Strategie czasu rzeczywistego są jednym z najpopularniejszych gatunków. Nowe gry spod tego znaku rozchodzą się jak świeże bułeczki. Tak wielki zapał w kupowaniu jest jak woda na młyn producentów. Im chętniej sięgamy po ich nowe produkty, tym częściej wypuszczają świeże tytułu. Niestety, czego można się było spodziewać, wiele z gier robionych naprędce nie prezentuje zbyt wysokiej klasy. Trzeba umieć wybierać dobre tytuły. Na szczęście jest parę pewniaków, które po prostu nie mogą zawieść. Jednym z nich jest firma CaveDog wraz ze swoją wspaniałą serią Total Annihilation. Najnowsza gra z tej serii będzie oparta na podobnym pomyśle co jej wielki konkurent - C&C: Red Alert. Chodzi o zastosowanie tzw. retrospekcji. To dość egzotyczne słowo oznacza, iż wydarzenia, o których opowiada gra mają miejsce wcześniej od tych z pierwszej części. W TA: Kingdoms cofamy się aż o 10000 lat, tak daleko, iż właściwie trudno jest mówić o jakiejkolwiek technice. Dlatego też, walka między stronami konfliktu (cztery różne plemiona) przeniesie się w inny wymiar - ponad rozumową, magiczną sferę. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy świadkami walki wręcz. Będzie jej pod dostatkiem. Walka wręcz to nieodłączny element dobrego RTSu. Różnica polega na tym, że magia będzie bronią najpotężniejszą, a mieć dobrego maga, znaczy stać na dobrej pozycji. Jeżeli chodzi o jednostki bojowe to autorzy po raz kolejny zademonstrują swoje wielkie możliwości twórcze. Każde z czterech plemion będzie miało po kilka niepowtarzalnych, charakterystycznych jednostek, a oprócz tego kilkadziesiąt (!) standardowych, dostępnych dla wszystkich. W sumie liczba oddziałów przekroczy setkę. Podobnie ma się sytuacja z ilością poziomów. Nieoficjalnie mówi się o 60 (po 15 dla każdej ze stron), ale równie dobrze liczba ta może się jeszcze zmienić. Kingdoms ujrzymy już na Gwiazdkę.