Opowiesc o przymusie dobrowolnym,
chyba z lat 1970-tych, pewnie starsza
Kiedys tam, spotkali sie Chruszczow z Kennedym i zaczeli omawiac jakies wazne problemy swiata. Dogadali sie, ze czas skonczyc jakis lokalny konflikt. I dobrze by bylo, ale Kennedy mial watpliwosci:
- Co bedzie, jesli sie nie zgodza? - spytal.
- Nie martw sie, zastosujemy przymus dobrowolny - odpowiedzial Chruszczow.
Kennedy mysli, mysli i ni-jak mu sie nie zgadza: "jesli przymus, to nie dobrowolny, jesli dobrowolny, to nie przymus". Poprosil dziadka Chruszczowa o wyjasnienie.
- To tak, jak zmusic kota do zjedzenia musztardy - powiedzial Chruszczow.
Jak to zrobic? Kennedy kota prosi, glodzi, probuje oszukac, mieszajac musztarde z ryba, a kot nic - musztardy nie chce.
Przyszla kolej na Chruszczowa: posmarowal musztarda kotu pod ogonem, kota zaswedzialo, wylizal do czysta i tak zjadl dobrowolnie musztarde.
To jest przymus dobrowolny.
==============================
http://www.gdansk.sprint.pl/firmy/jastra/!plan.htm
do strony poczatkowej / to begin page