┐ebrz▒c w ub≤stwie nadziei
choµ rozbijam
ich piΩkno w moim strachu
...
na sznurze unikaj
t│oku
cia│ odmiennych
w jednej pΩtli
imiona spalone
wol▒
wiatr na uroczysku
to uwiΩzione szybowanie
s│owem
obcowanie ze sztuk▒
poznanie z podziwiania
z zapomnieniem pod rΩkΩ
suchy kwiatek
umΩczony s│owami
o wodzie
...
oddam cierni...
ca│kiem tanio komplet
choµ jeden
ju┐ l┐ej
w pozach z umΩczeniem
w tle
...
umΩczone krzy┐e
roni▒ ┐ywicΩ.
...
nie us│yszΩ s│≤w oczami
nie odczytam d│oni▒ ust
zastyg│ych
a zwiedzaj▒c pokoje
przemknΩ ku oknom by ╢niµ
w d│oniach spleconych
suchy li╢µ zbyt blisko
╢wiec
...
od bramy ju┐
szacunkiem zwΩ siebie
patrz▒cym milczeniem stuleci
gnieciony
d│o±mi mistrz≤w od ran
ku posadzce padam
id▒cym...
roz│≤┐ rΩce na
na wiatr i w╢r≤d
rzΩd≤w g│odnych ╢cian
- dotykiem -
id╝ w tΩ
id╝ w tamt▒
drogi ko±ca
do kolczastych wart za
za nimi ju┐ mur
a z nadziej▒ stracon▒
wr≤µ
stamt▒d cia│ kolumny
w szeregach pochy│ych cyfr
z blu╝nierstwem przez gaz
i ogie±
w ch│odny poranny wiatr
wzwy┐ i w dal
nie ma │ez
...
li╢cie spisane
opad│y
w d│onie rΩkaw≤w
...
cia│a oddane
precz pod │≤┐kiem
w cienie
...
zr≤bcie miejsce
miejsce
wiΩcej miejsca
niech wch│on▒ was cienie kamienic
a dla mnie rynsztok
pod s│o±ce weso│ym beztrosko
szwΩdaµ siΩ nie chcΩ
oczy piek▒
│zy trawi▒ twarz
szybciej...
odsu±cie siΩ
zr≤bcie miejsce
miejsce
ju┐ czas
zabierzcie drzewa
ptaki i ob│oki leniwie nagie
zostawcie mi
te s│o±ce
niech oka┐e swe piΩkno
sko│tunione
w twarzy mej odrodzi siΩ
na nowo w ub≤stwie
w ustach krzyku
...
opΩtania d│onie
te schody gdzie╢ na kolanach
sny zrzucone ╢lepn▒
na kt≤rych
wiatr≤w grzeszne melodie
gra wspaniale cia│a udrΩcznie
...
na drzewach rozwieszΩ
o│tarze ich ╢wiece i cienie
w d│oniach w motyle przemieniΩ
u dΩb≤w zastyg│ych s│uchaniem
za pro╢b▒ nadchodzi deszcz
wys│ucham mowy ╢wiec
w tΩsknym p│omieniu p│on▒ µmy
w ich kluczu... ja.
...
opuszczΩ krzy┐owe ogrody
noc▒ i dniem uchodz▒c
od ko╢ci zdobionych tanim marmurem
a nie za mn▒ p≤jd▒
pozostan▒
ta±cz▒c w │zach gdzie zasn▒│ czas
w poszukiwaniu imienia jej
opuszczΩ krzy┐owe ogrody...
...
daleki jestem sobie
czy mo┐e zbyt ╢mia│ym drwinom
rzucanym rankiem ku s│o±cu
zza ramiona drzew...
...
s│o±ce nie powstanie
wzejdzie
motyl na sznur...
...
odchodz▒cym
przez │▒ki m≤wi▒ce wiatrom
oczy przyzywam pod zmienn▒ fala
g│Ωbi winnej
gdzie po┐▒da± sny trwaj▒
urywane traw p│ochych ┐agle
kobiecym pokryj▒ siΩ oddechem
tam przytul▒ cia│a ╢lepe
p│aczki wierzby
ciche matki.

Je┐eli odczuwasz potrzebΩ wyra┐enia opinii o wierszach Mariusza /vel Schopena
alias Szopa/ napisz:
Napisz do Autora!
Mariusz Rymarczyk
widnichowska 5/34
07-300 Ostr≤w Maz
wdziΩczni bΩdziemy za ka┐dy list i komentarz. |