Jest uroczym cz│owiekiem. Skromnym, mi│ym, serdecznym. A mia│by przecie┐ powody, by zadrzeµ nos wysoko. Jest jednym z najbardziej rozchwytywanych basist≤w rockowych £wiata. A jego grΩ us│yszeµ mo┐na na p│ytach wielu gigant≤w, od Johna Lennona, Alice Coopera i Lou Reeda po Petera Gabriela, Pink Floyd i Dire Straits. Podczas d│ugiego spotkania w ma│ym londy±skim hoteliku Hazlitts, kilka krok≤w od Soho Square, opowiedzia│ mi oczywi£cie o swojej wsp≤│pracy z rockowymi s│awami. Ale g│≤wnym tematem rozmowy by│ zesp≤│ King Crimson. I przede wszystkim te fragmenty wywiadu spisa│em z ta£my.
Grali£cie niedawno w Warszawie...
- Och, to by│o wspania│e prze┐ycie. Bardzo chcia│bym tam wr≤ciµ. Problem w tym, ┐e dzia│alno£µ koncertowa King Crimson uleg│a w tym roku ograniczeniu. Mam jednak nadziejΩ, ┐e znowu ruszymy w trasΩ i bΩdzie okazja zagraµ w twoim kraju. NamiΩtno£µ Polak≤w do muzyki King Crimson to co£, co potrafimy doceniµ.
Rozmawia│em o koncercie warszawskim z Robertem Frippem. Ale dla niego nie jest to tak mi│e wspomnienie.
- Niemo┐liwe!
To by│ pierwszy wystΩp King Crimson w Polsce i bez w╣tpienia ludzie oczekiwali bardzo wiele. Chocia┐by wszystkich tych s│ynnych utwor≤w sprzed lat, nie tylko 2lst Cenzury Schizoid Man, ale te┐ Epitaph czy In The Court Of The Crimson King. Odnios│em wra┐enie, ┐e ten ciΩ┐ar oczekiwa± by│ dla Roberta czym£ niezno£nym...
- No tak, nie gramy na koncertach tych wszystkich starych utwor≤w. Jednak┐e nawet je£li ludzie oczekiwali od nas czego£ innego, ni╣ ma to dla mnie wiΩkszego znaczenia. Nie ulega│o bowiem w╣tpliwo£ci, ┐e muzyka, kt≤ra zagrali£my, by│a dla nich czym£ szczeg≤lnym. I nigdy nie zapomnΩ tego wystΩpu. Tym bardziej, ┐e grali£my w Polsce w dniu moich urodzin.
Po koncercie by│o wielkie przyjΩcie?
- Nie, nie. Tylko kolacja w ma│ym gronie.
Jak dosz│o do twojej wsp≤│pracy z King Crimson?
- Roberta Frippa pozna│em podczas nagrywania pierwszej solowej p│yty Petera Gabriela. Obaj na niej grali£my. Je£li pamiΩµ mnie nie myli, by│o to w 1978 roku. I oczywi£cie jego gra zrobi│a na mnie ogromne wra┐enie. No i dwa lata p≤ƒniej, gdy Robert zdecydowa│ siΩ reaktywowaµ King Crimson, zadzwoni│ do mnie z pytaniem, czy nie chcia│bym graµ w zespole. Szczerze m≤wi╣c, nie by│em pewien, czy to dobry pomys│. Zgodzi│em siΩ jednak na kilka wsp≤lnych pr≤b. I szybko przekona│em siΩ, ┐e to £wietna grupa. No i zdecydowa│em siΩ do│╣czyµ.
Czy wiesz, co znaczy nazwa King Crimson?
- Owszem. Zdaje siΩ, ┐e ma co£ wsp≤lnego z Diab│em. To jakie£ inne okre£lenie Diab│a. Ale sk╣d pochodzi? Zdaje siΩ, ┐e z literatury. Nie jestem pewien. M≤wiono mi o tym, ale wylecia│o mi z g│owy.
Kim Diabe│ jest dla ciebie?
- Ja naprawdΩ nie... Dla mnie w okre£leniu King Crimson nigdy nie by│o nic diabelskiego. To po prostu nazwa zespo│u, kt≤ra przez te wszystkie lata zd╣┐y│a utrwaliµ siΩ w £wiadomo£ci ludzi.
Kt≤ra z p│yt nagranych przez King Crimson w latach osiemdziesi╣tych uwa┐asz za najlepsz╣?
- I tu mnie zastrzeli│e£! Ja nie... Wiem, ┐e wiΩkszo£µ las≤w najwy┐ej ocenia "Discipline". Ale ja... Wiesz, ja nie wracam do naszych p│yt. A nasze utwory, grane na koncertach, ulegaj╣ na przestrzeni lat daleko id╣cym zmianom. l nie pamiΩtam ju┐ dzi£, jak brzmia│y na p│ytach (£miech). Ale przychyli│bym siΩ do opinii, ┐e najlepsze kompozycje znalaz│y siΩ na "Discipline". Tak wysz│o.
Czy nadal jeste£ dumny z muzyki, kt≤r╣ wtedy stworzyli£cie?
- 0 tak! Jestem dumny z wszystkiego, co zrobi│em z King Crimson. Nie przychodzi mi na my£l nic, co wprawia│oby mnie w zak│opotanie. Oczywi£cie s╣ w£r≤d naszych utwor≤w i lepsze, i gorsze. Nie ma jednak nic, o czym my£la│bym z za┐enowaniem. To szczera muzyka. W King Crimson czuje siΩ presjΩ, aby zawsze byµ sob╣. By│bym za┐enowany, gdyby£my stworzyli co£, co nie by│oby wiarygodne. Zawsze pr≤bujemy czego£ nowego. A je£li nawet czasem nam nie wychodzi, nie jest to moim zdaniem pow≤d, aby nie byµ z tych poszukiwa± dumnym. Oczywi£cie z niekt≤rych album≤w jestem bardziej dumny ni┐ z innych. lubiΩ zw│aszcza "Thrakattak". To bardzo ambitne przedsiΩwziΩcie.
Wr≤µmy jednak jeszcze na moment do lat osiemdziesi╣tych. Jak dosz│o do rozwi╣zania zespa│u po zaledwie trzech p│ytach?
- Wiesz, czasem, gdy grasz w zespole, nie z wszystkiego, co siΩ w nim dzieje, zdajesz sobie sprawΩ. Wiem tyle, ┐e pojechali£my w trasΩ i sz│o nam £wietnie. Nic nie wskazywa│o na to, by przysz│o£µ zespo│u by│a zagro┐ona, chocia┐ muszΩ przyznaµ, ┐e nie rozmawiali£my na temat ewentualnych dalszych dzia│a±. P≤ƒniej trasa dobieg│a ko±ca i rozjechali£my siΩ do dom≤w. No i kontakt z pozosta│ymi muzykami siΩ urwa│. A kilka miesiΩcy p≤ƒniej by│em w Nowym Jorku i kto£ podszed│ do mnie i powiedzia│: "S│ysza│em, ┐e King Crimson nie istnieje". PamiΩtam dok│adnie ten moment. Odpowiedzia│em: "Rzeczywi£cie? Nic o tym nie wiem': l zapyta│em: "Kto ci o tym powiedzia│ ? "A go£µ na to: "M≤wili w MTV' : Na co ja: "Je£li tak, to musi byµ prawda" (£miech).
Co twoim zdaniem odr≤┐nia obecne wcielenie King Crimson od tego z lat osiemdziesi╣tych?
- To zupe│nie inny zesp≤│. A r≤┐nic jest wiele. Poniewa┐ jest w nim wiΩcej muzyk≤w, ka┐dy musi graµ mniej, a nie jest to │atwe. Musieli£my nauczyµ siΩ poskramiaµ. Z drugiej strony praca w takim zespole jest czym£ nieco │atwiejszym. W ka┐dej chwili mo┐na bowiem przestaµ graµ i wypu£ciµ innego muzyka, by pokaza│, jak potrafi poci╣gn╣µ twoj╣ partiΩ. NajwiΩksza r≤┐nica polega jednak na tym, ┐e ten zesp≤│ nale┐y do lat dziewiΩµdziesi╣tych, a nie osiemdziesi╣tych. I nawet gdyby nadal tworzy│a go tylko ta czw≤rka, co poprzednio (Robert Fripp, Adrian Belew, Tony Levin i Bill Bruford - przyp. ww) ,by│by czym£ innym. King Crimson jest bowiem zespo│em. kt≤ry nigdy nie ogl╣da siΩ za siebie. Pracujemy teraz nad now╣ p│yt╣. Odbywamy pr≤by, komponujemy. Ale nie jeste£my jeszcze gotowi. I nie wejdziemy do studia tak d│ugo, a┐ nie bΩdziemy czuli, ┐e jeste£my gotowi. Mo┐e to wiΩc jeszcze trochΩ potrwaµ - zanim nie uda nam siΩ stworzyµ na tyle niezwyk│ego by warto to by│o wydaµ na p│ycie podpisanej: King Crimson.
Czy jeste£ zadowolony z obu studyjnych p│yt obecnego wcielenia King Crimson: Vroom i Thrak?
- Wiesz, ja zwykle opowiadam siΩ za muzyk╣ bardziej surow╣. 1 dlateqo wolΩ "Vroom" ni┐ "Thrak". "Thrak" zawiera czΩ£ciowo te same utwory ale w wersjach bardziej oszlifowanych, bardziej wyg│adzonych. No i dobrze, Ale mojej wra┐liwo£ci bli┐sze jest granie takie jak na "Vrooom ", gdzie by│omiejsce na dzia│anie przypadku.
Ja te┐ wy┐ej stawiam Vroom. Ale na przyk│ad Adrian Belew powiedzia│ mi, ┐e woli Thrak.
- Oczywi£cie. "Thrak" to p│yta, kt≤ra bardziej odpowiada jago wra┐liwo£ci muzycznej. On lubi mieµ czas w studiu na dopracowanie i wyg│adzenie wszystkiego. I nie ma w tym nic zlego. Rozumiem jego punkt widzenia. Ale moje odczucia na temat muzyki s╣ inne. I my£lΩ, ┐e wspaniale byµ w zespole, w kt≤rym poszczeg≤lni muzycy nie zgadzaj╣ siΩ nawet co do tego, kt≤ra z nagranych przez nich p│yt jest najlepsza
Nie mia│em jeszcze sposobno£ci s│yszeµ twojej nowej p│yty solowej, From The Caves 0f The Iron Mountains. Czy m≤g│by£ powiedzieµ co£ wiΩcej na jej temat?
- Nagrali£my ja w tr≤jkΩ: ja, m≤j przyjaciel Jerry Marotta, kt≤ry gra na perkusji, oraz Steve Gorn, kt≤ry gra na flecie bansuri. Mieszkamy wszyscy niedaleko siebie, w Woodstock w stanie Nowy Jork. I wiesz, wΩdruj╣c po okolicy trafi│em do jaski± Widow Jane Mine. I wpad│em na pomys│ nagrania p│yty w│a£nie tam, w miejscu o niezwyk│ej, chocia┐by ze wzglΩdu na podziemne jezioro, akustyce. W dodatku Tchad Blake, realizator, kt≤rego zaprosili£my do wsp≤│pracy, zastosowa│ niecodzienn╣ technikΩ nagraniow╣ zwan╣ binauraln╣, a w uproszczeniu polegaj╣c╣ na tym, ┐e muzykΩ rejestrowa│y mikrofony umieszczone w jego uszach. Je£li wiΩc pos│uchasz p│yty przez s│uchawki, poczujesz siΩ dok│adnie tak, jakby£ by│ tam na miejscu. Brzmi to niesamowicie. Powsta│a swego rodzaju muzyka ambient - otoczenie, w kt≤rej ja nagrali£my, odcisnΩ│o na niej silne piΩtno. Wiesz, w jaskini, w kt≤rej rejestrowali£my nasze kompozycje, jest niezwyk│y pog│os. Ka┐dy dƒwiΩk wybrzmiewa ponad dziesiΩµ sekund. Grasz wiΩc jedna nutΩ, a ona trwa i trwa. Fakt ten mia│ du┐y wp│yw na to, jak grali£my. Chocia┐ te kompozycje powsta│y wcze£niej, ju┐ w jaskini zagrali£my je zupe│nie inaczej ni┐ na pr≤bach. To by│o trochΩ tak, jakby jaskinia by│a jeszcze jednym cz│onkiem zespo│u. To, co powsta│o, nie jest ani rockiem, ani jazzem. To muzyka, dla kt≤rej inspiracj╣ by│o otoczenie, w jakim ┐yjemy. Ka┐dy utw≤r jest dƒwiΩkowym obrazem jakiego£ miejsca - g≤ry, jeziora i tak dalej. Ale wiesz, ja nie potrafiΩ za bardzo uj╣µ w s│owa tego, co zrobili£my. Je£li chcesz dowiedzieµ siΩ o tej muzyce czego£ wiΩcej, musisz jej sam pos│uchaµ.
rozmawia│: WIESúAW WEISS