigu zas│uguje na komplementy. Ludzie ze zwyk│ej ┐yczliwo╢ci wychodzili przed domy i oferowali wodΩ do picia, pytali czy polaµ przerzutkΩ - rozumiecie?! W ╢rodku g≤r, ludzie, kt≤rzy na co dzie± poruszaj▒ siΩ Ukrainami, wiedzieli jak polewaµ przerzutki, ┐eby je oczy╢ciµ z b│ota! Na ca│ej trasie, nawet na najwiΩkszym pustkowiu, stali ludzie. Zagrzewali nas do walki! Pytali czy pom≤c, czy chcemy co╢ zje╢µ, napiµ siΩ czego╢, wskazywali drogΩ.

Najbardziej ruszy│ mnie taki obrazek. Przede mn▒ pasmo bezdrzewnych wzniesie±. Si▒pi i jest zimno. WidzΩ poln▒ drogΩ id▒c▒ grzbietem - to moja trasa. Pusto, ┐adnych zabudowa±. Wyje┐d┐am na kolejny szczyt i co widzΩ: kobieta z dw≤jk▒ ma│ych dzieci pod parasolem. Podje┐d┐am bli┐ej, umorusany maluch podbiega i wo│a "Chce pan kompotu?". Kiedy ich mijam okazuje siΩ, ┐e pani przynios│a te┐ na to pustkowie ╢wie┐o upieczony placek i je┐eli mam ochotΩ, to mogΩ siΩ poczΩstowaµ. No po prostu rozwa│ka na maksa, a┐ mi okulary zaparowa│y.

Epilog

Tak by│o. Danielki bikeExtreme zapewni│y mi mn≤stwo wra┐e±, nie tylko rowerowych. Zadzia│a│o wszystko opr≤cz pogody. Organizacja nie pozostawi│a pola do popisu malkontentom, trasa by│a doskonale oznaczona, co nie jest wcale takie oczywiste na trasach maraton≤w. Fakt ten nale┐y dodatkowo podkre╢liµ ze wzglΩdu na nieprzebran▒ ilo╢µ dr≤g i ╢cie┐ek w okolicy. Maraton sam w sobie stanowi│ ╢wietn▒ wycieczkΩ. Wszystkim gor▒co polecam. W z│o┐eniach ca│a trasa jest oznakowana przez ca│y rok, po to, ┐eby ka┐dy m≤g│ j▒ przejechaµ i przygotowaµ siΩ do zawod≤w, kt≤re odbΩd▒ siΩ w przysz│ym roku. Ciekawym wydaje siΩ pomys│ corocznego rozgrywania tego maratonu, ze startem ka┐dego roku w innej, z czterech gmin, przez kt≤rych tereny przebiega trasa wy╢cigu.

Musicie koniecznie przyjechaµ na Danielki bikeExtreme w przysz│ym roku. Opr≤cz trasy maratonu jest tu mn≤stwo tras w cieniu majestatycznej Babiej G≤ry. Opr≤cz tego za rok bΩdzie to seria maraton≤w. OdbΩd▒ siΩ trzy, w tym jeden na S│owacji. W Polsce opr≤cz edycji w Spytkowicach zostanie rozegrany bardzo ciekawy maraton dooko│a Gorc≤w.

Wyniki

MΩ┐czy╝ni - Ultra (60 km/1800 m) 1 Rafa│ Kulpa Tarn≤w 3:53:48 2 Stanis│aw Czernik Bukowina Tatrza±ska 4:04:04 3 S│awomir Sikora CzΩstochowa 4:13:52   Czas ostatniego sklasyfikowanego 7:48:45   Kobiety - Ultra (60 km/1800 m) 1 Maria Teresa Jaworska Podwilk 4:27:48 2 Bernadetta Mo┐d┐e± Podszkle 4:57:55 3 Dominika Rajska Nowy Targ 6:31:32   Czas ostatniej sklasyfikowanej 6:32:10   MΩ┐czy╝ni - Super (120 km/3600 m) 1 Robert Grajdura Sok≤│ Tarn≤w 7:40:51 2 Miros│aw Bieniasz Cracovia Construction 7:48:00 3 Marek Suszkiewicz Zielona G≤ra 8:32:13   Czas ostatniego sklasyfikowanego 10:06:45

Mi│osz KΩdracki

bikeBoard 9/2000

Copyright © BIKEBOARD - WYDAWNICTWO G╙RY, BARAN I S-KA, tel. (012) 4211482

Napisz do redakcji

Web design
& mastering:
Zbooy