O trylogii Command & Conqer słyszał chyba każdy gracz, który przez ostatnie lata chociaż na chwile odrywał oczy od swojego monitora by zajrzeć do jakiejkolwiek gazety o tematyce gier na PC. W tym artykule chciałbym przedstawić i porównać wszystkie trzy części serii. Pierwszą częścią trylogii była gra pod tytułem Command & Conqer, którą Westwood wydał zachęcony sukcesem swego pierwszego RTSa Dune 2. W C&C wcielaliśmy się w dowódcę GDI, organizacji militarnej powołanej przez ONZ do walki z globalnym terroryzmem lub dowódcę fanatycznego Bractwa Nod, które dążyło do zmonopolizowania zasobów tiberium. A właśnie, co to jest tiberium? Tiberium to substancja przybyła z kosmosu na kilka lat przed rozpoczęciem się akcji w grze. W jej składzie znajduje się półtora procent nieznanych pierwiastków, a oprócz tego jest ona silnie toksyczne. Z badań nad tiberium wywnioskowano, że jest to cudowna substancja, która po rafinacji może zostać wykorzystana w przemyśle. To właśnie tiberium będzie substancją, którą będziemy zbierać. Fabuła gry była bardzo dobra, a wstawki filmowe informowały nas o dalszym rozwoju sytuacji: o bombardowaniach baz Nodu przez GDI, o realizacji planu Kane’a (przywódcy Nod), który zamierzał oczernić i zniszczyć GDI( to pierwsze mu się nawet udało), czy tez o postępach badań nad tiberium. Od otoczki fabularnej przejdźmy do rozgrywki. Misje do wykonania nie polegały jedynie na rozbudowie bazy, produkcji wojska i eksterminacji wrogich jednostek znajdujących się na mapie, ale były również misje, w których mieliśmy tylko mały oddział lub tylko komandosa i należało zinfiltrować wrogą bazę lub zabić niewygodnych ludzi a nawet zrównać z ziemią wioskę, której mieszkańcy sprzyjali wrogowi. Z powodu zróżnicowania misji gra posiadała ogromną grywalność. AI komputera było jak na owe czasy bardzo dobre; wróg atakował często, co zwłaszcza przy rozbudowie swej bazy, utrudniało nam życie. Mimo to zdarzały się zgrzyty np. harverstery często blokowały się na jakiś przeszkodach, których nie mogły ominąć i tym samym stawały się łatwym celem dla wrogich jednostek. Muszę jeszcze wspomnieć o grafice i muzyce. Grafika jest ładna, chociaż jednostki mogłyby być większe. Natomiast muzyka w C&C jest chyba najlepszą w całej serii (ach ten March of Doom). Po ogromnym sukcesie C&C Westwood Studios wydał grę Command & Conqer: Red Alert. W przeciwieństwie do swego poprzednika w RA walczymy po stronie Aliantów lub Sowietów. Rozgrywka rozpoczyna się od intra w którym widzimy jak Einstein przenosi się do przeszłości i rozwiązuje problem Hitlera, którego również wysyła w inne czasy. Wiec jeśli nie było Hitlera to też nie było drugiej wojny światowej. Nic bardziej mylnego wielki brat ze wschodu: Stalin postanawia rozszerzyć wpływy Mateczki Rosji na całą Europę. Zapędom robotniczej Armii Czerwonej sprzeciwiają się wojska Alianckie pod wodzą gen. von Eslinga. Tak przedstawia się fabuła tej nowatorskiej w wielu aspektach grze. Nowymi dotąd niespotykanymi rzeczami u konkurencji były misje w budynkach( szczególnie w podziemnych kompleksach), wprowadzenie do walki szpiegów nie widocznych dla wrogich jednostek(wyjątkiem są psy) i instalacji obronnych. Szpiedzy mogą wnikać do wrogich baz przekazywać nam informacje na temat funduszów wroga, liczebności jego armii itp. Można również korzystać z usług złodziei, którzy jeżeli dostaną się do wrogiej rafinerii lub silosu kradną połowę znajdujących się tam pieniędzy. Mamy również możliwość używania desantu spadochroniarzy oraz marynarki( łodzie podwodne, kanonierki, niszczyciele, krążownik) i rozbudowanego lotnictwa. Grafika oparta jest na tym samym troszkę podrasowanym engine co pierwszy C&C, więc grafika nie razi w oczy, muzyka jest wspaniała (zwłaszcza Hell March), ale już nie tak elektryzująca jak w części pierwszej. AI wroga zostało poprawione: wróg atakuje często i dość dużymi grupami ( zwłaszcza w końcowych misjach kampanii oraz w opcji skirmish). Red Alert odniósł wielki sukces, przez wielu został okrzyknięty najlepszym RTSem wszechczasów. Red Alerta Z tronu mógł zrzucić tylko zapowiadany C&C: Tiberian Sun- kontynuacja części pierwszej. Jednak data premiery była odsuwana w coraz dalszą przyszłość, ale wreszcie nadeszła. Tiberian Sun odniósł sukces komercyjny, ale nie był tak nowatorski jak dwie poprzednie części serii. Szczerze mówiąc nie wniósł nic nowego do RTSów. Wszystkie rozwiązania widzieliśmy już w innych grach. Grafika jest niezbyt przyjemna można nawet powiedzieć brzydka, przy grze wieloosobowej gra chodzi strasznie wolno. Co do muzyki, ech pan Frank Klepacki chyba stracił natchnienie bo nie jest ona tak rewelacyjna jak w poprzednich częściach. Graczy(przede wszystkim fanów serii) do zakupu TS skłoniły zapowiedzi i kampania reklamowa , no ale dzięki temu gra trafiła księgi rekordów Guinnessa. Jedyną rzeczą, którą się nie rozczarowałem była fabuła gry, w której występowało wiele wątków. Mimo wielu narzekań TS był po prostu grą dobrą, ale przereklamowaną. Mimo to kupiło go wielu graczy, a Red Alert pozostał na swym Tronie najlepszego RTSa wszechczasów. Teraz Westwood pracuje nad sequelem Red Alerta. Mam nadzieję, że chłopcy się postarają i zrobią wysokiej klasy grę, która nie tylko nabije im kasy w kieszenie, ale da nam wiele godzin rozrywki przed monitorem. ____________________________________________________________ |