MECH COMMANDER Pełny tytuł : MechCommander Producent : Microprose Data wydania : 1998 Ostatnio grałem w demo Metal Fatigue. Wojny mechami jakie się tam toczy bardzo mnie wciągnęły i po przejściu wszystkich dostępnych misji czułem wielki niedosyt. Myślę, co tu zrobić. Gierka jest droga a ja wydałem kasę podczas urlopowego wypoczynku. Nagle przypomniałem sobie o starym poczciwym MechCommanderze. Tak, przecież ja mam tą gierkę i do tego dawno w nią się nie bawiłem. Jest to naprawdę porządna pozycja, choć nie bez wad. Po dwóch udanych częściach MechWariorów programiści ze stajni Microprose postanowili uśmiechnąć się w kierunku wszystkich fanów RTSów i zmajstrowali MechCommandera. Jak już wspomniałem jest to RTS, jednak tak odmienny od standardowego schematu, że nie można go porównać do jakiejś innej gry z tego gatunku jaką znam (a muszę się przyznać, że znam wiele). A wygląda to wszystko mniej więcej tak. Zmagania prowadzimy na planecie Port Arthur, która została zaatakowana przez The Clan. Naszym zadaniem jak się łatwo domyśleć jest odbicie zagarniętych terenów i zniszczenie baz wroga. Tego wszystkiego będziemy musieli dokonać w ciągu trzydziestu misji dostępnych w kampanii. I tu jest właśnie jeden z minusów gry. Możemy grać tylko jedną stroną czyli Inner Sphere (mieszkańcy planety). W dzisiejszych czasach producenci przyzwyczaili nas do możliwości grania kilkoma stronami konfliktu. A tu masz, klapa. No, ale może się czepiam. Aaaa, zaraz nie dodałem jeszcze, że świat ten został wzięty ze systemu bitewnego Bettletech. Ok, lecimy dalej z tym koksem. Zaraz z jakim koksem, ech ten tego, no, wiecie co chciałem powiedzieć. Mechy to jest to, co interesuje Was chyba najbardziej. Chwileczkę, przecież ja jeszcze nic na ten temat nie napisałem. Tak, właśnie w MC walczymy przede wszystkim mechami (to takie wielkie roboty z ludźmi jako pilotami w środku) ale nie tylko. Korzystać będziemy mogli także z pojazdów, jednak nie będzie z nich za wiele pożytku . Dostępnych jednostek łącznie jest 15: 10 robotów i 5 pojazdów. Trzeba tu jednak powiedzieć, że są to liczby jednostek jakie możemy sobie kupić. Oprócz tego istnieje możliwość zdobywania sprzętu wroga. I tu następny minusik. Przejęcia jakiejś maszyny nie można przeprowadzić w sposób znany z innych gier. O tym, czy w danej misji zdobyliśmy uzbrojenie przeciwnika, jesteśmy informowani w podsumowaniu planszy. Takie rozwiązanie jest naprawdę pomyłką. Gracz powinien sam mieć możliwość pozbierania zdobyczy tak, jak ma to miejsce w Metal Fatigue, bądź niech chociaż wszystkie niezniszczone elementy wrogich maszyn przechodzą automatycznie po wykonaniu zadania, coś jak w UFO 1,2,3. Tu jest to trochę jak dla mnie niezrozumiałe. W jednej misji pokonałem mecha wroga, ale go nie zniszczyłem. Jak na mój rozum to powinienem go automatycznie przejąć (tego robota oczywiście). Tak się jednak nie stało. W podsumowaniu misji nie było wzmianki o żadnych zdobyczach. Za to innym razem po podobnej sytuacji sprzęt wroga miałem. Ja naprawdę nic z tego nie rozumiem. Sami więc widzicie, że zostało to trochę źle rozwiązane. Mechy można jeszcze wyposażyć wedle własnego upodobania. Do wyboru jest kilka rodzajów uzbrojenia, sensorów (radarów) i urządzeń do zakłócania ich. Może nie jest tego wszystkiego zbyt dużo, ale jak dojdą zdobyczne przedmioty to kolekcja staje się ciekawa. Systemy uzbrojenia zostały podzielone na trzy kategorie: lekkie, średnie i ciężkie. Takie rozbicie daje możliwość dopasowania sobie wyposażenia do własnych upodobań i celów jakie stawia przed nami dana plansza. Mam jednak nadzieję, że w drugiej części, która już powstaje, autorzy dadzą nam trochę więcej zabawek. Sama walka odbywa się na dość dużych mapach gdzie mamy nasze siły, które wcześniej kupiliśmy. Gdy utracimy którąś z jednostek, nie ma możliwości dokupienia czy wyprodukowania kolejnej. Tak więc trzeba dokładnie przemyśleć każdy kolejny ruch. Każda misja ma pewne ograniczenia, do których trzeba się zastosować. Polegają one na przykład na z góry określonym dopuszczalnym tonażu wszystkich jednostek jakie będzie można zabrać, lub na samym limicie jednostek. Chyba najlepszą stroną gry jest grafika. Muszę przyznać, że prezentuje się bardzo dobrze. Podczas rozgrywki istnieje możliwość zoomowania mapy. Doszły mnie słuchy, że w trybie przybliżonym gra się dość ciężko bo jest zmniejszone pole widzenia. Może to i prawda, jednak obraz jaki wtedy widnieje na monitorze jest po prostu cool, sam miód. Spróbujcie rozgrywki w tym trybie. Wszystko jest super widoczne. Najlepiej prezentują się nasi podopieczni podczas walki. Doskonale widać wszystkie wystrzały (każda broń jest inaczej odwzorowana graficznie) i efekty im towarzyszące. Osobiście najlepiej podoba mi się jak maszyny wrogów zaczynają się sypać. Widać jak im odpadają kończyny i inne elementy. Jest co podziwiać. Również bardzo dobrze prezentuje się całe otoczenie, czyli wszelkiego rodzaju budynki, drzewa itp. Aaa, muszę jeszcze dodać, że prawie wszystkie elementy otoczenia można zniszczyć. Całkiem fajnie widać to na przykładzie lasu. Po wystrzeleniu w kierunku drzew możemy zobaczyć mały pożar, gdyż od wystrzału zapalają się sąsiednie choinki. Muzyka i wszystkie efekty dźwiękowe są dobrze zrobione. Trzeba przyznać, że twórcy przyłożyli się do swojej pracy. Utwory zostały zapisane w formacie mp3 co umożliwia ich słuchanie poza grą, a że są dobre ja to dość często robię. O AI można powiedzieć, że jest nienajgorsze. Co prawda czasami komputer potrafi odwalić jakąś totalną bzdurę, jednak w większości przypadków myśli dość rozsądnie. I w taki oto sposób dotarliśmy do końca tej recenzji. Jeszcze wypada jakoś podsumować MC. A więc tak. Jest to dobra gra, wnosząca bardzo wiele do gatunku. Jeśli lubicie duże maszyny to ten tytuł na pewno się wam spodoba. Taka mała prośba do wszystkich, którzy zamierzają pograć w to coś. Nie depczcie mrówek ! ! ! Ha, ha, ha, ha ..... ______________________________________________________ |