Legal_banner.jpg (8271 bytes)

    Zbigniew Matyjaszczyk

    * * *


    Dla mnie nigdy nie umrzesz...
    I choµbym w▒cha│ lilie Twoich wspomnie±
    - ┐yµ bΩdziesz dla mnie...

    Patrzeµ bΩdziesz s│o±cem,
    rozmawiaµ bΩdziesz li╢µmi kasztanowca...
    Dotykaµ mnie ╢wiergotem ptak≤w zechcesz,
    zapachem wiosny, miΩty i ja│owca.

    A gdybym p│akaµ zechcia│ deszcz mi │zy obmyje,
    bo nie odejdziesz przecie┐ w szaro╢µ zapomnienia.
    Strojna barwami pamiΩtliwej tΩczy,
    w mym sercu za╢niesz Pani,
    a zbudzisz siΩ w marzeniach.

 

 

 

 

Zamieszkam w │≤┐ku


To co siΩ sta│o...
Och!...
Przymykam my╢li, bo ju┐ ranek mnie o╢lepia.

Odesz│a╢ nim zd▒┐y│em och│on▒µ,
nim zd▒┐y│em nocy przyobiecaµ,
┐e zn≤w siΩ spe│ni, to co siΩ sta│o...

Wci▒┐ mi ma│o...

Dr┐Ω jeszcze otulony zapachem po╢cieli.
Gdzie╢ tam, w mej rado╢ci wyciskaj▒ siΩ │zy tΩsknota
obudzona nie chce siΩ weseliµ,
bo nie ma Ciebie tutaj.

Zamieszkam w │≤┐ku i bΩdΩ czeka│...
A ka┐dej nocy, gdy nie przyjdziesz,
oddam wyobra╝ni czyst▒ sw▒ nie╢mia│o╢µ,
by zn≤w prze┐yµ to co siΩ sta│o.

Jan 11,43

...To powiedziawszy zawo│a│ dono╢nym g│osem:
"úazarzu, wyjd╝ na zewn▒trz!"

I wsta│em...

Jeszcze ╢mierci zapach nie przemin▒│,
a ja krok po kroku chwiejno╢µ sw▒ │ama│em.

S│o±cem k│ute oczy czu│y bole╢µ ┐ycia.

Rado╢µ i zdumienie w tamtych rozmawia│y,
kt≤rych serca twarde wiar▒ nie ochrzczone
niepojΩty my╢l▒ wielki cud ujrza│y.

Jak ╢wiadectwo ┐ywe bra│em ziemiΩ w d│onie.
»ycie jak ta grudka kruche jest, nietrwa│e...

Duch w nico╢ci by│ przez chwilΩ,
lecz powr≤ci│...

Odkupiony Jego s│owem
w cia│o wst▒pi│ me na chwa│Ω.

Dalej...
szed│em w│asn▒ ╢cie┐k▒
ku nadziei ╢mierci, kt≤ra bΩdzie ┐yciem.

...Lecz siΩ jeszcze zawstydzi│em.

Opad│ ca│un... biodra nagie...
- Ju┐ nie zdobi mnie okrycie.

S│owik przy studni

Sta│a przy studni
niczym zziΩbniΩty s│owik
co spragniony wody napi│ siΩ z ka│u┐y

jej ╢piew siΩ unosi│
zagl▒da│ w okna dom≤w
w drzwi ko╢cio│a puka│
a t│um na chwilΩ przystan▒│
i jej pie╢ni s│ucha│
by jednym groszem
zap│aciµ od niechcenia

╢wiat siΩ nie zmienia│...

a┐ przyby│ pijak
z bukietem ogrodowych kwiat≤w
kt≤re z mi│o╢ci zerwa│ tu┐ przy drodze
nie╢mia│y by│ zakochany w jej
g│osie kt≤rym co dzie± upija│ siΩ na um≤r

darowa│ jej kwiaty
lecz ich nie przyjΩ│a

ona by│a s│owikiem
a on za╢ w ptaka siΩ przemienia│
tylko wtedy kiedy z winem ta±czy│

i odszed│ z opuszczona g│ow▒
by ze s│abo╢ci▒ walczyµ
mi│o╢ci▒ nieodwzajemnion▒
kt≤rej jedno pi≤ro wystarczy
by unios│a do lotu marzenia.

Stripteaserka

- Uwaga! rzek│a do publiczno╢ci.
- Mia│am byµ naga,
lecz ze wzglΩdu na okoliczno╢ci,
za│o┐y│am tΩ bia│▒ sukniΩ ╢lubn▒,
kt≤r▒ mi babcia darowa│a.
W tym oto stroju uka┐Ω wam sw≤j wdziΩk,
Choµ nie po to przyj╢µ wam tu kaza│am.

Chcieli╢cie pragnieniem gry╝µ ka┐d▒ nutΩ cia│a.
Chcieli╢cie wys│uchaµ ta±ca, kt≤ry obieca│am.

Ja za╢ dzisiaj daµ wam chcΩ
piΩkno mego s│owa.
Nie rozkoszy wzroku d╝wiΩk,
lecz, co dusza chowa.

Odchodzicie?...
No i c≤┐...
WnΩtrze moje p│acze.
Z wami idzie anio│ str≤┐.
Hm...
Jemu te┐ wybaczΩ.

Zasypianie z kotem

Kot siΩ │asi│ │asy na pieszczoty.
Mrucza│, ogon zawija│ bezszelestnie wok≤│ kostki swej pani.
Uciska│ pyszczkiem ko±c≤wki jej st≤p,
rozci▒ga│ siΩ,
przymyka│ ╢lepia senne, prΩ┐▒c cia│o swe do granic.

Ona go pog│aska│a...
Pomarszczon▒ d│oni▒
- miΩkko╢µ futra docenia│a, maj▒c w nim jedyn▒ rado╢µ,
jedyn▒ przyja╝±.

Zamglone szkie│ka │zami ju┐ obmyte
w drucianych kr▒┐kach patrzy│y wci▒┐ nie╢mia│o.
Tyle lat ju┐ minΩ│o, tyle istnie±,
a ┐ycie wci▒┐ nie troszczy│o siΩ, nie dba│o
o tych najmniejszych...

Drewniany zegar
- tykaniem siΩ rozchodzi│ po wszystkich k▒tach,
po ╢cianach za paj▒kiem kroczy│.
A┐ dojrza│ pajΩczynΩ w lustrze codzienno╢ci.
Ca│e odbicie tykaniem swym otoczy│
I wybi│ dumny godzinΩ dwunast▒.

Kot dono╢nym d╝wiΩkiem jak ze snu obudzony,
zje┐y│ siΩ i wskoczy│ Pani na kolana.
Lecz ona ju┐ go nie pog│aska│a,
bo dla niej dzie± codzienny ju┐ na zawsze zasn▒│...

Preludium

MΩ┐czy╝ni smyczki swe ujmuj▒ w d│onie.
Wolno je sun▒, pocieraj▒ struny...
A┐ d╝wiΩcznie zadr┐▒ piΩkne cia│a kobiet,
a┐ z wiolonczel▒ bardziej siΩ o╢miel▒...
i fortepianem stan▒ siΩ ich zmys│y.

Oddane palcom: zrΩcznym, rozta±czonym,
delikatnym pieszczotom m│odych wirtuoz≤w,
rozp│yn▒ siΩ melodi▒ tysi▒cem brzmi▒cych g│os≤w
i ton wydadz▒ czysty...

A to preludium tylko, moment wyczekania...

Nim g│os anielski rozpromieni duszΩ,
nim siΩ wype│ni▒
serca jednym d╝wiΩkiem, pami▒tkΩ czyni▒c
z chwili b│ogich wzrusze±...

A to namiastka tylko...

Nim pragnienie flet≤w zagra jednym tchnieniem,
tΩsknot▒ warg za╢piewa unisono z orkiestr▒ ca│▒
i wzejdzie uniesieniem, pierwszego aktu staj▒c siΩ ods│on▒.

A to jest tylko jeden dotyk muzy, echo poezji,
nuty na papierze, namiΩtny poca│unek akt mi│osnych zwierze±.

DziΩcio│y

DziΩcio│y kolorowe m│oty pneumatyczne,
lekarze le╢ni opukuj▒ cia│o...
Niestrudzeni perkusi╢ci,
bΩbni▒cy w werbel z kory, kt≤rym echo dr┐a│o.

I s│uchasz ich i s│uchasz...
Palcami w rytm ich stukasz...

I czekasz na kolejne granie...
Gdy┐ mi│e jest dziΩcio│a z miΩdzy drzew stukanie.

Na o╢le-p

Marchewk▒ os│a pogonisz do przodu,
A skrΩcaµ bΩdziesz, ci▒gn▒c go za uszy.
RolΩ hamulca przejmie sztywny ogon,
Je╢li do g≤ry zdo│asz go poruszyµ.

Na jego grzbiecie, przepoconej sier╢ci,
Okrakiem siedz▒c zwiedzisz obce kraje.
Codziennie parking na soczystej │▒ce...
Niech siΩ o╢lina pysznej trawy naje.

Hm...
Nie lubisz os│a, bo ci jest podobny,
Bo siΩ prowadziµ dajesz za marchewk▒,
Bo ci na g│owie stercz▒ o╢le uszy,
I-haaa, wci▒┐: i-haaa tw▒ codzienn▒ ╢piewk▒.


Pannie Pucha│≤wnie

»abka │akomczuszka


Siedzia│a ┐abka na szerokim li╢ciu i wielga╢ne oczy w ko│o obraca│a.
S│onko ╢pi▒ce ju┐ ziewa│o, ona jednak spaµ nie chcia│a.

Wok≤│ muszek ca│e roje unosi│y siΩ nad stawem.
KsiΩ┐yc puka│ w drzwi do nieba, mia│ zawitaµ tam niebawem.
- Jeszcze jedn▒ upolujΩ pomy╢la│a ┐abka ma│a
I czuwa│a nieruchomo, udawa│a, ┐e ju┐ spa│a...

Bzyyyyyk... to komar niez│y k▒sek usiad│ dumny na wiklinkach.
- Jego sobie upolujΩ. I ju┐ jej pociek│a ╢linka,
Gdy znienacka, ┐wawy bocian, z│apa│ ┐abkΩ w dzi≤b czerwony.
- Olaboga! rechotnΩ│a. »ywot m≤j jest policzony!

Lecz siΩ bociek zachwia│ chwilkΩ, bo na jednej nodze stan▒│
I wypu╢ci│ z dzioba ┐abkΩ w stawu wodΩ ukochan▒.
Promyk s│o±ca go porazi│ uporczywym, jasnym blaskiem
I pozwoli│ naszej ┐abce ukryµ na dnie siΩ, pod piaskiem.

Tam czeka│a przyj╢cia nocy, by bezpiecznie wyj╢µ z ukrycia.
Tak │akomstwo ma│ej ┐abki mog│o j▒ pozbawiµ ┐ycia. 

 

kontakt z autorem:  zbigniewmatyjaszczyk@poczta.onet.pl

Zbigniew Matyjaszczyk
os. 700-lecia 16/56
34-300 »ywiec

tel: 033/861-63-28
tel. kom. 0607-522-252

http://www.republika.pl/zbigniew_matyjaszczyk