Felieton Lecha Wałęsy

CO WY NATO?

Są dwa rodzaje zwycięstw. Jedno odbywa się przez zniszczenie przeciwnika. Drugie zaś zachodzi, wtedy gdy przeciwnicy robią to właśnie, co my chcemy, żeby robili. Taka refleksja nasunęła mi się na warszawskim Placu Zamkowym gdy Prezydent USA Bill Clinton zapraszał Polskę do NATO. Postkomunistyczna elita władzy w pierwszym szeregu wchodzących do NATO. Kiedy widzę pana posła profesora Longina Pastusiaka jak przebiera nogami w drodze do jaskini imperializmu, to - muszę przyznać - przeżywam chwile głębokiej satysfakcji. Zwycięstwem jest tak wytyczyć szlaki polityki zagranicznej, aby nawet ci, którzy nie chcą, musieli nią podążać. Dla Polski nie ma innej drogi.

Ponad rok temu uczestniczyłem w Kongresie USA w ceremonii wniesienia pod obrady ("wodowania" - jak powiadają kongresmeni) uchwały o rozszerzeniu NATO właśnie o Polskę, Czechy i Węgry. Tegoroczne zaproszenie było - między innymi - rezultatem też i tej wizyty, która pozwoliła mi jeszcze raz poczuć jak układają się stosunki w obu izbach amerykańskiego Parlamentu. A przecież tam właśnie nastąpi ratyfikacja, która przesądzi o polskim członkostwie w Pakcie. Przeciwników obecności naszego kraju w strukturach atlantyckich można podzielić - bardzo z grubsza - na trzy kategorie:

Pierwsza to ci, którzy powiadają: Rosja przede wszystkim. Ci nie potrafią się wyzwolić ze starego, zimnowojennego jeszcze, sposobu myślenia. Uważają, że polska obecność w NATO jest skierowana przeciw Rosji i może ją rozdrażnić. Rosji zaś drażnić nie trzeba, bo ona ma duży potencjał nuklearny i może swoje rakiety wystrzelić na amerykańskie miasta i farmy. Nie są w stanie zrozumieć, że rozszerzenie NATO nie jest skierowane przeciw nikomu, że jest poszerzaniem strefy bezpieczeństwa, nie strefy zagrożenia. Nie pojmują, że istnienie "ziemi niczyjej" między Rosją a Zachodem stwarza właśnie pole konfliktu, zamiast je eliminować.

Drudzy to ci, którzy powiadają: nie stać nas na to. Ci uważają, że koszty rozszerzenia NATO obciążą amerykańskiego podatnika, który i tak ledwie dyszy pod ciężarem fiskusa. Nie widzą, że koszty nierozszerzania Paktu są daleko wyższe. Brak rozszerzenia, to brak bezpieczeństwa w Europie; brak bezpieczeństwa, to wzmożone zbrojenia; zbrojenia, to podatki. Decyzja o rozszerzeniu nie jest decyzją militarną, jest decyzją polityczną. Armia polska nie musi już jutro ruszać do boju (bo i przeciw komu?), nie trzeba jej więc przezbrajać w trycie alarmowym - wydatki mogą być rozłożone w czasie. I tak my poniesiemy większość z nich, bo to o nasze bezpieczeństwo chodzi.

Trzeci nie mówią nic, ale uważają, że wprowadzenie Polski, Czech i Węgier do struktur atlantyckich równa się wprowadzeniu konia trojańskiego. Są przekonani, że kraje postkomunistyczne są tylko z nazwy "post", a tak na prawdę stanowią sowiecką forpocztę. Utwierdza ich w tym przekonaniu obecność przy władzy partii postkomunistycznych. Analiza zaś niektórych życiorysów prowadzi do wniosku, że zmiany w Europie Centralnej i Wschodniej, wszystko to spisek KGB. Nerwowe ruchy pana posła profesora interpretują zgoła odmiennie.

Ciekawe, że przeciwników rozszerzenia znaleźć można w obu partiach, że są obecni "od ściany do ściany" amerykańskiej sceny politycznej. Polityków, którzy należą do tych trzech wymienionych grup, nic poza tym, sprzeciwem właśnie, nie łączy. To ich jedyny wspólny temat. Wychodząc jednak z zupełnie odmiennych przesłanek, patrząc z zupełnie różnych punktów widzenia, może się zebrać wystarczająca ilość kongresmenów, by zablokować proces rozszerzenia. Co robić zatem?

Tłumaczyć i wyjaśniać, wyjaśniać i tłumaczyć. Ja, na przykład, zwróciłem się do moich wypróbowanych przyjaciół, amerykańskich związkowców z listem i prośbą o poparcie polskich starań. To efekt rozmów, jakie miałem z prezydentem Clintonem na Zamku w Warszawie. Ale możliwości byłego prezydenta (choć i tak nie małe) nie mogą się równać z wpływem tych, którzy aktualnie odpowiadają za politykę zagraniczną Państwa. Jeśli brakuje im pomysłów - już podpowiadam. Niech usuną z placówek dyplomatycznych RP ludzi, którzy - w swoim czasie - zajmowali się działalnością wywiadowczą przeciw państwom NATO. Zaoszczędzone na tym pieniądze niech minister Siemiątkowski przekaże na powodzian. Będzie to na pewno akt dobrej (we wszystkich znaczeniach tego słowa) woli.


 

Możesz wysłać E-mail do Lecha Wałęsy: walesa@newmedia.pl
[ Informacja o Instytucie| Informacje o Fundatorze| Informacje o Radzie Instytutu|

Informacje o Zarzadzie Instytutu| Migawki z wizyt Lecha Walesy|
Felietony i inne| Opracowania Instytutu| Partia - Chrzescijanska Demokracja III RP| Rozne komunikaty i informacje ]
Webmaster: Dariusz Szatkowski dareks@newmedia.pl

STRONA GŁÓWNA


Copyright by Dariusz Szatkowski