INNE POCZTâ•™WKI
WYPRAWA MORZE  KORTEZA  ( 33 )   Yvonne Szymanski
WCZORAJ    1 lipca 97 (wtorek)    JUTRO
Rankiem wyruszylismy w dalsza podroz. Tuz po starcie nagle silnik dostal drgawek. Serce stanelo mi w gardle. Czyzby to nowe klopoty i musimy wracac do Loreto? Nawet nie chcialam o tym myslec Na szczescie po przeczyszczeniu filtra i swiec zaczal pracowac normalnie. Odetchnelam. Na lunch stanelismy w malowniczej zatoczce San Juanico. Stercza tu z wody biale jak snieg pionowe skaly, a na jednej z nich zeglarze skladaja swoje podpisy. Na ktorej jednak nie wiedzielismy. Nie moglismy wiec wyskrobac naszych imion. Moze innym razem to zrobimy. Poza nami bylo tu kilka zaglowek i ku naszej radosci znowu spotkalismy Joe, Krisa i Shanon. Nurkowali przy skalach i tez ucieszyli sie, ze nas widza, bo slyszeli przez radio, ze mamy jakies klopoty z silnikiem. Musielismy wiec im opowiadac o naszych tarapatach. Po rozstaniu na pelnych obrotach doplynelismy do wyspy San Marcos, 13 mil na poludnie od Santa Rosalia. Po drodze minelismy Zatoke Poczecia. Wolalismy przez radio Davea. Nie odpowiedzial, byc moze pojechal jednak do Stanow. Na wyspie San Marcos znajduje sie stale jeszcze czynna kopalnia gipsu. Na zachodnim jej krancu jest cala osada, w ktorej mieszkancy pobudowali sobie domy z gipsu. Stoi tam urocza kapliczka z tegoz to materialu. Mieszka tam az dwoch lekarzy. Mysle ze lecza pylice. Wschodnia czesc wyspy jest skalista i pieknie kolorowa. Znalezlismy tu odpowiednia zatoczke i zostalismy na noc. Z zatoczki otwiera sie kanion w glab ladu. Piotr poszedl go zbadac. Jest bogaty w pustynna flore i spektakularnie wyrzezbiony w kolorowych skalach. W nocy dopadla mnie zemsta Montezumy. Wszystko bolalo. Cala noc sie meczylam. I tak dobrze, ze stalo sie to dopiero teraz.
JUTRO