Gambler

Niemal wszystkie gry mają obecnie dodatki. Dodatek do Commandos wyróżnia sie 2 cechami: jest odrębną grą, nie wymagającą oryginału i stanowi raczej uzupełnienie pierwszej części niż kontunuację - akcja nowych scenariuszy także rozgrawy się w latach 1940-1944. Miłośnicy łamigłówek firmowanych przez Pyros Studios powinni być zadowoleni. Dodatek składa się z 8 nowych misji, wyraźnie trudniejszych. Mapy o sporych rozmiarach, duża liczba przeciwników, których trzeba zgładzić, by wykonać cele misji. Często potrzebna jest wyjątkowa precyzja, zgranie działań w czasie. Do celu jak zwykle prowadzi kilka dróg i tylko od graczy zależy, czy wybierze wywołujące alarmy rozwiązania siłowe (strzelać do wszystkiego, co się rusza), czy będzie sie starał ukończyć misje cicho, co wymaga odrobiny finezji przy planowaniu operacji. Skład grupy komandosów, którą dostaje się pod rozkazy, nie zmienił się. Na krótki czas do oddziału dołącza oficer jugosłowiańskiej partyzantki oraz tajna agentka holenderskiego ruchu oporu, Natasza, "uzbrojona" m.in. w szminkę i lusterko (ma z grubsza te same zdolności, co szpieg). Komandosom przybyło jednak trochę wyposażenia. "Zielony Beret" i kierowca mogą ogłuszyć przeciwnika (pierwszy pięścią, drugi pałą) i zakuć go w kajdanki. Kierowcy dodano karabin. Szpieg potrafi używać chloroformu i pożyczać mundury od nieprzytomnych żołnierzy wroga. Jeńców pojmanych w akcji można wykorzystać do zagadywania innych wrogów. Są posłuszni rozkazom, dopóki komandos trzyma ich na muszce - inaczej zaraz wszczynają alarm. Do arsenału środków odwracających uwagę weszły kamień i paczka papierosów. Pierwszym można ugodzic przeciwnika i sprowokowac go, żeby podszedł do miejsca, skąd był rzucany (zbyt natretne rzucanie może czasem sprowokować ogłoszenie alarmu). Paczka papierosów działa jak brzęczyk, tyle że wabi oko - zdobywa się ją, przeszukując zwłoki niemieckich żołnierzy. Scenariusze są zróżnicowane: trzeba ratować tylną część ciała przed tygrysami, popływać w holenderskich kanałach, odbić część drużyny ze stalagu (odbijanie i wyzwalanie różnych ludzi stanowi motyw przewodni dodatku), zniszczyć superdziało kolejowe i prototyp maszyny dającej Luftwaffe nadzieję na odzyskanie przewagi w powietrzu. Ucieczkę z kolejnych miejsc akcji zapewni czołg, parowóz, ciężarówka, furgonetka, ponton i samolot. Atrakcyjne opakowanie plus dociekliwość, jaką czasem przejawiają strażnicy, to jednak za mało, by grę nazywać strategią. Nie da się tego powiedzieć o grze, w której jeden człowiek jednym bagnetem potrafi wymordować pluton egzekucyjny, trzymający kogos na muszce. Podobnie giną 3 wartownicy przy bramie, stojący od siebie nie dalej niż 2 m. Ponieważ traktuję Commandos jako gre logiczną, podobne sytuacje śmieszą mnie, ale nie dyskwalifikują produktu. Dopóki nie nazwiemy go grą strategiczną. O ile można mieć wątpliwości do typu gry, o tyle nie powinno się ich mieć do działalności firmy EIDOS. Jedna misja w pierwszej części kosztowała 7,95 zł, a w C:BTCOD kosztuje już 12,38 zł. Czy wzrost o ponad 50% to nie za wysoka cena za sławę gry i programistów? Nie ma wątpliwości, że tak, ale nie zmienia to faktu - 8 nowych poziomów do Commandos to bardzo dobra (i popłatna) robota.

Wklepał: Dziku