INNE POCZTâ•™WKI
WYPRAWA MORZE  KORTEZA  ( 36 )   Yvonne Szymanski
WCZORAJ    4 lipca 97 (piatek)    JUTRO

Wyplynelismy raniutko. Slonce zastalo nas juz na wodzie. Wiatru prawie wcale nie bylo, ale swells miedzy Punta San Francisquito a wyspa San Lorenzo ogromny, ponad 6 stop. Cale szczescie ze dosc dlugie fale wiec plynie sie po nich jak kolejka w wesolym miasteczku. Co chwile wiec nie widzielismy widnokregu zapadajac sie w wode. Nieprzyjemne uczucie. Ma sie wrazenie, ze lodz idzie na dno, a fale zalewaja. Piotr musial bardzo uwazac, aby w ktoras nie zanurkowac. Udalo nam sie doplynac do naszego celu - Bahia de Los Angeles. Stanelismy w spokojnej zatoczce, ktora juz odwiedzilismy plynac na poludnie. Woda gladka jak tafla, az dziw bierze, ze na otwartej wodzie fale sa tak duze. Po dzisiejszym dniu mily odpoczynek. Towarzysza nam jedynie mewy, pelikany i dwa delfiny. Pelny relaks. Suszylismy zmoczone spiwory. W nocy wiatr zupelnie ustal, ale pojawila sie mgla. Spimy wiec znowu w wilgotnych spiworach.
JUTRO