III
Nocne spotkanie
Po ostatniej walce, natychmiast po powrocie do komnaty u│o┐y│em
siΩ do snu. Kamienny stopie±, kt≤ry s│u┐y│ mi za │≤┐ko, wyda│ siΩ
kr≤lewskim │o┐em. Nie rozkoszowa│em siΩ d│ugo, poniewa┐ nie
zamkn▒│em dobrze oczu, a w komnacie pojawi│ siΩ kapturnik.
Podnios│em g│owΩ i nie zwracaj▒c na niego uwagi ponownie siΩ
po│o┐y│em. ,,Wypoczywaj, wypoczywaj, p≤ki jeszcze mo┐esz.." -
sykn▒│. ,,Pomy╢la│em, ┐e czas abym ci odpowiedzia│ na wszystkie
pytania". Te s│owa pobudzi│y mnie jak nic. Zerwa│em siΩ z │≤┐ka i
zawiesi│em oko na twarzy kapturnika, okrywanej nieprzerwanie przez
cie±. ,,S│ucham" rzek│. Ja zaraz potem odpar│em: ,,TrochΩ siΩ tego
nazbiera│o... przyjacielu. ChcΩ aby╢ mi powiedzia│ wszystko o tym
miejscu i moim przeznaczeniu."
M≤j ,,przyjaciel" rozpocz▒│ d│ugie wyja╢nienie, kt≤re brzmia│o jak
mroczne opowiadanie: ,,Zorientowa│e╢ siΩ, ┐e znajdujesz siΩ w
piekle, chocia┐ nie tak to sobie wyobra┐a│e╢. W zasadzie to tylko
przedsionek prawdziwego piek│a. Nie wiem jaki los ciΩ czeka tutaj,
ale widzΩ ┐e dobrze sobie tu radzisz. Ale do rzeczy: w zale┐no╢ci
jak sobie poradzisz w pierwszych walkach kt≤rych jest siedem,
inaczej przedstawi siΩ twoje przeznaczenie. Za tob▒ dwie walki,
czyli pozosta│o jeszcze piΩµ. Jednak przegraµ mo┐esz ju┐ w pi▒tej,
bo ona typuje pierwsz▒ tr≤jkΩ zawodnik≤w. Zaraz ci to wyt│umaczΩ:
przed tob▒ trzy walki takie jak do tej pory oraz dwie ostatnie,
kt≤re s▒ turniejami. W przedostatniej walcz▒ osoby na trzecim i
drugim miejscu, natomiast na ostatniej dw≤ch najlepszych, czyli
zwyciΩzca poprzedniego turnieju i zawodnik najlepszy we wszystkich
siedmiu walkach. C≤┐ to by by│o na tyle, a je╢li chodzi o
przeznaczenie, to zabijaj jak najwiΩcej a wygrasz. Tak bΩdzie dla
ciebie lepiej.
Kapturnik ju┐ wychodzi│ z komnaty, lecz ja go zatrzyma│em.
,,Poczekaj! Mam jeszcze wiele pyta±!", on odpowiedzia│ w og≤le nie
zaskoczony moj▒ reakcj▒: ,,Jest mn≤stwo rzeczy do wyja╢nienia, ale
ty nigdy by╢ ich nie zrozumia│ grzeszniku". Jednak ja jeszcze
zada│em jedno pytannie: ,,Kim ty jeste╢?". Kapturnik gwa│townie
zatrzymal siΩ i rzek│: ,,Ja nie noszΩ imienia. Jestem opiekunem
zawodnik≤w. Ka┐dy opiekun wybiera zawodnika, podczas ich pierwszej
walki. Jak widzisz wybra│em ciebie."
Wiedzia│em ju┐ du┐o, ale wci▒┐ nie wiedzia│em wielu rzeczy. Mimo
zmΩczenia, nie usn▒│em. Zastanawia│em siΩ nad wszystkimi s│owami
us│yszanymi przez opiekuna. Le┐a│em chyba kilka godzin a┐
postanowi│em wybraµ siΩ do innych komnat. Mo┐e to g│upi pomys│,
ale chcia│em zobaczyµ i porozmawiaµ z cz│owiekiem. Jak siΩ okaza│o
to by│ g│upi pomys│.
W tej pieczarze znajduje siΩ mn≤stwo komnat. Wszystkie ma│e,
ciasne i wilgotne. Pierwsza do kt≤rej wlaz│em by│a zamieszkana
przez jakiego╢ cyborga. Zajrza│em nie╢mia│o do ╢rodka i ujrza│em
du┐ego stwora, pokrytego przez pomara±czow▒ zbrojΩ. Je╢li
ktokolwiek by│ tu przyjazny to na pewno nie on. Wsta│ do mnie, co╢
wrzasn▒│ i chyba chcia│ mnie dos│ownie wyrzuciµ z komnaty. Na
szczΩ╢cie szybko wr≤ci│em siΩ i zatrzasn▒│em drzwi. Nie wiedzia│em
czy warto dalej krΩciµ siΩ, czy wr≤ciµ. Nie wiadomo ile jeszcze
stwor≤w zamieszkuje piek│o. |