Spotka│em Matah Kagmi

Le╢ni Ludzie z Ameryki (Wielkie stopy), tybeta±scy Ludzie ªniegu (yeti) i ich odpowiednik z Malaj≤w stwarzaj▒ ekscytuj▒cy problem. Tybet i Malaje to tereny mato spenetrowane, a zreszt▒ "│atwo k│amaµ, gdy siΩ sprawdziµ nie da".

Trudno jedna k uwierzyµ, ┐e w uprzemys│owionej Ameryce spaceruj▒ swobodnie humanoidy o wzro╢cie dwa do czterech metr≤w.

ZdjΩcie jednego z ponad ty╢i▒ca ╢lad≤w Wielkiej Stopy

Las≤w ameryka±skich strzeg▒ helikoptery i samoloty, zaopatrzone w detektory dzia│aj▒ce w podczerwieni (aby zapobiegaµ po┐arom). Dlaczego zatem detektory nie reaguj▒? Interesuj▒ce by│yby wyniki bada± las≤w ameryka±skich za pomoc▒ u┐ywanych w Wietnamie wykrywaczy poruszaj▒cych siΩ istot. Zbyt du┐o jest doniesie± i to zbyt szczeg≤│owych, aby s▒dziµ, ┐e straszliwi Le╢ni Ludzie ameryka±scy s▒ tylko legend▒.

M≤j dziadek urodzi│ siΩ w 1853 roku w Kalifornii, u podn≤┐a g≤ry Shasta. Bra│ udzia│ w wojnie 1872-1873, kt≤r▒ prowadzili Indianie Modoc w obronie w│asnego kraju - by│a to jak zwykle ta sama historia: pora┐ka i zes│anie do rezerwatu.

Opowiada│ mi tΩ historiΩ, kiedy by│em dzieckiem. Pewnego dnia latem 1897 po raz pierwszy opowiedzia│ mi o Sasquatchu. O zmierzchu szed│ tropem jelenia, wzd│u┐ jeziora, gdy nagle zobaczy│ przed sob▒ co╢, co przypomina│o wysoki krzak. Zbli┐y│ siΩ do niego trochΩ i wtedy poczu│ ostry zapach. zalatuj▒cy nieco pi┐mem. Przyjrza│ siΩ wiΩc dok│adniej i nagle spostrzeg│" ┐e nie by│ to wcale krzak, tylko stw≤r pokryty od st≤p do g│owy grub▒" szorstk▒ sier╢ci▒" podobn▒ do w│osia ko±skiego. Zrobi│ krok do przodu, lecz stworzenie wyda│o d╝wiΩk czy krzyk, co╢ podobnego do "Najjaaaah!", Dziadek zrozumia│ wtedy, ┐e stworzenie to najstarsi ludzie nazywaj▒ Sasquatchem.

Chocia┐ zapad│a noc, widzia│ wyra╝nie dwoje br▒zowych oczu, jasno b│yszcz▒cych w kud│atej g│owie, Gdy stworzenie poruszy│o siΩ lekko, dziadek zrobi│ przyjacielski gest i po│o┐y│ na ziemi paczkΩ z upieczonymi rybami, kt≤re mia│ ze sob▒. Sasquatch zrozumia│ to widocznie, poniewa┐ szybko z│apa│ ryby i uciek│ do po bliskiego wysokopiennego lasu. Zatrzyma siΩ tylko na chwilΩ i ponownie wyda│ okrzyk, kt≤rego dziadek nigdy nie zapomni... d│ugi i g│uchy d╝wiΩk: "Eeegooooooumm!"

Wielka Stopa Wielka Stopa Wielka Stopa

Nie opowiada│ nigdy o tym wydarzeniu nikomu spoza rodziny i m≤wi│ o tych stworzeniach jak o istotach ludzkich, nazywanych Matah Kagmi. Bardzo interesuj▒cy jest fakt, i┐ mieszka±cy Tybetu nazywaj▒ s│awnego Cz│owieka ªniegu Metoh Kangmi. Te dwie nazwy s▒ bardzo zbli┐one i w▒tpliwe jest, ┐eby to mia│ byµ tylko zwyk│y zbieg okoliczno╢ci.

Kilka tygodni po spotkaniu z Matah Kagmi dziadka obudzi│y rano jakie╢ dziwne ha│asy wok≤│ sza│asu. Kiedy wyszed│, znalaz│ stos sk≤r jelenich, ╢wie┐o zdartych i gotowych do garbowania. Z oddali us│ysza│ zn≤w dziwny okrzyk: ""Eeegoooooumm!" Potem pojawia│y siΩ inne rzeczy, drzewo na opa│, jagody i dzikie owoce.

Kilka lat p≤╝niej zn≤w spotka│ Sasquatcha i by│o to jeszcze bardziej zdumiewaj▒ce, Pracowa│ z kilku bia│ymi w okolicy San Francisco, pomagaj▒c im w poszukiwaniu skarbu, kt≤ry mia│ siΩ rzekomo znajdowaµ na wzg≤rzu Shasta.

Kiedy ma│▒ grup▒ dotarli do podn≤┐a g≤ry, biali urz▒dzili pija±stwo. Dziadek powiedzia│, ┐e sam sprawdzi kilka urwistych, skalnych ╢cie┐ek. Wcze╢nie rano poszed│ g≤rsk▒ dr≤┐k▒ i po d│ugiej i uci▒┐liwej wspinaczce dotar│ do urwiska, kt≤re mia│ zamiar zbadaµ. W≤wczas to siΩ w│a╢nie wydarzy│o. Zosta│ ugryziony w nogΩ przez grzechotnika (Crotalus horridus)!

Zabi│ wΩ┐a i pr≤bowa│ zej╢µ ni┐ej w jakie╢ wygodniejsze miejsce, lecz szed│ z coraz wiΩkszym trudem. Z│apa│ go b≤l brzucha i zemdla│. Kiedy odzyska│ ╢wiadomo╢µ, wydawa│o mu siΩ, ┐e ╢ni, gdy┐ stali nad nim trzej wielcy Sasquatche" wysocy na dwa i p≤│, trzy metry. Lekko nacinali uk▒szone miejsce. r≤┐nymi sposobami usuwali jad i przyk│adali ╢wie┐y mech na ranΩ. Jeden wyda│ co╢ w rodzaju pomruku i dwaj pozostali ponie╢li dziadka ╢cie┐k▒, kt≤rej nie zna│. Gdy zeszli ze zbocza, po│o┐yli go pod gΩstym krzakiem i zostawili. I znowu dziadek us│ysza│ posΩpny okrzyk Sasquatcha : "Eeegoooooumm!"

Po chwili poczu│ siΩ lepiej, wyj▒│ sw≤j stary pistolet ska│kowy kaliber 44 i wystrzeli│ kilka razy w powietrze. W ko±cu poszukiwacze z│ota znale╝li go, a on nie opowiada│ o tym, co siΩ wydarzy│o. Zaprowadzono go na miejsce, gdzie by│y przywi▒zane mu│y juczne, a stamt▒d do najbli┐szego miasteczka. Po kilku dniach odpoczynku wr≤ci│ nad jezioro Tule. Od tej pory za ┐adn▒ cenΩ nie chcia│ nikogo prowadziµ na g≤rΩ Shasta. Mawia│: - Matah Kagmi istniej▒! To jest miejsce ╢wiΩte, mam tam przyjaci≤│.

Przez ca│e lata od czasu do czasu, w ciszy wieczoru albo czΩsto p≤╝no w nocy, s│ysza│ okrzyk, kt≤ry dobrze zna│: "Eeegooooooumm" - zawo│anie Sasquatch≤w. M≤wi│, ┐e Matah Kagmi nie s▒ ╝li, lecz bardzo prymitywnj i dzicy, zw│aszcza w zetkniΩciu z bia│ymi lud╝mi, ┐e wychodz▒ zazwyczaj tylko wieczorem lub noc▒. »ywi▒ siΩ przede wszystkim korzeniami i jagodami, a miΩso jadaj▒ tylko w czasie najostrzejszych mroz≤w. Mieszkaj▒ w g│Ωbokich grotach na zboczach g≤r, nieznani cz│owiekowi.




autor: Thomas De Jean