By│o ciemno, bardzo ciemno. Ich szybkie oddechy zaczyna│y siΩ powoli uspokajaµ. Choµ wytΩ┐ali wzrok do granic mo┐liwo╢ci nie widzieli nic. Kompletnie nic. Wydawa│o by siΩ, ┐e to po prostu straszny sen, kt≤ry zaraz siΩ sko±czy. Czuli blisko╢µ swoich nagich cia│, le┐▒cych na jakim╢ metalowym pod│o┐u. Nie pr≤bowali siΩ ruszaµ, byli zbyt przera┐eni. Ta dw≤jka m│odych ludzi bezskutecznie, po raz kt≤ry╢ tam z kolei pr≤bowa│a znale╝µ co╢, co pomog│o by im ustaliµ miejsce przebywania. Jeszcze kilkana╢cie sekund temu on by│ u siebie w domu czytaj▒c ksi▒┐kΩ, ona siedzia│a na │awce w parku i jad│a czere╢nie. Znali siΩ tylko z widzenia, ale │▒czy│o ich r≤wnie┐ co╢ wiΩcej, o czym nie wiedzieli: Jeszcze przed ich narodzinami rodzice podpisali na nich wyrok ╢mierci. Te bezduszne istoty ┐▒dne informacji postanowi│y sprzedaµ swoje p│ody za kilkaset terabajt≤w wsp≤│rzΩdnych planet, asteroid≤w, ksiΩ┐yc≤w, a nawet bram miΩdzywymiarowych.
Teraz ONI przylecieli, a zatrzymuj▒c czas na okres kilku pokole± spowodowali eksplozjΩ wielu wymiar≤w, ale co ich to obchodzi│o. Byli bezpieczni, m▒drzy, ale brakowa│o im tego, czego ci dwoje mieli a┐ za du┐o - wyobra╝ni. W╢r≤d tylu cywilizacji kt≤re istnia│y i istniej▒ nie by│o w│a╢nie tej cechy ludzkiej. Mo┐e w│a╢nie dziΩki niej istniejemy ?
Nagle zapali│o siΩ ╢wiat│o. Dziesi▒tki reflektor≤w skierowanych wprost na nich o╢lepi│o ich i wywo│a│o uczucie panicznego strachu. Odruchowo przytulili siΩ do siebie, w ich ogromnych bioprocesorach pojawi│ siΩ spok≤j, bezpiecze±stwo. Ci dwoje byli stworzeni dla siebie, poczuli szalej▒c▒ w ich ┐y│ach mi│o╢µ i po┐▒danie. Tylko przypadek zrz▒dzi│, ┐e spotkali siΩ tu i teraz, ale by│o za p≤╝no.
Ca│a ich materia zosta│a zapisana, co do jednego atomu w postaci binarnej, a ich wci▒┐ ┐yj▒ce cia│a zdematerializowano. ONI wci▒┐ │udz▒ siΩ, ┐e t▒ metod▒ co╢ odkryj▒. Znowu co╢ im nie pasowa│o.
mora│: Ka┐da milisekunda ┐ycia jest wa┐na, wiΩc nie straµ jej.