
Dawka ¶mierci - "¶wiat mi siê zawali³!"
(bodaj¿e czerwiec '96)
Czytam sobie w³a¶nie Provocatora #2, a w nim trafiam na artyku³ "Ulice
Katowic" autorstwa Inserta z Turnips. I wiecie co, ruszy³o mnie! Po raz
pierwszy od jakiego¶ (d³u¿szego) czasu znowu nasz³a mnie chêæ na napisanie
czego¶. Tym bardziej, ¿e temat ³azi³ za mn± miesi±cami.
Wszystko by³o okey do pewnego momentu w artykule Inserta. Zgadzam siê z
Tob± - wszêdzie (nie tylko w Katowicach) na dworcach pe³no jest narkomanów,
Rumunów i innych "emigrantów" czy te¿ po prostu ludzi bez domu i normalnego
¿ycia. Te¿ mi siê to nie podoba; gryzie mnie to, ¿e nic nie jest w ich
sprawie robione. Ale takie jest ¿ycie! Je¶li jeszcze tego nie wiecie, to wam
teraz powiem: na nikim nie mo¿na polegaæ, a ¿ycie nie jest wcale zabawne -
zawsze dostaniesz po ty³ku (hehe - pamiêtacie mój tekst z Provocata #2 o
samobójstwie? Nieco inne podej¶cie, co?... Tak bywa).
I wtedy wpada ten fragment w w/w artykule:
"Najgorsze jest to ¿e nic sam na to nie poradzê. Gdzie jest bóg?
Zapomnia³ o nich? Dlaczego? Przecie¿ nic mu nie zrobili. Je¶li nie on to
pomo¿my im my. Wystarczy, ¿e u¶wiadomimy sobie jakim syfem s±
narkotyki."
Do pisowni "bóg" siê ju¿ nawet nie czepiam, a odpowied¼ na pytanie "gdzie
on jest?" znajdziecie w innym moim tek¶cie, który pewnie te¿ siê tutaj
gdzie¶ znajdzie. Chcê napisaæ o tym dlaczego ludzie uciekaj± w narkotyki.
Powiem wiêcej - sam by³em w takim do³ku, ¿e gdyby nie moja przytomno¶æ (mo¿e
jej resztka?) i brak ³atwego dostêpu do dragów to kto wie, czy nie spa³bym
dzisiaj na dworcu g³ownym w Krakowie lub na innych Pow±skach.
Dlaczego by³em tak przybity to ju¿ nie jest wa¿ne. Szuka³em wtedy
ucieczki od ¶wiata - jakiego¶ napêdu do pracy (jakiejkolwiek - pisania
tekstów czy te¿ innego "produkowania"), zapomnienia o codziennych problemach
i k³opotach. I nic mnie nie bawi³o! NIC. Zaczê³o siê trochê picia, ale za
du¿o kasy na to sz³o. Potem siêgn±³em po leki (!) - szuka³em psychotropów.
Dziêki Bogu w porê siê opamiêta³em - nie wiem gdzie i czy w ogóle by³bym
dzisiaj. I takie w³asnie s± motywy.
Ludzki charakter jest cholernie kruchy i w pewnym momencie pêka ca³o¶æ.
Najzabawniejsze (ale nikt siê nie ¶mieje) jest to, ¿e nie jest to pêkanie
krok po kroku - jak ju¿ ma siê zawaliæ to wali siê wszystko, nagle. Byæ mo¿e
jest to tylko z³udzenie, ¿e ca³o¶æ otaczaj±cej Ciê rzeczywisto¶ci jest
przeciwko Tobie, ale nie to jest wa¿ne - wa¿ne, ¿e "wali siê ¶wiat i nikt
nic nie robi" (Tomek Lipiñski z Tiltu). I szukasz ucieczki. Znacie
"Autobiografiê" Perfectu? Pod koniec jest tam taki tekst: "otwieram drzwi i
nie mówiê ju±¿ nic do czterech ¶cian" (czy jako¶ tak - w ka¿dym b±d¼ razie
co¶ a` la "jestem sam"). To jest ten ca³y kryzys, to jest "¶mieræ idea³ów".
Dla mnie by³o to g³ównie zdanie "i co z tego, ¼e tyle ponoæ zrobi³em skoro
teraz mnie to nie cieszy i nie mam nic?!".
Szukasz ucieczki... Najpierw u przyjació³. I jak na nieszczê¶cie -
przyjaciele okazuj± siê zwyczajnie kim¶ obcym. Przestaj± Ciê rozumieæ,
oddalasz siê od nich. No bo po co masz ¿aliæ siê komu¶, kto wydaje siê
ca³kowicie olewaæ to o czym mówisz?! Cholera - "jak tacy jeste¶cie
przyjaciele to zostawcie mnie samego!", co? Prawdziwe, niestety... Kiedy¶
uda³ mi siê taki tekst: "Nigdy ich nie ma, gdy s± potrzebni" - to o
przyjacio³ach w³a¶nie. Tylko, ¿e oni zawsze s± potrzebni, chocia¿ czasem
tego nie czuæ i nie widaæ.
Kolejnym krokiem s± rodzice. Byæ mo¿e powinni byæ pierwszymi, ale wiem
przecie¿ jak to jest - sam jestem m³odym cz³owiekiem i wiem co robi
"m³odzieñczy bunt" z mózgiem (hehe). "Rodzice? Przecie¿ ja z nimi nie
rozmawiam od x czasu!", co? Znowu prawda!? Ogólnie od zawsze wiadomo, ¿e
starzy s± okej, ale z problemami to nie ma siê co do nich zwracaæ. Zawsze s±
cwani i rzucaj± swoje m±dre i nikomu nieprzydatne rady. Przecie¿ oni nic (z
regu³y) nie wiedz± o naszym ¿yciu prywatnym - k³opotach ze swoj±
osobowo¶ci±, odnalezieniem siê w "doros³ym ¶wiecie", k³opotach mi³osnych,
rozterkach nad sensem ¿ycia itp. Jak maj± daæ radê bez zag³êbiania siê w
temat? A kto pozwoli sobie na takie dr±¿enie we w³asnym ¿yciu przez ludzi,
których widuje siê codziennie i z którymi mieszka siê pod jednym dachem? I
jeszcze jedna olbrzymia wada rodziców (i ogólnie doros³ych) - zapomniêli ju¿
dawno jacy sami byli w naszym wieku.
I tutaj w³a¶nie w³a¿± z buciorami w ¿ycie prochy. Najpierw zwykle jest to
alkohol, potem co¶ innego - mocniejszego. Tak czy inaczej - jakie¶ ¶rodki
maj±ce na celu danie "kopa" i parali¿ ukladu nerwowego - chocia¿by na
chwilê; ¿eby zapomnieæ. Ile¿ to razy mia³es ochotê wstaæ, podej¶æ do okna i
wyskoczyæ? Nie tyle zabiæ siê, co odlecieæ gdziekolwiek, byle z dala od
swego szarego zycia? A dragi daj± tak± mo¿liwo¶æ. Przestajesz w pelni
kontaktowaæ i "wali" Ciê o wiele bardziej ni¿ normalnie ca³y ziemski pado³.
Najpierw wystarczaj± 2-3 aspiryny plus dwie porz±dne kawy (znam to, znam...)
ale po pewnym czasie przestaje takie co¶ dzia³aæ na organizm (to te¿ znam,
niestety "ju¿ znam"). I je¶li nie powiesz sobie "stop!" to jeste¶ coraz
bli¿ej ¶mierci. Je¶li przestaje Ci wystarczaæ co¶ w gruncie rzeczy s³abego i
raczej ma³o gro¼nego (ten powy¿szy przepis grozi wrzodami ¿o³±dka i
lekomani±) to siêgasz po co¶ mocniejszego. I tutaj mamy ca³a seriê -
najpierw zwykle trawka, potem wiêksza moc - amfa, kompot, hera, koka czy co
tam na rynku jest.
Rodzina siê buntuje, próbuje leczyæ (pos³uchajcie piosenki "Detox" D¿emu
- to jest prawda o leczeniu), ratowaæ. Zaczynaj± siê wojny w domu, m³ody
cz³owiek ucieka, bo tak naj³atwiej. Zreszt± - psychika jest ju¿ wówczas
czê¶ciowo wyniszczona i my¶lenie nie jest tak p³ynne i poprawne jak u
cz³owieka "czystego". Po ucieczce nie ma siê gdzie podziaæ - przyjaciele ju¿
na pewno siê do Ciebie nie przyznaj±, rodziny nie chcesz widzieæ; pozostaje
dworzec. Jako, ¿e g³ód narkotyczny daje siê we znaki potrzebujesz kolejnych
tytu³owych "dawek ¶mierci", a na nie trzeba kasy. St±d w³asnie m³odzi ludzie
klêcz±cy tu i tam z kartkami o podobnych tre¶ciach. Przy narkotykach s±
strzykawki i ig³y, brudny seks - w takim ¶rodowisku o AIDS nie trudno.
Pomy¶l - masz 18-19 lat i twierdzisz, ¿e "¶wiat siê skoñczy³ i rozpad³".
Brakuje ludzi, z którymi móg³by¶ o tym porozmawiaæ - siêgasz po inn± drogê
ucieczki. Dwa lata pó¼niej leczenie w oddzia³ach Monaru nic nie daje -
uciekasz z nich, bo nie daj± æpaæ. Kolejny rok i l±dujesz na dworcu.
Nastêpne dwa (o ile nie dorwie Ciê jaka¶ mafia lub inni "mili panowie")
latka i we krwi oprócz krwinek masz wirusa HIV. Teraz Twoje dni s±
policzone. Mija 23-24 rok ¿ycia... i samo ¿ycie tak¿e mija. Warto by³o?
He - g³upie pytanie. BARDZO g³upie! Przecie¿ Ty nic nie zrobi³e¶! W
pewnym momencie straci³e¶ kontrolê i to wszystko - dalej potoczy³o siê samo,
a trudno by³o siê zatrzymaæ... Winê ponosi za to co siê sta³o rodzina i
najbli¿sze ¶rodowisko - przyjaciele. Tak wiêc patrzcie co siê woko³ Was
dzieje, bo mo¿e byæ ró¿nie. Nawet nie wiecie kiedy...
I na koniec te¿ cytat z Inserta:
"Mijam ksiêgarniê techniczn±, przez tony zawieszonego py³u przebi³y siê
promienie s³oneczne, wiem... jutro te¿ bêdzie dzieñ."
Tak - bêdzie! Tyle tylko, ¿e równie szary, równie smutny i tak a¿ do
koñca. Koñca ¶wiata lub naszego ¿ywota - zale¿y co bêdzie szybciej. W ka¿dym
b±d¼ razie i tak wszystko kiedy¶ po prostu umrze.
G³upi ten artyku³.
NoOne/Pink Freud

Tekst ten trafi³ do magazynu "Provocator".
Go back (text only)