Magazyn Ready
Nr 6-7 - czerwiec-lipiec
www.ready.gery.pl

 

Magazyn Ready
Poprzednia strona

Spis Tre╢ci

NastΩpna strona

PAMI╩TNIK MAULA

ªroda
Dzi╢ Sidi powiedzia│ mi, ┐e mo┐emy siΩ zem╢ciµ na Jedi. Bardzo siΩ ucieszy│em. Gdyby nie to, ┐e s│u┐Ω Ciemnej Stronie, ╢wiat by dla mnie poja╢nia│. A tak, to pociemnia│. Ciekawe, na kim bΩdziemy siΩ m╢ciµ, jak ju┐ zem╢cimy siΩ na Jedi?

Czwartek
Kupi│em sobie nowe czarne wdzianko. LecΩ na pustyniΩ, wiΩc musia│o byµ przewiewne. Krawiec marudzi│ co╢ apropo ceny, niestety po ujrzeniu przed oczami mego miecza, spu╢ci│ z tonu. I z ceny. Kupi│em te┐ fajowskie kwadratowe buty. Niestety policja odholowa│a m≤j Sith-mobil, bo ╝le zaparkowa│em. Sidious jednak powiedzia│, ┐e od jutra "He makes this legal".

Pi▒tek
Mam znale╝µ na pustyni jak▒╢ AmidalΩ. W╢ciekli siΩ wszyscy czy jak? W dodatku przyszed│ mandat za parkowanie: 200 dattarii i 5 punkt≤w karnych. A mam ju┐ uzbieranych 17. Zaraz zabior▒ mi prawo jazdy na hiperprzestrze±... Pytam siΩ, jak mam byµ Sithem bez Sith Infiltratora? Z mieczem problem. Dorobi│em drugie ostrze, ale nie dzia│a... Chyba bateria. Trudno, bΩdΩ walczy│ jednym.

Sobota
Poszed│em do urzΩdu komunikacyjnego. Po kr≤tkiej dyskusji z droidem zako±czonej jego spotkaniem ze ╢cian▒ w budynku naprzeciwko, uda│o mi siΩ wyczy╢ciµ sobie konto, Masterowi i paru kumplom. Za to na╢mieci│em w danych Jedi... Ha ha ha... Jutro ten stary pokrΩcony kurdupel Yodyna, bΩdzie zapierdziela│ na piechotΩ.... I dobrze tak karaczanowi. Poszed│em na lotnisko. Zapakowa│em do Infiltratora mena┐kΩ, smalec, parΩ piwek, kie│baski i lecΩ na t▒ Tatooine. Wed│ug mapy zabierze mi to ze dwa - trzy dni. Sidious nie wie, ale zwΩdzi│em mu parΩ flaszek. Mo┐e bym wzi▒│ jakie╢ panienki... hmmm.... IdΩ spaµ... Jutro d│ugi lot przede mn▒. Ps. Zam≤wi│em baterie do miecza, bΩd▒ za tydzie±. Cholerny intershop...

Poniedzia│ek
Wczoraj nic nie napisa│em, bo by│em zajΩty. Do╢µ, ┐e piwa i flaszek od Sidiousa ju┐ nie mam. Co prawda, chcia│em sobie zrobiµ grilla na Tatooine, ale co tam... Wiem, czego zapomnia│em - aspiryny. Ale, poradzi│em sobie. W lod≤wce by│a woda z kiszonych og≤rk≤w. Ufff... W sumie, lecΩ dalej. Daleko na t▒ Tatooine... O! W│a╢nie min▒│em jakich╢ │osi w YT-1300! Jak da│em po klaksonie, to wypadli z hiperprzestrzeni! S▒ chwile, kiedy bosko jest byµ Sithem... Opracowuje plan dzia│ania. TrochΩ przeszkadza mi to dziwne pulsowanie w g│owie, ale wiem jak zacz▒µ. Najpierw za│atwiΩ Jedi. To nie powinno byµ trudne.. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz... Sidious zapomnia│ powiedzieµ mi, co mam zrobiµ z t▒ Amidal▒, jak ja znajdΩ... Zabraµ na Coruscant? Zdaje siΩ, ┐e ona tam leci. To, po co ja lecΩ tam, sk▒d ona odlatuje, skoro ona leci tam, sk▒d ja odlecia│em?

Wtorek
Przylecia│em na Tatooine. Chcia│em siΩ popisaµ przed miejscowymi moim skuterem i skoczy│em z klifu. Repulsor nie zadzia│a│, niech szlag trafi Murphy'ego. Przyda│aby siΩ ta aspiryna.... chcia│em wbiµ klina, wiΩc wybra│em siΩ do knajpy. Na pocz▒tku by│o nie╝le, ale p≤╝niej jaka╢ banda robot≤w zaczΩ│a nieziemsko ha│asowaµ... Ju┐ chcia│em je rozwaliµ, ale przypomnia│em sobie, ┐e Sidious kaza│ za│atwiaµ sprawΩ po cichu..... wzi▒│em wiΩc w│a╢ciciela na bok i powiedzia│em, ┐e jak jeszcze raz wpu╢ci tu roboty, to w│asnorΩcznie ukszta│tujΩ mu nowa osobowo╢µ. Poskutkowa│o. Noc w plecy... zwiadowcy, kt≤rych wys│a│em, to kupa szmelcu ... raportowa│y jak▒╢ AmidalΩ, co 15 minut... popularne imiΩ czy co? Nad ranem mia│em do╢µ. Poszed│em sam szukaµ. To by│ b│▒d. Nie wzi▒│em dezodorantu, a w czarnym na pustyni cz│owiek siΩ szybko poci. W ko±cu kt≤ry╢ z tych debilnych zwiadowc≤w siΩ na co╢ przyda│. Namierzy│ tego wysokiego Jedi, Kwak-Gonk Dzinksa, czy jak mu tam dali... ale przynajmniej oni mieli lekkie ubrania... czasem mam wra┐enie, ze Sidiousa bawi nie m≤wienie mi takich rzeczy, jak ta o pogodzie. Namierzy│em tego Kwaka i polecia│em za nim. co prawda on jecha│ na jakim╢ zwierzaku, a ja na skuterze, ale ukrywa│em siΩ w do╢µ sporej odleg│o╢ci. Sidious zawsze m≤wi│, ┐e dramatyczne wej╢cia robi▒ lepsze wra┐enie. No wiΩc wypad│em na nich w ostatniej chwili. Uciek│! Nie wierzΩ, ale kurka, uciek│! To niesportowe zachowanie! Poskar┐Ω siΩ komisji sΩdziowskiej.... ale mo┐e to i lepiej, ┐e uciekli? I tak nie wiedzia│em co zrobiµ z t▒ ca│▒ Amidal▒....

ªroda
Postanowi│em zostaµ na Tatooine jaki╢ czas. Tamci polecieli, jak polecΩ za nimi, to Sidious bΩdzie mnie mΩczy│, ┐eby ich │apaµ... A tu, proszΩ bardzo, s▒ ca│kiem niez│e laski... Ni┐ej, malutka... I piwo tanie. Browar siΩ nazywa "Oddech Banthy" i podobnie smakuje, ale co tam... Wa┐ne, ┐e wali w beret. Poczekam tu jakie╢ dwa dni i zrobiΩ sobie wakacje. Napatoczy│ siΩ mi jaki╢ ma│y niebieski ze skrzyde│kami. Usi│owa│em go nam≤wiµ, ┐eby postawi│ mi drinka (ten "Oddech Banthy" jednak za dobrze nie wchodzi), ale siΩ wypar│. To postanowi│em poµwiczyµ na nim u┐ywanie Mocy, ale powiedzia│, ┐e jest Toydera... Toydori... Taydiro... ma│ym niebieskim ze skrzyde│kami i sztuczki na niego nie dzia│aj▒. No, to pokaza│em mu sztuczkΩ z bezprzewodowym transportem Mos Espa - Mos Eisley. Sztuczka jest prosta, tylko trzeba porz▒dnie przykopaµ na pocz▒tku... My╢lΩ, ┐e za jakie╢ p≤│tora dnia wr≤ci... Chyba to samo zrobiΩ krawcowi. To wdzianko jest, i owszem, przewiewne, ale ciep│e, jak cholera. W dodatku czarne, ju┐ pisa│em. Do po│udnia pierwszego s│o±ca da siΩ wytrzymaµ, ale jak wschodzi drugie... w dodatku nie maj▒ tu drogerii. Chyba zerwΩ siΩ wcze╢niej, za gor▒co...

Czwartek
Dzisiejszy dzie± zacz▒│ siΩ leniwie. Najpierw znudzony obejrza│em relacjΩ z otwarcia jakich╢ wy╢cig≤w podracuch≤w. Chor▒giewki, przem≤wienia, reklamy... Nuda... poszed│em na godzinny spacer i nagle co╢ poczu│em. Nag│e parcie na zwieracz u╢wiadomi│o mi, ┐e banthburger, kt≤rego wczoraj zjad│em jednak by│ nie╢wie┐y. Mog│em u┐yµ Detoxify Poison, ale jako╢ nie chcia│em marnowaµ Mocy. Do╢µ ledwie dobieg│em do muszli i zacz▒│em przegl▒daµ nowy numer Szprych Sitha. Nagle co╢ mnie uderzy│o... Spad│em ze sracza i waln▒│em o glebΩ... Kto╢ tu u┐ywa│ Mocy, z│apa│em za miecz i wybieg│em na zewn▒trz. Nikogo. Podci▒gn▒│em spodnie i ruszy│em przed siebie. No tak... znowu mandat za wycieraczk▒. W ramach oporu ╢ci▒│em przedni▒ szybΩ razem z wycieraczkami. Od razu poczu│em siΩ lepiej. Nagle podlecia│ jaki╢ droid i zacz▒│ co╢ nadawaµ. Uda│em ze wiem o co mu chodzi i wsiad│em na motor. Benzyna by│a wiΩc ruszy│em.

Pi▒tek
Mia│em ma│e k│opoty, bo benzyna co prawda by│a, ale r≤wnie┐ znalaz│o siΩ miejsce na przeciek, chyba za szeroko ci▒│em mieczem. Straci│em wiΩc kontrolΩ nad pojazdem i wpad│em do jakiej╢ dziury, przejecha│em przez dziwny ╢wiec▒cy tunel, przed wjazdem pisa│o, ┐e to anomalia termo... tempo... jaka╢ tam, niewa┐ne, bo wyjecha│em z drugiej strony i wszystko by│o OK. Ma szczΩ╢cie uda│o mi siΩ wcisn▒µ ten motor jakiemu╢ staruszkowi na pustyni, wariat jaki╢, ca│y czas rycza│ i m≤wi│, ┐e na kogo╢ czeka. Spotka│em te┐ paru ludzi w bia│ych pancerzach, kt≤rzy szukali plan≤w jakiego╢ KsiΩ┐yca ªmierci, Gwiezdnych ªmieci... czy czego╢ takiego, kt≤re mia│y dwa roboty. Potem jeszcze wpad│ na mnie ma│y, je┐d┐▒cy kosz na ╢mieci (mo┐e to go szukali, ale niewa┐ne), tak go pogoni│em, ┐e siΩ kurzy│o. Powiedzia│em jeszcze jakim╢ ╢miesznym kurduplom, gdzie pojecha│. W ko±cu uda│o mi siΩ dojechaµ do Mos Eisley i wszed│em do jakiej╢ "Kantyny". Kiedy zam≤wi│em "Oddech Banthy" wszyscy siΩ na mnie jako╢ dziwnie gapili, ciekawe czemu? Po kilku(dziesiΩciu) kuflach zaczΩ│a mnie boleµ g│owa, wiΩc kaza│em barmanowi uciszyµ tych dziwnych, wielkog│owych grajk≤w, jaki╢ idiota z rogami siΩ sprzeciwia│, m≤wi│ co╢ o tym, ┐e to dobry zesp≤│, w ko±cu zacz▒│ mnie straszyµ swoimi dwoma rzΩdami zΩb≤w, jak pokaza│em mu moje to polecia│ do k▒ta i zacz▒│ wymiotowaµ. W ko±cu uda│o mi siΩ za│atwiµ pilot≤w, jaki╢ facet z Korelii i du┐a maskota. M≤wili co╢, ┐e nie mog▒, bo w scenariuszu pisze, ┐e za dwa dni maj▒ tu byµ, chyba im przygrza│o. Powiedzia│em, ┐e jestem w z│ym humorze i opisa│em moje z│e uczynki z ostatniego tygodnia, ┐eby ich nastraszyµ, kiedy powiedzia│em, ┐e wywali│em YT-1300 z hiperprzestrzeni to zaczΩli siΩ mn▒ interesowaµ, wymienili strasznie du┐▒ cenΩ, ale nie mia│em wyj╢cia.

Niedziela
Wr≤ci│em na Coruscant. Poszed│em do Sidiego, ale kiedy tylko zacz▒│em m≤wiµ kaza│ mi i╢µ umyµ uzΩbienie, to chyba przez "Oddech Banthy". Wyszorowa│em paszczΩ i wzi▒│em prysznic, czarne wdzianko by│o przepocone, wiΩc wzi▒│em bia│e. Sidiemu to siΩ nie spodoba│o. Zapyta│ jak sprawy. Powiedzia│em, ┐e uciekli. Wkurzy│ siΩ. Mia│ taka minΩ, ┐e zdecydowa│em powiedzieµ mu, ┐e Sith Spider gdzie╢ siΩ zapodzia│, kiedy zeskoczy│em pewnie pojecha│ dalej i rozbi│ siΩ o ska│y. Sidi naprawdΩ siΩ wkurzy│. Zapyta│, czemu tak d│ugo mnie nie by│o i dlaczego nie zosta│ poinformowany, ┐e Sith Infitrator przylecia│. Wyda│o siΩ, musia│em powiedzieµ, ┐e kiedy walczy│em z Jedi kto╢ mi go zar▒ba│, oczywi╢cie wtedy siΩ zabawia│em, ale nie musi tego wiedzieµ. Przylecia│em frachtowcem - YT-1300, w tej chwili mnie ol╢ni│o i u╢wiadomi│em sobie, ┐e to ci, kt≤rych wywali│em z nad╢wietlnej, wiΩc pewnie dlatego musia│em wydaµ wszystkie oszczΩdno╢ci. Sidi powiedzia│, ┐e potr▒ci mi z kieszonkowego i wyszed│. Po chwili wr≤ci│ i powiedzia│, ┐e przysz│a paczka z bateriami do miecza, ale j▒ odes│a│, bo jeszcze setki s▒ w magazynie. Powiedzia│em, ┐e jakie╢ 3 miechy temu zostawi│em kluczyk w lombardzie, ┐eby mieµ na panienki. Tym razem powiedzia│, ┐e mam lecieµ na Naboo i je╢li tym razem mi siΩ nie uda to mnie zabije. Odpowiedzia│em, ┐e to nie bΩdzie konieczne. Wyszed│ bez komentarza. Chyba powinienem mu powiedzieµ o tym, ┐e zabra│em mu piwko, i ┐e musi zatrudniµ nowego krawca. Mo┐e p≤╝niej. Teraz idΩ wybraµ pieni▒dze z drugiego konta i gdzie╢ zabalowaµ.

Poniedzia│ek
PrzygotowujΩ siΩ do wyjazdu na Naboo. Podobno jest tam du┐o wody. Wzi▒│em wΩdkΩ, akwalung i kuszΩ do podwodnych polowa±. Powinienem znale╝µ trochΩ czasu na ryby, byle nie by│y za du┐e. Acha, no i Sidious kaza│ mi nosiµ czarne ciuchy. Powiedzia│, ┐e Ciemna Strona nie lubi jasnych kolor≤w. Kurde. Ubra│by siΩ cz│owiek w co╢ fajnego (jakie╢ ┐ar≤wy na disco, laski na to lec▒), a tu nic. Ech... PrzemycΩ co╢. Ogl▒da│em wiadomo╢ci. Okaza│o siΩ, ┐e mia│em fuksa i odlecia│em z Tatooine dos│ownie w ostatniej chwili. Tamtejsi farmerzy urz▒dzili blokadΩ tunelu hiperprzestrzennego. Has│a maj▒, niczego sobie: "»▒damy dop│at do produkcji piasku na Tatooine" i "Uwolniµ Sarlacca" - to chyba jaki╢ ich lider, pewnie aresztowany za burdy. Otworzy│em magazyn i wzi▒│em baterie do miecza. Litowo - jonowe. To jest technika! Oba ostrza chodz▒ jak nowe! Ciekawe, co powie Sidious - magazyn otworzy│em blasterem...

ªroda
Juhuuu!!! Bombastycznie jest na tej Naboo! By│em dzi╢ z Neimoidianami na rybach. Z│owi│em dwie - jedn▒ wielko╢ci domu, a drug▒ - lotniskowca. SiΩ toto nazywa Colo. Szarpa│a siΩ trochΩ, ale wyci▒gn▒│em... Rune Haako, ten debil, nie m≤g│ znale╝µ podbieraka, to unios│em j▒ Moc▒. Ale siΩ zdziwi│a... Podobno dzi╢ przylecia│a Amidala razem z Jedi. BΩdzie impreza! Sprawdzi│em miecz i wdzianko, ┐eby gro╝nie wygl▒daµ. Ju┐ sobie obmy╢li│em, jak wejdΩ. Otworz▒ siΩ takie wielkie drzwi, i ja za nimi bΩdΩ sta│. ZrzucΩ kaptur i p o w o l i w│▒czΩ miecz. Powinno wywrzeµ dobre wra┐enie, co?

Czwartek
Jest Jest Jest! Przyszli Jedi!!! Nareszcie!! BΩdzie jaka╢ naparzanina!! Ale znowu niesportowi. Rzucili siΩ na mnie we dw≤ch. My╢lΩ, ╝le bΩdzie.... Ale nic to, szko│a moich stryjk≤w bardzo siΩ przyda│a. Jednak ci miastowi to leszcze. Raz go d╝gn▒│em, a on ju┐ le┐y i umiera ten Kwak... a mia│o byµ tak fajnie. Potem wpad│ ten m│ody, znaczy jego parawanik i nu┐e na mnie. Zdziwi│em siΩ. Sidi m≤wi│, ┐e jak za│atwiΩ Kwaka to ten drugi bΩdzie, zdemater... zdemonto....zdemora.... znaczy siΩ odjedzie mu ochota do walki. A tu nic... No co, zaskoczy│ mnie, bo scenarzysta odwr≤ci│ sprytnym manewrem moj▒ uwagΩ. Ale dobrze, ┐e mnie zabi│, bo Sidi to by mi dopiero dowali│ za to, ┐e siΩ da│em zabiµ. A tak, mam spok≤j i w ko±cu mogΩ i╢µ na panienki, tylko najpierw zakoszΩ Sidiemu Infiltratora, ┐eby nie mia│ cloaking device, a ja zbije na tym maj▒tek w 2 drugim tomie Zahna.

Autorzy:
Darth Caine
Przemo
Dark Lord of the Sith Freejack
Hiram Drayson

 

__________________ REKLAMA __________________

System wymiany baner≤w NetBAN


Poprzednia strona   | 87 |  NastΩpna strona
Spis Tre╢ci


Copyright (C) 2001 by Ready. Wszelkie prawa zastrze┐one.