The VALETZ Magazine nr. 1 (11) - marzec,
kwiecie± 2000
[ CP-1250 ]
( wersja ASCII ) ( wersja ISO 8859-2 )
poprzednia strona 
			powr≤t do indeksu nastΩpna strona

  Operacja
        Opowiadanie
ilustracja: Rafa│ Mas│yk
ilustracja: Rafa│ Mas│yk

    Woda ze zlewu kuchennego wylewa siΩ na pod│ogΩ. Rura siΩ zapcha│a, albo co£ pΩk│o w jej ┐eliwnej duszy i ze £ciany regularnie ciurka na deski. Brat w│a£ciciela mieszkania, pomarszczony i chudy domoros│y hydraulik ogl╣da j╣ jak aztecki skarb zanim zawyrokuje: "Rura do wymiany, albo zatkana!". Zanim brat taks≤wkarz dowiezie czΩ£ci zamienne, podajΩ panu S│awkowi kawΩ i popielniczkΩ, ┐eby nie strzepywa│ popio│u za okno, na g│owy niczego nie podejrzewaj╣cych s╣siad≤w. Odpala papierosa od papierosa i opowiada mi mo┐liwe scenariusze awarii. DowiadujΩ siΩ masy szczeg≤│≤w z ┐ycia rur odp│ywowych i kanalizacyjnych, potem z kolei r≤┐nych ciekawostek kominiarskich.
    - Nie boi siΩ pan tyle paliµ? - pytam, gdy popielniczka szybko wype│nia siΩ kolejnymi kiepami. - To przecie┐ bardzo niezdrowo.
    - Kiedy£ tyle nie pali│em, ale po operacji to ju┐ nie mogΩ siΩ opanowaµ - Pan S│awek zaci╣ga siΩ przyk│adnie i otwiera puszkΩ z piwem, kt≤re przyni≤s│ specjalnie z okazji tej pΩkniΩtej rury.
    - A co to za operacja? - dopytujΩ siΩ typowo polskim zwyczajem, kt≤ry nie zna temat≤w tabu i granic ciekawo£ci - Dawno pan mia│? - Hydraulik zamy£la siΩ na chwilΩ i liczy. - BΩdzie ju┐ sze£µ lat. Wrzody mia│em. Niby nic, trochΩ mnie piek│y, lekarz mi m≤wi│: "Panie S│awku trzeba siΩ oszczΩdzaµ", ale jakby siΩ cz│owiek oszczΩdza│, to nic by z ┐ycia nie mia│! No nie?
    - Fakt... i operacja by│a na te wrzody ┐o│╣dka? - dr╣┐Ω temat.
    - No, by│o dok│adnie tak, ┐e szed│em z pracy jak mnie nagle taki b≤l wzi╣│ straszny, ┐e nie wiem... Ludzie na mnie patrzyli, ┐e ja niby pijany, bo siΩ a┐ zatacza│em, tak bola│o... - Pan S│awek odstawia piwo na lod≤wkΩ i pokazuje, jak szed│ s│aniaj╣c siΩ z b≤lu.
    - To dlaczego pan nie poprosi│ kogo£ o pomoc, panie S│awku? - jego pantomima porusza moj╣ wyobraƒniΩ.
    - A tam, o pomoc! Co ja bΩdΩ ludzi zaczepia│... - zaci╣gaj╣c siΩ papierosem pan S│awek robi minΩ a la Lee Marvin - To by│o blisko dworca, to szed│em tam, ┐eby policja mi po karetkΩ zadzwoni│a. Nawet daleko nie mia│em, ale przez ten b≤l to chyba godzinΩ laz│em. Szur, szur... - szura butami po linoleum - A tamci, jak mnie zobaczyli, to zaraz zawo│ali pogotowie, bo zielony by│em jak trup.
    - Pewnie z tego b≤lu... - rzucam pytaj╣co.
    - A gdzie tam z b≤lu! To przez tego wrzoda co mi w ┐o│╣dku pΩk│ - krew mi siΩ la│a strasznie do £rodka, i od tego taki zielony...
    - No to ma│o pan nie umar│, a trzeba by│o poprosiµ kogo£ o pomoc! - oczyma wyobraƒni widzΩ pana S│awka zielonego z b≤lu, z pΩkniΩtym wrzodem ┐o│╣dka, jak pe│znie ku posterunkowi policji w bolesnych konwulsjach.
    - A tam, o pomoc... Zawieƒli mnie zaraz do szpitala i od razu na operacyjny. No i powycinali mi, co mieli powycinaµ... - Pan S│awek zaci╣ga siΩ smutno na wspomnienie wyciΩtych fragment≤w przewodu trawiennego, a ja zaczynam siΩ zastanawiaµ, czy po takiej operacji mo┐na piµ piwo i kawΩ - mam wyrzuty sumienia...
    - Du┐o ┐o│╣dka posz│o? - pytam.
    - Trochu posz│o... Ale zaszyli mnie i dali na pooperacyjny. Obudzi│em siΩ, ale dali mi za£ jakie£ g│upie Jasie i znowu zasn╣│em. Jeden dzie± siΩ przemΩczy│em bez papierosa, bo i tak siΩ czu│em podle, ale ju┐ wieczorem strasznie mnie mΩczy│o... - bolesny grymas na twarzy hydraulika przerywa zaci╣gniΩcie siΩ papierosem - Obudzi│em siΩ nastΩpnego dnia i my£lΩ... Le┐Ω na sali z ksiΩ┐ulem po wyrostku, kropl≤wka do ka┐dej rΩki przyczepiona, a z brzucha wystaj╣ mi dwa dreny, ┐eby odprowadzaµ ropΩ... - ten dok│adny opis pan S│awek ilustruje poz╣ jednoznacznie kojarz╣c╣ siΩ z Chrystusem - a czujΩ, ┐e kurzyµ mi siΩ chce straszliwie! - Pan S│awek zaci╣ga siΩ wyj╣tkowo │apczywie na to straszne wspomnienie - Zadzwoni│em na siostrΩ i pytam, czy by mi nie da│a papierosa. A ona siΩ £mia│a tylko i powiedzia│a, ┐e chyba wariat jestem, ┐eby po takiej operacji... - bierze kolejny g│Ωboki haust dymu - To zaraz jak posz│a, spyta│em tego ksiΩ┐ula. A on na to, ┐e nie pali. - Pan S│awek m≤wi to z wyraƒnym politowaniem dla ksiΩdza, kt≤ry nie wie co traci.
    - No i co? Poprosi│ pan rodzinΩ, ┐eby przynios│a papierosy? - dopytujΩ siΩ wsp≤│czuj╣co. Na│≤g to na│≤g - nawet po operacji, a mo┐e szczeg≤lnie po operacji?
    - Nie no, odwiedziny mia│em mieµ dopiero nazajutrz - po pomarszczonej twarzy przemyka szelmowski u£miech - trzeba by│o co innego wymy£liµ.
    - To ju┐ sama nie wiem...
    - Ha! Nikt nic nie podejrzewa│! - Pan S│awek tryumfuj╣co roz£wietla swoj╣ twarz u£miechem - Jak ksiΩ┐ulo poszed│ do ubikacji, to ja myk - wyci╣gn╣│em kropl≤wki, wsta│em i cz│apiΩ powolutku w szlafroku na korytarz...
    - Jak to wyci╣gn╣│ pan kropl≤wki? - pytam przera┐ona inwencj╣ pana S│awka.
    - Normalnie wyci╣gn╣│em... IdΩ tym korytarzem, powolutku, bo wszystko mnie jeszcze strasznie bola│o, z dren≤w mi kapie na pod│ogΩ, ale siΩ nie podda│em! - Na twarzy z│otej r╣czki maluje siΩ niegdysiejsze samozaparcie - Najgorsze, ┐e kiosk by│ na parterze, a ja na pierwszym piΩtrze. Ba│em siΩ, ┐e mnie lekarze z│api╣ w windzie i szed│em po schodach. Dolaz│em do kiosku, kupi│em papierosy i wracam na g≤rΩ. Na g≤rΩ by│o gorzej ni┐ z g≤ry...
    - No ja my£lΩ! Przecie┐ m≤g│ pan umrzeµ przez te papierosy!
    - A tam od razu umrzeµ! - Pan S│awek u£miecha siΩ pob│a┐liwie i popija piwo - Wcale nie tak │atwo umrzeµ. - konkluduje filozoficznie - No i w ko±cu dolaz│em na to pierwsze piΩtro. A tam straszna afera, bo jak mnie nie by│o, to ksiΩ┐ulo zd╣┐y│ ju┐ wr≤ciµ. A jak zobaczy│, ┐e mnie nie ma, to zadzwoni│ na pielΩgniarkΩ zapytaµ, kiedy ja umar│em. - tu hydraulik wybucha £miechem, kr≤tkim jak szczekniΩcie psa. - PielΩgniarka na to, ┐e wcale nie umar│em i pobieg│a mnie szukaµ.     No i dorwa│a mnie przy tych schodach...
    - Pewnie ledwo pan ┐y│? - jako£ nie mogΩ uwierzyµ w szczΩ£liwe zako±czenie tej historii, mimo ┐e jej bohater siedzi na moim w│asnym taborecie.
    - No, ledwo... ale za to mia│em papierosy! - Pan S│awek odpala kolejnego kapitana na potwierdzenie swoich s│≤w, na jego twarzy widaµ wspomnienie tamtego zwyciΩstwa nad w│asnym cia│em, b≤lem i lekarzami. - Jak zobaczyli te papierosy, to lekarz kaza│ mi dawaµ paliµ, ┐ebym ju┐ nie │azi│ do kiosku. Ju┐ siΩ mnie nie czepiali i mog│em paliµ nawet przy tym ksiΩ┐ulu... i tyle.
    Pan S│awek dopala papierosa, popija piwo i popada w zamy£lenie. Chud╣, pomarszczon╣ twarz z b│Ωkitnymi oczami dziecka o£wietla przedpo│udniowe s│o±ce. W oczekiwaniu na ┐mijkΩ do przepychania rur, nowe kolanko z PCV i specjalny klej do instalacji wodnych, pijemy s│ab╣ kawΩ. Kot porwa│ z parapetu k│Ωbek konopnego sznurka i szarpie go zΩbami. Pan S│awek odbiera mu zabawkΩ m≤wi╣c z u£miechem:
    - Ma│e, g│upie kocisko...

 
Agata Ja│y±ska { czytaj@priv5.onet.pl }
poprzednia strona 
			powr≤t do indeksu nastΩpna strona

34
powr≤t do pocz╣tku
 
The VALETZ Magazine : http://magazine.valetz.art.pl
{ magazine@venus.pk.edu.pl }

(c) by The VALETZ Magazine. Wszelkie prawa zastrze┐one.