Bliskie Spotkanie 3-go Stopnia
Areczek Janicki & Grzesiu Ptaszy±ski

By│a p≤╝na noc, ksiΩ┐yc by│ w pe│ni i ╢wieci│ srebrzystym blaskiem . Po chwili wpatrywania siΩ w niebo ujrza│em co╢, jakby kometΩ . Zobaczy│em jak spada│o i o╢wietlaj▒c m≤j dom, runΩ│o kilkadziesi▒t metr≤w od mojej posesji . Szybko schowa│em siΩ pod ko│drΩ, bo rodzic≤w nie by│o w domu, lecz po chwili zauwa┐y│em, ┐e m≤j strach min▒│. By│o trochΩ ch│odno, wiΩc na│o┐y│em na siebie p│aszcz ojca. Po╢piesznie wzi▒│em latarkΩ i ruszy│em w kierunku dymi▒cego obiektu. W powietrzu unosi│ siΩ dziwny sw▒d, kt≤ry przyprawia│ mnie o dreszcze. Kiedy siΩ zbli┐y│em, ujrza│em, ┐e to nie jest ska│a tylko roztrzaskany pojazd kosmiczny. Ch│odne ciarki jak ca│e stado mr≤wek przesz│y mi po plecach. Podszed│em bli┐ej i wtedy go zobaczy│em. By│ niewielkich rozmiar≤w. Mia│ brunatny kolor i wiele odn≤┐y. Kilka z nich by│o uszkodzonych, lecz trzyma│ siΩ jeszcze przy ┐yciu. Nie mog│em go dok│adnie zobaczyµ, gdy┐ z przera┐enia zgubi│em latarkΩ, a opr≤cz tego by│ przygnieciony szcz▒tkami statku. Jego przejrzyste oczy, b│yszcz▒ce w mroku b│aga│y mnie o lito╢µ. Nagle zobaczy│em przed oczami jego historiΩ i by│o mi go ┐al. Wci▒┐ nie wiedzia│em jak mu pom≤c, wiΩc postanowi│em uwolniµ go z wraku statku. Podszed│em do niego i wtedy zauwa┐y│em wielk▒ ╢wiec▒c▒ kulΩ zbli┐aj▒c▒ siΩ w naszym kierunku. By│em tak zafascynowany tym zjawiskiem, ┐e nawet nie pomy╢la│em o ucieczce. Zabrali nas, wraz z ca│ym wrakiem. Widzia│em jak dziwny promie± unosi│ mnie w g≤rΩ wprost do tego czego╢. Straci│em przytomno╢µ.

Gdy siΩ ockn▒│em, zauwa┐y│em ca│e swoje ┐ycie przed oczami, nie mog│em my╢leµ. Potem zrozumia│em, ┐e ogl▒dali moj▒ przesz│o╢µ. Nagle przenios│em siΩ do mojego pokoju czu│em siΩ normalnie. Poszed│em na d≤│, by opowiedzieµ m≤j sen rodzicom, lecz by│em tu sam. Spojrza│em na zegarek - jak zwykle by│a za piΩtna╢cie si≤dma, wszystko wydawa│o siΩ takie normalne, a zarazem takie dziwne. Szybko wskoczy│em na skuter i pomkn▒│em do szko│y. Co╢ mi siΩ nie zgadza│o, ale nie wiedzia│em co. Po dotarciu do szko│y zrozumia│em, ┐e to nie by│ sen, albo on wci▒┐ trwa. Biega│em po szkole opΩtany przez pragnieniem znalezienia jakiej╢ osoby, a szczeg≤lnie mojej dziewczyny Cleo. Po chwili zauwa┐y│em j▒ na drugim ko±cu korytarza. Biegn▒c do niej potkn▒│em siΩ i znalaz│em siΩ w ca│kiem innym ╢wiecie.

Le┐a│em w piasku i widzia│em nad sob▒ dziwne istoty. By│y podobne do postaci z mojego snu. Szybko siΩ podnios│em i zacz▒│em w panice uciekaµ. S│ysza│em za sob▒ dziwne g│osy, czu│em siΩ nieswojo. Bieg│em mijaj▒c monumentalne budowle. Przypomina│y swym kszta│tem futurystyczne piramidy. Strasznie siΩ zdziwi│em, gdy zobaczy│em przed sob▒ dwa cienie. Postanowi│em obr≤ciµ siΩ i wtedy przede mn▒ ukaza│ siΩ dziwny widok. Dwa s│o±ca o╢wietla│y ca│▒ t▒ pustyniΩ i miasto obcych. Obydwa chyli│y siΩ ku zachodowi i sta│em wpatruj▒c siΩ w nie dobre kilka minut. To by│ wspania│y widok. Nagle poczu│em czyj▒╢ ciep│▒ d│o± na moim ramieniu. To by│ on - istota z mojego snu. PodziΩkowa│ mi .

Nic wiΩcej nie pamiΩtam .

Zszed│em na d≤│ by opowiedzieµ sen moim rodzicom. Powiedzieli mi, ┐e mam chore sny. Przez chwilΩ nawet w to uwierzy│em, ale jad▒c do szko│y zobaczy│em moj▒ latarkΩ le┐▒c▒ nieopodal. Szybko schowa│em latarkΩ i pojecha│em do szko│y ci▒gle my╢l▒c o tym zdarzeniu. Zaraz przy wej╢ciu spotka│em Cleo. By│a przera┐ona. Jej prze┐ycie by│o │udz▒co podobne do mojego.

powr≤tpowr≤t