063 | Wirtualny Komputer - Wakacje'01

poprzednia kartka - spis tre╢ci - nastΩpna kartka   

Poprzednia strona
 

Ch│opcy z uczelni cz.10

T F U R C Z O ª ╞   

Rozdzia│ 19

Nadszed│ d│ugo oczekiwany wiecz≤r. Ludzie powoli siΩ schodzili i w pokojach oraz na korytarzu zaczΩ│o siΩ robiµ coraz cia╢niej, ale i coraz weselej. Pierwsze puste butelki sta│y ju┐ pod sto│em, a dziewczyny dorabia│y drug▒ tacΩ kanapek mrucz▒c co╢ pod nosem na temat bezdennych ┐o│▒dk≤w u facet≤w. W g│Ωbi ducha cieszy│y siΩ jednak, ┐e oni potrafi▒ tak┐e je╢µ a nie tylko piµ. Mia│y nadziejΩ, ze przynajmniej ci najprzystojniejsi wytrzymaj▒ przynajmniej do p≤│nocy. A wtedy ju┐ one siΩ nimi zajm▒...

Rafa│ z Leszkiem byli oczarowani Monik▒, kiedy Marcin im j▒ przedstawi│. Dziewczyna roztacza│a wok≤│ siebie tajemnicz▒ aurΩ erotyzmu, kt≤rej nie spos≤b by│o siΩ oprzeµ. Prze╢cigali siΩ w zabawianiu jej rozmow▒. Marcin w tym czasie poszed│ po colΩ dla niej i piwo dla siebie. Nie m≤g│ nie zauwa┐yµ zazdrosnych spojrze± innych facet≤w. Gdy wraca│ z napojami, podszed│ do niego Wojciech. By│ ju┐ nie╝le dziabniΩty.

- Nie zamieni│by╢ siΩ ze mn▒? Na jeden numerek. Albo jeszcze lepiej. Dam ci za ni▒ skrzynkΩ piwa.

Marcin spojrza│ na niego tak lodowatym wzrokiem, ┐e Wojciech od razu powinien przej╢µ w stan nadprzewodnictwa niskotemperaturowego. Rozmy╢li│ siΩ jednak przed prawym prostym, tym bardziej, ┐e mia│ zajΩte obie rΩce. Zamiast tego rozejrza│ siΩ, czy nikt na nich nie patrzy. Po chwili ze stolika unios│a siΩ salaterka z sa│atka jarzynow▒ i znalaz│a na g│owie Wojciecha, kt≤ry d│ugo jeszcze siΩ zastanawia│, co siΩ w│a╢ciwie sta│o.
Imprezowiczom z trzeciego piΩtra przygrywa│a muzyka ze sprzΩtu obs│ugiwanego g│≤wnie przez Marcina wspomaganego przez MonikΩ. Mia│ jednak nadziejΩ przekazaµ p≤╝niej dow≤dztwo komu╢ innemu. Te┐ chcia│ trochΩ skorzystaµ z Sylwestra.

Rafa│ prowadzi│ uczon▒ konwersacjΩ z Kamil▒ na temat stosunk≤w miΩdzyludzkich, zw│aszcza odbywanych w Sylwestra. Dziewczyna by│a niezwykle inteligentna i szybki numerek raczej nie wchodzi│ w grΩ. Rafa│ musia│ nie╝le kombinowaµ, ┐eby rozmowa mia│a jakie╢ sensowne zako±czenie. By│ jednak pe│en optymizmu. Po czterech piwach, bez wzglΩdu na wszystko inne, ╢wiat wydawa│ siΩ piΩkny. Ale m≤g│by byµ jeszcze piΩkniejszy i Rafa│ w│a╢nie nad tym pracowa│.

Leszek z Beat▒ korzystali z chwilowo pustego pokoju Krzysztofa, w kt≤rym urz▒dzono k▒cik do intymnej koedukacji. Konsekwentnie stosowa│ powiedzenie: co masz zrobiµ jutro, zr≤b dzi╢ i to najlepiej dwa razy, dlatego postanowi│ nie czekaµ do p≤│nocy. A poza tym do tego czasu i tak jeszcze wiele mog│o siΩ zdarzyµ. By│a wszak dopiero dwudziesta. Cztery godziny to stanowczo zbyt du┐o i nigdy nic nie wiadomo. Jeszcze Beata siΩ rozmy╢li. By│aby to stracona noc. A tak, je╢li dobrze p≤jdzie, to mo┐e jeszcze siΩ co╢ pod│apie. Nie ┐eby koniecznie, ale Leszek nie wyklucza│ takiej mo┐liwo╢ci.

A Marcin z Monik▒ przegl▒dali p│yty CD uk│adaj▒c listΩ utwor≤w do puszczenia na imprezie. DziewczynΩ jednak sprawa muzyki niewiele obchodzi│a. By│a zapatrzona w Marcina, chcia│a, ┐eby na ni▒ zerkn▒│, zauwa┐y│. Chcia│a go poca│owaµ, przytuliµ do niego, ale odwa┐y│a siΩ tylko na delikatne, niby przypadkowe tr▒canie. Ka┐dy dotyk jednak powodowa│, ┐e jej cia│o dr┐a│o, a oddech stawa│ siΩ szybszy i p│ytszy. PrzymknΩ│a oczy i odda│a siΩ wspomnieniom tamtej chwili, kiedy go poca│owa│a, a on biedny z koszula w d│oni nie stawia│ ┐adnych opor≤w. By│ taki s│odki. Teraz zajΩty by│ p│ytami. WestchnΩ│a, nie trac▒c nadziei. Wiecz≤r jednak dopiero siΩ zacz▒│, a ona by│a cierpliwa.

Wr≤ci│ Leszek. By│ bardzo z siebie zadowolony. U╢miechn▒│ siΩ przepraszaj▒co do Moniki i odci▒gn▒│ Marcina na bok.

- No i jak by│o?
- Super - Leszek szepn▒│ konspiracyjnie i rozejrza│ siΩ, czy przypadkiem nikt nie pods│uchuje. Uda│o mu siΩ na chwilΩ zostawiµ BeatΩ, ale by│ pewien, ┐e dziewczyna ju┐ go

szuka. 
- Pok≤j jest wolny. Teraz wasza kolej. Bierz siΩ szybko do roboty, zanim ┐ycie i panienka wystygn▒.
- Daj spok≤j. Ja i Monika nie wchodzimy w to. Niech Rafa│ robi co trzeba.
- Rafa│ to dupa. Jego panienka ju┐ nie mo┐e siΩ doczekaµ, ale on woli gadaµ. Nie zdziwi│bym siΩ, gdyby da│a sobie z nim spok≤j i zarwa│a kogo╢ innego.
- Kamila? - zdziwi│ siΩ Marcin. - Odnios│em wra┐enie, ┐e jest niezwykle ch│odna. A je╢li chodzi o gadanie, to Rafa│ ledwo za ni▒ nad▒┐a.
- Ciszej - szepn▒│ Leszek. - Ona udaje. Przecie┐ nie rzuci siΩ na niego. To on musi przej▒µ inicjatywΩ. Rafa│ niefachowo siΩ do tego zabiera. KobietΩ trzeba zdobyµ, a nie zagadaµ. Rafa│ z Kamila nic nie zdzia│a.. Dobrze o tym wiesz. Zasuwajcie do pokoju, bo potem mog▒ byµ kolejki.
Marcin wzruszy│ ramionami. Mia│ w│a╢nie odpowiedzieµ, ┐e dzisiaj nic z tego, ale do pokoju wesz│a Beata i dos│ownie porwa│a Leszka, kt≤ry zd▒┐y│ tylko symbolicznie wskazaµ palcem na sufit. Marcin wr≤ci│ do Moniki, kt≤ra zainteresowa│a siΩ jak▒╢ p│yt▒ ze starymi przebojami.
- W│▒czysz teraz to? - spyta│a podaj▒c mu pude│ko.
Marcin szybko przejrza│ spis utwor≤w.
- Czemu nie - w│o┐y│ p│ytΩ do czytnika i zaprogramowa│ listΩ utwor≤w.
Z g│o╢nik≤w pop│ynΩ│y d╝wiΩki wolnej, romantycznej piosenki. Monika poci▒gnΩ│a Marcina na korytarz, gdzie ko│ysa│o siΩ ju┐ kilka par. Inni zajΩci byli mniej lub bardziej namiΩtnym ca│owaniem. Jeden go╢µ ta±czy│ ze szklank▒ piwa. By│o ciemno, miga│y tylko kolorofony. Jedynie w pokojach ╢wieci│y siΩ ╢wiat│a, ale to wystarczy│o, ┐eby mo┐na by│o przej╢µ korytarzem nie wpadaj▒c na ta±cz▒cych.

Monika objΩ│a Marcina za szyjΩ i mocno do niego przywar│a. Zrobi│o mu siΩ gor▒co, kiedy kilka razy otar│a siΩ o jego uda. Niewa┐ne czy specjalnie, czy przypadkiem, efekt by│ ten sam. Co╢ siΩ poruszy│o i Monika nie mog│a tego nie poczuµ. Najgorsze, ┐e nie m≤g│ powstrzymaµ dr┐enia n≤g. Trz▒s│ siΩ jak w febrze z ka┐dym krokiem i ten taniec by│ dla niego wiΩksz▒ mΩk▒, ni┐ przyjemno╢ci▒. Kiedy sko±czy siΩ ten utw≤r?!

- Co╢ siΩ sta│o? - Monika spyta│a niewinnie widz▒c, jak siΩ Marcin mΩczy.
- Nnnie... Jestem tylko trochΩ... To znaczy... P≤jdziemy siΩ czego╢ napiµ?
- Nie chcesz ju┐ ta±czyµ?
- Nie... To znaczy tak, ale... wiesz, dawno nie ta±czy│em i nie jestem przyzwyczajony. 

Monika unios│a zdziwiona brew. Takie t│umaczenie niezbyt do niej dociera│o. Ale mo┐e co╢ przeoczy│a. Faktem jednak by│o, ┐e facet nie wygl▒da│ najlepiej.

Wr≤cili do pokoju i Marcin z ulg▒ siΩgn▒│ po szklankΩ z piwem. Z trudem opanowa│ dr┐enie r▒k. Mia│ nadziejΩ, ┐e Monika tego nie zauwa┐y│a. Nie spodziewa│ siΩ po sobie takiej reakcji. Niby nic siΩ nie sta│o, a serce wali│o mu jak oszala│e. Usiad│ na │≤┐ku bior▒c do rΩki p│ytΩ, ┐eby siΩ czym╢ zaj▒µ.

Monika tym czasem zastanawia│a siΩ, jak mu to powiedzieµ. Nie chcia│a, ┐eby sobie co╢ o niej pomy╢la│. Ale z drugiej strony on sam siΩ nie domy╢li. ZamknΩ│a oczy i odetchnΩ│a g│Ωboko.

- A mo┐e p≤jdziemy "odpocz▒µ" do pokoju Krzysztofa? - spyta│a.
Marcinowi szczΩka opad│a tak nisko, a┐ poczu│, ┐e co╢ w niej zgrzytnΩ│o. Pude│ko wypad│o mu z rΩki.
- Sk▒d wiesz o pokoju Krzy╢ka? - Wyj▒ka│ po d│u┐szej chwili, kiedy uda│o mu siΩ zapanowaµ na fizjonomi▒.
- Leszek mi m≤wi│, zanim poszed│ tam z Beat▒. Nie by│o ciΩ przy tym, bo poszed│e╢ wtedy po piwo. Leszek ju┐ wr≤ci│, wiΩc mo┐e pok≤j jest wolny. Porozmawialiby╢my w spokoju, bo tu jest za g│o╢no.

Od redakcji: Jeste╢cie ciekawi, jak to siΩ sko±czy? Czy Marcin prze╢pi siΩ z Monik▒? Czy Karolina z BB nie k│amie, m≤wi▒c "z moj▒ urod▒ i rozumem mogΩ daleko zaj╢µ"? Na te i inne pytanie odpowiemy za miesi▒c.

a n d y      

NastΩpna strona

 
 063 | Wirtualny Komputer - Wakacje'01

poprzednia kartka - spis tre╢ci - nastΩpna kartka