za siedmioma górami, za siedmioma morzami, za siedmioma... żyła sobie mała dziewczynka o pięknych oczach...
[pc]
choć była biedna - kochała świat, na którym przyszło jej żyć.
[zz]
Pewnego razu, wczesnym rankiem, kiedy jak zwykle dziewczynka jadła śniadanie, zobaczyła nagle za oknem wesołego staruszka krzepko wspinającego się na drzewo.
[ZF]
Wyszła na dwór i krzykła do niego: "ej starcze złaś z tego drzewa biednego".
[BN]
- dlaczego się tak wydzierasz dziewczynko, w ten piękny poranek? - spytał dziadek z wyrzutem.
[km]
Pomyśl, że robisz krzywdę temu drzewu. Ono także żyje - odrzekła ona.
[aj]
I zaprosiła staruszka na na śniadanie, bo w gruncie rzeczy była miła i miała dobre serduszko. Dziadek, posiliwszy się zapytał:
[km]
Dziewcze! Czemuż ta zupa smakuje jak zeszłoroczne skarpetki stryjecznego wujka szwagra mojej drugiej żony? Ty beztalencie! Do garów. Na ale jako, że dziewczynka nie robiła sobie wiele z dywagacji starego piernika to wzięła do ręki młot pneumatyczny i postanowiła zbadać odporność izotopu węgla C14 na wstrząsy (nie tylko) mechaniczne...
[ms]
Po krótkim teście stwierdziła, że węgiel C14 to nie to, czym powinna zajmować się w swoich badaniach, więc postanowiła założyć kółko gospodyń internetowych o specjalności: "hodowla kur wysokomięsnych oraz badania genetyczne na tymi kurami".
[ms]
;-)
[RS]
Kury okazały się być niezłym interesem. Po około pół roku nastąpiła silna gorączka społeczna, gdyż każdy dzieciak chciał dostać pod choinkę wysokomięsną kurę. Natomiast badania genetyczne tak zainteresowały świat naukowy, że aż postanowiono w Hollywood nakręcić o tym film. Lecz jak się okazuje nic nie trwa wiecznie i gorączka wysokomięsnych kur wygasła po pierwszych świętach, a film okazał się być klapa (nic dziwnego skoro główną rolę - zapalonego farmera grał niejaki Leoś DiCaprio)... Dziewcze tym razem zajęło się głębokimi badaniami nad symboliką jaguara w znaczkach pocztowych starożytnych Inków... Noce i dnie badała, szperała i...
[ms]
...i w końcu wyszperała znaczek, na którym widać Królową Elżbietę II jak podlewa kwiatki. Dziewcze postanowiło zadzwonić do Królowej, ale jak się okazało nie znawszy angielskiego szybko skończyła rozmowę z dworem Królowej... Pomyślała teraz: badałam już węgiel c14, hodowałam kury wysokomięsne i nakręciłam o tym film, odnalazłam unikatowy znaczek starożytnych Inków... i co?
[ms]
i w koncu poznala takiego gacha... Choc nie byl rycerzem na bialym rumaku, porwal ja i uniosl w nieznane...
[AG]
Nieznane rozciągało się wzdłuż i wszerz na wiele mil. Nie było tam ani roślinek, ani zwierzątek, ani kamyczków, ani strumyczków, ani nawet chmurek na błękitnym niebie. Tylko Nieznane. Długo, długo galopowali przez pustkę, otoczeni przez niesamowite Nieznane. Aż wreszcie dziewczynka zaczęła się BAĆ.
[aA]
Szybko się jednak otrząsnęła i wróciła do rzeczywistosci... zdając sobie sprawe z tego, ze juz niedłudo pożyje
[PM]
I wtedy zobaczyła jego. W czarnym plaszczu, z kapturem na głowie, tak że nie było widac jego twarzy. Zresztą pojęcie twarzy miało nieco inny sens w jego przypadku. Właściwie to on nawet nie miał twarzy. Tylko czaszkę. A w niej dwa przenikliwe oczodoły. I nikt nie mógł go zobaczyć. Tylko magowie. No i ci, którzy właśnie umarli... Był to Śmierć we własnej osobie. Powiedział grobowym głosem: HMM! CIEKAWE...
[pf]
A wtedy na niebie pojawiła się skrzydlata postać. Czyżby zdawało ci się dziecko, że twoje życie to strzęp chorych imaginacji tysięcy osób. Czym bowiem jestes jak nie stekiem pokretnych zdań. Jednak zeby odpowiedzieć sobie na to pytanie musisz wyruszyc do serca cyfrowej góry
[MJ]
i już wydawało się biedaczce że umiera kiedy nagle obudziła sie i
[qq]
Niedlugo nie znaczy nudno.Moge byc wreszcie soba.Jakie to ekscytujace
[RL]
Jednak ona nie bała się śmierci. Podróżowali jeszcz siedem dni i siedem nocy,aż wreszcie dotarli do podnóża wielkiej góry.Na szczycie owej góry znajdowało się stare,opuszczone zamczysko.Dziewczynę przeszedł dreszcz.
[IB]
I faktycznie umarła
[lp]
Oto staruszek przebudziwszy się z drzemki którą był sobie uciął w tak zwanym międzyczasie, obudził się igwałtownie zerwałsię od stołu...
[aw]
wybiegł na dwór, otumaniny przez sen nie rozglądając się do okoła. To był jego błąd. Chwila nieuwagi, która mogła go kosztować życie - nagle poczuł, że coś chwyta go za nogę, nieziemska siła poderwała go do góry. Poczuł się niczym ptak szybujący w przestworzach. Lądowanie nie było jednak najprzyjemniejsze. Zdezorientowany rozejrzał się dookoła, próbując wypatrzeć napastnika, który ośmielił się, Jego - Wiekiego Mistrza powalić na ziemię.
[re]
Nagle staruszek ujrzał swego wroga! Był to mały króliczek... Wielki Mistrz wiedział co to za zwierze, oglądał przecie Swięty Gral Monthy Paythona i wiedział, że to nie miły króliczek a dziki zwierz go porwał...
[bn]
Mały zielony króliczek z zadowoleniem otrzepywał łapki: "He, he, starusku, jesce nie jesteś taki niemrawy, jak myślałem" - zawołał wesoło - "ale i tak, ja - Herman - zniscę ci tę twoją psebzydłą aparycję !"
[TP]
Staruszek, aczkolwiek strwożon wielce, nie upadł na duchu, nie upadł na ziemię, nie upadł na łoże. Pobiegł szybko do chatki i wrócił równie prędko ze Świętą Księgą, gdzie szczegółowo opisana była instrukcja postępowania z potworami w postaci króliczków. Wezwał na pomoc świętego Jerzego i otworzył Świętą Księgę, oczywiście na chybił trafił. Jego wzrok od razu padł na znamienne słowa, wypowiedziane przez równie jak Jerzy i Księga świętą Hermenegundę z Zasławskich Niechcicową:
[MN]
I niestety zostala sama a jej ksiaze odszedl. usiadla wiec na kamieniu i zaplakala. podeszla do niej zaba i mowi : ja tez nie jestem szczesliwa, a to dlatego, ze dawno dawno temu...
[ks]
Ażeby pozbyć się zielonego króliczka należy zjeść zieloną marchewkę .Staruszek zdębiał po czym popukał się w głowę.Bo przecież nie ma zielonych marchwi.Wtedy mała,biedna,mądra dziewczynka wykrzyknęła znad czajnika,że chodzi pewnie o niedojrzałe marchewki.Staruszek przeraził się i poszedł szukać marchewki .Za nim jak zmora wlókł się zielony króliczek.
[BD]
Nagle staruszek natknął się na Księżniczkę na ziarnku grochu.Siedziała ona z męczeńskim wyrazem twarzy.Staruszek zapytał się jej,gdzie można odnaleźć grządki z marchwią.Księżniczka uśmiechnęła się:-Jedynie zły smok uprawia marchew.Ale po pierwsze ona jeszcze niedojrzała,a po drugie on i tak jej tobie nie odda.Smok mieszka na tamtej górze.-pokazała wysoki pagórek.-Jeżeli już tam idziesz,to przekaż księciu,który jest jeńcem smoka,że czekam.
[BD]
Nagle uslyszał za sobą jakiś szmer. Odwrócił się i zobaczył ...
[GD]
Zobaczył, ach zobaczył on...6 kilo żółtego sera cheedar! Ser ten był pradawnym wojownikem jedi, uczniem jody i jego żony-jodyny. Błyskawicznym ruchem z 3 dziury od lewej wyciągnął świetlówkę - miecz laserowy i poraził nim zbierającego się już do skoku króliczka. Wskutek potwornego ciosu gryzoń wyleciał wysoooko w powietrze. Po dłuższej chwili na ziemię spadła brytfanna z pasztetem.
[MM]
Staruszek spojrzał nieco zdziwiony na brytfannę i przez myśl przemknęła mu tylko jedna sprawa: jak rozwiązać zagadkę latających pasztetów? Oczywiście! Cóż to za bzdura! Nie ma latających pasztetów, są tylko smoki. I kiedy latają, to robi się ciemno. Tymczasem księżniczka podniosła swój szanowny tyłeczek i stwierdziła: to już 50672 ziarenko grochu, które wykiełkowało gdy na nim siedziałam. Ach ja biedna nieszczęśliwa!!!
[TH]
Doiwedziawszy się o tym staruszek pomyslał sobie - "hmm, mam więc żyłę złota, skoro księżniczka wysiaduje groch. Zgłoszę to w Ministerstwie Rolnictwa, znalazłem wszak sposób na szybszą wegetację roślin. Może mi jeszcze Nobla dadzą". Tu przemnożył sobie prawie milion dolarów po dzisiejszym kursie i o mało padł z wrażenia.
[BW]
I wtedy dwuglowy smok machnal trzema ogonami w cztery strony swiata, az sie zatrzeslo piec scian jaskini. Dalibog - rzekl smok - nie zdzierze, by mianem Najwiekszego Wojownika obdarzano porcje Smierdzacego Sera ze Swietlowka! Po czym zaryczal siedem razy, stanal na osmiu lapach i machnawszy dziewiecioma skrzydlami ruszyl do boju.
[aA]
boj to byl ciezki i trudny. odglosy walki bylo slychac na mile. i wreszcie smok wygral i otworzyl te wstretna puszke z sardynkami. mniem mniem ... mlasnal
[sc]
W uczcie przeszkodził mu staruszek .Wziął on bowiem miecz laserowy szanownego sera i odciął smokowi głowę.To nie był najlepszy pomysł ,bądź co bądź taki smok to ważna osobistość w świecie baśni.Tak więc na miejsce przyjechała szybko policja konna i zaaresztowała staruszka .Oskarżono go o zabójstwo Pana Wojowniczego Smoczego Sędzie ,tj.po prostu smoka.Na szczęście staruszka policja jak zwykle nie zauważyła miecza laserowego pana sera ,który biedny dziadek trzymał w ręku .Toteż staruszek...
[BD]
wykorzystał tę sytuację i chciał podrzucić miecz swej tajemniczej wróżce , która w każdej sytuacji miała mu pomagać.Gdy wypowiedział czarodziejskie słowo popchnął miecz trzymany w ręku w tył.Jednak tym razem wróżka nie pomogła i staruszek wpadł...
[AL]
jak sliwka w kompot. Policjanci zorientowawszy sie w niecnych planach staruszka przystapili niezwlocznie i z wrecz okrutna determinacja do czynnosci sluzbowych. Staruszek przerazony wizja dlugotrwalego i zgory skazanego na niepowodzenie slectwa uzyl swojego przenosnego teleportera by przeniesc sie do innej bajki. Cos blysnelo, cos lupnelo, cos sie chyba zgielo i staruszek zostal wymluty domku babci w sam srodek wilkowej uczty. Widok jaki ukazal sie oczom staruszka okazal sie dla niego nazbyt brutalny i wiec odruchowo uruchomil teleporter.
[PA]
Niestety, biedny staruszek nacisnął nie ten guzik co trzeba. Rozpadł się na atomy i podróżował, podróżwał, podróżował, podróżował - "cholera! dosyć tej podróży !" pomyślał. - W tym samym momencie złożył sie znowu. "No, nareszcie." Rozglądnął się dokoła siebie. Otaczały go... hm, całkiem przyjemne babeczki bardzo skompo ubrane. "Jezu ! Babeczki ! - pomyślał Dziadek. - Good morning, hasta la vista, zdrastwujcie i tak dalej. Jestem Dziadek. Jak się macie kobitki. Kobitki mlasnęły głośno i wyciągnęły... długie noże. Dziadek zadrżał. - No Dziadek, kobitki głodne, wilk zjedzony, Śnieżka zamarzła a Kaj i Gerda wzięli rozwód. Ładne szyneczki Dziadek. Dziadek popatrzył na swoje boczki. Rzeczywiście tłuściutkie. - No babeczki, jak macie zacząć to zaczynajcie. Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba.
[ry]
Ale, że Dziadek swoje lata już miał, i nieco łykowaty już był ...
[RD]
więc kobitki go zostawiły.Staruszek wykorzystał sytuację i przeniósł się do bajki"Esmeralda".Tam został porwany przez wuja ciotki stryjecznego brata przyrodniej siostry babci matki Esmeraldy i ...
[ba]
stał się idolem polskich gospodyń domowych. Kiedy, już jako gwiazdor, na zaproszenie TVN przyleciał samolotem do Polski ...
[RD]
Został na lotnisku zaatakowany jednoczesnie przez dwie grupy ludzi. Zjednej strony wielbiące go mamuski i babuszki, a z drugiej nienawidzący wszystkich ideoli tłumek fanatycznych wyznawców anarchistyczno-ekologiczno-feministycznej ideologi. Między zwaśnionymi stronami doszło do niecenzuralnej wymiany myśli i czynów, która doprowadziła do rozlewu krwi Dziadka. Wszyscy chcieli wyrwać chociaż kawałek nieszczęsnika. Lecz nagle wkroszyli ...
[PA]
...Papuasi. Wielkie i kolorowe pióra zasłaniały ich twarze, nie można było rozpoznać ich zamiarów, które z całą pewnością były widoczne na ich twarzach. "Hula hop!" - Zawołali Papuasi. Spojrzeli na tłuste boczki dziadka. "Hula hop mniam..." -Mlasnęli głośno Papuasi. Dziadek wydawał się lekko wymiętoszony, otrzepał się i otrząsnął jak pies po kąpieli. :Jestem królem hula hop! - Krzyknął Dziadek. Nie wiedział jednak biedaczysko, że zostać królem u Papuasów, oznacza stać się drugim daniem w "Wielkim żarciu". Siedząc wygodnie w wielkim saganie - podarowanym zresztą Papuasom przez anglikańskich misjonarzy, - przypomniał sobie błogie chwile spędzone z Babcią w wannie pełnej ciepłego gęstego budyniu. "Znowu zwalam wszystko na Najwyższą Istotę. Za mało we mnie pewności siebie. Ale nie ma już czasu na poprawę." Rozmyślanie Dziaka przerywały głośno dobywające się z dna sagana bańki coraz cieplejszego powietrza. Na koniec Dziadek zauważył jak jego biała i sflaczała skóra zmienia kolor na słodziutki róż.
[ry]
lecz nagle wkroczyli czterej potężni kosmici, mieszkańcy planety Woort, każdy miał w swoich szponiastych łapach gigantyczny karabin. Wszyscy ryknęli ponuro i wystrzelili salwę ostrzegawczą w sufit. Reszta obecnych zamilkła, opuszczając ręce i łapy. Kosmici popatrzyli na nich z odrazą...
[kd]
zmotoryzowani i uzbrojeni po zęby Strażnicy Niewinności Bajek. Stop! Zawołali. Wasze zachowanie demoralizuje małe dzieci oglądajace transmisje przyjazdu dziadka do polski. Puśćcie dziadka! Jednak rozszalały tłum nie chciał uwolnić głównego bohatera. Polskie gospodynie domowe krzyczały "dajcie choć kawałek" a inni: "dziadek dla nas!Pasztet z Dziadka To jest To!". Panował ogólny chaos, wydawało się że z dziadka nie pzostanie juz nic gdy oto pojawili sie młodzieńcy uzbrojeni w granaty, karabiny maszynowe i szable. Jeden z nich turlał bombę atomową z napisem "Świeże grzybki". Wydawało sie, że wszystko zakończy się tragedią, gdy oto nagle..
[AK]
pojawiła się ni stąd ni zowąd mała dziewczynka o pięknych oczach ...
[RD]
teraz przestała się bać. w jej umyśle tkwiła wielka siła. Tak, mała dziewczynka zrozumiała, że teraz nadeszła chwila, decydująca o losie dziadka. Tkwiąca w dziewczęciu moc, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, dała o sobie znać... I żyli długo i szczęśliwie! Nie był to jednak, jakby się wydawało, koniec bajki...
[MM]
problemy dopiero sie zaczęły... pojawiła się wielka chmura śmietanowego dymu
[oo]
Gdy chymura dymu opadła, widzom ukazał sie przedziwny, calkiem niebajkowy widok.
[AK]
na wzgórku porosniętym łopianem stał drewniany, lekko przekrzywiony wychodek
[AB]
Stojąc na progu dziadek zapytał: Jak ty dziewczynko masz właściwie na imię?
[RD]
A co Ci do tego dziadu!? Warknęła dzieweczka i w górę powędrował środkowy palec jej dłoni -- uniwersalny znak XX wieku.
[BG]
Ale to byl blad dziewczynki, ktora nie zauwazyla przechodzacego nieopodal Grona Pedagogicznego. I rzeklo Grono do dziewczynki: "A coz to, dziewczynko? Pokazujesz brzydkie gesty starszemu panu?" A dziewczynka nie widziala jeszcze nigdy Grona Pedagogicznego, wiec zamarla w zdziwieniu, a Grono mowilo dalej: "Dlatego za kare skazujemy Ciebie i wszystkich twoich potomkow na nauke przez 8 lat, a potem 4, a potem jeszcze 5. I tak bedzie az do reformy, po ktorej ty i twoi oprawcy umra z glodu.".
[KW]
Alicja na szczęście obudziła się z tego okropnego snu. Otworzyła oczy i nieco śpiącym jeszcze wzrokiem rozejrzała się po swoim pokoju. Drzwi wejściowe jak zawsze były zamknięte jednak jedna rzecz przykuła jej uwagę... klamka w drzwiach otworzyła oko i spojrzała na nią. Alicja podbiegła do drzwi zdziwiona tą wiezją. Starała się przełamać strach, chwycic klamke i otworzyc, jednak myśl o lepkiej galaretowatej substancji napawał ją obrzydzeniem. Niestety musieła zdecydować się na jakiś krok za 15 minut miała być na spotkaniu w drzewie zgromadzeń. Otworzyła więc okno i...
[pw]
Ale checa!
[MP]
Za oknem wisial ogromny plaster szynki, Alicja stanela przed dramatycznym wyborem bardzo sie spieszyla, ale niestety byla szynkoholiczka i bardzo trudno bylo sie jej oprzec takiemu wielkiemu plastrowi soczystej szyneczki
[KB]
W oknie pojawił się dziadek. Od dawna juz probował dostać się do pokoju i czekał tylko na taką okazję jak ta - otwarcie okna. Natychmiast się zerwał z ziemi i niewątpliwie wskoczył by do pokoju, gdyby nie to, że trzeźwo myśląca dziewczynka sprzedała mu kopa. Kopa tak potężego, ze dziadek przeszybował w powietrzu kilkanaście metrów i zatrzymał się dopiero na pobliskim drzewie, które tylko przez przypadek okazało się drzewem zgromadzen, do którego miała udać się, już spóźniona, dziewczynka.
[SD]
Tuż pod oknem u wejścia do nory siedział królik. Hmmm... powiedział, więc to ty jesteś Alicja.
[RD]
Wyskoczyła przez okno, pod którym stał z bukietem stu róż mężczyzna w średnim wieku.Podszedł do Alicji i przedstawił się:"Inżynier Mamoń jestem".
[EC]
"Miło mi", odpowiedziała Alicja, uśmiechając się przy tym uwodzicielsko. Inżynier Mamoń zaczrwienił się wstydliwie. Krótką, acz kłopotliwą chwilę ciszy przerwał Królik, który wyrwał inż. Mamońowi bukiet i zjadł go ze smakiem. Dopiero po tym inż. Mamoń się otrząsnął z letargu. Spojrzał na zegarek Królika i rzekł "Jesteśmy już spóżnieni". Pospiesznym krokiem wszyscy udali się do drzewa zgromadzeń, pod którym już od parunastu minut czekał dziadek. Dziadek z początku nie zauważył przybyłych, ponieważ był zajęty dyskusją ze zwisającymi z gałęzi Gronami Pedagogicznymi.
[SD]
Na widok Królika Grona zadrzaly na swoich galeziach. "Nie rób nam krzywdy, Króliczku" - zachlipaly - "jestesmy tylko grzecznymi Gronami Pedagogicznymi z Zóltej Bajki i nie zrobilysmy ci nic zlego". "Niewazne" - odrzekl im Króliczek - "ja nie jestem taki grzeczny i zaraz dam wam wycisk". Po czym pozdejmowal Grona z galezi i zaczal je wyciskac.
[aA]