Czy
to nauka jest winna?
Dariusz
Matusiak, Monika Gorzela±ska, "Czy to nauka jest winna?" - wywiad z prof.
Romualdem Olaczkiem
DM - Interesuje mnie Pana punkt widzenia jako praktyka na temat
nauki. Obecnie jest ona traktowana jako wsp≤│czesna religia. Ekspertyzy
naukowc≤w traktuje siΩ bardzo czΩsto jak dogmaty. Czy czuje siΩ Pan kap│anem
nauki?
Prof. Olaczek - Nie, tu w og≤le terminologia jest nieodpowiednia.
Bycie kap│anem wi▒┐e siΩ z wiar▒, a nauka nie jest wiar▒, tylko stwierdzaniem
fakt≤w, podwa┐aniem tych stwierdze±, ci▒g│▒ weryfikacj▒ tego, co siΩ wcze╢niej
twierdzi│o. To prawda, ┐e ekspertyzy naukowe bywaj▒ ┐le zrobione, nawet
nieuczciwie, czasami s▒ w z│ych celach wykorzystywane. Ale o wiele wiΩksze
z│o jest wtedy, kiedy ekspertyzy naukowe nie s▒ brane pod uwagΩ. Nauka
mo┐e siΩ myliµ, b│▒dziµ i czasami naukowcy bywaj▒ te┐ nieuczciwi, ale
jest to tak, jak z medycyn▒ - lekarz te┐ nie zawsze jest uzdrowicielem,
on te┐ czasami pope│nia b│Ωdy. Ale chory nie ma lepszego sposobu na leczenie,
jak udaµ siΩ do lekarza. »aden szaman, ┐aden znachor nie zrobi tego, co
zrobi lekarz. WiΩc nie b│Ωdy, ale pozytywne osi▒gniΩcia decyduj▒ o znaczeniu,
wa┐no╢ci i przydatno╢ci spo│ecznej nauki.
DM - Jak Pan ocenia motywacje naukowc≤w? Czy w dalszym ci▒gu ciekawo╢µ
╢wiata motywuje ludzi do zajmowania siΩ nauk▒, czy mo┐e niekoniecznie?
Bo w jaki╢ spos≤b dosz│o do kryzysu globalnego, kryzysu ekologicznego.
Prof. Olaczek - Pos│u┐Ω siΩ cytatem pewnego filozofa, dzi╢ bardzo
niemodnego. Mianowicie: "Pieni▒dz upokarza wszystkich bog≤w i zamienia
ich w towar". Pieni▒dz, gospodarka wolnorynkowa, liberalizm gospodarczy,
prowadz▒ do tego, ┐e wszystkie inne miary, warto╢ci s▒ usuwane w cie±.
Pozostaje jedna, jakby siΩ wydawa│o, jedyna prawdziwa obiektywna miara
warto╢ci - pieni▒dz. I sztuka, i nauka podlegaj▒ tej demoralizuj▒cej sile
komercjalizacji. Podlegaj▒ z wielk▒ strat▒ i szkod▒ dla nauki, dla sztuki.
Ale je╢li chodzi o pasjΩ naukow▒, pasjΩ czysto poznawcz▒, to mogΩ powiedzieµ
jedno: tylko tam gdzie motywacj▒ uczonego jest w│a╢nie pasja poznawcza,
rzeczywi╢cie odkrywa siΩ co╢ interesuj▒cego i rzeczywi╢cie nauka siΩ rozwija.
Je╢li s▒ inne motywy: urz▒dzenie siΩ, zdobycie s│awy, w│adza czy zarobienie
pieniΩdzy - a mo┐na to robiµ udaj▒c, ┐e siΩ uprawia naukΩ - to odkryµ
nie ma lub s▒ to pozorne odkrycia, mydlenie ludziom oczu. My╢lΩ, ┐e w
przesz│o╢ci by│o podobnie, natomiast ten czas, w kt≤rym ┐yjemy obecnie,
pokazuje dosyµ wyra╝nie, jak to przewarto╢ciowanie i przesuniecie siΩ
w hierarchii wa┐no╢ci wp│ywa degraduj▒co i na naukΩ i na kulturΩ. Oczywi╢cie,
┐e │atwo jest przypisywaµ nauce winΩ wtedy, kiedy siΩ ╝le dzieje, zw│aszcza
w tym wielkim eksperymencie, jaki ludzko╢µ prowadzi z przekszta│ceniem
ziemskiej przyrody, ╢wiata. Robi to przecie┐ korzystaj▒c z osi▒gniΩµ nauki.
Wobec tego najprostszym adresem winowajcy jest nauka, dlatego, ┐e wynaleziono
silnik spalinowy, bombΩ atomow▒, skonstruowano potΩ┐ne maszyny, kt≤rymi
mo┐na g≤ry przewracaµ. Rzecz tylko w tym, ┐e ka┐dy wynalazek, ka┐de odkrycie
mo┐e s│u┐yµ dobremu i z│emu. N≤┐ s│u┐y│ Kainowi do zabicia Abla. Czy s│uszne
by│oby, ┐eby╢my zrezygnowali z tego z│owrogiego wynalazku cywilizacji?
Wiele spraw biegnie takim szlakiem pomiΩdzy dobrem a z│em i mo┐e siΩ przechyliµ
na stronΩ dobra lub z│a. Ka┐dy dobry wynalazek mo┐na u┐yµ i w z│ych celach.
DM - Czy zgodzi│by siΩ Pan, ┐e podej╢cie tzw. kultur prymitywnych
do ╢wiata jest bardziej ca│o╢ciowe i rozwa┐ne i ┐e my dochodzimy do tego
obecnie bardzo powoli dokonawszy po drodze wielu zniszcze±?
Prof. Olaczek - Oczywi╢cie jest bardzo wiele piΩknych tego przyk│ad≤w,
jak choµby stosunek do przyrody aborygen≤w australijskich. Ma to te┐ swe
odzwierciedlenie w piΩknych utworach literackich. Zauwa┐my jednak, ┐e
bardzo rozwa┐ne podej╢cie kultur prymitywnych do przyrody jest niejako
narzucone przez warunki ┐ycia. Podobnie jak marnotrawno - konsumpcyjne
w kapitali╝mie. Indianie nie dlatego nie zniszczyli Amazonii, ┐e taka
by│a ich wola, lecz dlatego, ┐e wysoka ╢miertelno╢µ ogranicza│a mo┐liwo╢ci
zwiΩkszania ich presji na te lasy. »ycie w harmonii z przyrod▒, w r≤wniowadze
ekologicznej, ma te┐ swoj▒ cenΩ. Do╢µ wspomnieµ, ┐e tΩ r≤wnowagΩ w ekosystemach
utrzymuj▒ drapie┐niki. W czym jest jednak rzecz? To nie nauka jest tw≤rc▒
ludzkich wad: chciwo╢ci, egoizmu, agresywno╢ci. W tych ludzkich postawach
trzeba upatrywaµ ╝r≤d│a i przyczyny wszelkiego z│a. To nie dlatego rzeki
zosta│y zanieczyszczone, ┐e nauka umo┐liwi│a budowΩ fabryk chemicznych,
fabryk nawoz≤w sztucznych itp., tylko, ┐e natychmiast w ten postΩp, jaki
nauka otwiera szerokim nurtem, wkracza ludzka chciwo╢µ, egoizm, chΩµ w│adzy,
chΩµ panowania nad innymi. Socjolog m≤g│by powiedzieµ wiΩcej, czy nauka
ma tak▒ w│adzΩ nad ludzkimi umys│ami i charakterami, by temperowaµ ten
egoizm i tΩ chciwo╢µ, tΩ ┐▒dzΩ w│adzy i agresjΩ. Pewien wp│yw ma na pewno.
Cz│owiek inteligentny, wykszta│cony, pow╢ci▒ga te swoje wady │atwiej ni┐
cz│owiek niewykszta│cony. Ale wcale tutaj nie ma jednoznaczno╢ci.
MG - Czasami naukowc≤w nie obchodzi, jak zostanie u┐yty ich wynalazek,
im chodzi o doj╢cie do prawdy.
Prof. Olaczek - Tak. W przypadku wielkich odkryµ czΩsto uczeni
┐a│owali tego co zrobili. »a│owa│ Kolumb odkrycia Ameryki, ┐a│owali g│Ωboko
Einstein i Oppenheimer. Rzecz tylko w tym, ┐e w r≤┐nych momentach czasu
historycznego ta sama rzecz r≤┐nie wygl▒da. CzΩsto pope│niamy b│▒d ahistoryczno╢ci
i przesz│o╢µ oceniamy z punktu widzenia dzisiejszych pogl▒d≤w i sytuacji.
Ludzie, kt≤rzy ┐yli w przesz│o╢ci, albo my sami w tej przesz│o╢ci, inaczej
my╢leli, inne mieli uwarunkowania, inne potrzeby, inne zapatrywania. Nie
ma w tym nic nadzwyczajnego, ┐e ludzko╢µ kroczy i rozwija siΩ pope│niaj▒c
b│Ωdy. Bo nie sztuka staµ w miejscu - wtedy siΩ b│Ωd≤w nie pope│nia. Natomiast
sztuk▒ jest i╢µ, b│Ωdy pope│niane w porΩ dostrzegaµ i naprawiaµ w ┐yciu
jednostkowym, spo│ecznym i w losach ca│ej ludzko╢ci. My╢lΩ, ┐e niczego
dobrego nie przynios│y ludzko╢ci wielkie idee, prawie zawsze utopijne,
kt≤re chcia│y ludzko╢µ widzieµ jako zbiorowo╢µ ludzi dobrych anielsko,
kt≤re mia│y nadziejΩ, ┐e da siΩ pokierowaµ ludzkimi charakterami.
Socjalizm g│osi│ pochwa│Ω pracy. Praca jest przywilejem, praca jest zaszczytem,
szlachetno╢ci▒. Co ludzie z tego zrobili? - kpiny z pracy. Teraz zapatruj▒
siΩ inaczej: gdy pracy zabrak│o, to zaczynaj▒ j▒ szanowaµ. I dostrzegaj▒,
┐e to jest rzeczywi╢cie przywilej i zaszczyt, a nie jedynie ciΩ┐ki, ┐mudny
obowi▒zek.
DM - Jest w ruchach ekologicznych takie dosyµ powszechne has│o,
┐e ani kroku dalej w niszczeniu Ziemi. Jak Pan ocenia, czy jest szansa
na wprowadzenie w ┐ycie takiego has│a metodami demokratycznymi?
Prof. Olaczek - Tak. WierzΩ g│Ωboko, ┐e jest szansa, ale jest ona
bardzo trudna do osi▒gniΩcia. Dlatego, ┐e musz▒ byµ wsp≤lnie rozwi▒zane
trzy wielkie grupy ludzkich problem≤w: efektywno╢µ ekonomiczna, sprawiedliwo╢µ
spo│eczna i ochrona, spolegliwo╢µ wobec przyrody i ╢rodowiska. Nie mo┐na
osi▒gn▒µ postΩpu tylko w jednym z tych p≤l. PostΩp na jednym z nich nie
licz▒cy siΩ z drugimi natychmiast degraduje pozosta│e dwa, ale i sam rodzi
barierΩ swojego dalszego rozwoju. Nie mo┐na rozwi▒zaµ problemu przyrody
bez jednoczesnego rozwi▒zywania spo│ecznych problem≤w ludzi. Ja uczΩ tego
swoich student≤w. Je┐eli ludzie bΩd▒ cierpieli niedostatek, frustracje
i lΩki, nie bΩd▒ mieli zrozumienia dla potrzeby ochrony przyrody. Tylko
cz│owiek wolny od lΩku o przysz│o╢µ swoich dzieci bΩdzie zachowywa│ siΩ
w stosunku do przyrody przyzwoicie. Je┐eli zostanie w spo│ecze±stwie ustawiony
na pozycji, w kt≤rej bΩdzie musia│ bez przerwy walczyµ o przetrwanie,
to bΩdzie na tej walce skupiony i nie bΩdzie mia│ ani serca, ani zrozumienia
dla losu przyrody.
DM - W spo│ecze±stwach bogatych ludzie troszcz▒ siΩ o siebie i
zaspokajanie swoich potrzeb. Szanuj▒ r≤wnie┐ swoje ╢rodowisko. Natomiast
ich rozw≤j odbywa siΩ kosztem przyrody w innych, biedniejszych krajach.
Prof. Olaczek - Tak niestety jest. 20% ludzko╢ci ma do dyspozycji
ponad 80% wszystkich d≤br. Jakby╢my zawΩzili ten przedzia│, dziel▒c nie
na dwudziesto-procentowe, ale np. dziesiΩcioprocentowe albo jeszcze mniejsze
przedzia│y wed│ug zamo┐no╢ci, to doszliby╢my do tego, co ujawniono z okazji
konferencji ONZ na tematy spo│eczne w Kopenhadze, ┐e bodaj┐e 358 rodzin
ma do swej dyspozycji doch≤d r≤wny 45% dochodu ca│ej ludzko╢ci. To oni
rz▒dz▒ ╢wiatem, na ich us│ugach s▒, nawet o tym nie wiedz▒c, prezydenci,
rz▒dy, parlamenty.
DM - Jeste╢my teraz na prze│omie wiek≤w i wiele jest r≤┐nych koncepcji
rozwoju. Jak▒ Pan widzi mo┐liwo╢µ rozwoju naszego spo│ecze±stwa, naszej
kultury. Jak Pan ocenia nasze szanse na prze┐ycie gatunku Homo Sapiens?
Prof. Olaczek - Musia│bym odrzuciµ ca│y etos naukowca i biologa,
gdybym uzna│, ┐e cz│owiek ma mniejsze szanse na przetrwanie ni┐ nierozumne,
mniej inteligentne od cz│owieka inne istoty ┐ywe. Cz│owiek oczywi╢cie
przetrwa. Ale rzecz w tym, ┐eby przetrwa│ nie sam, nie w ╢wiecie zubo┐a│ym,
tylko w tym ca│ym piΩknym, bogatym, r≤┐norodnym otoczeniu. To nie jest
problem, ┐eby uratowaµ cz│owieka. Problemem jest uratowanie ca│ego ╢wiata
istot ┐ywych. Bo warto╢ci▒ najwy┐sz▒ jest ┐ycie, nie cz│owiek. Poniewa┐
cz│owiek w╢r≤d ┐ywych organizm≤w jest najwy┐ej rozwiniΩty i zorganizowany,
wiΩc on jest najbli┐ej tego punktu centralnego owej warto╢ci ┐ycia. Z
pewno╢ci▒ nie mo┐na na jednej szali stawiaµ warto╢ci ┐ycia ludzkiego i
warto╢ci ┐ycia jakiegokolwiek innego. Tu nie ma r≤wnowa┐no╢ci, tu jest
pewna hierarchia. Wszystkie organizmy i formy ┐ycia s▒ sk│adnikami wielkiej,
najwy┐szej warto╢ci: cz│owiek w wiΩkszym stopniu, karaluch w mniejszym.
Ale ka┐dy ma udzia│ w tej warto╢ci. Z pewno╢ci▒ ludzie jeszcze d│ugo bΩd▒
cierpieµ, bΩd▒ pope│niaµ b│Ωdy ale mimo wszystko ╢wiat idzie w dobrym
kierunku, ku lepszemu.
MG - Wydaje mi siΩ, ┐e ╢wiat bΩdzie ubo┐a│ i z tych 358 rodzin,
kt≤re rz▒dz▒ obecnie, w przysz│o╢ci odpadnie kilka i w rΩkach ma│ej grupy
bΩdzie dostΩp do ╢wiat│a s│onecznego.
Prof. Olaczek - My╢lΩ, ┐e wielu ludzi swoje osobiste frustracje
i zgorzknienia uog≤lnia na ca│▒ spo│eczno╢µ czy ludzko╢µ. Ja te┐ nie jestem
wolny od pesymizmu, ale staram siΩ jednak sprawy widzieµ w pe│nym wymiarze.
Na pewno pesymistyczne jest to, ┐e w liczbach bezwzglΩdnych analfabet≤w
na ╢wiecie jest obecnie wiΩcej ni┐ w czasach ╢redniowiecznych. Ale wtedy
cala ludzko╢µ liczy│a 0,5 miliarda ludzi, teraz ma 6 mld i procent ludzi
wykszta│conych jest wiΩkszy ni┐ kiedykolwiek przedtem. Wojny wprawdzie
wybuchaj▒, s▒ krwawsze, okrutniejsze ni┐ by│y kiedy╢, ale jednak nie s▒
wojn▒ nieustann▒. Europa przecie┐ przez ca│e stulecia by│a w permanentnym
stanie wojny. Wszyscy wojowali ze wszystkimi i racj▒ istnienia pa±stwa
by│o albo zaw│aszczenie cudzego terytorium, albo bronienie swojego. Obecnie
co╢ innego siΩ dzieje. Wprawdzie rywalizacja ekonomiczna i uzale┐nienie
siΩ, czy nawet ujarzmienie ekonomiczne mo┐e byµ tak┐e dotkliwe, ale to
ju┐ zupe│nie co innego ni┐ ujarzmienie przy pomocy miecza, kajdan, niewoli.
WiΩc nast▒pi│ tutaj postΩp, ewolucja.
DM - Wiele os≤b twierdzi, ┐e jeste╢my w ci▒g│ym stanie totalnej
wojny ze ╢rodowiskiem, dzik▒ przyrod▒. Ostatnio bΩd▒c w lesie dostrzeg│em,
┐e to, co mi siΩ kojarzy│o z dziko╢ci▒ lasu, jest obecnie podporz▒dkowane
woli cz│owieka. ZwierzΩta s▒ w zasadzie policzone, dokarmiane. Jest to
gospodarka le╢na. Drzewa s▒ r≤wnie┐ policzone. Jest plan, drzewa sadzone
s▒ w odpowiednim miejscu, ╢cinane w odpowiednim wieku. NajczΩ╢ciej s▒
to monokultury. Czy przypadkiem nie zapominamy o tej wojnie, kt≤ra siΩ
toczy miΩdzy lud╝mi a przyrod▒, kt≤ra nam da│a ┐ycie?
Prof. Olaczek - Ale czy nie spostrze-gacie pa±stwo, ┐e cz│owiek
tylko w sensie zmian ilo╢ciowych wp│yn▒│ na przyrodΩ znacznie mocniej,
ni┐ wp│ynΩ│y zwierzΩta. Przecie┐ warunkiem istnienia sawanny afryka±skiej
jest praca s│oni niszcz▒cych, │ami▒cych drzewa. Inaczej ta sawanna poros│aby
lasem sawannowym. To s│onie, ┐yrafy i inne zwierzΩta stworzy│y do pewnego
stopnia ten ekosystem. WiΩc mogliby╢my powiedzieµ, ┐e nasze │▒ki czy lasy
te┐ s▒ p≤│naturalne. To co w nich ┐yje jest realizacj▒ pewnej wizji cz│owieka,
jak ten las ma wygl▒daµ. Podobnie ta sawanna jest realizacj▒ pewnej wizji
s│onia i ┐yrafy, kt≤re j▒ kszta│tuj▒. Ja bym nie widzia│ w tym ostatecznego
z│a, to nie jest jeszcze wyrok na przyrodΩ. Z pewno╢ci▒ ma racjΩ g│Ωboka
ekologia, ┐e liczba ludzi nie mo┐e wzrastaµ nieustannie, ┐e jest nas ju┐
dostatecznie du┐o, ┐eby╢my czuli siΩ zr≤┐nicowani, szczΩ╢liwi swoim ┐yciem
zbiorowym. Bo ludzie, jak wiele zwierz▒t, s▒ istotami stadnymi. Zmniejszenie
tempa przy-rostu naturalnego jest konieczno╢ci▒. Natomiast nie do przyjΩcia
by│aby propozycja zmniejszenia liczby ┐yj▒cych ludzi, bo to musia│oby
oznaczaµ albo wybicie ┐yj▒cych ludzi, albo zakazanie kobietom rodzenia
dzieci. A wiΩc by│by to jaki╢ gwa│t na wolno╢ci i prawach cz│owieka, kt≤re
nie s▒ czym╢ wymy╢lonym, ale tym, z czym cz│owiek siΩ urodzi│.
MG - Dla mnie ilo╢µ ludzi nie jest problemem tak ogromnym jak to,
┐e owo 80% pragnie ┐yµ tak, jak ┐yje 20%, czyli bogato i dostatnio. Wiem,
┐e to jest trochΩ utopijne my╢lenie, bo zawsze bΩd▒ biedni i bogaci, ale
ta tendencja demokratyzacji ╢wiata - jak dot▒d najbardziej s│uszna - niesie
ze sob▒ konsumeryzm, tΩ wielk▒ potrzebΩ posiadania.
Prof. Olaczek - Ma Pani racjΩ, ale te┐ nie do ko±ca. Dlatego, ┐e
pod tym wzglΩdem spo│ecze±stwa te┐ s▒ zr≤┐nicowane i po osi▒gniΩciu pewnego
poziomu ten konsumpcyjny apetyt na to, ┐eby posiadaµ coraz wiΩcej, spada,
s│abnie, tΩpi siΩ.
MG - W Polsce odpowiadamy za kilkadziesi▒t lat ci▒g│ego odmawiania
sobie rzeczy czy mo┐e ci▒g│ej zazdro╢ci o nie.
Prof. Olaczek - »ycie Polski nie zaczΩ│o siΩ w 1945. To nie jest
kilkadziesi▒t lat. To jest kilkaset lat naszego lenistwa, ba│aga±stwa,
warcholstwa i anar-chizmu. CzΩsto siΩ teraz u┐ywa por≤wnania Polski do
Portugalii w systemie Europy Zachodniej, ┐e osi▒gnΩ│a taki wspania│y rozw≤j,
a Polska pozosta│a w tyle. Ale kiedy Portugalia budowa│a flotΩ, wysy│a│a
statek za statkiem, op│ywa│a AfrykΩ, odkrywa│a drogΩ do Indii, op│ywa│a
╢wiat dooko│a, zak│ada│a kolonie, opanowa│a po│owΩ Ameryki Po│udniowej
- co robili Polacy? Jeste╢my dziedzicami wielu wiek≤w i wielu pokole±,
tak jak i spo│ecze±stwa zachodnie. Spo│ecze±stwa zachodniego dobrobytu
s▒ pokoleniem zwyciΩzc≤w. My wcale nie wiemy i nie chcemy wiedzieµ o tych,
kt≤rzy w wy╢cigu odpadli, na kt≤rych ciΩ┐kiej pracy, krzywdzie i nieszczΩ╢ciu
wyr≤s│ dobrobyt dzisiejszych pokole±. W miastach przemys│owych Anglii
w po│owie XIX wieku ╢rednia d│ugo╢µ ┐ycia mΩ┐czyzny z klasy robotniczej
wynosi│a 19 lat. Jest to przecie┐ o po│owΩ mniej, ni┐ gdzie╢ w okresie
neolitu, gdy ╢redni wiek kobiet wynosi│ 28 lat, ╢redni wiek mΩ┐czyzn 34-35
lat.To na ciΩ┐kiej pracy milion≤w ludzi przez wiele pokole±, pracy, kt≤r▒
zaczyna│y dziewiΩcioletnie dzieci oraz na grabie┐y reszty ╢wiata wyr≤s│
obecny dobrobyt.
DM - Dzi╢ nie pamiΩta siΩ, ┐e to dziΩki kolonializmowi, dziΩki
niewolnictwu wyr≤s│ dobrobyt pa±stw zachodnich.
Prof. Olaczek - Kiedy Indie uzyskiwa│y niepodleg│o╢µ, pewien dziennikarz
spyta│ MahatmΩ Gandhiego "Jak Pan przewiduje, kiedy Indie osi▒gn▒ poziom
taki, jaki ma Anglia?" Ten siΩ chwilΩ zastanowi│ i powiedzia│: "ProszΩ
Pana! Anglicy sw≤j dobrobyt osi▒gnΩli grabi▒c przez 200 lat po│owΩ ╢wiata.
Ile ╢wiat≤w musia│yby grabiµ Indie, ┐eby ten poziom osi▒gn▒µ? My nie p≤jdziemy
t▒ drog▒." A nie wiedzia│ tego jeszcze, co p≤╝niej stwierdzili ekonomi╢ci
- ┐e kiedy Anglia opanowa│a Indie ostatecznie na pocz▒tku XIX wieku, przeciΩtny
poziom ┐ycia w Anglii i w Indiach by│ taki sam. W ci▒gu 100 lat w Indiach
poziom ten siΩ znacznie obni┐y│, a w Anglii podni≤s│ bardzo wysoko. Przyczyn▒
nie jest tylko grabie┐ kolonialna, lecz r≤wnie┐ zmiany spo│eczne. Niemniej
faktem jest, ┐e nie mo┐na widzieµ ╢wiata dzisiejszego tylko w jego obecnym
wymiarze. To jest tak, jakby widzieµ jedynie kwiat, zapominaj▒c o tym,
┐e jest jeszcze │odyga i korzenie. Nie ma sensu mieµ pretensje, ┐e jeden
kwiat jest szeroko rozwiniΩty, a inny skromniej. Trzeba spojrzeµ jakie
on ma korzenie, z jakiej gleby wyrasta.
DziΩkujemy bardzo za rozmowΩ.
|