INNE POCZTâ•™WKI
WYPRAWA MORZE  KORTEZA  ( 3 )  Yvonne Szymanski
WCZORAJ    1 czerwca 97 (niedziela)    JUTRO
Obudzilismy sie o swicie na kamieniach. Odplyw byl wiekszy niz przewidywalismy. Na szczescie byly to oble kamienie wielkosci glowy. Lodz wiec nie ucierpiala specjalnie. Nie bylo tez fal wiec ja nie tarlo. Musielismy czekac na przyplyw az podniesie lodz. W tym czasie Piotr umowil sie przez radio na kanale 78 z Danielem Fernandezem. On prowadzi teraz przydrozny sklepik przy koncu pasa startowego. Miedzy innymi dowozi benzyne w beczkach.. Liczy $2 za galon. Tankowalismy ja na piaszczystej plazy. Poszlo sprawnie. Pozegnalismy sie z Knollami i w dalsza droge. Powierzchnia wody byla juz nieco pofaldowana, az w pewnym momencie trafilismy na cztero stopowe fale. Nie dalo sie dalej plynac bez moczenia kanap. Zaczelismy szukac schronienia. Akurat na tym odcinku nie ma wiekszych zacisznych zatok. Przybrzezne gory mienia sie w zachodzacym sloncu czerwienia i zolcia. Tu udalo nam sie wypatrzec osloniete miejsce miedzy skalnymi wystepami, na wysokosci polnocnej czesc Isla Angel de la Guardia. Zatoczke (29:28',61N i 113:52',78W) tworza wyplukane przez wode warstwy miekkiego piaskowca a jej oslone, twardsze pionowe skaly. Dobre miejsce do nurkowania z rurka. Podwodnymi tunelami mozna sie dostac do sasiednich zakoli.. Okazalo sie, ze i rybacy uzywaja tego schronienia. Na ladzie znalezlismy pozbierane drewno, stalowy ruszt, puszki po fasoli i slady ogniska. Skorzystalismy wiec z tej okazji i na kolacje zjedlismy kielbaski z rozna. Poniewaz mielismy juz doswiadczenie z poprzedniej nocy postanowilismy postawic lodz na dlugiej cumie i na wiekszej glebokosci. Mimo to jednak silny wiatr co rusz spychal lodz niebezpiecznie blisko skal. Cala wiec noc przespalismy jak zajace na miedzy, pilnujac czy nie wpadamy na ktorys z bambulcow.
JUTRO