Artyku│ pochodzi z 18 numeru UFO (kwiecie±-czerwiec 1994)
W paƒdzierniku
600 rozczarowanych ludzi musia│o odej£µ z kwitkiem sprzed zape│nionego
po brzegi audytorium Florida Junior College w Jacksonville.
Wszyscy oni pragnΩli wys│uchaµ prelekcji fizyka j╣drowego
Stantona Friedmana zatytu│owanej äLataj╣ce spodki istniej╣
naprawdΩö.
Norman R. Chastain, mieszkaniec Jacksonville, przyszed│ wcze£niej,
aby zaj╣µ siedz╣ce miejsce. Jego zainteresowanie t╣ prelekcj╣
wynika│o z czego£ wiΩcej ni┐ tylko zwyk│ej ciekawo£ci. Nosi│
w sobie od roku sekret, kt≤rego nikomu do tej pory nie ujawni│,
sekret dotycz╣cy dziwnego zdarzenia, kt≤ry zamierza│ wyjawiµ
dopiero odpowiedniemu autorytetowi naukowemu, kt≤ry zgodzi│by
siΩ zbadaµ tΩ sprawΩ ärzetelnieö.
Wieczorem po prelekcji zacz╣│ pisaµ list do Stantona Friedmana
do UFO Research Institute w Kalifornii. Zaczyna│ siΩ on od s│≤w:
äJestem zwyk│ym elektrykiem kolejowym i mam za sob╣ 35 lat
pracy w zawodzieàö Jego tre£µ oraz badania, kt≤re
zainicjowa│, mog╣ sprawiµ, ┐e prze┐ycie Normana Chastaina mo┐e
okazaµ siΩ jednym z najniezwyklejszych przypadk≤w w historii
zjawiska NOLi.
Chastain by│ zapalonym wΩdkarzem i w pi╣tek wieczorem pod
koniec stycznia 1972 roku pojecha│ samochodem z przyczep╣
kempingow╣ i │≤dk╣ kabinow╣ w rejon wyspy Blount po│o┐onej
w uj£ciu rzeki St. Johns p│yn╣cej na wsch≤d od Jacksonville.
Na wyspie znajduj╣ siΩ g│≤wnie obiekty przemys│owe ù
miejskie doki, elektrownia oraz liczne s│upy przesy│owych linii
energetycznych. Nied│ugo potem Towarzystwo Audubon wytoczy│o w
s╣dzie proces o anulowanie decyzji zezwalaj╣cej na lokalizacjΩ
na niej elektrowni j╣drowej.
Dla Chastaina Blount by│a skrawkiem spokojnej wody i miejscem, w
kt≤rym mo┐na jeszcze by│o z│owiµ du┐ego czerwonego okonia.
Zakotwiczy│ swoj╣ │≤dƒ Sea Camper w odleg│o£ci oko│o 15
metr≤w od brzegu. By│a pora przyp│ywu. Po drugiej stronie
wyspy sta│ na kotwicy opuszczony statek pasa┐erski Constitution.
Noc tej │agodnej zimy by│a tak spokojna, ┐e s│ysza│ nawet
ämale±k╣ ┐abΩ p│yn╣c╣ w poprzek rzekiö. Rozpocz╣│ │owienie
i czas ucieka│ mu szybko. Oko│o trzeciej w nocy dostrzeg│
pomara±czowe i niebieskie b│yski ponad Narodowym Pomnikiem
Fortu Karoliny.
äTo pewnie £wiat│a ostrzegawcze Mosquitaö û pomy£la│,
lecz po chwili zmieni│ zdanie. îwiat│a by│y stacjonarne i
unosi│y siΩ na wysoko£ci oko│o 100 metr≤w nad pomnikiem czΩsto
zmieniaj╣c kolor.
äMo┐e to helikopter policyjny?ö û pomy£la│ nastΩpnie,
lecz i to przypuszczenie wyda│o mu siΩ w╣tpliwe, poniewa┐ nie
s│ysza│ charakterystycznego warkotu ani innego odg│osu.
Nagle £wiat│a zaczΩ│y zbli┐aµ siΩ do niego, po czym
zatrzyma│y siΩ na wysoko£ci oko│o 50 metr≤w nad │odzi╣.
Znajdowa│y siΩ na okr╣g│ym obiekcie z kopu│╣, kt≤ry by│
teraz wyraƒnie widoczny. Widz╣c go, Chastain wiedzia│, ┐e to
na pewno nie jest pojazd ziemskiego pochodzenia. Mia│ £rednicΩ
oko│o 25 i wysoko£µ 2,5 metra, a tak┐e kopu│Ω wysoko£ci 1,5
m i mrugaj╣ce £wiat│a na obwodzie.
ù Kiedy zobaczy│em to, wiedzia│em, ┐e to UFO, pierwsze w
moim ┐yciu, no i by│em oczywi£cie do pewnego stopnia
przestraszony ù powiedzia│. ù Nie wiedzia│em, co robiµ, i
nie wiedzia│em, co to co£ mo┐e zrobiµ!
Otrz╣sn╣wszy siΩ z pierwszego wra┐enia, pomy£la│, ┐e byµ
mo┐e wziΩto ruchome £wiat│a jego │odzi za inny pojazd tego
typu. Sea Camper mia│a dodatkowe mrugaj╣ce czerwono-zielone £wiat│a
pozycyjne zainstalowane przez samego Chastaina, b│yskaj╣ce bia│e
£wiat│o na dziobie oraz kilka innych reflektor≤w. Zamontowana
na szczycie kabiny dwupalnikowa latarnia Colemana by│a r≤wnie┐
zapalona.
Pojazd unosi│ siΩ bezg│o£nie nad │odzi╣ przez oko│o piΩµ
minut, dop≤ki Chastain nie przekrΩci│ g│≤wnego wy│╣cznika
i nie wy│╣czy│ latarni. Niemal natychmiast NOL zacz╣│ siΩ
oddalaµ, za£ Chastain obserwowa│ jego ciemn╣ sylwetkΩ nikn╣c╣
na tle ska│, sk╣d nadlecia│.
Uzna│ w tym momencie, ┐e jego dziwnie spotkanie sko±czy│o siΩ
i ┐e nie zobaczy ju┐ wiΩcej tego pojazdu. Mia│ teraz inne
zmartwienie, poniewa┐ w podnieceniu wywo│anym obserwacj╣ nie
zauwa┐y│, ┐e przyp│yw wyrzuci│ go na brzeg. Zeskoczy│ na
brzeg wyspy i ruszy│ w poszukiwaniu kawa│ka drewna, kt≤rym m≤g│by
zepchn╣µ │≤dƒ z mielizny na g│Ωbsz╣ wodΩ. Mia│ ze sob╣
siln╣ latarkΩ i £wieci│ sobie pod nogi, aby nie wpa£µ do
jakiej£ przypadkowej dziury. Po pewnym czasie znalaz│
trzymetrowy dr╣g i ruszy│ w drogΩ powrotn╣.
ù Zatrzyma│em siΩ w odleg│o£ci oko│o 25 metr≤w od │odzi,
aby odsapn╣µ przez chwilΩ, jako ┐e dr╣g by│ ciΩ┐ki ù
powiedzia│. ù Unios│em znad ziemi £wiat│o latarki, aby
sprawdziµ, czy │≤dƒ nadal tkwi w przybrze┐nym mule, i w≤wczas
dostrzeg│em na skraju zaro£li najdziwniejsze stworzenie, jakie
mo┐na tylko sobie wyobraziµ!
By│a to obca istota ubrana w obcis│y str≤j przypominaj╣cy
staro£wieck╣, mΩsk╣ zimow╣ bieliznΩ, z t╣ r≤┐nic╣, ┐e
äby│a ona ciemnosrebrzystego koloru i lekko £wieci│aö. Sta│a
w wysokich do pasa zaro£lach, mia│a 1,5-1,7 metra wzrostu, kr≤tkie
rΩce i du┐╣ g│owΩ z w╣skimi uszami i lekko zaostrzonym
podbr≤dkiem, zwie±czon╣ wydzielaj╣cym po£wiatΩ dyskiem. Mia│a
lekko otwarte, wyraƒne usta, nieproporcjonalnie du┐e, wypuk│e
oczy, kt≤re w £wietle latarki sprawia│y wra┐enie szklanych.
ù Zupe│nie nie przypomina│a cz│owieka! ù powiedzia│.
Przez d│u┐sz╣ chwilΩ przygl╣dali siΩ sobie tkwi╣c w
bezruchu. Potem istota podnios│a lew╣ rΩkΩ, w kt≤rej trzyma│a
jaki£ przyrz╣d o £rednicy oko│o 10 centymetr≤w. Nast╣pi│ b│ysk
bia│ego £wiat│a, kt≤ry niemal go o£lepi│. Po chwili jego
cia│o zacz╣│ ogarniaµ parali┐ rozprzestrzeniaj╣cy siΩ
stopniowo od szyi w d≤│ ca│ego cia│a.
ù Zatacza│em siΩ nie mog╣c ustaµ na nogach, w zwi╣zku z
czym po│o┐y│em siΩ w wysokiej trawie. RΩce i nogi zdrΩtwia│y
mi i sta│y siΩ bezw│adne, tak jak to siΩ czasami dzieje po d│u┐szym
ucisku kt≤rej£ z ko±czyn. Chcia│em wo│aµ o pomoc, maj╣c
nadziejΩ, ┐e jest jeszcze kto£ na wyspie opr≤cz mnie i ┐e bΩdzie
m≤g│ mi przyj£µ z pomoc╣, lecz po namy£le uzna│em, ┐e
lepiej bΩdzie jednak le┐eµ cicho, poniewa┐ przysz│o mi na my£l,
┐e to do diab│a podobne stworzenie mog│oby podej£µ do mnie i
mnie wyko±czyµ.
Po tym, jak jasny b│ysk z broni tej istoty o£wietli│ mu twarz,
do w│os≤w i jego ubrania przylgn╣│ bardzo silny, przyprawiaj╣cy
o nudno£ci smr≤d, kt≤ry äby│ znacznie silniejszy od smrodu
wydzielanego przez skunksaö! Chastain nie mia│ pewno£ci, czy
ten obrzydliwy zapach by│ czΩ£ci╣ sk│adow╣ b│ysku, czy te┐
jednym z jego nastΩpstw.
ù Przez pierwsz╣ godzinΩ my£la│em, ┐e zginΩ, ale ca│y
czas modli│em siΩ. W ko±cu parali┐ zacz╣│ ustΩpowaµ. Stan╣│em
na czworaka i poczo│ga│em siΩ do │odzi. Nazajutrz, oko│o po│udnia,
os│abienie ust╣pi│o i znowu mog│em chodziµ. Dzie± by│ ciep│y.
Zobaczy│em │≤dkΩ na wodzie ù ko│ysa│a siΩ w odleg│o£ci
oko│o 15 metr≤w od brzegu. Drzwi do kabiny by│y otwarte, a w
£rodku nie by│o nikogo.
Niezno£ny smr≤d wci╣┐ siΩ na nim utrzymywa│. Podp│yn╣│
do │odzi, w│o┐y│ k╣piel≤wki i wysuszy│ ubranie, lecz smr≤d
nadal siΩ utrzymywa│. Wymy│ w│osy £rodkiem dezynfekcyjnym i
w drodze do domu wyrzuci│ ubranie od przydro┐nego rowu. Czu│
siΩ prawie normalnie z wyj╣tkiem uczucia szczeg≤lnej lekko£ci,
tak jakby unosi│ siΩ w powietrzu. Jego dziwny wygl╣d i
zachowanie nie usz│y uwadze jego ┐ony.
ù Co z tob╣, Norman? ù zapyta│a, gdy tylko wszed│ do domu.
ù Co siΩ sta│o?
Nie chcia│ jej niepokoiµ opowiadaniem szczeg≤│≤w swojej
przera┐aj╣cej przygody, poniewa┐ by│a lekko schorowana.
ù Na│ga│em jej trochΩ. Powiedzia│em, ┐e by│y du┐e fale i
dosta│em morskiej choroby. Co wiΩcej, nie powiedzia│em o tym
zdarzeniu nikomu, poniewa┐ ba│em siΩ, ┐e mnie wy£miej╣ lub
pomy£l╣, ┐e dosta│em bzika!
Nie wiedzia│, ┐e to jeszcze nie by│ koniec tej przygody.
Nazajutrz poszed│ do lekarza zrobiµ na wszelki wypadek badania
kontrolne, boj╣c siΩ, ┐e to £wiat│o, kt≤rym zosta│ pora┐ony,
mog│o dokonaµ jakich£ trwa│ych uszkodze± w jego organizmie
albo ┐e ten parali┐ m≤g│ byµ wynikiem lekkiego zawa│u serca.
Lekarz rozwia│ jednak jego obawy, stwierdzaj╣c, ┐e jest ca│kowicie
zdrowy.
Wr≤ci│ na wyspΩ i za dnia przeczesa│ tamto miejsce w
poszukaniu £lad≤w, kt≤re by potwierdzi│y, ┐e to nie by│o
przywidzenie, jednak nic nie znalaz│. W╣cha│ trawΩ i krzaki w
miejscu, w kt≤rym upad│, lecz ten wstrΩtny od≤r ulotni│ siΩ.
Drewniany dr╣g le┐a│ w tym samym miejscu, w kt≤rym go zostawi│.
NastΩpnie wr≤ci│ do pracy i zachowywa│ siΩ, jak gdyby nic siΩ
nie sta│o.
Lecz jego noce nie by│y ju┐ normalne. ZaczΩ│a mu siΩ £niµ
obca planeta zamieszka│a przez dziwnie wygl╣daj╣ce stworzenia,
poro£niΩta olbrzymimi kwiatami, posiadaj╣ca linie produkcyjne,
z kt≤rych schodzi│y talerzokszta│tne pojazdy. Nie wspomnia│ o
nich nikomu, podobnie jak o swoim prze┐yciu na wyspie Blount.
Nie wiedz╣c zbyt wiele na temat zjawiska NOLi, nie by│ £wiadom,
┐e wiele tego typu obiekt≤w czΩsto widywano nad liniami
energetycznymi, elektrowniami i instalacjami atomowymi. Nie s│ysza│
te┐ o zdarzeniach, podczas kt≤rych dochodzi│o do spotka± z
humanoidami, w zwi╣zku z czym nie m≤g│ wiedzieµ, ┐e istota,
kt≤r╣ widzia│, wcale nie by│a czym£ wyj╣tkowym, zar≤wno
pod wzglΩdem wygl╣du, jak i sposobu zachowania. Szarosrebrzyste,
obcis│e kombinezony, wydatne po│yskuj╣ce oczy, ostro zako±czone
uszy, tajemnicze promienie, kt≤re o£lepia│y i parali┐owa│y
£wiadk≤w û wszystko to by│o dobrze znane z obserwacji
wiarygodnych £wiadk≤w odnotowanych przez badaczy zjawiska NOLi
na ca│ym £wiecie.
Klasycznym przypadkiem tego typu jest zdarzenie z Hopkinsville w
stanie Kentucky. Widziane tam istoty wywo│a│y podobne zjawiska
do tych, kt≤re wyst╣pi│y na wyspie Blount. To jedno z
najbardziej klasycznych zdarze±, jakie mia│y miejsce na terenie
Stan≤w Zjednoczonych, wydarzy│o siΩ w roku 1955 i figuruje w
oficjalnych dokumentach si│ powietrznych jako äniezidentyfikowaneö.
Jest czΩsto przytaczane i opisywane w r≤┐nych ksi╣┐kach i
czasopismach. Jego opis przedstawiony przez Jacquesa VallΘe w
Anatomy of a Phenomenon (Anatomia zjawiska) zawiera wiele szczeg≤│≤w
pominiΩtych w innych opracowaniach. VallΘe stara│ siΩ przede
wszystkim zwr≤ciµ uwagΩ biolog≤w na nietypowe zachowanie siΩ
owych istot, kt≤re jego zdaniem warte jest szczeg≤lnego
zainteresowania.
Istoty te mia│y 1,2 metra wzrostu, du┐e, ostro zako±czone uszy
i siΩgaj╣ce prawie do ziemi rΩce o d│ugich paznokciach
przypominaj╣cych szpony. Ubrane by│y w äponiklowanyö str≤j.
Tu┐ przed ich przybyciem na farmΩ rodziny Sutton≤w sk│adaj╣cej
siΩ z trojga dzieci i o£miu doros│ych jedno z dzieci widzia│o
lataj╣cy obiekt, kt≤ry wyl╣dowa│ z ty│u zabudowa±. Doro£li
stwierdzili, ┐e musia│o im siΩ przywidzieµ i ┐e by│ to na
pewno meteoryt. Zmienili zdanie dopiero wtedy, gdy do ich domu
zacz╣│ siΩ zbli┐aµ äma│y cz│owiekö z podniesionymi do
g≤ry rΩkoma.
Gest ten oznacza│ zapewne brak wrogich zamiar≤w, jednak nie
zosta│ zrozumiany przez przestraszonych mieszka±c≤w farmy.
Jeden z nich z│apa│ strzelb╣ i strzeli│ przez drzwi, lecz
strza│ ten nie wywo│a│ po┐╣danego efektu. Nieznana istota
zrobi│a kozio│ka i zniknΩ│a w ciemno£ciach. (Odg│os, jaki
siΩ rozleg│ po jej trafieniu, przypomina│ dƒwiΩk, jaki
powstaje po trafieniu kul╣ blaszanego wiadra). To zachowanie
mieszka±c≤w farmy nie zniechΩci│o tych istot, kt≤re änΩka│yö
ich swoj╣ ciekawo£ci╣ chodz╣c po dachu i zagl╣daj╣c do
okien jeszcze przez wiele godzin. (Istniej╣ pewne w╣tpliwo£ci
co do dok│adnej ilo£ci istot, jako ┐e jeden ze £wiadk≤w
stwierdzi│ w trakcie dochodzenia prowadzonego przez si│y
powietrzne: äM≤wiΩ tylko to, co widzia│em, a widzia│em dw≤ch
ludzi lub tego samego dwa razyö).
W czasie chwilowej przerwy w tej äbitwieö przera┐eni
Suttonowie wsiedli do samochod≤w i uciekli z farmy do
pobliskiego miasteczka. Po pewnym czasie wr≤cili na ni╣ wsparci
miejscow╣ i stanow╣ policj╣. Jeden z jad╣cych w jej kierunku
oficer≤w zezna│, ┐e widzia│ kilka dziwnych ämeteor≤wö,
kt≤re lecia│y z tamtego rejonu. Gdy wyjrza│ wraz z ┐on╣
przez okno samochodu, widzia│ dwa z nich, jak przelatuj╣ nad
ich g│owami wydaj╣c äzmiennotonoweö dƒwiΩki. OglΩdziny
miejsca zdarzenia niczego nie wykaza│y poza £ladami strza│≤w
z broni Sutton≤w. Po pojeƒdzie i istotach nie pozosta│ ┐aden
£lad.
Jak twierdzi VallΘe, z biologicznego punktu widzenia interesuj╣ce
jest to, ┐e äoczy istot by│y du┐e i bardzo czu│e, poniewa┐
zbli┐a│y siΩ one do farmy z najciemniejszego miejsca. Nie
zauwa┐ono w nich ani ƒrenic, ani powiek û £wiadkowie odnie£li
wra┐enie, ┐e w│╣czenie przez nich zewnΩtrznego o£wietlenia
domu powstrzymywa│o je od zbli┐ania siΩ do niegoö.
Czy mo┐emy zatem za│o┐yµ, ┐e gdy Chastain sta│ przera┐ony
widokiem obcej istoty w srebrzystym kombinezonie o£wietlonej £wiat│em
latarki, odczuwa│a ona b≤l lub mia│a inne nieprzyjemne
odczucia z powodu tego £wiat│a i w odpowiedzi zareagowa│a pora┐eniem
£wiadka swoim promieniowaniem £wietlnym? Podobnie jak w
przypadku Sutton≤w, r≤wnie┐ ta istota mia│a du┐e, po│yskuj╣ce
oczy, kt≤re nie posiada│y ani ƒrenic, ani powiek.
Je£li ta istota by│a w rzeczywisto£ci robotem, kt≤rego
zadaniem by│o wykonanie jakich£ pomiar≤w (analiza gleby etc.)
w miejscu przysz│ej elektrowni atomowej, i je£li Chastain
przeszkodzi│ jej w wykonaniu tego zadania, to jest oczywiste, ┐e
musia│ zostaµ unieszkodliwiony. Takie spekulacje na temat celu
i zachowa± obcych istot mo┐na by snuµ praktycznie bez ko±ca,
niemniej wszelkie podobie±stwa, jakie wystΩpuj╣ w r≤┐nych
dobrze sprawdzonych przypadkach winny byµ dok│adne zanalizowane.
Niezbite dowody na autentyczno£µ jego prze┐ycia ujawni│y siΩ
niespodziewanie w trzy dni po obserwacji i co najciekawsze na
jego dzia│ce po│o┐onej z ty│u za domem. By│ koniec stycznia
1972 roku. W pewnej chwili ze snu wyrwa│ go grzmot pioruna.
ù Pada│o i b│yska│o, a potem ten sam niesamowity od≤r, kt≤ry
czu│em wtedy, gdy zosta│em pora┐ony tamtym £wiat│em, zacz╣│
wlewaµ siΩ przez okno sypialni. Wyskoczy│em z │≤┐ka, aby je
zamkn╣µ, a nastΩpnie chwyci│em za bro± i nie zasn╣│em ju┐
do rana, ws│uchuj╣c siΩ i wΩsz╣c, czy nie dochodzi do mnie
ten mdl╣cy smr≤d. Zastanawia│em siΩ, czy by│o mo┐liwe, aby
ta istota mog│a mnie zlokalizowaµ po tym, jak opu£ci│em wyspΩ.
Tej burzliwej nocy wstawa│ wiele razy i podchodzi│ do okna, aby
zerkn╣µ przez nie. Jego ┐ona spa│a w oddzielnej sypialni
usytuowanej po drugiej stronie domu. W ko±cu burza sko±czy│a
siΩ i nasta│ ranek. Gdy us│ysza│ krz╣tanie siΩ swojej ┐ony
i miauczenie kota prosz╣cego o wypuszczenie na dw≤r, szybko
ubra│ siΩ i z broni╣ w rΩku ostro┐nie uchyli│ drzwi prowadz╣ce
na ty│ domu, sk╣d dochodzi│ od≤r.
To, co zobaczy│, sprawi│o, ┐e przez chwilΩ wydawa│o mu siΩ,
┐e postrada│ zmys│y. Tu┐ za Sea Camper wyrasta│ z ziemi rz╣d
äg│≤wö cielistego koloru. Wygl╣da│o to jak scena z filmu
z gatunku horror≤w. Wszystkie te äro£linyö przypomina│y
kszta│tem obc╣ istotΩ, kt≤r╣ spotka│ na wyspie, i wydziela│y
ten sam od≤r! Trzy z piΩtnastocentymetrowych g│≤w mia│y
otwarte usta i oczodo│y wype│nione bia│╣ substancj╣ wygl╣daj╣c╣
jak lukier. Wydawa│y siΩ byµ wykszta│cone do ko±ca, podczas
gdy dwie pozosta│e, mniejsze, przypomina│y änowo narodzone
niemowlΩta z zamkniΩtymi oczymaö. Przeszy│ go dreszcz,
spojrza│ na niebo, a potem na ziemiΩ w poszukiwaniu statku
kosmicznego i innych ro£lin, lecz niczego niezwyk│ego wiΩcej
nie zobaczy│.
Chc╣c, aby kto£ jeszcze zobaczy│ te dziwne ro£liny, poszed│
do kilku zaprzyjaƒnionych s╣siad≤w, jednak ┐adnego z nich nie
zasta│ w domu, poniewa┐ pojechali ju┐ do pracy. Rozsierdzony
wr≤ci│ do domu, chwyci│ │opatΩ i wykopa│ dwie z wiΩkszych
g│≤w oraz obie mniejsze, po czym wyrzuci│ je na pobliskie
wysypisko £mieci. NastΩpnie zawo│a│ ┐onΩ i powiedzia│ jej,
aby wysz│a z nim na tylne podw≤rze.
ù M≤j Bo┐e, to wygl╣da jak z innego £wiata! ù powiedzia│a
ca│kowicie zaskoczona.
Postanowi│ opowiedzieµ jej o swojej przygodzie na wyspie Blount,
lecz w ostatniej chwili zrezygnowa│ ze wzglΩdu na stan jej
zdrowia, poniewa┐ zaczΩ│a okazywaµ jej pierwsze objawy pod wp│ywem
panuj╣cego wok≤│ smrodu.
ù Idƒ do domu i wezwij policjΩ! ù powiedzia│ do niej. ù
Powiedz im, ┐e co£ dziwnego ro£nie na naszym podw≤rzu za
domem.
ù A oni powiedz╣, ┐e jestem pijana lub stukniΩta, kiedy im
to opiszΩ. R≤┐owy diabe│ o wielkich oczach, spiczastych
uszach i okr╣g│ych ustach i ┐e wydobywa siΩ z niego smr≤d na
ca│e s╣siedztwo? ù odrzek│a.
Przyzna│ jej racjΩ, lecz nadal chcia│, aby zobaczy│ to kto£
jeszcze. Chwyci│ │opatΩ i wykopa│ pozosta│e ro£liny, nastΩpnie
wsiad│ do samochodu i pojecha│ do siedziby gazety w
Jacksonville z jedn╣ äg│ow╣ö na pod│odze z przodu
samochodu.
ù Musia│em jechaµ z g│ow╣ wystawion╣ na zewn╣trz
samochodu, poniewa┐ ten smr≤d wrΩcz mnie obezw│adnia│ ù
powiedzia│. ù KrΩci│o mi siΩ w g│owie i zaczΩ│o ogarniaµ
mnie to samo uczucie bezsi│y, kt≤re opanowa│o mnie na wyspie.
Ba│em siΩ, ┐e ogarnie mnie parali┐, zanim dotrΩ do siedziby
gazety.
Ledwie uda│o mu siΩ unikn╣µ zderzenia z innym samochodem.
Musia│ silnie zahamowaµ, w wyniku czego äg│owaö uderzy│a
o ostr╣ krawΩdƒ pod│ogi. W rezultacie zaczΩ│a siΩ z niej
wydobywaµ czerwona substancja, kt≤ra przypomina│a do z│udzenia
krew.
Opowiadaj╣c redaktorowi gazety o tej dziwacznej ro£linie w
samochodzie, stara│ siΩ sprawiµ wra┐enie, ┐e to, o czym m≤wi,
jest jak najbardziej prawdopodobne, nie wspominaj╣c ani s│owem
o swojej przygodzie na wyspie.
Redaktor przygl╣da│ siΩ mu podejrzliwie.
ù To wszystko prawda, czy te┐ goln╣│ Pan sobie co nieco?
ù Jestem niepij╣cy ù odrzek│ Chastain ù ale ta rzecz, kt≤ra
jest teraz w moim samochodzie, odurzy│a mnie swoim odorem!
W chwilΩ potem Chastain uda│ siΩ z grup╣ kilku reporter≤w do
samochodu. Jeden z nich przyjrzawszy siΩ bli┐ej äg│owieö,
powiedzia│:
ù Zajrzyjcie jej do ust! To ma nawet ma│e zΩby!
»aden z redaktor≤w nigdy nie widzia│ takiej äg│owyö, w
zwi╣zku z czym nikt z nich nie potrafi│ jej zidentyfikowaµ,
tak jak i ┐aden ze wsp≤│pracownik≤w Chastaina z Seaboard
Coast Line Railroad Company, gdzie uda│ siΩ po opuszczeniu
redakcji w poszukiwaniu dodatkowych £wiadk≤w. Na widok äg│owyö
brygadzista John Ellis powiedzia│ podekscytowanym g│osem:
ù M≤j Bo┐e, czy to to tak £mierdzi?
ù Sp≤jrzcie na tΩ czerwon╣ substancjΩ wyciekaj╣c╣ z ty│u
g│owy! ù powiedzia│ hydraulik Clyde Schramm.
Po niespe│na dobie wszystkie äg│owyö skurczy│y siΩ do
rozmiar≤w kauczukowych pi│ek, podobnie jak te, kt≤re Chastain
wkopa│ z powrotem w miejscu, w kt≤rym poprzednio ros│y, aby
zobaczyµ, co bΩdzie dalej, jednak ┐adna z demonicznych ro£lin
nie wyros│a z ziemi ponownie.
W chwili pisania tego artyku│u pr≤bki gruntu pobrane z r≤┐nych
g│Ωboko£ci na podw≤rzu po│o┐onym z ty│u domu Chastaina
oraz na wyspie Blount poddawane s╣ r≤┐norodnym badaniom w
kilku laboratoriach. WstΩpne badanie mikroskopowe wykaza│o, ┐e
ziemia pochodz╣ca z podw≤rza zawiera fungi hyphae (w│≤kna
korzeni grzyb≤w), i jest nadzieja, ┐e znajduj╣ce siΩ w niej
zarodniki rozwin╣ siΩ w komorze wilgotno£ciowej ustawionej na
warunki podobne do tych, kt≤re panowa│y w nocy poprzedzaj╣cej
ich wzrost.
Czym one s╣? Pozaziemskimi zarodnikami zasianymi w ziemskiej
glebie? Dop≤ki nie znana jest odpowiedƒ na to pytanie, warto
zastanowiµ siΩ r≤wnie┐ nad innymi mo┐liwymi hipotezami. Jedn╣
ze wskaz≤wek mo┐e byµ silny fetor wydzielany przez äg│owyö.
Luis C.C. Krieger w Przewodniku po grzybach pisze, ┐e ca│a gama
grzyb≤w pod nazw╣ ästinkhornsö (ä£mierdzioro┐kiö)
wydziela äniezno£ny smr≤d przypominaj╣cy zapach sera ½Limburger╗
zwielokrotniony do n-tej potΩgiö. Od≤r ten przywabia muchy,
kt≤re roznosz╣ nastΩpnie na swoich cia│a ich zarodniki. Muchy
sk│adaj╣ na nich jajeczka, dziΩki czemu ich larwy wgryzaj╣c
siΩ w ich tkanki maj╣ dostΩp do pokarmu. Powsta│e w tkance £mierdzioro┐k≤w
w wyniku ich ┐erowania kanaliki tworz╣ r≤┐norodne wzory, za£
niekt≤re z nich wydzielaj╣ po ich naciΩciu lub rozdarciu
czerwon╣, podobn╣ do krwi ciecz. Czy wyklucza to jakikolwiek
zwi╣zek miΩdzy obc╣ istot╣ z wyspy a dziwacznymi ro£linami
na podw≤rzu Chastaina? Mo┐e £wiadek po prostu wdepn╣│ w
koloniΩ £mierdzioro┐k≤w na wyspie, przeni≤s│ na swoich
butach lub ciele ich zarodniki do swojego domu, gdzie nastΩpnie,
kilkana£cie dni p≤ƒniej, wyros│y one z ziemi dziΩki sprzyjaj╣cym
warunkom atmosferycznym.
Specjali£ci pracuj╣cy nad tym przypadkiem nie mog╣ doj£µ do
wsp≤lnych wniosk≤w. Prawdopodobie±stwo, ┐e czerwie zjedz╣
dok│adnie ten sam rodzaj £mierdzior≤┐ka mo┐na by nazwaµ
zbiegiem okoliczno£ci, lecz szansa, ┐e zostan╣ one zjedzone w
dok│adnie ten sam spos≤b, w wyniku czego uzyskaj╣ ten sam
kszta│t, wyra┐a siΩ u│amkiem, w kt≤rego mianowniku jest
liczba astronomicznie wielka. Szansa, ┐e grzyby mog│yby przyj╣µ
kszta│t przypominaj╣cy istotΩ z wyspy, jest r≤wnie┐ znikoma.
Interesuj╣ce jest to, ┐e äg│owyö wyros│y w pobli┐u
miejsca, w kt≤rym Chastain spu£ci│ wodΩ z Sea Camper, kt≤ra
byµ mo┐e zosta│a napromieniowana przez unosz╣cego siΩ nad
│≤dk╣ NOLa.
Profesor Leslie Paleg z Uniwersytetu w Adelajdzie w Australii
przedstawi│ rewelacyjn╣ metodΩ modyfikowania zachowa± i
wzrostu ro£lin za pomoc╣ promieniowania laserowego.
ù Wystarcz╣ kr≤tkotrwa│e na£wietlania laserem, poniewa┐
jego £wiat│o jest bardzo sp≤jne i intensywne ù oznajmi│.
ù Stwierdzili£my na przyk│ad, ┐e jednosekundowe na£wietlenie
laserem z odleg│o£ci oko│o 500 metr≤w winoro£li äporanny
blaskö wp│ywa na jej wzrost.
I chyba w│a£nie tu le┐y klucz, nie tylko do rozwi╣zania
zagadki przypadku Chastaina, ale wielu innych bliskich spotka± z
NOLami, podczas kt≤rych dosz│o do ich l╣dowa±, po kt≤rych
pozosta│y trwa│e £lady w glebie oraz olbrzymie krΩgi
zmutowanej ro£linno£ci rosn╣cej wok≤│ tych miejsc.
Zastosowania laser≤w, mikrofal oraz innych rodzaj≤w energii w
badaniach biologicznych s╣ dopiero pocz╣tkuj╣c╣ dziedzin╣
bada±. Je£li uda siΩ przy ich pomocy spowodowaµ kie│kowanie
grzyb≤w w pr≤bkach gruntu z Florydy, w≤wczas byµ mo┐e uda siΩ
okre£liµ, jaki rodzaj £wiat│a û lub energii û spowodowa│
te mutacje, co mo┐e w ko±cowym rezultacie doprowadziµ do
jeszcze bardziej konkretnych danych dotycz╣cych technologicznych
sekret≤w lataj╣cych spodk≤w i ich za│≤g.
Prze│o┐y│
Jerzy Florczykowski
Autor Ann Slate