The VALETZ Magazine nr. 1 (VI) - luty, marzec 1999
[ ISO 8859-2 ]
( wersja ASCII ) ( wersja CP-1250 )
poprzednia strona 
			powr≤t do indeksu nastΩpna strona

 

* * *

" Delta Solaris.

Niezgodno╢µ w odczycie siatk≤wki oka u Starszego Stra┐nika Bungo. "

Napis pojawi│ siΩ mrugaj▒c ostrym kolorem. Revengeno westchn▒│ znowu. Podmienili nawet jego zaufanego! To przecie┐ musia│o siΩ wykryµ w kr≤tkim czasie. A wiΩc to nie rozgrywka d│ugoterminowa. Wszystko rozstrzygnie siΩ w najbli┐szych dniach. Dlaczego nie zlikwidowa│ Rudolfa? Do czego by│ potrzebny na Delta Solaris? Mo┐na by│o przewidzieµ, ┐e ten co╢ wymy╢li. Ech, by to...

Zerwa│ siΩ i podszed│ do terminala. Nim siΩ jednak po│▒czy│, zmieni│ zamiar i wezwa│ Niuchacza.

- Tak, Panie.

- Wejd╝, Starszy. - Wskaza│ go╢ciowi fotel. - Je╢li siΩ nie mylΩ, na Delta Solaris nie ma w tej chwili ┐adnego Niuchacza?

- Nie ma teraz i nie ma w og≤le. Nie stacjonujemy tam, Panie. Nie by│o do tej pory potrzeby.

- Potrzebny mi zaufany Starszy Niuchacz...

- Jeste╢my wierni w│adzy, a nie w│adcy. - Starszy wyprΩ┐y│ siΩ, recytuj▒c motto swego klanu.

- Tak, wiem o tym. Nie chcia│em ciΩ uraziµ. Ale ta wiadomo╢µ musi pozostaµ na razie w ukryciu. - Niuchacze zwykli byli miΩdzy sob▒ porozumiewaµ siΩ telepatycznie, a takie rozmowy by│y zbyt │atwe do przechwycenia.

- Jaka wiadomo╢µ?

- Pochodzenie kilku os≤b znajduj▒cych siΩ obecnie na Delta Solaris.

- Dlaczego musi, Panie?

- Wisi nad nami gro╝ba wojny domowej. Nie nale┐y informowaµ wroga, ile siΩ wie na jego temat.

- My nie mamy wrog≤w, Panie.

Revengeno westchn▒│ w duszy. CiΩ┐ka by│a ta rozmowa ze Starszym.

- Ale Cesarstwo ma. A wy s│u┐ycie Cesarstwu. Wojna domowa to chaos. Ju┐ kiedy╢ chaos was zdziesi▒tkowa│. Chcecie to powt≤rzyµ?

Po chwili zastanowienia Starszy Niuchacz odpowiedzia│.

- Przy╢lΩ ci, Panie, zaufanego Starszego. Powiesz mu, o kogo chodzi. On wr≤ci i zda ci relacjΩ. Wtedy os▒d╝, czy obowi▒zuje go milczenie my╢li.

- DziΩkujΩ, Starszy.

* * *

Z│owieszcza ( dla niekt≤rych ) wiadomo╢µ rozesz│a siΩ po stolicy : Anette zwo│uje RadΩ na posiedzenie. Za dwa dni. Wie╢µ przysz│a drog▒ telepatyczn▒, tote┐ nie uda│o siΩ ustaliµ, gdzie by│a nadana. Wystraszeni Radcy krΩcili siΩ po mie╢cie niczym w╢ciek│e osy. Ci, kt≤rzy nie byli przekonani o ╢mierci Cesarzowej, nie wiedzieli, jak▒ postawΩ przyj▒µ wobec jej nastΩpcy. Z kolei ci, kt≤rzy wierzyli Revengeno - a by│o ich coraz mniej - naradzali siΩ jak zapobiec wojnie domowej. Nie ╢mieli siΩ przy tym pokazywaµ na oczy Cesarzowi. A ten postanowi│ zaufaµ cz│owiekowi, kt≤ry osadzi│ go na tronie. Wszyscy oczekiwali z napiΩciem Rady.

* * *

- Panie. - Starszy Niuchacz pojawi│ siΩ w drzwiach gabinetu Wezyra. - Przyby│ tw≤j zaufany wys│annik. - Wskaza│ g│ow▒ za siebie.

- Niech wejdzie. Wybacz, Starszy, ale muszΩ z nim rozmawiaµ w cztery oczy.

- Tak, Panie. - Niuchacz schyli│ g│owΩ ze zrozumieniem i uszanowaniem. Wpu╢ci│ tamtego i zamkn▒│ drzwi.

Revengeno w│▒czy│ odpowiedni wentylator, aby jego zapach nie dra┐ni│ Starszego i wskaza│ mu miejsce blisko siebie.

- Panie. - Zacz▒│ go╢µ. - Tak, jak chcia│e╢, sprawdzi│em kilka os≤b, obecnie przebywaj▒cych w wiΩzieniu Delta Solaris. U wiΩkszo╢ci stra┐nik≤w wykry│em zapach planety, kt≤ry dobiega tak┐e od ciebie.

- Nie u wszystkich?

- Nie, Panie. U co najmniej dw≤ch by│ on w tak nik│ym natΩ┐eniu, ┐e zapewne by│ wynikiem kontaktu z w│a╢ciwym nosicielem.

- Starszy Stra┐nik Alex da Falco?

- Nie. - Revengeno odetchn▒│ w duszy. - Jednym z nich by│ Starszy Stra┐nik Bungo. Drugim by│ jeden z Pomocnik≤w. Zgodnie z twym poleceniem, zawiadomi│em o tym Starszego Stra┐nika Alexa da Falco. Zapach, kt≤ry wydziela│ Starszy Stra┐nik Bungo, zauwa┐alny by│ tak┐e u wiΩ╝nia Revengeno da Costy oraz u wiΩ╝nia Gondano. U tych dw≤ch by│ on na tyle mocny, i┐ mo┐na mieµ pewno╢µ, ┐e dopiero co opu╢cili planetΩ, dla kt≤rej ≤w aromat jest charakterystyczny.

- Rozpozna│e╢ tΩ planetΩ? - Wychylony do przodu Wezyr by│ wyra╝nie spiΩty i poddenerwowany.

- Tak, Panie.

ChwilΩ p≤╝niej Revengeno bieg│ do apartament≤w Cesarza Vincenta da Bradgio. Ten z ulg▒ zgodzi│ siΩ na pewn▒ propozycjΩ. Sam te┐ wezwa│ Starszego Niuchacza i poprosi│ go o utrzymanie owych wiadomo╢ci w sekrecie przez dwa dni.

* * *

" Anette, a raczej Rudolfo, dobrze zagra│, daj▒c Radcom dwa dni ", my╢la│ Wezyr obserwuj▒c zebranych z lo┐y Cesarza. " Przez te dni omal nie oszaleli. Teraz gotowi s▒ w│asnorΩcznie obaliµ da Bradgio, byleby ocaliµ w│asne g│owy i stanowiska. Z│o┐▒ ho│d komukolwiek, kto poda siΩ za zaginion▒ Cesarzow▒. " Obyczaj nakazywa│, aby w│adca przybywa│ na RadΩ ostatni, ale okoliczno╢ci by│y na tyle niezwyk│e, i┐ nie zdziwi│o to specjalnie nikogo, ┐e nastΩpca tronu siedzia│ w swej honorowej lo┐y ju┐ wcze╢niej. Na szczΩ╢cie, ka┐dy Radca zauwa┐a│ go w porΩ i sk│ada│ odpowiedni uk│on, po czym zamy╢lony zajmowa│ swe miejsce. Wreszcie, p≤│ godziny po przybyciu ostatniego Radcy, otwar│y siΩ wej╢ciowe wrota i wesz│a Cesarzowa.

Do tej chwili Revengeno my╢la│, ┐e nie bΩdzie ┐adnej Cesarzowej, ┐e Rudolfo inaczej rozegra tΩ partiΩ. W tym jednak momencie runΩ│y plany Wezyra. Powsta│, jak wszyscy, ale rych│o nogi odm≤wi│y mu pos│usze±stwa i usiad│ z powrotem. Zreszt▒ nie on jeden. Anette IV sta│a dumnie przed Rad▒, w ochronnym p│aszczu, ze zwyczajow▒ mask▒ na twarzy. Otoczona by│a sw▒ now▒ gwardi▒, kt≤ra - jak wie╢µ nios│a - zawi▒za│a siΩ b│yskawicznie na planecie, na kt≤rej siΩ znalaz│a. Gwardia trzyma│a bro± - choµ by│o to zabronione na Radzie - i kierowa│a j▒ woko│o. Widaµ by│o, ┐e wiedz▒, jak jej u┐yµ i czekaj▒ tylko na rozkaz.

Gdy Wezyr och│on▒│ na tyle, ┐e umia│ odwr≤ciµ g│owΩ, spojrza│ na Starszego Niuchacza, kt≤ry sta│ w ukryciu nieopodal. By│ to ten sam Starszy, kt≤rego wys│a│ na Delta Solaris. Tamten jeszcze przez chwilΩ analizowa│ dochodz▒ce go zapachy, po czym spojrza│ na Revengeno. Skin▒│ g│ow▒, przytakuj▒c na niewypowiedziane pytanie. Revengeno ruchem g│owy podziΩkowa│ mu i szepn▒│ co╢ do ucha Vincenta.

Tymczasem Anette powiod│a wzrokiem po zebranych, d│u┐ej wpatrywa│a siΩ zza maski w nowego Cesarza i jego Wezyra. Wreszcie zwr≤ci│a siΩ do Radc≤w, a jej g│os zabrzmia│ w zapad│ej ciszy jak wystrza│.

- Nie przypominam sobie, abym wyznaczy│a tego cz│owieka na nastΩpcΩ tronu. Kim on jest?

Vincent da Bradgio nie wytrzyma│. Naprzemian blady i czerwony na twarzy wsta│, zdj▒│ maskΩ i wbi│ nienawistne spojrzenie w Anette.

- Ja jestem Cesarzem tego ludu. A kim ty jeste╢, ukrywaj▒ca twarz za mask▒ Cesarzowej?

Anette prychnΩ│a i odwr≤ci│a siΩ.

- Nie zwyk│am zdejmowaµ maski poza moimi apartamentami. »aden Cesarz tak nie postΩpuje.

- Udowodnij najpierw, ┐e nim jeste╢. MaskΩ mo┐e za│o┐yµ byle wie╢niak. - Odpar│ da Bradgio.

- Dobrze, udowodniΩ to. Podajcie mi sensor siatk≤wki oka.

Sensor by│ przygotowany, le┐a│ w lo┐y Cesarza. Wezyr planowa│ przy jego pomocy ujawniµ oszuka±stwo. Teraz jednak Anette sama go za┐▒da│a ...

Podano pude│ko gwardzistom Cesarzowej, a┐ ta go przytknΩ│a do oka. Wszyscy wstrzymali oddech. Wzrok Radc≤w spocz▒│ na ekranie, usytuowanym nad wej╢ciem do sali. Po chwili, kt≤ra zdawa│a siΩ przeci▒gaµ w niesko±czono╢µ, na monitorze pojawi│ siΩ napis.

" Identyfikacja :

Anette IV da Francon

Cesarzowa 2496 - 2499

Zaginiona, prawdopodobnie martwa "


Ci▒g dalszy na nastΩpnej stronie.

 
poprzednia strona 
			powr≤t do indeksu nastΩpna strona

20
powr≤t do pocz▒tku
 
The VALETZ Magazine : http://magazine.valetz.art.pl
{ magazine@venus.wis.pk.edu.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrze┐one.