BiegnΩ
trzymaj▒c w rΩkach
dzwoni▒cy budzik.
BiegnΩ
donik▒d.
Zewsz▒d otaczaj▒ mnie
minuty,
wahad│a,
zegarmistrzowie
niesko±czono╢µ ...
W╢ciek│e wskaz≤wki
goni▒ mnie
poprzez ╢wiat pe│en liczb,
poprzez ulice wybrukowane
matematycznymi wzorami.
Ich ostre, zakrzywione ko±c≤wki
z cichym jΩkiem
zag│Ωbiaj▒ siΩ w moje cia│o
by oderwaµ chocia┐ kawa│ek.
Zaraz,
STOP !
Tu ko±czy siΩ ┐ycie.
Dalej nie ma ju┐ nic.
Zatrzymuj▒c siΩ na krawΩdzi
ciskam w dal
wrzeszcz▒cy budzik
û ju┐ nigdy mnie nie obudzi.
ªwiat zatrzyma│ siΩ
razem ze mn▒
jakby czego╢ oczekiwa│ ...
- Nigdy !
nie, nie skoczΩ, zostanΩ tu,
na krawΩdzi ┐ycia i ╢mierci
pomiΩdzy
ob│▒kaniem a geniuszem
bΩdΩ ┐y│ wiecznie,
bo czasu ju┐ nie ma
Sztuczne, metalowe wskaz≤wki
opadaj▒ z │oskotem na ziemiΩ...
Cisza absolutna.