[ja.chlip] [księga.gości] [bajarz] [kulturalnik] [pomyślnik] [wiedzajnik] [sieć] [dobra.strona] [pogaduchy] [x] chlip.pl [x]
wielka.sieciowa.pogaducha
Twoje 5 minut..
jesteś gotów?
   umrzeć. teraz. tak po prostu, zwyczajnie. nieistotne, jak - czy to wypadek, zawał.. ale czy jesteś gotów? w co wierzysz, czy żyjesz w zgodzie z tą wiarą? czy może ta myśl jest Ci tak odległa, tak obca.. powracająca jedynie, gdy ktoś bliski.. i znów panicznie chowana?

a teraz Wy..

Smierc w dzisiejszym spoleczenstwie jest wielkim tematem tabu, gdy tymczasem w spoleczenstwach nazywanych dzis prymitywnymi smierc byla czescia zycia, czescia toczacej sie od wiekow wymiany pokolen. Mysle, ze w pewnym sensie jestem gotow na smierc, choc przeciez milo jest zyc i cieszyc sie zyciem. Przypomina mi sie tylko jedno zdanie, ktore kiedys uslyszalem: :"Smierc nalezy oswoic, bo jeszcze nikt jej nie przezyl"
:[Slavio]:
 
 Hmmmm...wlasciwie to czesto myslalem o smierci...nawet tej samobojczej....takie glupie mlodziencze problemy..milosc..ale wlasciwie podobny jestem do bohaterow Czekajac na Godota, mimo iz niekiedy jestem bliski rozpaczy, czekam, na kogo ? Na Niego, Zbawiciela...wiara w niego zawsze pomaga, zawsze sobie tlumacze, ze jeszcze tyle pieknych chwil przede mna...a czy jestem gotow umrzec? Chyba nie...i to jest najgorsze...
:[nestor i jego www]:
o qrna jakie powazne tematy - chyba nie dla mnie. Nie myslalem o smierci.
:[K^K]:
 
 Smierc. Niezywosc. Martwosc. Dziwna sprawa. Niby zyjesz. Chodzisz do sklepu po niegazowana wode mineralna. Moze nawet w szklanej butelce zeby byla zdrowsza. Ale czy to zycie nie wyglada inaczej gdy jestes zakochany? Albo baaardzo zadowolony? Wtedy obojetne jest w jakiej butelce bedzie ta woda. Ile bedziesz musial isc. Czy w ogole sklep bedzie otwarty. Wtedy zyje sie na prawde. Gdy zyjesz dla kogos. Dla czegos. Dla jakiegos celu. Wtedy smierc przestaje miec znaczenie. Wiesz ze nie istniales na darmo. Byles potrzebny. Koncze bo zaczynam schizowac...
:[ramroz i jego www]:
jestem optymista z zalozenia. mam oczywiscie czasem wielkie doly psychiczne i mysle sobie, ze zycie jest gowno warte... ale nigdy nie mysle powaznie o smierci. co wiecej - ja sie tej smierci po prostu boje. kocham zyc i nie bylo jak dotad takiej rzeczy, ktora by mnie pchnela do mysli samobojczych...

life suxx but think positive! ;))
:[evad i jego www]:
 
 Śmierć jest w sumie dość sympatycznym facetem. Kto czytał książki ze Świata Dysku T. Pratcheta ten wie.
A ta bardziej zbliżona do nas śmierć... cóż lepiej aby trzymała się z daleka jednak spotkanie z nią pozostaje nie uniknione. Można przed nią uciekać, można wychodzić jej na spotkanie jednak tak czy inaczej spotkanie zawsze jest nieuniknione.
Czy ja jestem gotów na spotkanie z nią? Nie, napewno nie. Choć kto wie... jestem w stanie wyobrazić sobie sytuację gdy śmiało stanę śmierci twarzą w twarz jednak zawsze w tej sytuacji za mną stoi ktoś dla kogo warto to zrobić. Ktoś kogo warto schować za sobą przed oczami śmierci.
:[Windy i jego www]:
Nikt nas nie uczy umierac. Nawet jesli dobrzy ludzie wpajaja nam, aby byc zawsze na nia gotowym - jakze uznac ich za wiarygodnych znawcow smierci, skoro sami jej nie uswiadczyli?
I tak kazdemu z nas prade przyjdzie poznac dopiero wtedy, gdy nasz czas sie dopelni.

Byc gotowym na smierc? Owszem, warto. Ale bez obsesji. Zycie tez jest cennym darem i to je wlasnie bardziej powinnismy cenic i chronic - bo jest tak ulotne...
:[VvK i jego www]:
 
 No cóż, nie jestem jeszcze gotów umrzeć, to pewne. Jednak na pewno niepokojące i zarówno intrygujące jest "czzym jest śmierć". Co się czuj eumierając. Co następuje po niej. Pustka, nicość czy coś wręcz przeciwnego? No cóż, na razie nie jesteśmy w stanie na to odpowiedzieć. Ale przyznacie mi chyba, że jest to fascynujące...
:[p o r z e r @ c z m u z g u w i jego www]:
ja na śmierć nie jestem i nie mam zamiaru być przygotowanym! denerwują mnie ,,wielcy'' samobójcy (np. Kurt Combajn), poniewaz tacy to zwyczajne d***. jezeli ktos nie chce zyc i juz mysli o śmierci to robi to z lenistwa, bo tak naprawdę nie chce się angażować w zycie.. mozemy brac przyklad z bohaterow Wielkiego Mistrza Tolkiena, oni chcieli zyc i nie wazne czy w smutku czy radosci. a jezeli po tym ostatecznym zamknięciu oczu już nic nie ma? brr..
:[Maciej]:
 
 i smierc nie jest fascynująca, ani piękna, ani nam bliska - jest obca
:[Maciej]:
Hmm, so positive life attitude you have chlip ;) Anyway, death is important, but here in US it's one of these "forbidden" topics too.
But why is the sense of discussing such things, when we can't choose...lets just simply follow the Way - "Just surrender to the cycle of things, Give yourself to the waves of the Great Change, Neither happy not yet afraid, And when it's time to go, then simply go, Without any unnecessary fuss." T'ao Ch'ien (365-427)

virtual6
:[virtual6 i jego www]:
 
 nie jestem gotowa... mysle, ze nigdy nie bede:) nie sadze, zeby kiedykolwiek nadszedl moment w ktorym uznam, ze ja i swiat nie mamy sobie wzajemnie nic do zaoferowania i pora wyjsc z imprezy. bardzo lubie zyc... oglednie mowiac:) i bardzo jestem na to zycie zachlanna:)
:[Triss_]:
hmm.. przyznam sie szczerze, ze jestem osoba internetowo publiczna, dlatego wystepuje anonimowo. Myslalem o smierci wiele razy, glownie w czasie gdy w dziecinstwie moi rodzice sie klocili z powodu niewiernosci jednego z nich, wtedy gdy mojej dziewczynie spozniala sie miesiaczka - myslalem ze jest w ciazy, wtedy, gdy mialem klopoty finansowe, klopoty w szkole...i wiecie co? zycie jest piekne, sama mozliwosc radzenia sobie z problemami, przechodzenie przez nie, to jest cos...co pozwala nam zyc. Prawie wszystkie klopoty sie rozwiazaly i jestem podwojnie szczesliwy...bo sobie z nimi poradzilem. Poza tym boje sie smierci, moge 1000 razy zaprzeczac, ale sie boje. Nie jestem gotow, nawet w stanie glebokiego przygnebienia. nie jestem w stanie rzucic sie pod pociag, podciac sobie zyl czy sie powiesic - to nie dla mnie, to dla osob, ktore nie potrafia logicznie myslec.
:[anonim i jego www]:
 
 zawsze jest dla kogo żyć, jeśli nie dla siebie samego.

:[Bea]:
hmmm... pytanie wydaje się proste, niestety takim nie jest. odpowiedź zaś z pewnością prostsza, pozytywna bądź negatywna. dla mnie zdecydowanie "nie". a dlaczego ? a dlatego że nie potrafiłbym pozostawić tych wszystkich przyjemności życia codziennego, tych czasem napotkanych trudów, które przecież prawie zawsze i tak na dobre wychodzą. nieeeee tak się nie da. jestem pewien że nie mogę jeszcze odejść. nie dokonawszy tego co sobie kiedyś zaplanowałem, tego co popycha mnie do dalszego życia? aha i jeszcze coś - nie rozumiem ludzi którzy sami chętnie by sobie życie skrócili, bo mają ciężką sytuację. to nie jest z niej wyjście... i nie jest to takie proste i oczywiste jak się wydaje...
:[ma.ja. i jego www]:
 
 Zaskoczył mnie ten temat aczkolwiek nieraz o śmierci myślałem. Moje zdanie o śmierci jeśli człowiek godnie przeżyje życie te tu - niedoskonałe, jeśli jego sumienie pozostanie na koniec czyste to mysle, że i śmierci nie bedzie się bał i stanie śię ona dla niego pewnym odpoczynkiem. Takie jest moje zdanie na ten tak trudny temat. Tylko że do tego trzeba spełnic jeszcze jeden warunek - trzeba wierzyć.
:[joseph]:
SMIERC - zbyt proste aby bylo prawdziwe
:[olek]:
 
 brutalny temat.
i chyba zbyt gleboki by o nim to tak sobie rozwazac.
kiedys - przez pewien rodzaj "zabawy", spedzania wolnego czasu, prawie ze... ocieralem sie o smierc. w zasadzie co weekend ja moglem zabic, lub ktos mogl mnie odeslac stad...
w koncu dotarlo do mnie co robie - zginal jeden z moich kolegow...
nie potrafie, nie bede pisal wiecej.

moze ona jest zbyt blisko?
:[hubertus]:
żyć dla siebie czy dla kogoś? mieć powód do życia? na przykład jaki? może ten, że kiedyś zaświeci słońce ... pieprzyć słońce. kiedyś wyzbędę się tej idiotki - nadziei i zwyczajnie stąd odfrunę. ale to chyba wcale tak prędko nie nastąpi. na razie żyję fikcją i dobrze mi z tym. nie wyprowadzaj mnie z błędu.
:[d0x i jego www]:
 
 nie żebym bał się śmierci, nie żebym nie lubił życia. skłonności samobójcze są mi obce. nie jestem jednak przygotowany na odejście, bo obowiązki jeszcze niespełnione. rozkoszna dwójka dzieciaków, dobra żona, to osoby przez które boję się śmierci już teraz. dlatego do tematu podchodzę z ostrożnością. rozgladam się gdy chodzę na ulicę, nie wychylam się za bardzo z pociągu, mam nadzieję, że śmierć nie przyjdzie przed czasem...
:[Asen i jego www]:
Nie wolno się bać śmierci .Pobawię się w filozofa i powiem ,że śmierć to tylko przepustka do innego życia ,stan przejściowy
:[BD]:
 
 Kazdy sie boi smierci. Niezaleznie czy to ukrywa, czy sie do tego otwarcie przyznaje. Ja tez jestem czlowiekiem ktory sie boi. Ja nie chce umierac. Lubie zycie - mimo wszystkich problemow, jakie mnie w nim spotkaly. Za bardzo sie przyzwyczailem do zyciea by umierac. Nie jestem jeszcze gotow
:[Adamek i jego www]:
Myślę że śmierć jest czymś fascynującym , czymś jeszcze nieodkrytym przez ŻYWYCH ludzi.Przeszłam kiedyś SEANS w który przeszłam na ten drugi świat.Widziałam kim będę , widziałam moją rodzinę , znajomych.Ten drugi świat naprawdę istnieję, jest na nim lepiej niż tu...
:[Buziaczek]:
 
 Łatwiej byloby umierac gdyby znikalo jednoczenie wszystko co zostawiles, we wspomnieniach ludzi, cala przeszlosc, tak jakby nigdy cie nie bylo. Tak pstryk i cie nie ma. Z pochowkiem tez nie byloby problemu ;-).
:[lukier]:
O czym Wy tu wogóle gadacie ? Przecież ja już nie zyję. Zabije mnie taki jeden, jak się dowie, co zrobiłem jego żonie....
:[Kwaczny i jego www]:
 
 Do biegu, gotów, śmierć! - dobre sobie, być na nią gotowym. Bo śmierć nie jest celem człowieka, ale jego losem. Nie można się jej wyzbyć, bo żyjemy w _jedynym_ świecie, w dodatku wybitnie nam niesprzyjającym. Dlaczego wśród elementarnych praw fizyki nie ma ochrony wszystkiego co żyje? Dlaczego ludzie wierzą w inny świat, a tym samym nie mogą przejść nad śmiercią do porządku dziennego? Losy ludzkości są przebogate, ale los człowieka - fatalistyczny. Natura zakpiła sobie z nas okrutnie wyposażając nas w świadomość.<p>
Dlatego "ucieczka od śmierci" i postrzeganie jej jako tabu jest jedynym rozsądnym wyjściem z sytuacji. "Na szczęście" społeczeństwo i nasz niedoskonały mózg daje nam tyle możliwości, że opcja rozmyślania nad śmiercią może pozostać w cieniu. Lub - jeśli ktoś odczuwa potrzebę - w sferze religii lub filozofii.<p>
Spójrzcie na drapieżniki, którym świadomość śmierci towarzyszy od chwili narodzin. Nie jest z nami - ludźmi - dobrze, ale mogło stać się nam jeszcze gorzej.
:[khondji]:
16.06.2000
Nie, nie jestem gotów umrzeć teraz, za chwilę, jutro... Z czysto ludzkiego lęku nie chcę myśleć o tym, choć jest we mnie gotowa od dawna myśl, że TO na mnie czeka i przyjdzie do mnie bez względu na to czy będe myślał o tym, czy będe gotów czy nie.
Zresztą, mówiąc banalnie, lubię niespodzianki, lepiej żeby to była niespodzianka...
Czasami piszę o śmierci. Mam wtedy wrażenie, że stoi gdzieś obok i podpowiada mi co mam "mówić". Wiem jedno, żałuję już dziś tego, że gdy umrę, nie zobaczę tego co będzie działo się następnego dnia.
:[ryki]:
 
 Wizja śmierci jest siłą napędową mojego życia. Jest świadomością końca ,który nastanie. Trochę to jak z gorącą zupą, którą należy zjeść zanim wystygnie.
:[krzysztof]:
Nie wiem czy jestem gotów, ale jeśli dalej BĘDĘ po śmierci to BĘDĘ chciał PRZESTAĆ BYĆ.
:[_Dymior]:
 
 a ja znalazłem coś ciekawego. fragment ,,życia modeli'' michała zabłockiego. śpiewa grzegorz turnau: ,,Nie żyć - to nie mieć po co umierać.'' słodkie, nie? :]
:[maciejek]:
Nie boję się śmierci, ale nie jestem jeszcze gotów umrzeć. Za dużo jeszcze chcę zrobić na tym świecie...
:[Magik]:
 
 Kilka dni temu powiedziałam komuś, że za tydzień z człowiekiem którego kocham bez wzajmeności gotowa byłabym umrzeć. Świat mógłby się dla mnie wtedy skończyć. Są pewne rzeczy dla których nie bałabym się umrzeć.
Coś takiego byłoby jednak samolubne. Bea mówi, że zawsze jest ktoś dla kogo warto żyć. Ale czy naprawdę żyjesz, jeśli każdy dzień wydaje ci się męczarnią nie do zniesienia? Wstajesz tylko po to, żeby bezmyślnie egzystować? Gdy umrę to chyba nawet tego nie zauważę.
:[Milva]:
faktycznie momentu smierci nie da sie zauwazyc. zasypiasz po to, aby juz nigdy sie nie obudzic. lub umierasz w szpitalu, nad toba tlum lekarzy, usiluja cie zatrzymac, krzycza, powoduja zamieszanie. boisz sie, ale w pewnym sensie jest ci wszystko jedno, bo juz nie ma dla ciebie zadnej szansy. przynajmniej tak ci sie wydale. bo dla mnie ta szansa sie znalazla. i czuje sie, jakbym dostala w darze drugie zycie.
ale najciekawsze jest to, ze nie czulam bolu, strachu, tylko obojetnosc. i mialam ochote im powiedziec, zeby sie tak nie wydzierali.
smierc jest dla mnie stanem przejsciowym, ale odbieranie sobie zycia uwazam za tchorzostwo. to znaczy, ze przyznajesz sie do porazki, ze poddajesz sie w momencie, gdy gra sie dopiero zaczyna. jest to dla mnie bez sensu - z najtrudniejszej sytuacji jest jakies w miare pozytywne wyjscie.
:[ewa]:
 
 Myślę, że umrzeć=narodzić się na nowo, a to jest primo wspaniała rzecz, secondo słoneczne spojrzenie na problemy, które tak naprawdę są only misterium fidei.
:[j@rek]:
Hacker & Lamer.....
skasujemy was wszystkich
Lamer..ja nie jestem gotowy umierac ale wy powinniscie byc heh :)
Hacker..ja umarlem juz wiele razy teraz wasza kolej

http://warez.zone.of.pl

ps. idziemy po was..
:[n/a i jego www]:
 
 Co by tu o smierci nie mowic... I tak kazdy z nas sie przekona jak to jest "u m i e r a c", to tylko kwestia czasu... Dlatego wysnuwam apel - nie spieszcie sie do niej ;-) <br>
Cofnac sie tej decyzji (ani jej samoistnego nadejscia) przeciez nie da :-) A odpowiadajac na pytanie - czy jestem na to gotow? Zdecydowanie nie.. Za malo zrobilem. Pare setek lat temu powiedzialbym, ze "nie wybudowalem domu, nie zasadzilem drzewa i nie splodzilem syna", teraz zas nie mam juz tak jednoznacznie wyznaczonych celow :-) Poza tym... Jak nie chce sie zyc dla siebie ani dla innych - mozna na przekor innym :-) To zawsze jest jakis cel..
:[Marcin 'Qska' Brzezinski]:
nie, nie chciałabym teraz umrzec. Jesli umierac - to we snie, nie czując bólu, żalu, smutku. Bo szkoda życia. Bo są bliscy, Ci których kochamy.
Być może jest rzeczywiście tak, jak określił to pewien pisarz: że tam, po śmierci, to "życie" jest wieczną radością, szcęściem. Ale nad rzeka, która rozgranicza świat zycia i śmierci wisi zasłona z bólu, przez która nie widac szęścia. Boję się przekroczenia tej zasłony.
:[Ania]:
 
 Ktoś nabazgrał na ścianie:"Kocham śmierć - tylko ona, zawsze na mnie czeka."
:[lamerek]:
Moje zdanie jest odsc trudne do zakceptowania. Rozumiem was. Sa chwile, kiedy rozumiem wszystkich tych, którzy odebrali sobie życie. Sa chwile kiedy uważam ich za idiotów. W moim przypadku uważam za piękne samo w sobie. Żyjesz sobie. Gapisz się podziwiasz, a ono w między czasie cały czas cię zaskakuje. Jeśli ktoś mi mówi, że chce ze sobą skończyć, powiem mu żeby poszedł do parku, popatrzył na to wszystko co go otacza. Czy warto się z tym rozstawać ? Jeśli nikt cię nie popędza posiedź tu jeszcze trochę. Jeśli chodzi o kwestię życia po życiu. Powiem szczerze, żę dzisaj powiem, że jest a jutro będę wrzeszczał, że to bzdura. Sam nie wiem. Życzę wszystkim dostrzeżenia piękna w każdej chwili ich życia. Ono jest takiego ulotne i niepowtrzalne. I pamietajcie Spieszcie się kochać innych, bo tak szybko odchodzą, a ja dodam pozwól być kochanym, bo i ty odejdziesz.
:[Nikt]:
 
 Czy jestem gotowa?
Dla mnie smierc to poczatek Zycia w Ciaglym przebywaniu z Bogiem, z Jezusem Ktory darowal mi za darmo wieczne szczescie, zycie czyste , prawdziwe i z Nim......:)))))
W pewnym sensie kiedys juz umarlam, byl to dzien w ktorym Jezusa uczynilam Swoim Panem i Zbawicielem , oddalam Mu siebie, wszystko co mam, wszystko i wszstkich , swoje uczucia, studia , prace, wiec czego mam sie bac?!!!!!!, Tego ze bede zanuzona w szczesciu?!
Wiem , ze dla bardzo wielu ludzi, nawet dla Tych najblizszych memu sercu jest to niezrozumiale, ale ja wiem ze pewnego dnia Jerozolima zostanie odbudowana i ja w niej zamieszkam i nie bedzie to miasto z kamienia ale ze zlota ktorym jest po prostu Milosc i wierzcie mi , ze to nie jest proste, ale prawdziwe i przez to piekne.......
Smierc jest dla mnie bardzo waznym etapem zycia, etapem konczacym wyczekiwanie......:)))
wiec zyje by umrzec, a umre by juz zawsze zyc i chciala bymzyc wtedy razem z Wami wszystkimi:)))))
Jezu jest Zyciem:)!!!!!!!!
:[madziula]:
Hmmm.. szczerze powiedziawszy jest to pytanie nadzwyczaj banalne !!! :) Kocham Jezusa i to co mi daje powoduje ze z dnia na dzien, z godziny na godzine co raz bardziej chce byc z Nim !!! Wiem, ze "cos", co przez ludzi okreslane jest mianem "smierci" spowoduje, ze zaczne zyc - zyc pelnia Chrystusowego zycia ! I ciesze sie z tego dnia juz teraz ! Bo wlasnie Jezus jest moim Nowym Zyciem !!! Nie zaleznie od tego co dzieje sie w moim zyciu nie mam powodow do zalamania ... bo sa pozytywne aspekty danej sytuacji .. On mnie kocha, daje mi milosc, dzieki ktorej i ja potrafie kochac!!! A milosc to wspaniale szczescie bo przeciez On jest Miloscia! I dzieki niemu jestem szczesliwa ! Tak naprawde to wszyscy wygralismy szczescie w swym zyciu, tylko nie kazdy zglosil sie po wygrana - po zbawienie! :))))))))))
:[Ann]:
 
 Powtórzę za Sztaudyngerem: "Nie boję się niebytu. Boję się chwili tranzytu..."
A potem? jeśli nic nie ma - to nie ma znaczenia. Jeśli coś jest - to nie ma się czego obawiać
:[leslim]:
We believe we can survive, but if we die and don't wake up?
Niektorzy mowia: zyc nie umierac...

ale jak?
po co?
mowicie - bog?
NIE moi drodzy
to nie jest wyjscie...
A co do tego czy jestem gotow umrzec - to jestem.
Kiedys wierzylem w Boga - nawet bardzo(moze za bardzo - ale bez popadania w skrajnosci tzn. - bez takiej wielkiej przesady)

ale teraz nie.
Pamietam dzien w ktorym wywalilem Biblie do smieci.
To byl koniec.
Przynajmniej na razie. Pewien etap sie zakonczyl...
Jak bedzie dalej?
Zobaczymy...
:[CzAd i jego www]:
 
 
Nie jestem gotowa na śmierć - BOJĘ SIĘ !
Mój strach nie jest związany z obawą co sie ze mną stanie po śmierci.
Żal byłoby mi opuścić bliskich - ludzi których kocham, tak poprostu zrezygnować z tego co osiągnełam i z szansy na osiągniecie czegos wielkiego, którą daje mi poprostu życie!
:[mi$ka]:
Śmierć -nieuniknona sprwa ,moze cie dopaść jak będiesz przechodził przez ulice a równocześnie jak bedziesz siedział w domu przed telewizorem ,nigdy nic nie wiadomo trzeba być na nią gotowym.
:[Kaczor i jego www]:
 
 nie mam czasu na umieranie mam za dużo do zrobienia
:[Nandi]:
Czy jestem gotowa na smierc?
Tak
Uwazam ze kazdy sam powinien o tym decydowac czy chce zyc czy nie.
Uwazam tylko ze takiej decyzji niepowinno sie podejmowaz zbyt pochopnie.
Czasami myslimy ze jesli z miloscia nam niewychodzi, ze szkola i rodzcami ,ze nikt nas nierozumie, ze jestesmy sami na tym swiecie i wtedy przychodzi nam na mysl samobujstwo.
Czy popieram samobujstwo w takiej sytuacji?
Jeszcze tego nieprzemyslalam do konca poniewaz teraz sama sie w takiej sytuacji znajduje znajduje.
Czasami mysle ze zycie niema dlamnie juz sensu . Gdy przychodzi jednak do czynow to mysle ze kazdy sie wacha bo od tej decyzji niema juz odwrotu.
:[natasza]:
 
 znow ja. z troche innej strony.

mówimy tu o śmierci, ludzie w gruncie rzeczy młodzi, w trakcie włóczenia się ku bliżej niesprecyzowanym celom na swojej Ścieżce. co innego, gdy o śmierci mówią ludzie starzy, których Ścieżka potoczyła ku konkretnym celom, swoje życie traktują jako ujętą w ramy historię i przez jej pryzmat rozumieją świat. rozumieją, kiedy my próbujemy ją znaleźć. (off: Lynch zrobił kolejny film po którym można długo się zastanawiać i nieprawdą jest że ten film nie ma nic wspólnego z jego dorobkiem: tutaj też jest wirtuozeria w grze na emocjach widza).

jeszcze komentarz:
kiedy ja byłem na eRce (tej szpitalnej) nie czułem obojętności. to była p a n i k a . ja nie znam tego świata, nic nie rozumiem jeszcze i dlaczego to ma być koniec. (na szczęście nie był. jeszcze)

:[khondji i jego www]:
Witaj tak jakbyś pierwszy raz witał
Żegnaj tak jakbyś widzieć już nie miał
Żyj życiem jakbyś miał już na zajutrz
ze śmiercią twarzą w twarz stanąć.
:[keemor i jego www]:
 
 nie ma śmierci, nie może być tak by wszystko czym jesteśmy miało tak łatwo przepaść wniwecz, wszystkie pragnienia, uczucia, cały sens...
Jest może tylko przejście stąd gdzieś w inny wymiar, ten pozbawiony ram, ten ponad wszystkim..
W końcu kiedy myślisz o sobie nie myślisz: ja noga, ja głowa, ja mózg... czyli Ty jesteś - POZA
:[PIOTER]:
Ja odpowiem prosto na pytanie! Nie jestem gotowy umrzeć. Właściwie jak do tej pory (mam 16 lat) nic wielkiego w swoim życiu nie osiągnąłem. Nie zakochałem się, nie mam dziecka, nie znalazłem dobrej pracy. Nie mam kochającej żony..
:[spirit]:
 
 nikt nie jest przygotowany na smierc

a jezeli mowimy i samobojstwie to to jest albo desperacja albo tchorzostwo,nigdy zas odwaga,jak to co niektorzy chca gloryfikowac
:[frogg]:
Przyznam ,że przed śmiercią chciałoby się załatwić parę ważnych spraw:
poprzepraszać,
pogadać z przyjaciółmi o Małych Dużych sprawach.Pogodzić się z wrogami(i nauczycielami),pójść wreszcie do kościoła...Ale żeby zniknąć tak nagle-bez naprawienia wielu spraw-to by dla mnie było za trudne.
:[tygrysek]:
 

Twoje zdanie:
autor:


e-mail:


strona www:
© piotr.chlipalski