Wiersze bez tytu│≤w
|
x x x
gdzie╢
miΩdzy mn▒ a tob▒
istnieje ogr≤d
pe│en r≤┐
czasami
tam docieramy
x x x
g│Ωbia
ciemno╢ci▒ wype│niona
ma│e punkciki
jak latarnie
mojej ulicy,
gwiazdy
zbieram je
i zamykam w oczach
niech trwaj▒
w moim patrzeniu
i rozja╢niaj▒ to
co widzΩ,
g│Ωbia
ciemno╢ci▒ wype│niona
ma│e punkciki
jak latarnie
mojej ulicy,
gwiazdy.
| x x x
bursztynowa skrzynia
pe│na historii, wzrusze±,
tajemnic,
a ka┐dy d╝wiΩk
jak kluczem nastΩpn▒
otwiera
wystarczy zapukaµ
w bia│▒ klawiaturΩ
i zegar siΩ zatrzyma
czas p≤jdzie
dok▒d zechcesz
m≤j fortepian i ja
sobie przeznaczeni
dla siebie stworzeni
otoczeni traw▒
a w trawie wiatr.
x x x
nie pytaj jak to mo┐liwe
┐e oni tego nie s│ysz▒
kiedy nad ranem wstajesz
a ptaki zaczarowane
w zaczarowanych drzewach
╢piewaj▒, ╢piewaj▒...
dla nich przecie┐
ale oni ╢pi▒, zahipnotyzowani.
wiΩc tknij kogo╢ lekko palcami
obud╝ choµby jednego z nich
niech us│yszy zaczarowany ╢piew
niech zrozumie szept drzew
niech us│yszy pierwszy raz
potrafisz... o tak,
nie pytaj jak to mo┐liwe.
|
ilustr. flEa | |
|
|
|
Anna Misiec
{ korespondencjΩ prosimy kierowaµ na adres redakcji }
|