Arek Janicki
Pies
---

Bieg│ weso│o przez ┐ycie
piΩkny, bia│y
merda│ ogonkiem
by│ ╢liczny
jak pluszowy p│atek magicznego ╢niegu.

W czarnych oczΩtach
pe│nych blasku
zawsze mog│e╢ odnale╝µ wierno╢µ,
zaufanie i bezgraniczn▒ mi│o╢µ.

Tak piΩkny
nie╢wiadomy
postanowi│ samodzielnie poznaµ ╢wiat.
Wyruszy│ w podr≤┐
zostawiaj▒c wszystkich podczas snu.

Chcia│ zobaczyµ
jak tam naprawdΩ jest,
jak wygl▒da ten
rzeczywisty ╢wiat
i zobaczy│...
╢wiat│a
dym
kurz
brud
wszystko miesza siΩ
z wiecznym ha│asem
i rykiem potwornych fabryk.

Bieg│
chcia│ uciec...

Pisk opon
krzyk kierowcy
wiruj▒ce wok≤│ gwiazdy.

Wszystko zaczΩ│o
krzyczeµ w jego g│owie
nie zwa┐a│ na ╢miechy
otaczaj▒ce go zewsz▒d,
na potworny b≤l
i na ╢wiec▒ce mu w oczy ╢wiat│a
û wraca│ do domu
obijaj▒c siΩ
o pΩdz▒ce auta.

»ycie zmiesza│o go z b│otem,
wytapla│o w wiecznym zepsuciu
i zadrwi│o z niego
w okrutny spos≤b.

Jak zahipnotyzowany
pod▒┐a│ znan▒ drog▒
w stronΩ domu.
Ko│ysa│ siΩ na boki
w│≤cz▒c za sob▒ nogi
i ci▒gn▒c zmokniΩty ogon.

PrzyklapniΩte uszy
zas│ania│y przekrwione oczΩta
kt≤re ob│Ωdnie
szuka│y w g│owie
brudnych s│≤w
kt≤rymi mo┐na by
przekl▒µ
ten cholerny ╢wiat.

SkrΩci│ w w▒sk▒ uliczkΩ
i zataczaj▒c siΩ
poszed│ dalej.
Nie zwa┐a│ na
pogardliwe spojrzenia
tych, kt≤rzy kochaj▒
tylko siebie.

I tu nasze drogi siΩ rozesz│y.
Ja wr≤ci│em z p│aczem do domu
i mam nadziejΩ,
┐e on...
┐e teraz le┐y
owiniΩty w ciep│y koc
przy kominku,
a ma│y Krzy╢
podsuwa mu pod nos
smaczny ros≤│,
bo je╢li nie
bo je╢li...
sko±czy│ sw≤j ┐ywot
w jakim╢ zmarzniΩtym zakamarku
to...
to...
to znaczy,
┐e na tym ╢wiecie
nie ma ju┐ Boga!

index tytu│≤wcofnijdalejTwoje wra┐enia