"Archiwum X" znalazło u nas w kraju całą rzeszą wielbicieli, także spośród czytelników SECRET SERVICE. Wychodząc naprzeciw wszelkim modnym trendom i spełniając życzenia wielu z was, już od jakiegoś czasu regularnie bombardujemy was rubryką X-Files. Przyc hodzi na ten temat cała masa listów i czas już chyba, aby doczekały się u nas jakiegoś odzewu. Najciekawsze teksty będziemy zamieszczać w na łamach pisma, a te, które się tam nie zmieszczą, z pewnością znajdą się na SS CD. Niektórzy z was chwalą się, że piszą opowiadanka fan-fiction oparte na motywach X-Files. Z wielką chęcią je zobaczymy, a najlepsze opublikujemy. ----------------------------------- Z archiwum X - akta nr 19 Time: Present Place: Wood in Washington Zapada zmrok, trzydziestu drwali jest niepewnych swojego losu. Wiedzą, że coś strasznego i nieznanego tylko czeka na ciemność, która pozwala mu zabijać. Postanawiają się rozdzielić w nadziei, że zwiększy to ich szansę ucieczki przed czymś, co w brutalny i bestialski sposób zabiło ich towarzyszy. Jeszcze nie wiedzą, że spotka ich ten sam los. Ciemność, przerażenie w sercach ludzi, dla których wyrok już zapadł. Dwoje z nich stara się jeszcze walczyć, biegną po życie, ale ten bieg o przetrwanie kończy złam ana noga jednego z nich. Na moment się zatrzymują, ustaje także ich serce, kiedy widzą nad sobą rój świecących owadów, które są coraz niżej, niżej i niżej. Ciemność... Dona i Fox odkrywają w archiwum X dane na temat podobnych zaginięć drwali już w 30. latach naszego wieku i podejmują się tej sprawy, żądni odkrycia strasznej tajemnicy waszyngtońskich lasów. Przybywają na miejsce i spotykają się z miejscowym szeryfem ora z człowiekiem, który był szefem zaginionych ludzi - oskarża on obrońców przyrody, którzy wszelkimi sposobami uprzykrzają życie drwali (wbijają gwoździe w drzewa, doprowadzając do niszczenia pił motorowych, rozsypują na drogach metalowe pająki przebijając e opony). Dana i Fox wraz z dwójką ludzi udają się w głąb straszliwej puszczy. Pogoda jest paskudna, pada rzęsisty deszcz. Zło tylko czeka na zachód słońca, aby ponownie zebrać kolejne żniwo. Las zdaje się żyć, oddychać, jest jedynym świadkiem tragedii, która się w nim dokonała... Nagle daje się słyszeć głośny trzask pękającej opony, która nie oparła się igłom stalowego pająka. Dalszą drogę trzeba przebyć pieszo. Cała czwórka zmierza wprost w paszczę zła. Wkrótce odnajdują chatkę, w której nie ma nikogo, tylko resztki jedzenia, po psuta prądnica i niesprawny samochód... Scully, Mulder i szeryf udają się na dokładniejsze oględziny miejsca zaginięcia drwali. Widok jest straszny - wielkie połacie nagich zrębów, pozostały jedynie wielkie pnie martwych już drzew. Na skraju jednego z nich odnajdują coś niezwykłego i niespotyk anego na Ziemi. Między dwoma drzewami wisi coś wielkiego, przypominającego gigantyczny kokon. Wielkie zdziwienie pojawia się na twarzach agentów, ale i strach, gdyż domyślają się, co kryje jego wnętrze. Konstruują prymitywny podnośnik, za pomocą którego Scully odcina kokon. Wewnątrz, ku ogromnemu przerażeniu, odnajdują zwłoki ludzkie, dobrze zakonserwowane. Dona stwierdza, że zostały one pozbawione wszystkich płynów ustrojowych. W tym samym czasie w chatce pojawia się tajemnicza osoba, która najwyraźniej czegoś szuka. Pojawia się także szef drwali, który rozpoznaje zagorzałego obrońcę środowiska, faceta, który rzekomo ma coś wspólnego z tajemniczym zaginięciem 30 osób. Przybywaj ą Scully i Mulder z szeryfem, i rozładowują napiętą atmosferę. Fox nie chce bezpodstawnie dokonać aresztowania, gdyż każda zbrodnia musi zostać udowodniona, zanim wyda się ostateczny wyrok. Zachodzi słońce, zapada zmrok, zło wypełza z ukrycia, aby ponownie zaatakować... W domku słychać podniesione głosy, nagle wybiega z niego szef drwali i głośnymi okrzykami zachęca to COŚ, aby go zabiło. Taką nagłą reakcję wywołały w nim opowieści Dave'a, obrońcy środowiska, o strasznych, zielonych żyjątkach, które zabiły także jego przyjaciół i o tym, że boją się one światła. Gordon (może tak się nazywał szef drwali?) nie uwierzył w te bajeczki o zabójczych owadach i ze stoickim spokojem stanął nieopodal domku. To COŚ czaiło się już za pobliskim drzewem, ale atak uniemożliwiało ostre światło na zewnątrz chaty. Tym razem człowiek przeżył, ale czy na długo? Powoli budzi się dzień, który zmusza stworzenia do ukrycia się, co daje agentom trochę czasu na dokonanie kolejnych zwiadów w poszukiwaniu śladu zaginionych ludzi. Kolejne krajobrazy budzące rozpacz i niechęć do własnego, ludzkiego gatunku, wielkie połac ie ściętych drzew, które rosły tu przez setki lat, a teraz leżą bezbronne, powalane w kilka sekund przez maszyny nieczułe na ich los Po długich poszukiwaniach odkrywają coś ciekawego. Jedno, bardzo stare drzewo, liczące sobie jakieś 500 lat zostało niele galnie ścięte, a jeden z jego wewnętrznych słoi jest dosyć nietypowy - ma postać zielonej obwódki, podobnego koloru jak owady, które widział Dave. W grę nie wchodzą żadne choroby, gdyż pasożyty atakują tylko korę i ostatni słój drzewa, dalsze, położone g łębiej są martwe. Scully pobiera oczywiście próbki, a Gordon jest tym wszystkim tak znudzony i zniecierpliwiony, że odłącza się od grupy, aby udać się w stronę uszkodzonego jeepa, aby sprowadzić więcej "prawdziwych facetów", którzy "po męsku" załatwią sp rawę. Zmierzcha się i Gordon nie zdaje sobie sprawy z tego, że właśnie dzisiejszej nocy skończy się jego ziemska egzystencja. Słyszy dziwne dźwięki dochodzące z głębi lasu. Nie pomogą mu strzały i ukrycie się w jeepie. Już wie, że nic go nie uratuje. Jego ciał o pokrywa się zieloną poświatą, bezlitosną dla swoich ofiar. Wreszcie konwulsje ustają... Dona bada pod mikroskopem tajemniczą próbkę słoja drzewa. Okazuje się, że ta zielonkawa substancja żyje, a wewnątrz niej poruszają się drobne organizmy, które jednak pod wpływem ostrego światła zamierają w bezruchu. Noc mija spokojnie. Rankiem Dave bezsz elestnie wymyka się z domku, zabiera ze sobą paliwo i chce jak najszybciej uciec, lecz na jego drodze staje uzbrojony Mulder. Dave prosi agenta, aby pozwolił mu odejść, gdyż niedaleko stąd mają obóz jego przyjaciele i mógłby on sprowadzić pomoc. Fox prze z chwilę się waha, ale słowo Dave'a go przekonuje. Kiedy wstają szeryf i Dana, są zaskoczeni zniknięciem obrońcy przyrody, ale Mulder wszystko im tłumaczy. Zrobił to, gdyż teraz mają o jedną szansę więcej, że wyjdą cało z tego przeklętego lasu. Wiedzą, ż e ich sytuacja jest beznadziejna, ale nie poddają się, walczą, zakładając folię i uszczelniając chatę. Starają się wezwać pomoc przez radiostację, którą naprawił Fox, ale bezskutecznie. Muszą oszczędzać paliwo na zbliżającą się noc. Ciemność, ale nie w c hacie. Prądnica nadal działa, choć bardzo słabo. Wiedzą, zdają sobie sprawę, że mogą nie przeżyć tej nocy i dlatego starają się rozmawiać i zapomnieć... Ale nie na długo. Przez folię dostrzegają gromadzące się już owady, które tylko czekają na zgaśnięcie żarówki. Dana nie wytrzymuje napięcia i wpada w histerię, krzyczy, że ma to COŚ na sobie. Na miejscu jest niezawodny Mulder, chwyta ją w ramiona i przyt ula do siebie, pokonując jej strach. Żarówka świeci coraz słabiej, słabiej i słabiej, aż wreszcie gaśnie... Chwila napięcia i niepewności, ale w mroku pojawia się pierwszy promyk wschodzącego słońca, potem drugi, trzeci... Żyją! Szybko, nie czekając na następną noc, której już by nie przeżyli, odkręcają koło od samochodu stojącego nieopodal chaty i wraz z nim kierują się w stronę uszkodzonego jeepa, w którym odnajdują Gordona. Dla niego nic już nie da się zrobić, jest już dokład nie owinięty w kokon, tylko przez szybę widać jego straszny grymas na twarzy. Nagle słyszą zbliżający się samochód, z którego po chwili wychodzi Dave, ich ostatnia deska ratunku. Bez zbędnych rozmów wsiadają do auta i szybko ruszają, chcąc się znaleźć po za tym strasznym i złowrogim miejscem. Jednak noc zastaje ich w lesie, kolejny pająk uszkadza im oponę. Dave wychodzi sprawdzić co się stało i już nie wraca, zaatakowany przez owady... Potem wszystko dzieje się strasznie szybko, rój dostaje się do wewnąt rz jeepa i na nic zdaje się walka agentów. Zapada ciemność... (Co jest? Czy to ostatni odcinek??? Niemożliwe!) Słychać szum wirników, śmigłowce i faceci ubrani w stroje nie przepuszczające promieniowania odnajdują samochód. Radiostacja zrobiła swoje. Otwierają jeepa i widzą trzy wielkie kokony (czyżby jednak koniec!!!???!!!)... Białe niczym śnieg pomieszczenia, wszystko jakieś dziwne i szalenie sterylne. Jakiś tajny instytut. Jest Mulder, żyje! Dana jeszcze nieprzytomna, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo!!! Odsiecz zdążyła w ostatniej chwili. Zieloni mordercy będą tęp ieni, ale nie ma gwarancji, że wszystkie owady zginą. Mogą przetrwać i opuścić lasy, ale... ------------------------ Komentarz własny: Ten odcinek "X-Files" był naprawdę niezły. Strach, niepewność, tajemniczość, niespotykany i groźny wróg, świetna gra Gillian i Davida stworzyły coś, co każdy powinien zobaczyć i zastanowić się nad wieloma sprawami, tak odległymi od naszej codziennej, sza rej egzystencji. Poznaliśmy tu owady, które przetrwały wieki i teraz wymierzają karę ludziom, którzy zakłócili ich spokojny byt. Oczywiście, "The truth is out there", ale jeżeli będziemy robili z naszym środowiskiem to, co robimy, być może kiedyś, w nied alekiej przyszłości zwróci się ona przeciwko nam. Może wtedy zrozumiemy nasz błąd. Lepiej śpij przy zapalonym świetle, bo może i ciebie spotka kara za zaśmiecanie przyrody sztucznym świństwem, które nawet za sto lat się nie rozłoży... Bądź czujny i wyłąc z już blaszaka, bo po co zużywać energię na czytanie moich wypocin; lepiej byś posegregował śmieci... Przemek Nowak (pepega@art.olsztyn.pl)