Gex jest jaszczurką Gex jest tajnym agentem. Gex broni prawa ludzi do... oglądania dobrej telewizji. Tak, tak, ten odziany w fachowy smoking obywatel wirtualnego świata trudni się walką z istotami zagrażającymi porządkowi programów telewizyjnych. Robi to już od jakiegoś czasu, a dokładniej od poprzedniej części jego przygód. Walczył tam ze złym Rezem, którego, jak mu się zdawało, załatwił na zawsze. Nie załatwił, bo Rez właśnie wrócił i ma się całkiem dobrze, a może i lepiej (zwykle ci co raz już niby umarli robią się potem bardziej silni i bardziej stanowczy i bardziej brutalni i w ogóle bardziej). Gra, w odróżnieniu od swej poprzedniczki-platformówki-dwuwymiarówki, jest 3D, z widokiem zza bohatera. Bardzo łądne jest owo 3D, dodajmy. W kolorowych, dokładnych i artystycznych światach telewizji jest na czym zawiesić oko. A żeby tylko o oczy chodziło! Łapska też będą miały masę radości, bo grywalność jest niesamowita. Zresztą co tu gadać: gra dostała w Secret Service 9/10, a Martinez pisał o niej "GEX: ETG to klon najsławniejszej gry nowej ery - MARIO 64. Klon wręcz idealny, kto widział przebój na Nintendo 64, nie musi wiedzieć więcej". Do grania więc!