zagro┐enie

ma│e Afryka nigdy nie by│a bezpiecznym miejscem. Tutaj bezwzglΩdno╢µ jest kluczem do sukcesu, a sukces to prze┐ycie. Nie ma miejsca na sentymenty.
Powiniene╢ mieµ siΩ stale na baczno╢ci. Kieruj siΩ zdrowym rozs▒dkiem ale nie my╢l tylko o niebezpiecze±stwie - co╢ takiego mo┐e zatruµ nawet najpiΩkniejsz▒ podr≤┐. I jeszcze ostatnia rada : pamiΩtaj, ┐e w Afryce czΩsto znacznie bardziej niebezpieczni s▒ ludzie ni┐ najdziksze nawet zwierzΩta ...

Na mapie obok zaprezentowano poziom zagro┐enia. Obszary czerwone to strefy wojen, terroru i rebelii. Je┐eli nie jeste╢cie reporterami, CNN nie macie czego tam szukaµ. Nazwy takie jak Algieria, Kongo, Ruanda, Somalia, Sudan czy Angola od lat powtarzane s▒ przez wieczorne dzienniki.

╢rednie
wysokie
b. wysokie
¼r≤d│o : Pinkerton Global Intelligence

 

zachorowania na AIDS

AIDS to miΩdzynarodowa epidemia ale najwiΩksze ┐niwo zbiera na terenach Po│udniowej Afryki. W 2000 r. spodziewane jest tam 3,8 miliona zachorowa±, w por≤wnaniu do 44 tys. w Ameryce P≤│nocnej, co bΩdzie stanowiµ 70% wszystkich zachorowa±.

Znacznie wiΩkszy ni┐ na Zachodzie odsetek chorych to kobiety. W rezultacie Afryka stanie przed nowym problemem : bez opieki pozostan▒ miliony sierot, kt≤rych rodzice zmarli na AIDS.

  0 - 5 % populacji
  5 - 10 % populacji
  10 - 15 % populacji
  powy┐ej 15 % populacji
¼r≤d│o : Newsweek 27.12.99.

 

Poczytaj, co mo┐e zdarzyµ siΩ przeciΩtnemu tury╢cie np. w Ugandzie. (Artyku│ pochodzi z NEWSWEEKa z 15.III 99.)

 


T│umaczenie (c) : Piotr Tytus Malinowski

W g│Ωbi las≤w deszczowych Afryki centralnej grupa badaczy przyrody szukaj▒ca rzadkich goryli g≤rskich sta│a siΩ ofiarami terroryzmu Hutu.

S│o±ce wzesz│o, ale nie zala│o jeszcze zamglonych, stromych g≤r. W niewielkiej dolinie biegn▒cej z Buhoma Gate przez Park Narodowy w zachodnio-po│udniowej Ugandzie go╢cie przygotowywali siΩ wspinaczki, kt≤ra mog│a ich doprowadziµ do spotkania z rzadkimi g≤rskimi gorylami. Ameryka±ski przewodnik Mark Ross wsta│ o 7 rano, ale jego klienci, czterej dyrektorzy z Intel Corporation, wci▒┐ byli w swoich komfortowych namiotach na kosztownym Abercrombie & Kent Gorilla Camping. Nikt z nich nie wyruszy│ na poszukiwanie zwierz▒t. "Us│ysza│em trzask i pocz▒tkowo my╢la│em, ┐e to padaj▒ce drzewo ale to by│ wystrza│ z karabinu," przypomina sobie p≤╝niej Ross. "To musia│ byµ jaki╢ sygna│. Stu piΩµdziesiΩciu ┐o│nierzy zesz│o na dno doliny i przez nastΩpne cztery czy piΩµ minut wszΩdzie rozlega│y siΩ wystrza│y. Wszystko dzia│o siΩ nies│ychanie szybko."

Ross w pierwszym odruchu stara│ siΩ ochroniµ swoich klient≤w. Powiedzia│ im ┐eby pobiegli w kierunku g│≤wnej kwatery parku - pierwszego celu intruz≤w. Wsp≤│opiekun, Paul Ross Wagaba, chwyci│ za strzelbΩ, ale szybko zosta│ otoczony i zwi▒zany. Pozostali stra┐nicy parku otworzyli ogie± i ranili przynajmniej czterech atakuj▒cych, uzbrojonych w AK-47 i ciΩ┐kie karabiny maszynowe. 46 letnia Susan Studd (cz│onek zarz▒du Intela) wraz ze swoim 46 letnim mΩ┐em Robertem McLaurin'em pozosta│a w namiocie. WymknΩli siΩ tylnym wyj╢ciem i schowali w d┐ungli kiedy zbli┐yli siΩ intruzi. Inna para, 48 letni Robert Haubner i jego 42 letnia ┐ona Susan Miller (oboje na kierowniczych stanowiskach w Intel Corp.), pope│nili fatalny b│▒d. Nie us│uchali polece± Ross'a i pod▒┐yli za nim w d≤│ wzg≤rza.By│a to ich trzecia wycieczka do Afryki; pierwsza to miesi▒c miodowy, druga - podr≤┐ do Tanzanii pod opiek▒ Ross'a. Eric Pozzo, przyjaciel Haubner≤w, doradza│ im wycieczkΩ do Bwindi, o kt≤rym s│ysza│, ┐e jest bezpieczne i warte odwiedzenia.

Nim dzie± siΩ sko±czy│, Haubner, Miller i dziesiΩciu innych mia│o umrzeµ - zastrzelonych, spalonych ┐ywcem na miejscu lub zabitych pa│kami i maczetami podczas marszu. Intruzi wiedzieli co robi▒. Ich napa╢µ nosi│a znamiΩ terroryzmu - dok│adnie zaplanowanego i wykonanego gwa│tu obliczonego na przes│anie wyra╝nego politycznego przes│ania nakre╢lonego krwi▒ niewinnych. Odbiorcami mieli byµ ugandyjski rz▒d i jego g│≤wni zagraniczni poplecznicy : Stany Zjednoczone i Wielka Brytania. ¼r≤d│a dyplomatyczne powiedzia│y NEWSWEEKowi , ┐e gdyby partyzanci Hutu, znani jako interhamwe, uderzyli 2 tygodnie wcze╢niej mogliby schwytaµ ameryka±skiego ambasadora w Kampali, Nancy Powell. Nie do ko±ca jest jasne, czy wiedzieli o jej wizycie.

Bandyci natychmiast zaczΩli z 31 turyst≤w formowaµ grupy. Amerykanie i Anglicy w jednej grupie, Francuzi i pozosta│e narodow╢ci w innej. P≤│ tuzina Amerykan≤w i paru Anglik≤w zafa│szowa│o swoj▒ narodowo╢µ i utworzy│o francusk▒ grupΩ. Nagle rozleg│a siΩ seria eksplozji, niekt≤rzy tury╢ci zaczΩli krzyczeµ s▒dz▒c, ┐e s▒ rozstrzeliwani ale to intruzi podpalali samochody nale┐▒ce do parku. Jeden z czterech stra┐nik≤w, kt≤rzy zginΩli, Warden Wagaba, zosta│ zwi▒zany, oblany benzyn▒ i spalony ┐ywcem. Partyzanci pu╢cili francusk▒ grupΩ wolno, ale 16 osobom m≤wi▒cym po angielsku kazano zdj▒µ buty i maszerowaµ boso na granicΩ z Kongo.
Poch≤d ten wkr≤tce okaza│ siΩ marszem ╢mierci. Z ty│u szli Anglicy, kobiety i mΩ┐czy╝ni. Narzekali, ┐e nie wytrzymuj▒ tempa. »o│nierze zatrzymali ich. P≤╝niej znaleziono ich cia│a, poranione i pobite pa│kami.
Klientka campingu Abercrombie, 54 letnia Linda Anne Adams z Alamo w po│udniowej Kaliforni i przewodniczka, Fiona Morley z Kentu w Anglii, usz│y z ┐yciem. Po prostu oddzieli│y siΩ wcze╢niej od grupy. Po p≤lgodzinnym marszu Adams zaczΩ│a udawaµ atak astmy. Oprawcy pozwolili jej zawr≤ciµ pod opiek▒ Morley, kt≤ra widzia│a jak partyzanci nie przestrzegali rozkaz≤w dow≤dcy dotycz▒cych zakazu picia jakichkolwiek alkoholi z kampingowego baru.

Linda Anne Adams

Mark Ross i jego dwaj klienci szli na czele kolumny poniewa┐ partyzanci mogli porozumiewaµ siΩ z nimi w Swahili. Ross, pilot z Arkansas, kt≤ry 22 lata spΩdzi│ w Kenii, sta│ siΩ rzecznikiem 11 innych turyst≤w. "ZaczΩli mnie niewinnie pytaµ o wojnΩ (w s▒siednim Kongo), o co tam chodzi i co powiem ludziom kiedy wr≤cΩ", powiedzia│. Intruzami byli wed│ug niego Hutu wywodz▒cy siΩ z Rwandy. Ci sami, kt≤rzy w 1994 zamordowali 500 tys. Tutsi. Potem oskar┐ali Stany Zjednoczone i Wielk▒ BrytaniΩ o wspieranie zwyciΩskich Tutsi, a UgandΩ o poparcie wiΩkszo╢ci powsta± Tutsi w nowej wojnie domowej w Kongo trwaj▒cej od sierpnia 98. "Wydawa│o siΩ to nasz▒ jedyn▒ szans▒, wiΩc powiedzia│em im : Dlaczego nie spiszecie waszych ┐▒da±, a my je (im) zaniesiemy", powiedzia│ Ross.

Miejsce zdarzenia Sz│o siΩ coraz gorzej. Partyzanci nie╢li czterech rannych towarzyszy i czΩsto musieli poszerzaµ maczetami ╢cie┐kΩ przez d┐unglΩ. Tury╢ci, wszyscy bez but≤w, ╢lizgali siΩ i przewracali. Po trzygodzinnej wspinaczce , cz│onek zarz▒du Intela, Susan Miller, by│a ju┐ ca│kowicie wyczerpana. Po wielu k│≤tniach przyw≤dcy partyzant≤w w ko±cu wypu╢cili j▒ razem z inn▒ kobiet▒, 27-letni▒ Rhond▒ Avis z Nowej Zelandii. Wkr≤tce do│▒czy│a do nich trzecia kobieta, Michelle Strathern. Wszystkie trzy zosta│y p≤╝niej znalezione martwe.
Do 1130 napastnicy zdali sobie sprawΩ, ┐e jest ju┐ za p≤╝no na grupowy odwr≤t i ucieczkΩ do Kongo. Rozkazali wiΩc Amerykaninowi Haubnerowi i dw≤m Brytyjczykom do│▒czyµ do mniejszego oddzia│u, a reszta mia│a cofn▒µ siΩ po swoich ╢ladach. Ross ostro sprzeciwi│ siΩ rozdzielaniu zak│adnik≤w wiΩc go pobito.

Cia│a trzech mΩ┐czyzn zosta│y p≤╝niej znalezione tu┐ za granic▒ Kongo.

Ross z pozosta│▒ pi▒tk▒ zak│adnik≤w pozosta│ z przyw≤dcami buntownik≤w, kt≤rzy zgodzili siΩ wypu╢ciµ ich kiedy przekrocz▒ granicΩ. Danji Walthers, nadzorca ruchu lotniczego ze Swiss Air, wkrad│a siΩ w ich │aski. Przyjacielsko rozmawia│a z jednym z partyzant≤w o muzyce pop i t│umaczy│a do czego s│u┐y dezodorant, kt≤ry ukradli. Podczas gdy przyw≤dca rewolucjonist≤w pisa│ niezbyt sk│adnie po francusku dwustronicowe przem≤wienie, nowy "przyjaciel" Walther pr≤bowa│ przeci▒gn▒µ j▒ przez granicΩ. Po kr≤tkiej szarpaninie ca│a sz≤stka zosta│a uwolniona.

Ci, kt≤rzy ocaleli, w nerwach schodzili z g≤r. Za nieca│▒ godzinΩ natknΩli siΩ na patrol ugandyjskiej armii i cia│a wsp≤│towarzyszy. Mark Avis nie chcia│ patrzeµ na zw│oki, wiΩc opisa│ Rossowi ubi≤r swojej ┐ony, Rhondy. Ten jednak nie m≤g│ jej rozpoznaµ. Dopiero po powrocie do Kampali, stwierdzono, ┐e cia│o ┐ony Avisa jednak tam by│o. Do zmierzchu sz≤stka szczΩ╢liwc≤w powr≤ci│a do obozu Abercrombie & Kent i spΩdzi│a noc w jednym namiocie.

Wiele czasu up│ynie nim ktokolwiek znowu tu przyjedzie. Firmy turystyczne zamykaj▒ swoje bazy. Nie wr≤┐y to dobrze przemys│owi turystycznemu Ugandy, kt≤rego 70 % dochodu przypada na obserwacjΩ goryli.

Mark Ross

Napad ten nie by│ przypadkowy lecz dok│adnie zaplanowany w spos≤b, o kt≤ry zachodni dyplomaci nawet nie podejrzewali miejscowych Hutu.


Tekst : Rod Nordland