GRUDZIE╤ 1999

Temat miesi▒ca
Spis artyku│≤w
Archiwum
Kontakty
Informacje
Strona g│≤wna
Poczta do redakcji

Towarzystwo im. Stefana Kisielewskiego

WSZYSCY LUBIí PREZENTY

Rozmowa ze ╢w. Miko│ajem

- By│ pan kiedy╢ biskupem Miry.

- Tak, tak - piΩkne miasto. Mira by│a wtedy stolic▒ Licji, ale to by│o tak dawno, gdzie╢ na pocz▒tku IV wieku... Sam ju┐ dok│adnie nie pamiΩtam.

- Kr▒┐▒ o panu r≤┐ne legendy, czasami wrΩcz niewiarygodne.

- Tak to zazwyczaj bywa, je┐eli kto╢ jest znany i popularny... WiΩkszo╢µ z nich zosta│a zaczerpniΩta z ┐yciorysu opata Miko│aja z klasztoru Syjon.

- Chyba nie wszystko jednak jest wymys│em? Tym trzem ubogim pannom rzeczywi╢cie pan pom≤g│.

- MuszΩ nieskromnie przyznaµ, ┐e tak. Te trzy woreczki ze z│otem by│y im bardzo potrzebne. Ale sam pan rozumie - czasy by│y takie, ┐e bez posagu zosta│yby starymi pannami, a szkoda by by│o.

- Takie by│y │adne?

- To te┐, ale mia│y wiele innych zalet.

- Dzisiaj zapewne dosta│yby zasi│ek dla bezrobotnych.

- Mo┐e i tak, tylko ┐e gdyby wtedy pa±stwo pobiera│o tak wysokie podatki, to prawdopodobnie ju┐ w dzieci±stwie pomar│yby z g│odu.

- Mo┐e jednak nie by│oby tak tragicznie? Przecie┐ pa±stwo dba o ubogie rodziny, a i pan m≤g│by pom≤c.

- Zapomina pan o podatku od darowizn... A poza tym, je┐eli pa±stwo co╢ daje, to najpierw musi zabraµ. A zabiera zawsze wiΩcej ni┐ daje.

- Chyba jednak nie jest tak ╝le, przecie┐ rozdaje pan prezenty i w dzisiejszych czasach.

- A c≤┐ mi pozosta│o, przecie┐ takie jest moje powo│anie. Ale sam pan chyba przyzna, ┐e tych prezent≤w z roku na rok jest coraz mniej. G│≤wnie z powodu wysokich podatk≤w.

- Z tego co wiem, ma pan swoje sposoby na ominiΩcie fiskusa?

- DziΩki temu ludzie w og≤le mog▒ co╢ dostaµ. Ale jest coraz gorzej. Chciano niedawno opodatkowaµ moje renifery.

- I co?

- Chwilowo nic. Nast▒pi│y "przej╢ciowe" k│opoty z klasyfikacj▒ i sprawΩ od│o┐ono na p≤╝niej.

-Niekt≤rzy uwa┐aj▒, ┐e powinno siΩ panu zakazaµ dzia│alno╢ci, gdy┐ nie posiada pan koncesji.

- S│ysza│em takie opinie. By│y nawet pewne pr≤by, ale nie mogli siΩ zdecydowaµ, jakiej dzia│alno╢ci ta koncesja mia│aby dotyczyµ. Podobnie by│o w wielu innych kwestiach. Do dzisiaj na przyk│ad dwa ministerstwa k│≤c▒ siΩ o to, jakiego rodzaju PIT mam wype│niµ. Niekt≤rzy nawet zd▒┐yli siΩ z tego doktoryzowaµ.

- Jednym s│owem, dzia│a pan g│≤wnie w "szarej strefie".

- Jak wiΩkszo╢µ.

-A nie boi siΩ pan tak otwarcie o tym m≤wiµ?

-A niby dlaczego? UrzΩdnicy podatkowi te┐ lubi▒ otrzymywaµ prezenty. Mo┐e nawet bardziej ni┐ inni.

- Ma pan ma my╢li innych urzΩdnik≤w?

- Nie tylko.

-PamiΩtam, ┐e swego czasu namno┐y│o siΩ panu konkurencji.

- Osobi╢cie tak bym tego nie nazwa│. W pewnym do╢µ du┐ym pa±stwie rz▒d postanowi│ ca│kowicie zlikwidowaµ prywatn▒ inicjatywΩ i zatrudniµ pracownika na etacie. Zg│osi│ siΩ nawet taki jeden. Dziadek Mr≤z mu by│o, czy jako╢ tak. A poza tym m≤j pierwszy zaw≤d nie by│ politycznie zbyt poprawny. Jak sam pan wspomnia│, by│em biskupem. Nie m≤wi▒c ju┐ o tym, ┐e zosta│em ╢wiΩtym.

- Taki ┐yciorys rzeczywi╢cie nie by│ wtedy zbyt pomocny. Wr≤µmy jednak do Dziadka Mroza.

- Staruszek by│ nawet sympatyczny i bardzo siΩ stara│. Tylko, mo┐liwo╢ci nie mia│ zbyt du┐ych. Wie pan - jak to na pa±stwowym.

- A konkretnie?

- Na pocz▒tku wszystko sz│o nie╝le, bo nowemu rz▒dowi zale┐a│o na tym, ┐eby siΩ pokazaµ. Dostawa│ wiΩc dotacje z bud┐etu. Z czasem jednak nie by│o ju┐ z czego braµ, wiΩc zamiast pieniΩdzy posy│ano mu broszury ideologiczne. Prawdziwe problemy zaczΩ│y siΩ jednak dopiero wtedy, kiedy z piΩknego czerwonego stroju zosta│y tylko jakie╢ blador≤┐owe strzΩpy. Co gorliwsi zaczΩli nawet przeb▒kiwaµ o sabota┐u i wrogach ludu. Ostatecznie jaki╢ mi│o╢nik Pawki Morozowa (pewnie dostawa│ same r≤zgi) stwierdzi│, ┐e broda Dziadka Mroza jest antypa±stwowo bia│a i biedak zosta│ "oddelegowany" na SyberiΩ.

- A inni konkurenci? Na przyk│ad w Ameryce.

- Ci siΩ nie licz▒.

- Wszystko wiΩc wr≤ci│o do normy?

- Zgodnie z tradycj▒.

- I nie chce pan tego zmieniaµ?

- Oczywi╢cie, ┐e nie. Jestem przecie┐ konserwatyst▒.

- DziΩkujΩ bardzo za rozmowΩ.


CHC╩ BY╞ DZIADKIEM WSZYSTKICH POLAK╙W

Rozmowa z Dziadkiem Mrozem

- Dawno Pana u nas nie widziano, choµ niekt≤rzy twierdz▒, ┐e jest Pan w Kraju ju┐ od jakiego╢ czasu.

- Tak, to prawda. Wr≤ci│em ju┐ w 1993 r. Jednak dopiero w 1995 r. mog│em oficjalnie przej▒µ przynale┐ny mi urz▒d. Rozumie pan, demokracja.

- No tak, oczywi╢cie. Jednak, jak Panu wiadomo...

- ProszΩ mi m≤wiµ Dziadku Miko│aju.

- ?

- To moje drugie imiΩ. Otrzyma│em je po ojcu chrzestnym.

- To Pan, przepraszam, Dziadek Miko│aj by│ chrzczony?

- W zasadzie nie, ale mog│em. No i czasy by│y wtedy ciΩ┐kie... Sam pan rozumie.

- Niby racja... Ale czy to znaczy, ┐e zostanie Dziadek Miko│aj r≤wnie┐ ╢wiΩtym?

- Za du┐o chcia│by pan od razu wiedzieµ. Nie wykluczam jednak takiej mo┐liwo╢ci.

- Domy╢lam siΩ, ┐e by│by to oczywi╢cie ╢wiΩty ╢wiecki?

- Oczywi╢cie! Pa±stwo powinno byµ neutralne ╢wiatopogl▒dowo.

- No tak, ale czy Dziadka "╢wiecko╢µ" nie jest w│a╢nie ╢wiatopogl▒dem?

- Opowiem panu dowcip. Stary, ale chyba znowu aktualny.

- ?

- Na spotkaniu Rady Zak│adowej kopalni "Bytom" pewien warcho│, tzn. chcia│em powiedzieµ g≤rnik, zachowa│ siΩ w spos≤b nieodpowiedzialny i spyta│: Gdzie jest wΩgiel z kopalni "Bytom"? I wie pan co by│o dalej?

- Tak wiem. Po przerwie inny g≤rnik spyta│: "Gdzie jest ten g≤rnik z kopalni "Bytom", co siΩ pyto│, gdzie jest wΩgiel z kopalni "Bytom"".

-No widzi pan. Zawsze uwa┐a│em pana za inteligentnego cz│owieka... WiΩc o co pan pyta│?

- Pyta│em...

- Ale┐ proszΩ siΩ nie denerwowaµ. Przecie┐ JA panu nic nie zrobiΩ... No ╢mia│o, proszΩ pytaµ. Odpowiem SZCZERZE na ka┐de KONSTRUKTYWNE pytanie. Przecie┐ pan wie, ┐e NAM zawsze mo┐na zaufaµ.

- Tak, tak, oczywi╢cie.

- WiΩc?

- Chcia│em spytaµ o plany na przysz│o╢µ.

- Bardzo dobre pytanie. Przede wszystkim chcΩ sko±czyµ z niesprawiedliwym podzia│em prezent≤w. Sprawiedliwo╢µ spo│eczna musi obowi▒zywaµ na ka┐dym odcinku dzia│alno╢ci. Nie mo┐e byµ tak, ┐eby niekt≤re dzieci dostawa│y lepsze prezenty, tylko dlatego, ┐e maj▒ bogatszych rodzic≤w. To siΩ musi sko±czyµ.

- BΩdzie Dziadek dawa│ wszystkim du┐o i po r≤wno?

- No, niezupe│nie. Mamy przecie┐ spo│eczn▒ gospodarkΩ rynkow▒.

- Rozumiem. Nie Zawsze po r≤wno, ale za to ka┐demu du┐o?

- Oczywi╢cie, chcia│bym bardzo, ┐eby tak by│o, ale jak pan wie, przechodzimy ciΩ┐ki okres transformacji ustrojowej... W ka┐dym razie zawar│em ten postulat w swojej Strategii dla Osi▒gniΩcia Dobrobytu Powszechnego, kt≤ra jest czΩ╢ci▒ og≤lniejszego zamys│u, roboczo nazwanego Nowym Planem PiΩcioletnim.

- A konkretnie?

- Przede wszystkim chcΩ ul┐yµ najubo┐szym, poprzez wprowadzenie powszechnych , obowi▒zkowych talon≤w na artyku│y codziennego u┐ytku. Zapewni to poczucie bezpiecze±stwa socjalnego tych warstw spo│ecznych, kt≤re nie radz▒ sobie w tych ciΩ┐kich czasach. Talony, co prawda, trzeba bΩdzie wykupiµ... rozumie pan - nowe czasy... Ale za to ludzie bΩd▒ mieli pewno╢µ, ┐e co miesi▒c pa±stwo zagwarantuje im mo┐liwo╢µ kupienia potrzebnych do godnego ┐ycia produkt≤w. Dla zamo┐niejszych natomiast za│o┐ymy sieµ specjalnych sklep≤w, gdzie za odpowiednio wy┐sz▒ cenΩ, bΩd▒ mogli zaspokajaµ swe aspo│eczne zachcianki. Sprawiedliwo╢µ spo│eczna musi obowi▒zywaµ.

- DziΩkujΩ za rozmowΩ.


Rozmowy przeprowadzi│ RGB
dw@konserwatysta.net

 

Historia | Pogl▒dyWywiady | Heraldyka | Religia i polityka | Polska daleka i bliska
Cz│owiek i cywilizacja | »ycie codzienne | Clintonland story | Podr≤┐e | Poradnik

 

 Data publikacji
1999-11-30

 


 Inne miesi▒ce

 

 

Hit Counter