KONSTRUKCJE
INNE TEKSTY
KALENDARIUM
GALERIA
KS. GOªCI
LINKI
O AUTORACH
Gú╙WNA

W Alpach
linia

W 1947 roku odby│y siΩ w Samedan, w Aplach szwajcarskich, miΩdzynarodowe zawody szybowcowe, w kt≤rych udzia│ wziΩli tak┐e dwaj polscy szybownicy - Borys Puzej i Adam Zientek. Zientek startowa│ na nowym polskim szybowcu "SΩp". Zamieszczony tu opis pochodzi z ksi▒┐ki Zientka i opisuje jego zwyciΩski lot:

Na zako±czenie zawod≤w organizatorzy urz▒dzili pokazy po│▒czone z wy╢cigiem szybowc≤w w kr≤tkim locie docelowo-powrotnym. Trybun▒ dla publiczno╢ci by│ - jak zwykle - hotel na Muottas Muraigl. Widok by│ tu niezwyk│y: 20 szybowc≤w przez godzinΩ kr▒┐y│o w pobli┐u szczytu na wysoko╢ci nie wiΩkszej ni┐ 100-200 metr≤w, oczekuj▒c sygna│u do rozpoczΩcia wy╢cigu. Wy┐ej nie udawa│o siΩ wzbiµ. W og≤le warunki by│y s│abe i - szczΩ╢ciem dla publiczno╢ci - jedyny, sta│y komin termiczny utrzymywa│ siΩ w│a╢nie w rejonie szczytu.
Z kabiny "SΩpa" zgΩszczenie szybowc≤w przypomina│o r≤j olbrzymich pszcz≤│ przecinaj▒cych przestrze± we wszystkich kierunkach. Trzeba by│o du┐ego skupienia uwagi i wysokiej prezycji pilota┐u, by unikn▒µ zderzenia i utrzymaµ siΩ w obszarze no╢nym. W dodatku o ╢ci╢le okre╢lonym czasie trzeba by│o znale╝µ siΩ koniecznie na maksymalnej wysoko╢ci nad szczytem, by wzi▒µ udzia│ w zbiorowym starcie do wy╢cigu. Chwile oczekiwania w gΩstwinie szybowc≤w d│u┐y│y siΩ w niesko±czono╢µ...
Kiedy wreszcie przed tarasem wy│o┐ono liniΩ ┐≤│tych p│≤cien, 7 maszyn rzuci│o siΩ na ni▒ sko╢nym lotem z g≤ry. "SΩp" by│ pierwszy, dotkn▒│ prawie ziemi i z rykiem hamulc≤w wyprysn▒│ w g≤rΩ w │agodnym zakrΩcie. Zbocze opad│o ods│aniaj▒c g│ΩbiΩ doliny z lotniszkiem. Wysoko po tamtej stronie mie╢ci│ siΩ punkt zwrotny, kt≤ry nale┐a│o osi▒gn▒µ. Na niebie nie by│o ani jednej chmury k│Ωbiastej, kt≤ra by ╢wiadczy│a o mo┐liwo╢ci wykrΩcenia niezbΩdnej wysoko╢ci. W miarΩ opadania upragniony szczyt wydawa│ siΩ coraz wy┐szy, niedostΩpny...
Tamte szybowce pozosta│y zapewne z ty│u. Pomy╢la│em, ┐e ich piloci patrz▒ teraz na "SΩpa" i oczekuj▒ mojej decyzji. Co robiµ? Zrezygnowaµ z wy╢cigu i wyl▒dowaµ? A mo┐e zawr≤ciµ i spr≤bowaµ jeszcze raz po wykrΩceniu wysoko╢ci nad Muottas, ze strat▒ czasu?
Zbocze by│o ju┐ blisko. Spojrza│em w bok i w odleg│o╢ci dobrych trzech kilometr≤w zobaczy│em wielk▒ plamΩ s│o±ca na dnie g│Ωbokiego jaru. WszΩdzie naoko│o z│owr≤┐bny cie± chmur warstwowych.
Z ciΩ┐kim sercem zdecydowa│em siΩ skierowaµ tam szybowiec, by│a to bowiem szansa i... pu│apka zarazem! Gdyby i tam r≤wnie┐ nic nie wyd╝wignΩ│o w g≤re d│ugich skrzyde│ "SΩpa", trzeba by│oby chyba l▒dowaµ na skalistym piargu...
Kiedy lotnisko znik│o za skalnym za│omem, pot wyst▒pi│ mi na czo│o. Nie by│o powrotu. Najbli┐sze minuty mia│y roztrzygn▒µ o moich losach. RΩka z ca│ej si│y zacisnΩ│a siΩ na dr▒┐ku sterowym, jak gdyby wysi│ek jej m≤g│ co╢ pom≤c...
Nagle po skrzyd│ach przebieg│ upragniony dreszcz, kt≤ry odczuµ i zrozumieµ potrafi tylko szybownik. Energiczny ruch dr▒┐ka i peda│≤w zmieni│ prosty tor lotu w spiralny kr▒g. Wskaz≤wka wariometru przesz│a z opadania przez zero, na µwierµ, po│, wreszcie ca│y metr na sekundΩ wznoszenia.
Odetchn▒│em z ulg▒. Wraz z rosn▒c▒ wysoko╢ci▒ zwiΩksza│o siΩ pole widzenia, po chwili spoza krawΩdzi zbocza wy│oni│a siΩ plama lotniska. Kto╢ tam w│a╢nie l▒dowa│. "Zrezygnowa│ albo wyko±czy│ siΩ - pomy╢la│em nie bez zadowolenia. - Lecz gdzie pozosta│a reszta, a zw│aszcza najpowa┐niejszy konkurent, Maurer?".
Jakby w odpowiedzi zgrabna sylwetka ma│ego "Mosweya" Zjawi│a siΩ w polu widzenia. I on przeszed│ ciΩ┐ki kryzys, lecz widz▒c kr▒┐▒cego "SΩpa" pod▒┐y│ za nim bez wachania, by siΩ ratowaµ w moim kominie. Przez kilka minut kr▒┐yli╢my razem.
Mia│em przewagΩ wysoko╢ci i pierwszy zobaczy│em z g≤ry ┐≤│ty znak. Kr▒┐y│em jeszcze chwilΩ, a potem cisn▒│em "SΩpa" z du┐▒ szybko╢ci▒ na punkt. Tu - zupe│nie nieoczekiwanie - zasta│em wznoszenie ca│e 3m/sek! Od biedy mia│em ju┐ zapewniony powr≤t na Muottas, lecz mo┐liwo╢µ zwiΩkszenia wysoko╢ci zwalnia│a mnie od ryzyka i pozwala│a zwiΩkszyµ prΩdko╢µ dolotu. Postanowi│em wykonaµ parΩ okr▒┐e±.
Ze wzrastaj▒cej r≤┐nicy wysoko╢ci zobaczy│em, jak bia│y "Moswey" dobieg│ do punktu nisko nad szczytem, zatoczy│ wymagane ko│o i pogna│ z powrotem do kierunku celu, wyprzedzaj▒c mnie o dobry kilometr.
Ruszy│em w po╢cig, prowadz▒c "SΩpa" pod takim k▒tem, by osi▒gn▒µ cel na wysoko╢ci szczytu i bez ┐adnych ju┐ zmian prΩdko╢ci.
- Zobaczymy teraz, kto lepszy na prostej, "SΩp" czy "Moswey"! - szepn▒│em przez zaci╢niΩte zΩby.
Tamten zwolna r≤s│ w oczach, wygl▒da│o to, jakby cofa│ siΩ w moj▒ stronΩ. W miarΩ zbli┐ania siΩ do celu wyra╝nie "wsiada│em" mu na grzbiet z oczywist▒ przewag▒ wysoko╢ci. Przez prze╝roczyst▒ kabinΩ zobaczy│em z g≤ry charakterystyczn▒ │ysinkΩ pilota spalon▒ w s│o±cu na br▒z. By│ lekko pochylony w prz≤d i - jak ja - wpatrzony prosto przed siebie. Czy wyczuwa│ moj▒ blisko╢µ?
Gdy szybowiec i pilot zniknli pod pod│og▒ mojej kabiny, mia│em przed sob▒ ju┐ tylko szczyt Muottas odleg│y jeszcze o jakie╢ 2 kilometry. »≤│ta linia przyci▒ga│a wzrok i ros│a w oczach. Na ostatnim odcinku zwiΩkszy│em prΩdko╢µ do 200 km/h i jak burza przelecia│em obok balustrady, za kt≤r▒ toczy│ siΩ kolorowy ludzki t│um. Za ta╢m▒ rykn▒│em na hamulcach, │ukiem wyprowadzi│em maszynΩ nad s│upy kolejki. Wy╢cig by│ dla mnie uko±czony!

ADAM ZIENTEK
"Wielka przygoda"

© 1998-2000 Puchalski & Grzybowski. Wszystkie strony i materia│y na nich zawarte nie
mog▒ byµ powielane bez zgody autor≤w. Wszystkie ilustracje wykorzystano wy│▒cznie w
celach informacyjnych. Wszelkie prawa autorskie pozostaj▒ u ich w│a╢cicieli.